Izrael Szamir
(ang. Israel Shamir)
Tłumaczył: Roman Łukasiak
PaRDeS – studium w zakresie Kabały
(rzecz o „żydowskim sposobie
myślenia”)
Tytuł oryginału „PaRDeS – an etude in
Cabbala”
Wydawca: BookSurge, 2005;
www.israelshamir.net
Słowo PaRDeS w języku hebrajskim
oznacza:
1, Ogród, gaj pomarańczowy
2. Raj (stąd ang. Paradise)
3. W żydowskiej Kabale: jest to
akronim dla czterech poziomów interpretacji tekstu; Peshat, czyli proste
jego znaczenie; Remez, czyli zawarte w nim aluzje; Dersah, czyli
jego opracowanie hermeneutyczne, oraz Sod, jego znaczenie ezoteryczne.
****
Wprowadzenie do wydania polskiego „PaRDeS”
Tytułową „kabałą” („spiskiem”) omawianym w tym zbiorze esejów
Izraela Szamira jest żydowski sposób myślenia, czyli specyficzne ustawienie
połączeń w korze mózgowej Żydów, co zdaniem Szamira powoduje, że zwykli oni
widzieć świat w odmienny (według nich „lepszy”) od nie-Żydów sposób. Na poparcie
tej swej tezy, wychowany w ateistycznym ZSRR przez pierwsze dwadzieścia lat
swego życia IASHA (Izrael Adam Shamir), przytacza już na wstępie opinię sprzed
stu lat wiedeńskiego filozofa Otto Weiningera, iż „żydowskość polega nie na
rasie, na przynależności do narodu, ani nawet na wyznawanej wierze, ale na
tendencji umysłowej”. A zatem, starając się wprowadzić polskiego czytelnika
w egzotyczny dla dzisiejszych Polaków temat „mentalności Żydów” (z którymi to
„prawdziwymi Żydami”, zwłaszcza tymi w jarmułkach, bardzo się dzisiaj trudno
spotkać w naszym kraju), warto przypomnieć jak ludzka ‘tendencja umysłowa’ się
formuje, poczynając od naszego wczesnego dzieciństwa.
Otóż przeprowadzone w wieku XX-tym, bardzo
szczegółowe badania psychologa Jeana Piageta na temat rozwoju osobowości dzieci
wykazały, iż ich odruchy poznawcze osiągają formę dojrzałą tylko po wykonaniu
przez te dzieci odpowiedniego zespołu czynności psychomotorocznych. Co więcej,
nabyte w ciągu młodości odruchy myśli są uwarunkowane trwającą przez całe dekady
interakcją młodych osób z ich otoczeniem. W odróżnieniu do przysłowiowego
„żydowskiego haczykowatego kształtu nosa”, który się w znacznym stopniu
dziedziczy, umysłowym „Żydem” można zrobić każdą osobę wychowaną od dziecka w
„ulu”, jaką jest programowo izolująca się od innych narodów, społeczność
czcicieli tekstów Starego Testamentu.
W dawnej Polsce mieliśmy już okres zafascynowania
się Starym Testamentem w okresie saskim, gdzieś dwieście pięćdziesiąt lat temu,
kiedy to szlachta polska poczęła wyprowadzać swój rodowód od jednego z
zaginionych plemion mitycznego Izraela. Kolejna fala zachwytu nad mądrością
Starego Testamentu nawiedziła Polskę około ćwierć wieku temu i ten „polski
zachwyt” nad ‘hebrajskim korzeniem’ katolickiej wiary trwa do dzisiaj,
oficjalnie umacniany przez dyrektywy poznawcze nadchodzące z „zekumenizowanego”
(czytaj ‘zjudaizowanego’) Watykanu. Otóż to, że Polacy z czasem zamienią się w
„Żydów nowotestamentowych” (było to często wyrażanym marzeniem Czesława
Miłosza), przewidywał już dwieście lat temu poeta i patriota polski Julian Ursyn
Niemcewicz w napisanej przezeń satyrze politycznej „Rok 3333” ().
Także piszący w kilkadziesiąt lat po Niemcewiczu, niemiecki filozof Karol Marks
w pamflecie „W kwestii żydowskiej” z 1844 roku przewidywał, że idąc za wzorem
ówczesnych Stanów Zjednoczonych, w których „komercyjny duch żydowski całkowicie
zatriumfował nad duchem chrześcijańskim”, także i Europa i Świat cały staną się
z konieczności wyznawcami „Jedynego, prawdziwego boga Izraela jakim jest
pieniądz, przed którym to bogiem wszyscy inni bogowie człowieka będą musieli się
ugiąć”.
W tej marksistowsko-niemcewiczowskiej perspektywie,
najnowszy zbiór esejów Izraela Shamira, poświęcony studium nad mentalnością
Żydów, dostarcza bardzo cennego materiału faktograficznego, który powinien znać
każdy szanujący swą godność obywatelską dorosły mieszkaniec nie tylko Polski ale
także i Europy – i to niezależnie od tego czy to będzie osoba wierząca, czy też
„post-katolik” (jak niżej podpisany), czy (były zazwyczaj) ewangelik (jak
większość przyjaciół niżej podpisanego z okresu, gdy mieszkał on w Genewie), czy
też w końcu „ateista, ale prawosławny”, jak określił kiedyś siebie obecny
prezydent Białorusi. Fakt postępującej judaizacji naszej (?) kultury jest faktem
niezaprzeczalnym, a najlepszym tego dowodem jest pojawienie się, w niedawno
otwartym, papieskim sanktuarium w Łagiewnikach w Krakowie… rzeźby „gorejącego
mojżeszowego krzaka” przyozdabiającej w zasadzie pusty, główny tego kościoła
ołtarz. (Według naszego, nieco już zjudaizowanego poety romantycznego, Juliusza
Słowackiego, to właśnie „zza mojżeszowego krzaka wychylił się Bóg i zapytał
„Polska? Ale jaka?”)
Bo Polska dzisiaj jest przecież totalnie
zjudaizowana, co widać szczególnie po jej dzisiejszym „duchu handlu”, dawniej
kojarzonym, nie tylko przez Karola Marksa, z kulturą żydowską. Ten to „duch
żydowski”, w I-szej Rzeczpospolitej zwany ‘frymarkiem’ względnie ‘frymarczeniem’
(od Frei Markt), najwyraźniej promieniuje dziś w Polsce nie tylko z
niezliczonych sklepów, banków, giełdy, wydawnictw oraz zza kuluarów Sejmu, ale i
ze „zreformowanych” polskich uczelni, gdzie dla filozofów prawie obowiązkowymi
stały się kursy „zasad negocjacji”.
Jak jednak do tego jednak doszło, że cały, trwający
od momentu demontażu Związku Radzieckiego (),
cykl raptownych przemian na świecie można określić terminem „Wielkiej
Żydowskiej Rewolucji Hiper-Burżuazyjnej” ()?
W napisanej dokładnie sto lat temu powieści „Ziemia obiecana” Władysław Reymont
przedstawił Rewolucję Przemysłową, jakiej byliśmy świadkami w dynamicznie się
podówczas rozwijającej Łodzi, jako rodzaj „spisku” trzech młodych ambitnych
szubrawców: chciwego Polaka wychowanego w tradycjach szlacheckich, Niemca
pochodzącego z protestanckich warstw mieszczańskich, oraz Żyda, oczywiście
powiązanego z lokalną żydowską gminą. Jak argumentuje Izrael Szamir w rozdziale
3 „Człowiek, który zrobił karierę”, podobne trzy typy charakterologiczne
(ogarnięci żądzą pieniądza chrześcijańscy „pionierzy”, protestanccy
„przedsięiorcy” i w końcu żydowscy „spekulanci”) kolonizowały, kilkanaście dekad
temu, nie tylko Polskę ale i Stany Zjednoczone. I tak się złożyło, że finansowe
‘owoce’ ich poczynań, dzięki post-modernistycznej „ekonomice kasyna”, znalazły
się obecnie prawie w całości w rękach bardzo wąskiej Światowej Oligarchii
Żydowskiej, która to oligarchia w naszym (?) kraju reprezentowana jest przez
„filantropijną” Fundację Batorego/Sorosa.
Gdzie jednak tkwi podstawowa przyczyna, dla której słowo ‘Żyd’,
względnie „judaista’, ‘syjonista’ czy nawet tylko ‘filosemita’, kojarzą się – i
to nie tylko I.A. Szamirowi – ze społecznością hiper-szubrawców? IASHA wskazuje,
że tradycyjni Żydzi w swym „rodzinnym” gettcie wychowywani są w poczuciu, iż są
oni zarówno obcy (‘wyalienowani’) jak i z definicji lepsi od otaczającej ich
społeczności gojów, czyli nie-Żydów. Ten sławny ‘żydowski egoizm’ ma swe
biologiczne ( a ściślej, zoologiczne) podłoże, jako iż według badań psychologa
Jeana Piageta każde dziecko przechodzi etap rozwoju, w którym mu się wydaje, iż
jest „pępkiem świata” i że należy do ‘narodu wybranego’ – dokładnie tak, jak to
się w starożytności wydawało hebrajskim prorokom, według których wszystko co
żyje, ma być Narodowi Wybranemu poddane.
Tak zatem jak dzieci, które nie zdając sobie z tego nawet
sprawy, w swym egoizmie potrafią być po prostu okrutne wobec ich otoczenia, tak
i wychowani od dzieciństwa w „oparach” Starego Testamentu Żydzi (oraz
naśladujący ich ‘chrześcijańscy syjoniści’) zazwyczaj nie zdają sobie sprawy z
tego, iż ich postępowanie jest i aspołeczne i przeciwne Naturze. Stąd też i
budowane przez tych sztucznie „udziecinnionych” Żydów (oraz wspierających ich
sprawę „filosemitów”) Światowe Super-Państwo, przy bliższym się zapoznaniu z
zasadami jego funkcjonowania, okazuje się być zgigantyzowanym (a)społecznym
NOWOTWOREM, zdolnym li tylko do niezróżnicowanego wzrostu, kosztem dewastowanej
przezeń Przyrody. Sprawie instynktownie popieranego przez ludzi wyrosłych w
kręgu kultury judeo-amerykańskiej, coraz agresywniejszego „usztucznienia”
warunków naszego życia, Izrael Szamir poświęca aż dwa długie eseje. nr. 14 oraz
16, zatytułowane „Apokalipsa dzisiaj” oraz „Sumud i Flux (Trwanie i Przepływ).
Jaki rodzaj ‘odtrutki” proponuje mój ”towarzysz broni” (comrade-in-arms)
na narastające zatrucie się „post-chrześcijańskiej” części ludzkości
prymitywnymi ideami „panowania nad ziemią”, wywodzącymi się nie tylko ze stron
Starego Testamentu, ale nawet i z niektórych sformułowań chrześcijańskich
Ewangelii, zapowiadających nadejście proto-globalistycznego „państwa szczęścia”,
kiedy to ‘nastanie jedna owczarnia, jeden będzie pasterz’ ()?
Dla Izraela Szamira taką odtrutką jest bogactwo ducha religii chrześcijańskiej
(którą to religię zna on tylko w jej prawosławnym wydaniu), połączone z siłą
ducha znanej mu dobrze z Palestyny religii islamu. Co ciekawsze, według jego
‘prawosławnej’ opinii, zasady islamu nie odbiegają od niceańskiego (tego z roku
325) kanonu wiary chrześcijan ().
Czy jednak da się uratować ‘duchowość’ człowieka bez zupełnego odcięcia się od
zaakceptowanych na tymże Soborze w Nicei tekstów Starego Testamentu, w których
to tekstach wmontowana jest iście „kanibalistyczna” propozycja ‘odżywiania się’
kapłaństwa Izraela „bogactwem narodów, których dobra sobie przywłaszczycie,
zażywając wiecznego szczęścia”, (Księga Izajasza 61, 6-7)?
To zasadnicze pytanie autor niniejszego wstępu – którego Izrael
Szamir porównuje w „PaRDeS” z „nowym Marcjonem, który ma zastrzeżenia nawet do
(wzorowanej właśnie na Izajaszu) teologii św. Pawła” – pozostawia czytelnikom do
samodzielnej odpowiedzi.
Marek Głogoczowski, Gdańsk maj 2006
www.marek.glogoczowski.zaprasza.net
Rozdział 1
Droga do Suezu
W roku 1973, moja uderzeniowa jednostka czerwonych
beretów została przerzucona helikopterem na żółte piaski Pustyni Wschodniej w
Egipcie i wylądowała jakieś 101 km od Kairu. Otrzymaliśmy rozkazy zablokowania
drogi Kair-Suez, gdzie przez dwa decydujące dni utrzymywaliśmy kilka niewielkich
wzgórz naprzeciw potężnych skał Jabal Attaka, ostrzeliwując każde natarcie
egipskich czołgów i komandosów. Nasz oddział liczył zaledwie stu żołnierzy słabo
wyposażonych w przestarzałą broń przeciwczołgową, ale Egipcjanie myśleli, że
mieliśmy siłę co najmniej dywizji. Wkopaliśmy się we wzgórza, szukając w ich
żółtej ziemi ochrony przed potężnymi salwami wroga i wynurzaliśmy się z naszych
kryjówek gdy działa przestawały strzelać, zezwalając ich piechocie na natarcie
na nas. Posuwające się na wschód egipskie czołgi dostawały się pod nasz ogień i
zatrzymywały się, aby wznowić ostrzał naszych pozycji. Trwaliśmy na naszym
wzgórzu, chociaż nie mieliśmy wody, ani nawet czasu na grzebanie naszych
zabitych towarzyszy. Z trudem przychodziło nam powstrzymywanie głodnych i
chudych psów pustynnych by nie ucztowały na ich rozdętych zsiniałych ciałach.
Żaden z nas, być może oprócz naszego dowódcy, nie
rozumiał celu naszych poczynań. „Nie ich rzeczą jest rozumieć dlaczego”,
żołnierze nie muszą koniecznie wiedzieć o co walczą Staraliśmy się jedynie robić
swoje i przetrwać. Dopiero po dwóch dniach, gdy dotarły do nas pancerne kolumny
generała Brenn’a, poznaliśmy plany Sztabu Generalnego, polegające na odcięciu
egipskiej Trzeciej Armii na wschodnim brzegu Kanału Sueskiego, i przekształceniu
pozornej porażki w zwycięstwo. O wiele później poznaliśmy człowieka, który to
umożliwił – był to Henry Kissinger, żydowski Sekretarz Stanu USA, który dał
zielone światło i rozpostarł atomowy parasol ochronny nad izraelskimi
oddziałami. Kazał on niezdecydowanej Goldzie Meir przerwać zarządzone przez Radę
Bezpieczeństwa zawieszenie broni i dokończyć okrążania. Dopiero wtedy nasza
skromna akcja zaczęła pasować do strategii.
W podobny sposób, pojedynczy Żyd rzadko wie lub
rozumie, czego Żydzi chcą od siebie samych i od zdezorientowanej ludzkości. Ten
brak zrozumienia powoduje, że wielu wspaniałych mężczyzn oraz kobiet głosi swoje
poparcie (lub sprzeciw) dla politycznego ciała zwanego ‘Żydami’. Urodzenie się
oraz wychowanie się jako Żyd wcale w tym nie pomaga, podobnie jak przynależność
do elitarnych oddziałów wojska nie zapewnia zrozumienia planów Sztabu
Generalnego.
Osoba o niewielkim zasobie wiedzy nazywana jest w
żydowskiej nauce ‘tinok shenishba’ (uprowadzone dziecko). Uprowadzone żydowskie
dziecko nic nie wie o żydowskich obyczajach, poza tym, że należy do Żydów. Nie
tak dawno izraelski prezydent Moshe Katzav nazwał niereligijnych Żydów
‘uprowadzonymi dziećmi’, ale nawet religijni Żydzi w bardzo ograniczonym stopniu
rozumieją żydowskie plany urządzenia świata. Wielu Izraelczyków oburzało się na
słowa Katzav’a, ale miał on rację. Wasz przeciętny ‘Żyd’ bardzo mało wie i
rozumie z tematów, którymi będziemy zajmować się w tej książce; jest wysoce
prawdopodobne, że on (lub ona) uważa siebie za Żyda, ponieważ jego (lub jej)
dziadkowie byli Żydami.
Naszym celem jest zrozumienie i wyjaśnienie czego ‘Żydzi’ chcą.
Jest to trudne zadanie, ponieważ Żydzi nie mają wyraźnych przywódców tworzących
jedną strategię, nie mają żadnej głównej kwatery, ani centralnego dowództwa.
Trudno jest uwierzyć, że Żydzi mają strategię, ale nie mają stratega;
Protokoły mędrców Syjonu są popularne właśnie dlatego, że zakładają
istnienie takiego najwyższego (choćby ukrytego) stratega. Jednakże, jak mówią
Przypowieści Salomona 30,:27 „‘Szarańcze króla nie mają, a wszakże wszystkie
wyruszają w szeregu”, niszcząc całe kraje, jak gdyby planowo.
Być może nie ma (albo prawie nie ma) Żydów, którzy w
pełni by rozumieli, czego chcą Żydzi. Słowo ‘Żydzi’, w tym sensie w jakim jest
ono używane w tym artykule, oznacza duchową osobowość wyższego rzędu, powiązaną
z indywidualnymi Żydami podobnie jak Kościół Katolicki jest powiązany z
poszczególnymi katolikami, lub jak ul jest powiązany z pojedynczą pszczołą. Z
tego powodu nie ma żadnych subiektywnych win związanych z indywidualnymi Żydami,
o ile ich konkretne działania – lub niedziałania – nie mają charakteru
kryminalnego lub grzesznego same z siebie. Niniejsza rozprawka powinna pomóc
jednostce zdecydować, czy chce on być Żydem czy też nie, w taki sam sposób jak
ktoś może wybrać czy chce być komunistą czy też kwakrem.
Rozdział 2
Być albo nie być
Według mojego najgłębszego przekonania bycie lub nie
bycie Żydem jest aktem wolnej woli. Żyd francuski może być po prostu Francuzem,
Żyd rosyjski – po prostu Rosjaninem, Żyd palestyński – Palestyńczykiem. Nikt nie
musi być Żydem, a najlepszym tego potwierdzeniem jest wspaniała postać Simone
Weil, małej komunistycznej świętej chrześcijańskiej czasów Hitlera. Przebywała
wśród robotników Renault, popierała Ruch Oporu Charles’a de Gaulle’a i marzyła o
pokonaniu nie tylko nazizmu, lecz całego paradygmatu nowoczesności z jej
fałszywą edukacją, religijną obojętnością i zerwaniem z tradycją Urodziła się w
rodzinie żydowskiej, doszła do Chrystusa, lecz uchyliła się od pełnego
zespolenia z Kościołem, gdyż czuła, że Kościół jest zbyt prożydowski ().
Dla niej, nie tylko hebrajscy prorocy, lecz także Grecy i Galowie, Hindusi i
Chińczycy, Germanie i Słowianie znali Chrystusa przed Jego narodzinami.
Odrzuciła ona twierdzenie o ‘żydowskich korzeniach’
chrześcijaństwa mówiąc, że bezkrytyczne przyjęcie Starego Testamentu było
poniekąd ‘skazą poporodową’ Kościoła. Jej Chrystus był bliski Dionizosowi i
Attis, natomiast Demeter i Izyda to wcześniej przeczuwane obrazy Najświętszej
Dziewicy. Według niej, straszny czyn Ukrzyżowania mógł zdarzyć się jedynie tam,
gdzie Szatan przeważył nad Bogiem.
Simone Weil nie była osamotniona. Od świętego Pawła
do świętej Teresy z Avila, od Karola Marksa do Lwa Trockiego, były to osoby
urodzone w żydowskich rodzinach, które zerwali z gminą żydowską i dołączyli do
ludu, wśród którego żyli. I nie było ich bynajmniej niewielu, ale była to
większość. Spośród siedmiu milionów Żydów w czasach świętego Pawła, do ósmego
wieku pozostało ich tylko kilka tysięcy; reszta stała się Palestyńczykami i
Włochami, Francuzami i Egipcjanami, chrześcijanami oraz muzułmanami.
Zasymilowały się także miliony Żydów dwudziestego wieku i ich potomkowie.
Niektórzy dołączyli do Kościoła Katolickiego, jak Edyta Stein, inni do Kościołą
Prawosławnego, jak ojciec Aleksander Mień, niektórzy przyjęli Islam, jak mój
przyjaciel Yusuf Hattab (Yosef Cohen); inni pożenili się poza wspólnotą żydowską
i zerwali z Żydami.
Małżeństwo poza wspólnotą jest ostatecznym znakiem
„przekroczenia granic”. Premier Izraela, Golda Meir powiedziała „Małżeństwa
mieszane są gorsze od holokaustu”, zaś Elliot Abrams, dyrektor ds. Bliskiego
Wschodu w rządzie prezydenta Busha, oraz Deborah Lipstadt, profesor studiów
żydowskich w Emory, występowali przeciwko małżeństwom z nie-żydami aby zachować
czystość ‘rasy żydowskiej’. „Deborah Lipstadt, która dużo napisała i miała wiele
wykładów o Holokauście, nawoływała żydowskich rodziców by nie zgadzali się na
małżeństwa mieszane [z nie-żydami], podobnie jak nie zgadzają się oni na to, by
ich dzieci zażywały narkotyki”. Elliot Abrams napisał książkę, „Wiara czy
strach: Jak Żydzi mogą przetrwać w chrześcijańskiej Ameryce”, która krytykuje
małżeństwa mieszane jako niebezpieczeństwo dla przetrwania Żydów w USA.
Meir i Lipstadt poszły tradycyjną ścieżką Żydów:
Stary Testament gloryfikuje Fineasza, który zamordował Żyda za stosunek z
nie-żydówką; Ezra wyklął wszystkich kapłanów żydowskich, którzy pożenili się z
rdzennymi Palestynkami; Talmud porównał małżeństwo mieszane ze zezwierzęceniem,
„nie-żydom jest bliżej do zwierząt niż do Żydów”. W żydowskiej tradycji, rodzina
żydowska, w przypadku gdy syn lub córka wyjdzie za goja, powinna dokonać pełnego
obrzędu żałobnego.
Pomimo tych potępień, kobiety oraz mężczyźni
pochodzenia żydowskiego zawierali mieszane małżeństwa i świadomie zrywali z
żydostwem. Akt ten jest ważnym świadectwem ich gotowości do odrzucenia
partykularyzmu i wtopienia się w naród, wśród którego żyją. Jest to, w pewien
sposób, tak samo radykalne jak chrzest. Wymuszone nawrócenie hiszpańskich Żydów
w roku 1492 zostało odebrane przez Hiszpanów jako akt hipokryzji, ponieważ
nawróceni żenili się jedynie wewnątrz swojej wspólnoty. Hiszpanie często mieli
rację: wielu Marranów (inna nazwa nawróconych) powracało do żydostwa jak tylko
opuścili posiadłości hiszpańskie. I byli przyjmowani doń z powrotem, ponieważ
Żydzi wiedzieli: Marrani żenili się jedynie wśród swoich. Ich chrześcijańska
wiara była tylko barwą ochronną, częścią żydowskiej tajemnicy. Z drugiej strony,
ci z nich, którzy żenili się poza wspólnotą, dawali dowód szczerości swojego
ochrzczenia.
Donmehowie, naśladowcy Sabbataja Cewi w Turcji, na
zewnątrz przyjmowali Islam, lecz wciąż żenili się tylko w obrębie swojej
wspólnoty. Ta osobliwa sekta odegrała ważną rolę w tragicznych wydarzeniach w
Turcji na początku XX wieku; niektórzy tureccy historycy łączą ich z ludobójczym
wypędzeniem Ormian, masakrami Greków w Anatolii oraz ze sprzeciwiającą się
tradycji polityką Kemala Ataturka. Pamiętając o tej tajemniczej tradycji,
rozumiemy, że małżeństwa mieszane to bardzo ważny krok, rzeczywiste zerwanie
wymagające wielkiej siły charakteru, niezależności myślenia, jest to coś, z
czego ich dzieci mogą być dumne. Ponieważ małżeństwo oznacza w pewnym stopniu
łączność duchową; małżeństwo mieszane jest zawsze aktem buntu przeciwko
żydostwu, wyrwaniem się na swobodę, sprzymierzeniem się z rdzenną ludnością.
W normalnych okolicznościach, ten błogosławiony
proces doprowadziłby w ciągu kilkuset lat do zniknięcia Żydów; ale w ostatnich
latach został on zahamowany a nawet odwrócony. Ponieważ obecnie Żydzi tworzą
elitę (są to ‘grube ryby’), więc dzieci małżeństw mieszanych pozostają w tyle.
Inni „odkrywają swoich żydowskich przodków” podobnie jak Brytyjczycy „odkryli
swoje normandzkie pochodzenie”. Główni kandydaci na prezydenta Ameryki w roku
2004 prześcigali się w poszukiwaniu swoich „żydowskich korzeni”. Generał Wesley
Clark powiedział, że on „pochodzi z długiej linii rabinów z Mińska”; babcia
Hilary Clinton wyszła za kogoś o nazwisku Max Rosenberg, a John Kerry
„‘dowiedział się, że babcia i dziadek z linii ojca byli Żydami” (Kerry nazywał
się początkowo Kohn). Dzieci Howarda Dean’a oraz chrześcijanki pochodzenia
żydowskiego zostały wychowane jako Żydzi. Tak więc wszystkie wysiłki
poprzedniego pokolenia są zaprzepaszczane w naszych czasach.
Dzieci małżeństw mieszanych często nie rozumieją
obrazoburczych działań swoich rodziców, a rodzice często boją się wyjaśniać
sakralną ważność tego czynu swoim dzieciom, które zamiast chlubić się nim,
próbują go odwrócić i ‘powrócić’ do żydowskiego otoczenia. Ich usiłowanie
‘powrotu’ skazane jest na niepowodzenie, ponieważ według żydowskiego prawa,
takie dziecko nigdy nie będzie mogło zostać ‘pełnym Żydem’. On lub ona nie
będzie mogła poślubić Cohen’a, ani wejść do jakiejkolwiek rzeczywiście
‘odpowiedniej’ żydowskiej rodziny. Jego pozycja jest praktycznie taka sama, co
mamzera, bękarta, „syna dziwki”. Będzie on mieć prawo do popierania
Żydów, do oddania życia za Żydów, ale to nie wystarczy do pochowania go na
żydowskim cmentarzu. Ale nie żałujcie tego, nasze pół-żydowskie ale całkowicie
ludzkie dzieci, że nie możecie połączyć się z Żydami, jako że nie jest to nawet
wskazane, jako że żydostwo nie jest dobrym rozwiązaniem, co postaramy się
wykazać w niniejszym eseju.
W rzeczy samej, na początku XX wieku, dziecko z
mieszanego małżeństwa prawie zawsze identyfikowałoby się z rdzenną ludnością
swojego kraju. Lecz tendencja ta napotkała na przeciwdziałanie historii
Holokaustu, ideologicznej konstrukcji wszczepiającej potomkom Żydów
fatalistyczne wrażenie ‘braku ucieczki’. „Nie ma znaczenia czy jesteś Żydem
pełnej krwi czy też masz tylko kroplę krwi żydowskiej, czy jesteś ochrzczony czy
też nie – mógłbyś tak samo być zamordowany przez hitlerowskich nazistów. Dlatego
przyłącz się do Żydów i popieraj Żydów” – oto, w skrócie, idea lansowana przez
Żydów w celu utrzymania, w swym dalszym otoczeniu, potomków tychże Żydów.
Tak więc Żydzi, reprezentowani przez ideologów
Holokaustu, zrobili z Adolfa Hitlera i jego nazistów swoich najlepszych
sojuszników. Nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności, że opętana ideą ‘żydowskiej
czystości’ Lipstadt sprzeciwia się krytycznym badaniom historycznym nad
tragicznymi wydarzeniami II wojny światowej. Oficjalna bowiem historia
Holokaustu dąży do utrzymania Żydów w charakterze posłusznych sług „Żydów”
Prawdopodobnie z tego właśnie powodu, żydowscy bankierzy początkowo zapewniali
poparcie Hitlerowi i jego partii w ich drodze do władzy.
Rzeczywistość była jednak cokolwiek inna od
fatalistycznej historii ideologów Holokaustu: w armii Hitlera służyło ponad 150
000 żołnierzy żydowskiego pochodzenia, co udokumentował Bryan Mark Rigg,
profesor historii na Amerykańskim Wojskowym Uniwersytecie; wśród nich był
admirał Bernhard Rogge, który otrzymał Ritterkreuz (Krzyż Rycerski) osobiście od
Hitlera, generał Johannes Zukertort, generał Luftwaffe Helmut Wilberg, marszałek
polny Erhard Milch i wielu innych.
Idee Hitlera o przeciwstawności archetypów
aryjskiego i żydowskiego były w pewnym stopniu oparte na teoriach znakomitego
filozofa wiedeńskiego, Otto Weiningera, który wyrzekł się żydostwa i został
przyjęty do Kościoła Luterańskiego. Dla Otto Weiningera, żydowskość oznaczała
„ani rasę, ani naród, ani też uznane wyznanie, lecz tendencję w myśleniu”. Pisał
„Zajmuję się judaizmem, w sensie platonicznym, jako ideą Nie ma bardziej
czystego Żyda nad czystego chrześcijanina. Aby przezwyciężyć judaizm, Żyd musi
najpierw zrozumieć siebie i walczyć z sobą. Jedynie mocne postanowienie,
połączone z najwyższym poczuciem własnej godności, może uwolnić Żyda z
żydowskości. Dlatego, kwestia żydowska może być rozwiązywana jedynie
indywidualnie; każdy indywidualny Żyd musi próbować rozwiązać ją we własnej
osobie” – poprzez odkrycie obecności Boga w świecie, to jest Chrystusa.
Człowiek, którego Hitler nazywał swoim „ojcowskim
przyjacielem”, bawarski poeta Dietrich Eckart, łączył antyjudaizm z myśleniem
antykapitalistycznym. Wierzył on, że żydowski element jest obecny we wszystkich
ludziach oraz narodach; ma on być przezwyciężony, lecz nie może być unicestwiony
całkowicie ().
W jego mniemaniu żydowskość i aryjskość odpowiadają przeciwieństwom Ying i Yang,
a pewna doza ‘żydowskości’ (egoizm) jest narodowi potrzebna, aby mógł on
przetrwać. Miał on wielkie uznanie dla Żydów, którzy doszli do Chrystusa. Hitler
zadedykował mu drugi tom Mein Kampf.
Pomimo swego podziwu dla Weiningera i uwielbienia
Eckharta, pragmatycznie myślący Hitler wolał, zamiast zwalczać podejście
judaistyczne, imitować je, czyniąc Narodem Wybranym ‘swój własny lud,
Niemców’. Takie rasistowskie nastawienie spowodowało morze cierpień wśród
wszystkich narodów Europy i zrujnowało na wiele lat stary kontynent. Trzeba
także pamiętać, że negatywna interpretacja judaizmu (lub żydowskości) nie jest
tożsama z rasizmem, ale może oznaczać wzniosłą interpretację ideologiczną oraz
teologiczną.
Myśl antyjudaistyczna leży u podstaw chrześcijaństwa
i komunizmu (mówiąc tylko o dwóch z najważniejszych ideologii). Żydzi starają
się przedstawić poglądy antyjudaistyczne jako rasizm. Chociaż myśl
antyjudaistyczna istnieje już od setek lat, Żydzi upierają się na używaniu nazwy
‘antysemityzm’, oznaczającej niezbyt starą teorię rasową z końca XIX wieku. Dla
antysemity, Żyd posiada nieodłączne i niezmienne jakości wrodzone; natomiast
myśl antyżydowska analizuje i zwalcza tendencję judejską – w sztuce, w
teologii, w naukach politycznych. Żydzi nie potrafią stawić czoła przemyślanym,
racjonalnym zarzutom w stosunku do ich idei, i w związku z tym powtarzają mantrę
„Jest tak z powodu tego kim jesteśmy, a nie tego, co robimy”, która to „mantra”
ostatnio została przywłaszczona sobie przez prezydenta Busha. Tak zatem musi to
być rasizm.
Dawid Mamet, amerykański dramaturg żydowskiego
pochodzenia, zauważył Volvo z naklejką na zderzaku Izrael, won z osiedli,
slogan ten według niego „można by było najlepiej przetłumaczyć jako
Zdechnijcie haczykonosi Żydzi”. Graham Barrett napisał w redagowanej przez
Żydów gazecie The Age (Melbourne, 10 stycznia 2004): „ustępujący
malezyjski premier użył sobie na odchodnym na ‘haczykonosych’ Żydach, którzy
‘zza kulis rządzą światem’, które to stwierdzenie odbiło się wielkim echem w
innych islamskich stolicach”. Barret kłamie: wypowiedź dr Mahathira nie nosiła
charakteru rasistowskiego, jak insynuuje to Barrett. Mamet też kłamał: osoba
jadąca Volvo z taką naklejką, mogłaby być równie dobrze żydowskiego pochodzenia.
Otrzymałem maila od ‘Sama Jonesa’, który napisał:
„twoje dzielne wysiłki i pisanie są doceniane przez nasz naród. W pełni
podzielam twoją pogardę dla haczykonosego syjonistycznego robactwa. Wszystkich
żydowskich brudasów należy z powrotem zapędzić do pieców. Jeszcze raz dziękuję
za pomoc w głoszeniu tej życiowej prawdy". Jego internetowy adres doprowadził do
pewnego syjonistycznego prowokatora, lecz informacja ta nie była potrzebna:
„haczykowaty nos” to wyraźny znak, że to Żyd chciał skierować antysyjonistyczną
wzglednie antyjudaistyczną polemikę na tory rasistowskie. Rzeczywiście, ‘Sam
Jones’ wysyłał podobne maile także do innych przyjaciół Palestyny. Jeff
Blankfort, oddany antysyjonista żydowskiego pochodzenia, przejrzał jego grę;
jednak inni, jak nasz nie-żydowski przyjaciel Harry Clark, wystraszyli się i
wyłączyli się z dyskusji.
Rzeczywiście, ludzie żydowskiego pochodzenia są
odporni na tego typu atak psychologiczny. Oto dlaczego w pierwszych latach
istnienia Sowietów, przekonani komuniści pochodzenia żydowskiego (Jevrsekcja,
Sekcja Żydowska) likwidowali żydostwo, natomiast dobrotliwi Goje (Kalinin i
Łunaczarski) błądzili po stronie filosemitów. Otto Weininger zauważył: „Aryjczyk
mający dobrą pozycję społeczną zawsze czuje potrzebę respektowania Żyda; nie
podoba się mu gdy Żydzi ujawniają jakieś rewelacje o Żydach, i ten kto to robi
może od tej sfery spodziewać się podobnego braku wdzięczności, jak od
przeczulonych Żydów”. Słowa jego są nawet bardziej trafne dzisiaj: w okresie,
gdy wpływy Żydów wzrosły, ludzie pochodzenia żydowskiego zostali obarczeni
zadaniem likwidacji żydostwa.
Od lat ciągnie się dyskusja, w której hasło
„antysyjonizm jest antysemityzmem” szybko zastępowane jest: „Nie mieszaj
syjonizmu z judaizmem! Jak śmiesz to robić, ty antysemito” – co dowcipnie ujął
Michael Neumann. Krytycy Izraela codziennie przysięgają, że nie są antysemitami.
Odrzucając praktycznie nie istniejący biologiczny antysemityzm rasowy, tę
poronioną dziewiętnastowieczną teorię, możemy w pełni przyjąć wielką tradycję
antyjudaistyczną świętego Pawła, Marksa, Simone Weil. Antysyjonizm może być
antyjudaistyczny lub nie, lecz Ewangelia z pewnością jest antyjudaistyczna.
Jedynie Bóg jest łaskawy, natomiast Żydzi mogą doskonale działać w sposób
niszczący i wrogi w stosunku do świata, w którym żyjemy, przeciw naturze i
przeciw nie-Żydom.
Takie dokładne oddzielenie myśli antyjudaistycznej, od
nienaturalnego połączenia jej z biologicznym antysemityzmem, już dawno temu
winno nastąpić, co pozwoliłoby powrócić naszemu światu do normalności. Atakowany
Mel Gibson miał odwagę dumnie odpowiedzieć Foxman’owi i innym bestiom z
żydowskiej Ligi Przeciwko Zniesławianiu (ADL): „Nie, ja nie jestem antysemitą,
nie myślę, że żydowskość jest cechą wrodzoną, w przeciwnym wypadku nie robiłbym
filmu o Jezusie Chrystusie. Lecz jestem antyjudaistą, tak samo jak Chrystus.”
Antysyjoniści będą mieli luksus wyboru, czy mają być przeciwko syjonizmowi,
uważając go za zjawisko anormalne (punkt widzenia rabina Arika Ashermana), czy
też mają całkowicie odrzucić syjonizm jako nieodłączną część paradygmatu
judaistycznego (jest to mój punkt widzenia).
Taki obrót sprawy ożywi działania mające na celu
przeciwdziałaniu tendencji judaistycznej i powstrzymaniu jej, przede wszystkim
zachęcając ludzi pochodzenia żydowskiego by jej nie wspierali. Ale co to jest
tendencja judaistyczna i dlaczego należy ją pokonać? Żydowskie objaśnienia
Biblii podają cztery, coraz wyższe poziomy jej głębokiego zrozumienia. Te cztery
stopnie składają się na skrót ‘PaRDeS’ (Paradise – raj, lub ogród), gdzie ‘peshat’
to proste odczytanie, a ‘raz’, ‘derash’ i ‘sod’ – to
najgłębsza zawartość mistyczna. Będziemy według tego schematu postępować,
tłumacząc zamiary Żydów, przy czym peshat koncentruje się na
interesach pieniężnych, raz dotyczy spraw społecznej dyskusji, derash
to poziom polityczny, zaś sod to płaszczyzna teologiczna.
Rozdział 3
Genealogia
Człowieka Sukcesu
(peshat)
Trzech szubrawców, szczęśliwych, że umknęli swoim
prześladowcom, lecz przygnębionych i bez grosza, spotkało się w małym miasteczku
na amerykańskim Środkowym-Zachodzie – tak zaczyna się krótkie komiczne
opowiadanie „Człowiek który zrobił karierę” amerykańskiego mistrza tego
rodzaju literatury, O. Henry’ego. Ludzie ci reprezentują trzy odmiany
przestępców. Bill jest włamywaczem, Jeff jest szulerem, natomiast Alfred
handluje akcjami bez pokrycia. Z czasem Bill obrabował bank i otworzył salon do
gry w pokera. Wykorzystując to Jeff podmienił karty i spłukał Billa,
‘pozostawiając mu czarnego kota oraz zamiłowanie do włóczęgi’. Jednak radość
Jeffa trwała krótko: zainwestował on zyski ze swego ‘biznesu’ w akcje kopalni
złota, aby odkryć, niestety zbyt późno, że te akcje są podpisane przez CEO A.L.
Fredericks, pod którym to nazwiskiem ukrywa się jego kolega oszust, Alfred E.
Ricks. W rezultacie tego zyski pochodzące z rabunku przeszły w ręce biznesmena,
a w końcu znalazły się u giełdowego spekulanta. Wtedy to szuler Jeff głośno
zaczął krzyczeć: spekulacje na Wall Street oraz rabunek winny być wytępione
przez prawo!
Opowiadanie to można odczytać jako przypowieść o
amerykańskich fortunach. Włamywacz ‘Bill’ symbolizuje pierwotną zdobycz (lub
według Karola Marksa, ‘akumulację pierwotną’). Najpierw pionierzy wymordowali
rdzennych mieszkańców i obrabowali nowo odkryty Kontynent. Zaczęli kopać złoto i
wydobywać ropę naftową, przekształcili prerie w pszeniczne pola i upamiętnieni
zostali na bilboardach Marlboro jako nieustraszeni kowboje. ‘Jeff’ to Jankes,
typowy amerykański biznesmen, który obrobił Billa, otworzył hipermarkety oraz
banki, handlował Coca Colą, zbudował koncerny naftowe, podporządkował sobie
Południe i przekształcił Amerykę Łacińską w swój własny bananowy ogródek. I to
jedynie po to, by okazało się, że obdarował swoimi pieniędzmi A.L. Fredericks’a,
znanego także pod nazwiskiem Goldman Sachs, Marc Rich, Michael Milken, Andrew
Fastow i inni.
W realnym życiu, podobnie jak w tym krótkim
opowiadaniu, A.L. Fredericks oszukał oszusta Jeffa. Otrzymał on odeń realne
dolary zamieniając je na ‘dziwne pieniądze’, według jednego z internetowych
dowcipnisiów: „bezzwrotne, nieoprocentowane skrypty dłużne Fed (Federalnego
Banku Rezerw), nie mające w niczym pokrycia oprócz zaufania wierzycieli”. Na
wypuszczone 650 miliardów dolarów, Fed posiada zaledwie równowartość 17
miliardów dolarów ‘realnego pokrycia’. USA mają obecnie 38 bilionów dolarów
łącznego długu zaciągniętego przez symbolicznego ‘Alfreda’, w porównaniu do 10
bilionów dolarów produktu krajowego brutto wytworzonego przez ‘Billa’ oraz
‘Jeffa’. Ta największa ze wszystkich ‘piramida finansowa’ jest zbudowana na
takich samych zasadach jak ‘piramida albańska’, która zrujnowała ten mały
bałkański kraj kilka lat temu. Raczej wcześniej niż później ‘Jeff’, czyli
amerykańska klasa średnia, odczuje zbliżający się kryzys, grożący powrotem do
roku 1929. ‘Bill’, czyli amerykański robotnik, już to odczuwa. Zrujnowanie
amerykańskiej klasy pracującej, a nawet i klasy średniej, jest nieuniknione,
ponieważ nieprawdopodobne bogactwa USA znikły w stworzonej przez ‘Alfreda’
czarnej dziurze.
Czy da się zidentyfikować tego ‘Alfreda’, człowieka
sukcesu, który zrobił karierę i o którym powszechnie wiadomo tylko, iż jest
‘złym bogaczem’? Kim są ci, którzy wygrywają netto, konstruując finansowe
„piramidy”? Niedawne badania nad ludnością USA (),
przeprowadzone przez Lizę Keister, profesora socjologii na Uniwersytecie Stanu
Ohio, wykazują, że „zamożność (lub średnia wartość majątku netto) ludności
żydowskiej w USA wynosi 150.890 $, co oznacza iż jest ona ponad trzykrotnie
większa od średniej zamożności Amerykanów (48.200 $)”. (Dla porównania, w roku
1956, średnia wartość majątku netto Żydów była zaledwie poniżej średniej).
Zamożność konserwatywnych protestantów (Bill z opowiadania) wynosi 26.200 $, lub
połowę ogólnej średniej. Zamożność zaś głównych odłamów protestantów oraz
katolików (Jeff z opowiadania) jest mniej więcej równa średniej dla całej
próbki. Tak więc amerykański Żyd jest trzy razy bogatszy niż tak bardzo
nielubiany Jeff, będący WASP’em (White Anglo-Saxon Protestant) i sześć
razy bogatszy niż jeszcze bardziej pogardzany ‘robol’ (redneck – czerwony
kark) Bill.
„O podziale świata decyduje fakt należenia, lub
nienależenia, do ludzi określonego pochodzenia. Przyczyna i konsekwencja to
jedno i to samo: jesteś bogaty, ponieważ jesteś Żydem, jesteś Żydem, ponieważ
jesteś bogaty”, by przypomnieć głośne słowa znanego marksistowskiego znawcy
kolonializmu, Frantza Fanona (mutatis mutandis: mówił on o ‘białych’ w
kolonialnej rzeczywistości Afryki).
Lenni Brenner, trockistowski autor książki „Żydzi
w Ameryce” ()
napisał niedawno: ”Dlaczego więc lobby syjonistyczne jest tak silne gdy jego
apologeci bez końca piszą o zrażeniu ich młodzieży do tego ruchu? Odpowiedź jest
prosta: Żydzi są najbogatszą warstwą etniczną względnie religijną w USA.
Ponieważ ich standard życia jest tak wysoki, są więc najlepiej wykształceni.
Ponieważ są najlepiej wykształceni, więc najwięcej interesują się nauką i stąd
ich największe skłonności do ateizmu i religijnego sceptycyzmu. Lecz ‘prawdziwie
wierząca’ ich mniejszość (złożona z ortodoksyjnych Żydów – M.G.) wciąż
dysponuje niewyobrażalną ilością pieniędzy, które może wydawać na polityków.”
Keister odkryła, że „jedna trzecia Żydów inwestuje w
dające wielkie zyski inwestycje związane z wysokim ryzykiem, takie jak akcje
oraz obligacje, natomiast nie czynią tego wcale konserwatywni protestanci i 4
procent katolików.” Pomimo, iż Żydzi nie mają monopolu na spekulacje na Wall
Street, to i tak tworzą oni twarde jądro „kolektywu A.L. Fredericksa”. Jest to
częścią ich tradycji: Jay Goulg oraz Joseph Seligman doprowadzili do krachu na
rynku akcji w „czarny piątek”w końcu XIX wieku, natomiast Jacob Schiff
spowodował powszechnie znaną panikę w „czarny czwartek” 1929 roku, która to
panika doprowadziła do ogólnopaństwowej depresji ekonomicznej ().
Seligman maczał również palce w aferze przy budowie Kanału Panamskiego,
gigantycznym oszustwie giełdowym, które stało się przysłowiowe we Francji (było
ono przypomniane, m. innymi, w „Protokołach mędrców Syjonu” – M.G).
„Podczas prohibicji – zauważa Robert
Rockaway, autor apologetycznej książki o żydowskich gangsterach –
pięćdziesiąt procent największych przemytników alkoholu było Żydami, ponadto
żydowscy kryminaliści finansowali i kierowali większością handlu narkotykami w
państwie... Gangsterzy ci byli obrońcami i darczyńcami żydowskiej wspólnoty”
(Rockaway, str. 215 cytowane z JTR). Tak zwany ‘Murder Inc.’, kierowany
przez Żydów gang w Chicago, zaopatrywał syjonistów w broń; żydowski gangster
Mickey Cohen zdobywał pieniądze dla żydowskich terrorystów z gangu Irgun
(Birmingham str. 281 cytowane z JTR). Szef chicagowskiej mafii Meyer
Lansky kazał zamordować eksportera uzbrojenia, który sprzedawał je do krajów
arabskich i sam wspierał, swoją nieuczciwie zdobytą fortuną, United Jewish
Appeal (Zjednoczony Apel Żydów). Obecne przywództwo amerykańskiego żydostwa
to w większości synowie żydowskich gangsterów, morderców, przemytników oraz
oszustów. Dla przykładu bracia Bronfmanowie to synowie przemytnika alkoholu
Bronfmana, a Michael Steinhardt, jeden z głównych popleczników Josepha
Libermana, kandydata Partii Demokratycznej na prezydenta, to syn mafioso znanego
jako „czerwony Steinhardt”.
Dr William Pierce napisał interesującą pracę o
żydowskich oszustach ().Oczywiście,
dr Pierce jest skrajnie prawicowym rasistą, lecz to nie unieważnia jego
obserwacji. Połowa rozpraw antysyjonistycznych oparta była na książkach Benny
Morrisa, izraelskiego nazisty, który wychwalał etniczną czystkę polegającą na
„wyzwoleniu” Palestyny od Palestyńczyków i żałował, że Palestyna nie jest wolna
od gojów. Jeśli czytamy prace Morrisa, to nie ma powodu, aby ignorować dr
Pierce, który napisał:
„– Czy
pamiętacie Michaela Milkena, Ivana Boesky’ego, Marty Siegela, Dennisa Levine’a i
związany z tymi nazwiskami skandal wywołany przez działających z ukrycia
aferzystów, którzy prawie doprowadzili do katastrofy na Wall Street kilkanaście
lat temu – i przy sposobności doprowadzili do bankructwa dziesiątki tysięcy
zwykłych Amerykanów, którzy stracili swoje wkłady pieniężne w wyniku sztucznego
manipulowania cenami papierów wartościowych? Wszyscy główni aktorzy tego
skandalu byli Żydami.
– Czy pamiętacie wielką
katastrofę oszczędnościowo-pożyczkową w latach osiemdziesiątych, której
zakończenie kosztowało amerykańskich podatników 500 miliardów dolarów? W dużej
części przyczyną upadku sektora oszczędnościowo-pożyczkowego w latach
osiemdziesiątych były ogromne inwestycje, robione przez wiele instytucji
oszczędnościowo-pożyczkowych, w tak zwane „obligacje bez pokrycia”. A
człowiekiem stojącym za tymi pozbawionymi wartości obligacjami – finansowym
geniuszem namawiającym te instytucje do ich zakupu – był nie kto inny, jak
Michael Milken.
– Czy pamiętacie Martina
Frankela, któy ukradł ponad 200 milionów dolarów ze spółek ubezpieczeniowych w
pięciu (amerykańskich) stanach, a następnie uciekł z kraju w roku 1999 w
momencie, gdy policja miała go aresztować? Prawdopodobnie nie pamiętacie
Frankela, ponieważ, pomimo ogromu kradzieży, której dokonał, w mediach nie
cieszył się on wielkim rozgłosem.
– Czy pamiętacie Sholama Weissa, ultraortodoksyjnego
rabina z Nowego Jorku, który zrabował 450 milionów dolarów z National Heritage
Life Insurance Company na Florydzie, w największej kradzieży ubezpieczeń w
historii USA? Ukradł on ubezpieczenia na życie ponad 25 tysiącom w większości
starszych wiekiem Amerykanów, którzy wszystkie pieniądze z emerytur
zainwestowali w tej spółce ubezpieczeniowej.
– Czy pamiętacie „czterech z
New Square”, czterech ortodoksyjnych Żydów z całkowicie żydowskiego miasteczka
New Square w stanie Nowy Jork, którzy zorganizowali żydowską szkołę, jesziwę,
która istniała tylko na papierze, a następnie zebrali ponad 40 milionów dolarów
rządowych dotacji na swoją nieistniejącą szkołę?
Byli to Chaim Berger, Kalmen Stern, David Goldstein i Jacob Elbaum.
Kilka godzin przed opuszczeniem Białego Domu, Bill Clinton
złagodził wyroki tym czterem żydowskim oszustom. Zostali oni zobowiązani przez
sąd do zwrotu ukradzionych 40 milionów, lecz do tej pory nie odzyskano od nich
ani jednego centa.
– Na pewno pamiętacie Marca
Richa i jego partnera Pincusa Greena. Są to dwaj żydowscy kryminaliści, którym w
ostatnim roku poświęcono najwięcej uwagi, kiedy to od Billa Clintona uzyskali
ułaskawienia w stylu „last minute”. Są to międzynarodowi spekulanci , którzy
złamali ogromną ilość praw, objeżdżając świat w swoich mętnych interesach i
wyprowadzając dla siebie kilka miliardów dolarów podczas ich realizacji. Gdy ich
oskarżono o gangsterstwo, oszustwa telefoniczne, i wiele innych przestępstw,
uciekli z kraju wraz z pieniędzmi. Rich przekazał około 200 milionów dolarów do
Izraela i nieznaną sumę Billowi Clintonowi za swoje ułaskawienie.
– Nie jest tak, że Żydzi sa
jedynymi szubrawcami okradającymi naród amerykański. George Bush jest
szubrawcem, a nie jest Żydem. Bill i Hillary Clintonowie są szubrawcami, ale i
oni też nie są Żydami. W Ameryce jest prawdopodobnie więcej oszustów nie-Żydów
niż oszustów Żydów, i to po prostu z tego powodu, że w całej populacji stosunek
nie-Żydów do Żydów wynosi 40 do jednego.
– Nie, Żydzi nie są jedynymi
oszustami, lecz z pewnością są oni największymi oszustami. Gdy słyszysz o
oszustwie na 100 tysięcy dolarów, to mógł je zrobić dowolny człowiek. Jeśli
słyszysz o oszustwie na 100 milionów dolarów, to wiesz, że musiał to zrobić Żyd.”
Byłoby błędem uważanie tych danych za ‘rasizm’.
Ideolodzy żydostwa z oburzeniem zaprzeczają wszelkim związkom pomiędzy
‘religią’, ‘etnicznością’, względnie ‘pochodzeniem’ oszustów, a ich
złodziejskimi wyczynami. Tego należy oczekiwać – za to oni są opłacani. Lecz
prawdę powiedziawszy, A. L. Fredericks jest związany z Żydami, bez względu na
to czy jest Żydem czy nie. Głównym dyrektorem finansowym koncernu Enron był
Andrew Fastow, scharakteryzowany przez rabina swojej synagogi jako „zaangażowany
członek gminy żydowskiej. Aktywnie wspiera sprawy żydowskie, w oddany sposób
popiera Izrael” ().
Z kolei jego żona, Lea Weingarten, obecnie broniąca się przed zarzutami o
oszustwa (),
„pochodzi z wybitnej i bardzo szanowanej rodziny filantropów’” i nie opuszcza
żadnych nauk w synagodze.
Także i Kenneth Lay, główny goj (nie Żyd) w aferze
Enronu, był zaangażowany w sprawy żydowskie. W ostatnim roku dał on, wraz ze
swoją także nie-żydowską żoną Lindą, 850.000 dolarów z okazji zbiórki funduszy
na Muzeum Holokaustu w Houston w Teksasie, o czym poinformowała gazeta „Jerusalem
Report” ().
Gazeta ta tę wiadomość zakończyła w następujący sposób: „ogółem koncern Enron
był związany z około jedną trzecią spośród 3,5 miliona zebranych na ten cel
dolarów, co uczcił poprzedni senator z Teksasu Lloyd Bentsen oraz kronikarz
Holokaustu Ruth Gruber.”
Znowu widzimy tutaj owo zatrważające, ścisłe ze sobą
powiązanie rozmaitych przestępców i – nie tyle samych Żydów, ale spraw
żydowskich: czy jest to kult Holokaustu czy też sprawa interesów syjonizmu.
Panowie Lay oraz Fastow ukradli miliardy dolarów inwestorowi, nazwanemu przez
nas ‘Jeffem’ i ukradli oni nawet więcej robotnikowi symbolicznie określonemu
jako ‘Bill’. Następnie zaś pani Lea Fastow-Weingarten przelała ich pieniądze do
raju podatkowego na Wyspach Caymana. Lecz gdy przyszło do aktów miłosierdzia, ci
bogacze nie zatroszczyli się ani o biednych Amerykanów, ani o głodujących
Afrykanów. Oddali swoją dziesięcinę na sprawę żydowską.
Kenneth Lay nie jest jedynym, ‘Sir” Konrad Gray, nie-żydowski
baron medialny (w powszechnej opinii ożeniony z Żydówką z najwyższych sfer),
jest całkowicie oddany sprawie żydowskiej i syjonistycznej. Jest właścicielem „Jerusalem
Post”, ekstremistycznej gazety syjonistycznej, krytykującej Sharona za jego
brak gorliwości. Jak należało oczekiwać i on okazał się być oszustem. Ograbił on
aktywa spółek, którym prezesował i ukradł miliony dolarów ().
Bogaty człowiek, uwielbiający Żydów i poświęcający tak wiele dla spraw
żydowskich jest niezmiennie oszustem, czy jest on Żydem jak Fastow, czy gojem
jak Lay.
Jeśli powiązania żydowskich kryminalistów ze sprawą
żydowską da się wytłumaczyć uczuciami etnicznymi, to co czyni sprawę żydowską
tak atrakcyjną dla oszustów nie-Żydów? Aby odpowiedzieć na to podstawowe
pytanie, powinniśmy rozpocząć od analizy psychologicznych motywów postępowania
żydowskich oszustów. Dr Pierce proponuje interesujące wytłumaczenie:
„Być może największą przewagą żydowskiego szubrawca jest
to, że jest on obcy. Złapany oszust nie-Żyd staje się wyrzutkiem wśród swego
narodu. Oszust żydowski prawie zawsze okrada nie-Żydów, a to jest w jakiś sposób
przebaczane jego religią i przez dawno zakorzeniony zwyczaj jego narodu. W
przypadku złapania może on zostać ukarany przez nie-Żydów, lecz nie stanie się
wyrzutkiem w oczach swoich ziomków i z tego względu nie powstrzymują go skrupuły
moralne. Stara się on osiągnąć więcej, niż mógłby osiągnąć oszust nie-Żyd na
jego miejscu.”
Nie jest to jedyna przewaga żydowskiego kombinatora. Nawet
większą przewagą jest jego, narzucone przez społeczeństwo, poczucie ‘bycia
ofiarą’, a to z tego względu, że jako wieczna ofiara, Żyd odczuwa potrzebę
naprawiania ‘niesprawiedliwości’ za pomocą jakiegoś czynu pozaprawnego.
Izraelczycy objaśniają grabież ziem jordańskich w dolinie Arava swoim
pragnieniem naprawienia ‘niesprawiedliwości’ przyrody: z przyczyn geologicznych,
lepsze gleby osadowe nagromadziły się na jordańskim wschodnim brzegu Arawa.
Grabież ziem palestyńskich została objaśniona (między innymi przez rabina
Lernera) potrzebą naprawienia ‘niesprawiedliwości’ rzymskiej okupacji Palestyny
2000 lat temu. Założenie państwa żydowskiego objaśniane jest
‘niesprawiedliwością’ Arabów, posiadających 22 państwa, podczas gdy Żydzi nie
mieli żadnego. Ograbienie w biały dzień banków szwajcarskich naprawiło
‘niesprawiedliwość’ konfiskat nazistowskich, chociaż banki te nigdy nie trzymały
żydowskich depozytów. Nawiasem mówiąc, muzea Holokaustu są ważnym czynnikiem
wzrostu żydowskiej przestępczości, ponieważ wzmacniają one żydowskie poczucie
‘bycia ofiarą’.
„To fałszywe poczucie ‘bycia ofiarą’,
usprawiedliwiające wszelkiego rodzaju zło, jest motorem żydowskiej
przestępczości”, napisał myśliciel religijny Ken Freeland z Teksasu. Żydowska
nadmierna wojowniczość, (wyimaginowany – M.G) stan wojny ze społeczeństwem [nie
żydowskim], ta stała cecha żydowskich skłonności, pozwala jeszcze inaczej
wyjaśnić genezę żydowskiej przestępczości. Stan permanentnej wojny ze
społeczeństwem, który to „stan wyjątkowy” pozwolił Żydom pobierać lichwiarskie
procenty, zbierać nadmierne podatki, ciągnąć zyski z wynajmowania mieszkań w
slumsach oraz z kradzionej własności, przekształcił się w znacznym stopniu w
standard neoliberalnego ‘społeczeństwa otwartego’, w którym każdy toczy wojnę z
każdym.
Zdaniem Freelanda, „podobnie jak żydowscy
przestępcy, którzy czują, że ich przestępczość jest oczyszczana z grzechu,
wybaczana, względnie usprawiedliwiana dzięki ich zaangażowaniu w maksymalne,
finansowe wsparcie spraw żydowskich, nie-żydowskie typy kryminalne też mają
analogiczne odczucia odpokutowania za swe przestępstwa, gdy wspierają te same
sprawy. Żydzi (jako kościół) „zapewniają przebaczenie”, lecz gdy Kościół
chrześcijański żąda skruchy, jako warunku koniecznego do przebaczenia, Żydzi,
przyjmując darowizny, nie rozróżniają pomiędzy bogactwem pochodzącym z legalnego
i nielegalnego źródła”.
Freeland jest przekonywujący, lecz to, co zmusza
nie-żydowskich oszustów do wybierania poparcia dla spraw żydowskich, to nie
tylko możliwość ‘przebaczenia bez skruchy’, ale sam urok żydowskiego zrozumienia
świata, który jest atrakcyjny dla niektórych nie-Żydów, których nazywamy tutaj
‘Mammonistami’. Podoba im się nieco lucyferyczny paradygmat bycia osobą ‘z
zewnątrz’, osobą będącą w stanie wojny z otaczającym ją społeczeństwem, a zatem
wolną od moralnych ograniczeń narzucanych przez większość i dodatkowo jeszcze
„wybraną” przez Wyższą Istotę.
Ci ‘naśladujący Żydów’ szubrawcy słusznie wyczuwają,
że będą mieli powodzenie w świecie urządzonym po żydowsku. Dlatego właśnie
popierają sprawę żydowską i zachwycają się państwem izraelskim, krajem bez
moralnych ograniczeń, będącym hurtowym mordercą i niszczycielem przyrody,
pralnią brudnych pieniędzy i czołowym eksporterem broni oraz urządzeń do tortur.
Jacob Ben Efrat, izraelski działacz demokratyczny,
wzywa nas do „spojrzenia na Tel Aviv, którego czwarta część ludności składa
się obecnie z robotników, imigrantów ze Wschodniej Azji, Wschodniej Europy oraz
Afryki. Kapitalistyczni globalizatorzy chcą elastycznej siły roboczej, którą
będą mogli według własnej woli przemieszczać pomiędzy krajami. W rezultacie,
przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi wzrośnie. Izrael jest tego doskonałym
przykładem. Tutaj górna jedna piąta populacji zarabia 21 razy więcej niż jej
dolna jedna piąta (w porównaniu do 11 razy więcej w USA)” (dane z
prelekcji Yacova Ben Efrata, generalnego sekretarza Organizacji Akcji
Demokratycznej – ODA – w Bamat Etgar w Jaffie 11 grudnia 2003). Cecha ta czyni
Izrael ulubionym krajem nie-żydowskich Mamonistów.
Tak więc, dla Ameryki, Europy oraz Rosji wniosek
jest jasny: ich proizraelscy, prożydowscy politycy są najgorsi dla zwykłych
ludzi i najlepsi dla wszelkiego typu szubrawców. Po przeczytaniu niniejszego
eseju, potencjalny inwestor w akcje Enronu mógłby po prostu sprawdzić wpłaty
Enronu na muzeum Holokaustu i już wiedziałby wystarczająco wiele, by się
domyślić, że jeśli nie chce swych pieniędzy utracić z przyczyn podatkowych, to
winien je zainwestować gdziekolwiek indziej. Kalifornijski wyborca, poznawszy
opinię Diane Feinstein o żydowskim państwie i głosując na nią, wiedziałby już z
góry, iż popiera sprawę wojny w Iraku, drogiej sprywatyzowanej elektryczności
oraz napływu nielegalnych pracowników.
W rzeczy samej, demokratka Diane Feinstein,
przyczyniła się do wojny w Iraku więcej niż przeciętny republikanin: „W
protokołach z wojennego przemówienia Sekretarza Stanu Powella, czołowi demokraci
Senatu, tacy jak Joseph Biden z Delaware i Diane Feinstein z Kalifornii,
ogłosili, iż ta mowa Powella jest niezbitym oskarżeniem Iraku, a zatem
przygotowali swą partię do stania murem za wojną, która obecnie odległa jest
jedynie o dni lub tygodnie”, napisała w lutym 2003 roku internetowa strona
The World Socialist ().
Obecne (koniec 2004 – M.G.) współzawodnictwo w wyborach prezydenta USA, o głosy
Żydów i Mammonistów, to zły znak dla ‘Billa’ oraz ‘Jeffa’, ponieważ obaj
kandydaci współzawodniczą o to, który z nich lepiej złupi „normalną” ludność
USA.
W Szwecji, która była państwem niezwykłego
dobrobytu, kiedyś umocnionym przez antysyjonistycznego premiera Olofa Palme, ten
dobrobyt jest obecnie likwidowany przez Gorana Perssona, aktualnego premiera
tego kraju, wiecznego organizatora konferencji na temat Holokaustu.
Podczas głosowania lub inwestowania, roztropni
Amerykanie, Europejczycy lub Rosjanie powinni wybierać kandydata względnie
spółkę, która nie popiera sprawy żydowskiej lub syjonistycznej. Oczywiście,
można głosować na polityka pochodzenia żydowskiego, jak na przykład na senatora
z Minnesoty Paula Wellstone, który został zamordowany w dobrze zaplanowanej
katastrofie samolotowej w październiku 2002 roku. Wellstone ostro występował
przeciwko wojnie w Iraku, i popierał walkę Palestyńczyków. Michael Howard, nowy
lider partii konserwatywnej, jest innym dobrym przykładem. Czołowy brytyjski
prawicowy ideolog i zdecydowany rasista Martin Webster scharakteryzował go jako
„publicznego przeciwnika ograniczających wolność żydowskich ustaw ‘przeciwko
nienawiści’, który powiedział Izraelowi kilka słów prawdy na temat tego, co musi
on zrobić by osiągnąć pokój i który ‘ożenił się’ poza żydostwem i którego syn ma
przyjąć kapłańskie chrześcijańskie święcenia. Ja sam oczywiście zawsze bardziej
wolałbym mieć białego nie-Żyda jako premiera Wielkiej Brytanii, będącego
Brytyjczykiem anglo-sakso-celtyckiego pochodzenia. Lecz gdy popatrzymy na
nikczemne pro-żydowskie, pro-syjonistyczne zachowanie się, w stylu
amerykańskiego pudla, charakteryzujące dzierżącego obecnie ten urząd człowieka
(Tony’ego Blaira), posiadającego wszystkie etniczne kwalifikacje, o których
wspomniałem, może to być dla nas wszystkich przyczyną do zastanowienia się
(nad zasadnością naszych rasistowskich poglądów – M.G.)”.
Rzeczywiście, nie-Żyd kochający sprawę żydowską –
jak Tony Blair lub Condoliza Rice, Bill Clinton lub George Bush – jest o wiele
bardziej niebezpieczny, niż Żyd trzymający się zdala od spraw żydowskich.
Jak widzieliśmy wyżej, Żydzi oraz ich sojusznicy
Mammoniści wygrywali w ostatnich trzech dziesięcioleciach, kiedy to, według słów
wybitnego amerykańskiego filozofa Immanuela Wallersteina, niektórzy ludzie
zarobili mnóstwo pieniędzy, a inni stracili przysłowiową ostatnią koszulę. „Jest
to czas, kiedy większość zysków otrzymano dzięki manipulacjom finansowym” ().
Używając wprowadzonej na wstępie terminologii, A. L. Fredericks osiągnął swoje
zyski kosztem ‘oskubania’ Billa oraz Jeffa.
Immanuel Wallerstein porównuje wydarzenia roku 1968
do ‘katastrofy statku’, w następstwie której utalentowany A. L. Fredericks
przedarł się do brzegu, ‘nie niepokojony myślami o tonących towarzyszach’,
niemniej jednak (kontynuując, w naszej terminologii, parabolę Wallersteina)
tonący Bill i Jeff doszli do wniosku, że możliwość dopłynięcia do brzegu ich
utalentowanego towarzysza jest znakiem nadziei także i dla nich. Wallerstein nie
zrozumiał sytuacji: taka optymistyczna interpretacja ta nie pochodziła od Billa
i Jeffa, lecz od całkowicie podporządkowanego A. L. Fredericks’owi pomocnika, w
postaci żydowskich mediów z ich żydowskimi luminarzami. Bez tego narzędzia,
Fredericks mógłby zostać wytarzany w smole i pierzu, jeśli nawet nie
zlinczowany, zgodnie z najlepszą amerykańską tradycją.
Podobny proces miał miejsce w wielu innych krajach.
Rosja stanowi świeży przykład, kiedy to grupa przeważnie żydowskich szubrawców
sprywatyzowała całą rosyjską własność społeczną, od gazu i nafty począwszy
(Chodorkowski i Abramowicz), aż po aluminium (Czernoj). Mniej znane jest to, że
Rosja także miała swojego ‘Jeffa’, który oszukał ‘Billa’, przed tym zanim
‘Alfred’ wykiwał jego samego. Rosyjski ‘Jeff’ był partyjnym aparatczykiem lub
dyrektorem w gospodarce, należał do elity w czasach radzieckich. Kierował
przemysłem gazowym i naftowym; tworzył program podboju kosmosu nie ustępując
nikomu; kierował olbrzymią siecią kolejową i lotniczą. Jednakże, Jeff, goj, był
jedynie kierownikiem, nie był właścicielem tego majątku i uległ pokusie
‘prywatyzacji’ (czytaj – kradzieży) własności społecznej. Zdemontował system
radziecki, aby w końcu uświadomić sobie, że został oszukany przez ‘Alfreda’.
Również w Rosji, ‘Bill’ jest tym, który stracił najwięcej: jeśli pod ‘Jeffem’
miał on gwarantowane skromne mieszkanie i pensję, Alfred sprzeciwił się takim
antyrynkowym luksusom. Dla ‘Alfreda’, robol ‘Bill’ może zdechnąć nawet jutro,
gdy nie będzie mógł konkurować z tanią siłą roboczą z Chin lub Meksyku.
Kapitał finansowy spekulantów i banków przewyższył
pojemność przemysłu i rolnictwa i sprawił, że gigantyczna dolarowa bańka
niebawem pęknie. Tłumaczy to histeryczną kampanię przeciwko ‘antysemityzmowi’:
A. L. Fredericks nie chce, aby jego nazwisko i adres poznali Bill oraz Jeff;
woli on ukrywać się anonimowo pod fasadą ‘białego bogatego człowieka’. Aby
pozostać po właściwej stronie, ‘antysemici’ są zawsze kojarzeni z ‘rasistami’,
natomiast Żydzi – z Murzynami lub innymi imigranckimi mniejszościami, jak gdyby
walka z Alfredem miała cokolwiek wspólnego z rasowymi lub innymi cechami Jima,
czarnego współbrata Billa, lub Ahmeda, bezsilnego outsidera.
Dlaczego powinno nas obchodzić, kto przywłaszczył
sobie forsę Billa – czy pełnej krwi Amerykanin, oszust Jeff, czy też
kosmopolityczny spekulant Alfred?W rzeczy samej, jeśli żydowskie pieniądze
pozostawałyby jedynie pieniędzmi, dotyczyłoby to jedynie klasy średniej. Dlatego
to socjaliści z początku XX wieku a później Szkoła Frankfurcka uważali, że
antysemityzm to „obrona drobnej burżuazji przed kapitałem finansowym”, obrona
symbolicznego ‘Jeffa’ przed ‘Alfredem’. Z tego punktu widzenia, amerykańska
klasa średnia ma prawdziwą przyczynę do obaw, gdyż gra toczy się o środki jej
egzystencji. Lecz czy dla reszty, dla zwykłej amerykańskiej klasy pracującej,
istnieje jakaś przyczyna do obaw? Jeśli ktoś obawia się kapitału żydowskiego,
czy ktoś inny nie powinien obawiać się kapitału muzułmańskiego (najbogatszym
człowiekiem na świecie jest muzułmański sułtan Brunei) względnie ormiańskiego
albo wschodnioazjatyckiego (innych bogatych społeczności zamorskich)?
Wielki Kapitał w rękach wszystkich mniejszości
etniczno-religijnych stwarza problemy, ponieważ obcy w danym narodzie
kapitaliści zwykle nie troszczą się o rdzennych robotników. Nie są oni związani
z nimi więzami rodzinnymi lub poprzezreligię i mogą być bardziej bezwzględni od
przedsiębiorców rodzimych. Kapitaliści pochodzący z mniejszości etnicznych –
Ormianie i Grecy w Imperium Ottomańskim, diaspora Chińska na Dalekim Wschodzie,
Hindusi we Wschodniej Afryce – mieli podobną pozycję, co Żydzi w świecie
chrześcijanskim. Amerykańsko-chińska uczona pochodząca z Filipin, Amy Chua w
książce „Świat w ogniu” ()
z roku 2003 nazwała takie mniejszości ‘dominującymi na rynku’. Amy Chua pisała w
niej:
„Mniejszości dominujące na rynku można spotkać w każdym
zakątku świata. Moja rodzina jest częścią niewielkiej, lecz przedsiębiorczej,
ekonomicznie silnej chińskiej mniejszości na Filipinach. Reprezentując tylko 1
procent ludności, filipińscy Chińczycy kontrolują aż 60 procent prywatnej
ekonomiki, łącznie z czterema głównymi liniami lotniczymi naszego kraju i prawie
wszystkimi bankami, hotelami, centrami handlowymi i głównymi spółkami.
Chińczycy są dominującą na rynku mniejszością nie tylko na
Filipinach, lecz w całej Południowo-Wschodniej Azji. W roku 1998, indonezyjscy
Chińczycy, stanowiący jedynie 3 procenty ludności, kontrolowali z grubsza 70
procent indonezyjskiej ekonomiki prywatnej, w tym wszystkie największe spółki
krajowe. Ostatnio, w Birmie, przedsiębiorczy Chińczycy dosłownie przejęli
ekonomikę Mandalay i Rangunu. Libańczycy są dominującą na rynku mniejszością w
Zachodniej Afryce. Przedstawiciele plemienia Ibo są mniejszością dominującą na
rynku w Nigerii. A Żydzi są na pewno dominującą na rynku mniejszością w
postkomunistycznej Rosji.”
Jednakże, Żyd Alfred jest w swej klasą dla samego siebie i to nie ze względu na
swe okrucieństwo. Sułtan Brunei buduje pałac i daje Boeinga swojej córce. Paul
Getty zamyka się w jakiś odległym miejscu. Natomiast bogaci Żydzi kupują media,
a media to narzędzie do kierowania umysłami. Zatem ich wpływy sięgają dalej,
poza dominację na rynku, na niezbadane jeszcze wody kontroli umysłów.
Schemat ten powtarza się na całym świecie.
Sulzberger i Zukerman są właścicielami całego szeregu gazet w USA od „New
York Times” do „USA Today”, a ich konfratrzy zmonopolizowali
stanowiska wielkich wydawców i inne istotne pozycje. Wykaz Żydów zajmujących
wysokie stanowiska w mediach jest zbyt długi, by go tutaj włączać, i można go
znaleźć gdzie indziej (na przykład, w nowej przedmowie Kevina Macdonalda do
książki „The Culture of Critique”). Łącząc bogactwo z wpływami w mediach,
Benjamin Ginsberg, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w
roku 1993 pisał:
„Dzisiaj, pomimo, że zaledwie 2% ludności USA to Żydzi,
prawie połowa miliarderów jest Żydami. Główni członkowie zarządów trzech
najważniejszych sieci telewizyjnych, oraz czterech największych wytwórni
filmowych są Żydami, są nimi także właściciele największej krajowej sieci gazet
i najbardziej wpływowej gazety, ‘New York Times’.”
(“The Fatal Embrace: Jews and the State”,
University of Chicago Pres, Chicago 1993, str. 1)
Ten fakt ma ogromne
znaczenie, gdyż w przeciwnym razie wolne media mogłyby wskazać oskarżycielskim
gestem w kierunku winowajcy. Naród amerykański mógłby zażądać od ‘Alfreda’ by
otworzył swoją kiesę i całkowicie zrefundował skradzione dobra. Jednakże takie
remedium nawet do głowy nie przychodzi zwykłemu Amerykaninowi. Powodem jest
żydowskie zaangażowanie się w omawiany przedmiot. Możemy zatem zakończyć
pierwszy etap naszej analizy nutą czysto materialistyczną, tak drogą sercom
wulgarnych marksistów. Bogaci Żydzi wykupują media, które kamuflują ich (i ich
współbraci) przestępstwa. Żydzi umiejscowieni w mediach ochraniają bogatych
Żydów: w mediach prawicowych, ochraniają oni wszystkich ludzi bogatych i
mających władzę; w mediach lewicowych, zamazują różnicę pomiędzy ‘Jeffem’ i
‘Alfredem’. Czy tego właśnie chcą Żydzi?
Rozdział 4
Dwa posągi
kobiece z katedry w Strasburgu
(raz)
Popatrzmy trochę głębiej. Pozycja Żydów w omawianej
sprawie jest o wiele silniejsza niż jest to potrzebne dla zwyczajnej ochrony
bogatych Żydów. W USA, a nawet i w Zachodniej Europie, na forum publicznym nie
można przedstawić żadnego poglądu, jeśli nie będzie on zaaprobowany (po
uprzednim zbadaniu i skorygowaniu) przez opiniotwórczą grupę żydowską. To
centralne usytuowanie Żydów w zachodnim systemie władzy doskonale przedstawił
były szef CIA, Jamesa Woolsey, który ostatnio powiedział: „Żydzi w historii
są postrzegani na tyle wielkimi mistrzami rządów prawa, że doszło do
ucieleśnienia z nimi tego prawa. Antysemityzm zagraża rządom prawa i
nietolerowanie Żydów jest pierwszym krokiem do rządów dyktatorskich” ().
CIA nie słynie z miłości do rządów prawa, raczej do rządów elit. Tak, więc
domysły Woolsey’a można odczytać następująco: „Żydzi ucieleśniają rządy elit”.
Podobne opinie wyraża prezydent Georg W. Bush,
Condoleesa Rice, i wszyscy pretendenci do prezydentury USA, którzy na gwałt
szukają swoich żydowskich korzeni, względnie co najmniej korzeni swoich żon oraz
kochanek. Istotnie, jak słusznie zanotowano w izraelskim tygodniku Vesty,
czterech z pięciu głównych pretendentów (do fotela prezydenckiego USA w 2004
roku) było upoważnionych do otrzymania izraelskiego obywatelstwa.
Podobne zjawisko jest obserwowane w niegdysiejszym
Imperium Zła. W powstałych po II wojnie światowej komunistycznych państwach
Europy Wschodniej Żydzi ucieleśniali rządy Kremla, tworząc kliki rządzące, siły
bezpieczeństwa oraz aparaty ideologiczne wielu republik radzieckich oraz państw
formalnie niezależnych. Ich wpływ był najsilniejszy w latach 1945 – 1956, gdy
tworzyli oni część elit narodowych najbardziej oddanych Moskwie. Po roku 1956,
gdy kraje te otrzymały więcej niezależności, ich wpływ na struktury siłowe
osłabł, natomiast ich udział w ruchu dysydenckim odpowiednio wzrósł. Jeśli
poprzednio kierowane przez Żydów, reżymy na Węgrzech, w Polsce oraz
Czechosłowacji reprezentowały twardą linię komunistyczną, to następnie wzrost
znaczenia Żydów następował pod flagą amerykańską.
Po rewolucjach lat dziewięćdziesiątych, stosunkowo
nieliczni w tych krajach Żydzi stali się ucieleśnieniem zachodniego stylu życia
oraz jednobiegunowego świata podległego Ameryce. Odczuwa się to szczególnie w
Polsce, na Węgrzech, w Bułgarii i w Rumunii; nowi postkomunistyczni przywódcy
nawiązali ścisłe stosunki z państwem żydowskim, otwarli muzea Holokaustu,
ogłosili wojnę z antysemityzmem, który identyfikowany jest z antyamerykanizmem,
tak jak kiedyś był on identyfikowany z antysowietyzmem. W postkomunistycznym
świecie, Żydzi są często postrzegani jako piąta kolumna globalizacji prowadzonej
pod przywództwem USA. ().
Obecnie, proamerykańskie siły (określane w publikacjach
zachodnich jako prodemokratyczne lub prorynkowe) zwykle grupują
nieproporcjonalne ilości Żydów i nie-żydowskich filosemitów, chociaż rzeczywisty
udział Żydów w populacji (kolonizowanych przez USA narodów) jest całkiem mały.
Dowodu dostarczyły ostatnie wybory parlamentarne w
Rosji. Gdy w samej Rosji, ekstremalnie prorynkowa i proamerykańska partia,
Sojusz Sił Prawicowych, otrzymał 4% głosów, rosyjscy Żydzi, mieszkający w
Izraelu, oddali na niego 41% swoich głosów.
Profesor Aleksander Panarin, rosyjski socjalista i
filozof pisał: „Żydzi niezwykle kochają USA. W państwach, które dotychczas
opierają się globalnym ambicjom Ameryki, są oni często postrzegani przez ludność
rdzenną jako piąta kolumna USA. Dyskusja z żydowskim intelektualistą prawie
zawsze kończy się gloryfikacją amerykańskiej misji w świecie, oraz negatywnymi
uwagami o archaicznych patriotach nierozumiejących tej misji i wymagań naszych
czasów. Żydzi chcą obdarzyć USA misją sterowania większością ludzkości; globalna
zaś obecność USA jest spostrzegana jako gwarancja dla Żydów. Oto dlaczego
suwerenność narodów winna zostać podminowana, podczas gdy amerykańska kontrola
nad światem ma stać się totalna.”
Nieco podobną pozycję zajmuje komunistyczny historyk
Siergiej Kara-Murza oraz nacjonalistyczny myśliciel Aleksander Dugin. Żaden z
nich nie chce rezygnować z Żydów; na odwrót, obaj w światowej konfrontacji
próbują przeciągnąć Żydów na stronę swych narodów. Pamiętają oni stare czasy,
gdy Żydzi popierali Związek Radziecki, kiedy małżeństwo Rosenbergów zostało
stracone za pomoc Związkowi Radzieckiemu; kiedy każdy prawicowy konspirolog od
Winstona Churchilla do Douglasa Reeda uważał komunizm za żydowski spisek.
Tak więc, także oni przyjmują (bez jakiejkolwiek
próby wyjaśnienia przyczyny) koncepcję żydowskiej ważności dla świata. Jednakże,
ta ważność nie jest (lub nie jest wyłącznie) spowodowana żydowskim bogactwem; w
Rosji Radzieckiej Żydzi nie byli bogaci, lecz ich wpływ był ważnym czynnikiem
zarówno zbudowania jak i rozpadu Związku Radzieckiego.
Wyjaśnienie tego zjawiska za pomocą zwykłego,
mechanicznego poglądu na żydowskie wpływy jako produkt uboczny posiadanych przez
nich pieniędzy, nie zda egzaminu, jeśli nie wprowadzimy Toynbee’owskiej
kategorii Kościoła. W społeczeństwie tradycyjnym, funkcja względnie czynność
prowadzenia dyskursu, określającego narodowe superego, była zastrzeżona dla
kapłanów. Za sumienie narodu był odpowiedzialny Kościół, natomiast za materialną
pomyślność ludności odpowiadał władca. W idealnej sytuacji, Kościół i Państwo
były dwoma niezależnymi (ale wzajemnie uzależnionymi) autorytetami, (chociaż
równowaga ta często była podkopywana przez silną władzę papieską względnie
królewską). Kościół kładł nacisk na dobro duchowe i potrzebę solidarności ludu z
królem. Tak więc, Kościół aprobował jak również ograniczał absolutną władzę
władcy.
Przenieśmy się do stolicy Alzacji, małego kraju
wciśniętego pomiędzy Niemcy i Francję, będącą ojczyzną starej gminy żydowskiej,
pierwszej gminy Żydów aszkenazyjskich we Francji, która powstała w tym kraju na
mocy włączenia Alzacji do Francji. Na ościeżach (obramowaniu) imponującej
katedry strasburskiej, stoją dwie figury kobiece. Jedna jest majestatyczna i
koronowana; druga jest zgarbiona i opiera się na złamanej lancy. Przedstawiają
one Kościół oraz Synagogę. Obie figury kobiece usiłują zwrócić na siebie uwagę
króla, nie tylko niebiańskiego, lecz także króla ziemskiego.
Obecnie wydaje się, ze wizja artystów z katedry
sztrasburskiej była cokolwiek przedwczesna. Ze złamaną lancą i usuniętą koroną,
starsza kobieta wciąż chowa jakieś sztuczki w rękawie. Przede wszystkim, jest
ona bardziej uprzejma dla króla. Potężny Kościół stawia wiele wymagań królowi,
natomiast alternatywny establishment żydowski proponuje poparcie i nie stawia
wymagań Synagoga zachowuje się w stosunku do nie-żydowskiego króla jak Sydonitka
Jezebel w stosunku do Ahaba, króla Izraela: uważa go za wszechmocnego,
nieskazitelnego i ponad prawem moralnym. W jej oczach może on rabować i
mordować. Dopóki ją kocha, wszystko mu wybacza i całkowicie go popiera. Nie
próbuje go pozbawić władzy, ponieważ nie może ona rządzić sama w obcym kraju.
Kościół chrześcijański wymaga, by król był dobry dla ludzi, lecz „kościół”
żydowski, cudzoziemski, nie stawia takich wymagań, a zatem jest on bezlitosnym
dla nie-żydowskiego ludu. Co więcej, jest on śmiertelnym wrogiem wymagającej i
niezależnej prawdziwej Królowej, czyli (wyidealizowanego przez I. Shamira –
M.G.) Kościoła.
W rzeczy samej, Zachód przez setki lat był
rozdzierany przez konflikt między władzą papieską i królewską, aż do czasów
kiedy Rewolucja Francuska dokończyła dzieła zniszczenia Kościoła. Siłą napędową
walki Rewolucji Francuskiej przeciwko Kościołowi nie byli ateiści, czyli ludzie
którzy sprofanowali Notre Dame i inne piękne, wielkie katedry Francji proponując
alternatywną wiarę: Najwyższy Rozum. Większość z nich była kiedyś duchownymi,
często mającymi związki z ‘tendencją galicką’, próbującą założyć autokefaliczny
(niezależny) kościół francuski. Tragicznym jest, że żądanie to zostało odrzucone
przez Kościół Katolicki, i niedoszli reformatorzy zostali buntownikami.
Jednakże, nie zdołali oni założyć nowego kościoła, ponieważ Kościół ma za
zadanie zapewnić mistykę życia i najwyższy autorytet; coś, czego Rozum nie mógł
zapewnić. Toczego dokonali, to było podminowanie Kościoła Katolickiego we
Francji.
Hermann Hesse ()
doskonale to opisuje: „W duchowym życiu Europy po okresie średniowiecza były
dwie ważne tendencje: uwolnienie myślenia od autorytetu, tj. walka dojrzałej i
suwerennej myśli przeciwko dominacji Kościoła Rzymskiego, a z drugiej strony,
ukryte, lecz zapalczywe poszukiwania legalizacji tej wolności przez nowy wyższy
autorytet”.
Tak więc historia udowodniła nam, że żadne
społeczeństwo nie może przeżyć bez swojego Kościoła. „Będziesz musiał komuś
służyć, może to być Szatan, może to być Pan, lecz będziesz musiał komuś służyć”,
są to słowa Roberta Zimmermana (Boba Dylana). Krótkie bezkrólewie ‘społeczeństwa
obywatelskiego’ zbudowane na ruinach Bastyli zakończyło się wraz z
samookreśleniem się Żydów jako nowej kasty kapłańskiej.
Żydzi jako Kościół Alternatywny naszego
społeczeństwa, przeżyli w stanie zawieszenia przez setki lat. Tak długo jak
Kościół Chrześcijański dominował w społecznym dyskursie, tak długo Żydzi z
oczywistych przyczyn nie mieli możliwości konkurowania; lecz gdy jego siła
została złamana przez poszukiwaczy wolności, na czoło wysunął się porządek
alternatywny.
Wybór ‘Kościół CZY Żydzi’ przeczuli europejscy
intelektualiści. W swoim pięknym filmie Fanny i Aleksander, znakomity
szwedzki reżyser Ingmar Bergman przeciwstawia ponurego i sztywnego biskupa
Kościoła Luterańskiego elastycznemu i czarującemu Żydowi. Biskup znęca się nad
swoimi pasierbami i wypędza ich na ciemny strych; Żyd ratuje dzieci i
ostatecznie pomaga ich matce odzyskać wolność. Biskup umiera straszną śmiercią,
a Żyd zajmuje jego miejsce na rodzinnym zebraniu.
Bergman wcale nie stara się uczynić swojej fabuły
realistyczną: jego ortodoksyjny Żyd, w wielkiej czarnej jarmułce, pije wino ze
Szwedami za stołem wigilijnym, czego żaden religijny Żyd nigdy by nie zrobił.
Lecz dla Bergmana, wywyższenie Żyda jest sposobem na pokazanie jego animozji do
Kościoła. Z drugiej strony, anty-judaistyczni myśliciele T. S. Elliott, G. K.
Chesterton, oraz Jorgen Graf, obrazoburczy badacz Holokaustu, w końcu zostali
przyjęci do Kościoła.
Awans Kościoła Judaistycznego jest podobny do
wzrostu znaczenia eunuchów na dworze Cesarstwa Bizantyjskiego, Ottomańskiego
oraz Chińskiego, co zauważyli (oddzielnie) Michael Neumann i Siegfried Tischler
():
ma on miejsce, gdy władza Króla jest słaba. Patrząc z tego punktu widzenia,
gdyby Ameryka miała mieć własne silne przywództwo, nie mogła by ona zostać
zredukowana do obecnego poziomu posłuszeństwa wobec eunuchów Sulzbergera i
Foxmana. Jednak według nas, tego się po prostu nie da zrobić: nawet silna
arystokracja wymaga poparcia kościoła legitymującego jej rządy. Jeśli Kościół
Chrześcijański nie może zapewnić ochrony, na czoło wysunie się jakiś inny
kościół ułomny lub alternatywny.
Żydzi są bardzo dobrze przygotowani do przejęcia
władzy duchowej dzięki ich podejściu do społecznego dyskursu. Podczas wielu
wieków chrześcijańskiego panowania, bogaci Żydzi, o których mówiliśmy w
poprzednim rozdziale, tradycyjnie obarczeni byli ciężkim brzemieniem utrzymania
żydowskich erudytów i pożenienia ich ze swoimi dobrze uposażonymi córkami.
Bogaty Żyd wiedział, iż jego obowiązkiem jest utrzymanie uczonych. Jak
nadmieniliśmy powyżej, bogaci Żydzi mają zawsze jakiś praktyczny powód by wkupić
się w media, ale nie mają żadnego praktycznego powodu by tracić pieniądze na ten
ogromny ideologiczny aparat ‘kościoła alternatywnego’. Patrząc jednak z innej
strony, ten alternatywny kościół (nazwijmy go Żydostwem) był raison d’ętre
(racją bytu) ich wysiłków.
Rozdział 5
Osiołek niosący
Mesjasza
(derash)
Bogaci Żydzi,, zgodnie z żydowskim powiedzeniem, to
zaledwie osiołek niosący Mesjasza. Wyrażenie to znalazło szerokie
rozpowszechnienie w Izraelu kilka lat temu, gdy izraelski pisarz Seffi
Rachelevsky ()
opublikował znaczący tom pod tym tytułem. W książce tej stwierdza on, że
kabalistyczni, religijni przywódcy żydowscy uważają zwykłych izraelskich Żydów
jedynie za ‘osiołka Mesjasza’, który ma nosić na sobie Mesjasza nie rozumiejąc
swej funkcji.
Wyrażenie to oparte jest na słowach proroka
Zachariasza (9:9) „Oto król twój przybędzie ... siedzący na ośle, to jest, na
oślęciu” (xamor). Mędrzec powiedział: jest to ten sam osiołek na którym jeździł
Abraham (‘osiodłał osła swego’, Genesis 22:3) i Mojżesz (‘wsadził je na osła’,
Ex 4:20). Twórca Golema, Maharal z Pragi, wyjaśnił to (Gevurot 5:29) za pomocą
kalamburu: ‘xamor’ to osioł, ‘xomer’ to materia. Mesjasz (a przed nim Abraham
oraz Mojżesz) może używać narzędzi materialnych (‘jechać na ośle’) bez ulegania
pokusom świata materialnego. Mówiąc zrozumiale, duch zawsze zwycięża materię; a
duchowy Mesjasz ma wykorzystać materialnego osła.
Według Rachelevsky’ego, kabalistyczna teologia
rabina Kooka z jej wybuchową mieszaniną idei mesjanistycznych, nienawiści do
gojów i socjalistycznej lewicy syjonistycznej, oraz pragnienia zemsty i rozlewu
krwi, stała się dominującą ideologią ortodoksyjnych Żydów. „Dążenie do
absolutnej władzy to ich cel, ponieważ są oni zdecydowani zniszczyć demokrację w
Izraelu, odbudować Trzecią Świątynię (która będzie zwiastować erę Mesjasza), i
być może, wzniecić światową apokalipsę.” Kabaliści nie mieli nic przeciwko temu,
gdy socjalistyczni syjoniści budowali Izrael i toczyli swoje wojny „torując
drogę do ostatecznego wyzwolenia ludu żydowskiego; lecz skoro już osiągnięto
potrzebne cele, lewicowcy muszą zejść ze sceny historii, ponieważ samo ich
istnienie zaprzecza koncepcji zbawienia narodowo-religijnego,” napisał
Eliezer Don-Yehiya w gazecie Haaretz ().
„Niektórzy krytycy porównali tą książkę do
Protokołów mędrców Syjonu. Prawdę powiedziawszy, Osiołek Mesjasza
jest o wiele gorszy, należy on do kategorii zjadliwych antysemickich piśmideł” –
konkluduje ortodoksyjny krytyk.
Książka „zjadliwego antysemity” Seffi
Rachelevsky’ego stała się bestsellerem w Izraelu i została z radością przyjęta
przez wielu izraelskich intelektualistów, poczynając od najlepszego żyjącego
poety izraelskiego, Nathana Zacha do aktywisty pokojowego Uri Avnery, który
nazwał ją „najważniejszą książką opublikowaną tutaj w ostatnich latach. Jest to
niezbędna lektura dla każdego, kogo niepokoi przyszłość naszego kraju” ().
„Wielu poważnych rabinów bierze udział w
konferencji na temat budowy świątyni na ruinach dwóch najświętszych budowli
islamskich, wiedząc doskonale o tym, że jest to krok prowadzący do wojny
pomiędzy nami i miliardem muzułmanów – i nie ma ani jednego rabina, który
ośmieliłby się publicznie zaprotestować! Widzimy religijnych nacjonalistów i
ultra-ortodoksów
– którzy aż do niedawna byli zaprzysięgłymi wrogami – a teraz razem ustawiają
się pod wspólną flagą nienawiści do gojów” – ciągnął Avnery pytając się: jak
judaizm mógł przeobrazić się w takie monstrum? „Rachelevsky wyjaśnił ten
proces szczegółowo. Ujawnił on tajny kod przekazu. Odsłonił nam cały świat
uprzednio przed nami zakryty: setki nieznanych faktów, setki cytatów z Talmudu,
księgi Zohar, Rambam, Ha’Ari, Maharal, rabina Kooka, i wiele innych.”
Lecz czy te fakty oraz cytaty były rzeczywiście
nieznane? Istnieje przecież olbrzymia literatura wyjaśniająca trujące idee
judaizmu i to już.od IV wieku, kiedy to święty Jan Chryzostom z Antiochii zaczął
badać nową wiarę Talmudu. Względnie od wieku XII, kiedy to Zachód uświadomił
sobie istotę wiary żydowskiej (poprzednio zachodni Europejczycy myśleli, że
Żydzi trzymają się przedchrześcijańskiego judaizmu biblijnego). Nawet przed
ostatnio opublikowanymi pracami, jak Trzy tysiące lat żydowskiej tradycji
Izraela Shahaka lub Dziwni bogowie judaizmu Michaela Hoffmana, istniało
dosłownie tysiące książek na ten temat. W ciągu wieków, setki Żydów, którzy
wyrzekli się wiary, nawróciło się na chrześcijaństwo i ujawniło tajemnicę
żydowskiej ‘nienawiści do gojów’ oraz ‘dążenia do absolutnej władzy’. W
odpowiedzi na to społeczeństwo żydowskie załamywało ręce i krzyczało
‘antysemityzm’! I nawet Uri Avnery, w swoim przemówieniu w Kolonii ()
pięć lat po tym jak zachwycał się książką Rachelewsky’ego, postanowił zapomnieć
„setki nieznanych faktów i setki cytatów” i dołączyć do demaskatorów –
demaskujących nie „wrogów gojów dążących do absolutnej władzy”, lecz
„antysemitów”, którzy ujawniają te fakty oraz cytaty.
Chociaż Rachelevsky zrobił ważny krok odsłaniając
‘uprowadzonym dzieciom’ współczesnego Izraela prawdziwe oblicze judaizmu, to
jego teoria nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Nawet jeśli przyjmiemy jego
przesłankę o mesjanistycznym, kabalistycznym odurzeniu się ortodoksyjnych Żydów,
nie będzie to oznaczać, że ich opinie (w swej istocie obrzydliwe) nie mogą
zostać przekształcone w spójną politykę. Ortodoksyjni Żydzi są najbiedniejszą i
najbardziej dyskryminowaną częścią społeczeństwa izraelskiego. Nawet Żydzi
religijno-nacjonalistyczni są słabi; a brutalni osadnicy z Hebronu to po prostu
kilkadziesiąt osób. Cokolwiek oni czują do lewicowych syjonistów - nie ma
żadnego znaczenia.
Ponadto, syjonizm socjalistyczny nie jest mniej
odrażający od nauk rabina Kook’a. Lasse Wilhelmson ()
prawidłowo określił go jako żydowski narodowy socjalizm. Jeśli chce się poznać
te odrażające zapatrywania, można z powodzeniem zacząć od jakiegoś
niereligijnego „lewicowego” syjonisty. Matti Golan, główny redaktor gazety
Haaretz, będący typowym okazem niereligijnego liberalnego syjonisty, napisał
w przeddzień Nowego Roku 2004: „Ci którzy mówią, że takie same zasady, jeśli
chodzi o broń atomową, powinny odnosić się do nas i do krajów muzułmańskich, nie
uwzględniają naszego powodzenia. Gdy zapytają nas, jak możemy zapewnić, że broń
ta nigdy nie zostanie użyta w niewłaściwy sposób, musimy szczerze powiedzieć:
nasza pewność wypływa z faktu, że my nie jesteśmy nimi; nie jesteśmy podobni do
nich i ci którzy mówią inaczej, mylą się Pozwolenie krajom muzułmańskim na
posiadanie broni nuklearnej jest równoznaczne ze zgodą na globalne samobójstwo”
().
W rzeczywistości, Matti Golan powtórzył słowa żydowskiej modlitwy porannej:
„Dzięki ci, Panie, że stworzyłeś nas innymi od gojów, że nasze przeznaczenie nie
jest ich przeznaczeniem, że nie jesteśmy jako narody ziemi.”
Tak więc Rachelevsky się mylił, a popularność jego
książki w Izraelu została częściowo spowodowana wyborem oskarżonego: Żydzi
religijni nie są lubiani przez syjonistów. Dokładnie zidentyfikował on ukrytą
warstwę judaizmu z ‘nienawiścią do gojów’ i ‘dążeniem do absolutnej władzy’,
lecz mylił się obciążając tym stosunkowo małą społeczność religijną. Mylił się
także czyniąc socjalistów-syjonistów (takich samych rasistów jak inni) niewinnym
osiołkiem Mesjasza. Socjaliści-syjoniści (nie mogę zrozumieć, dlaczego są oni
przedstawiani jako ‘lewica Izraela’) odgrywają wcale nie większą rolę niż
potężni Żydzi wszędzie indziej, od Sulzbergera do Sorosa. W pewnym sensie,
wszyscy Żydzi nieświadomie działają jak część osiołka Mesjasza, przy czym ten
Mesjasz jest duchem a nie człowiekiem ().
Rabin Leitman, czołowy izraelski kabalista,
wyjaśnia: „Z punktu widzenia kabalistów lub Żydów rzeczywiście
ortodoksyjnych, nie istnieje osobowy Mesjasz. Kabaliści wyjaśnili wyraźnie, że
Mesjasz jest niebiańskim światłem, najwyższą siłą duchową, która zstępuje do
naszego świata i udoskonala ludzkość, podnosząc jej świadomość na wyższą
płaszczyznę. Słowo ‘Mesjasz’ pochodzi od ‘liMshoh’ – dwuznacznika tak
popularnego wśród kabalistów – oznaczającego ‘ciągnąć’, ponieważ wyciąga on
ludzi z bagna codziennej egzystencji na wyższy poziom. To jest Mesjasz. Mogły
pojawiać się światła przewodnie pokoleń, nauczyciele i kaznodzieje, lecz Mesjasz
jest siłą duchową a nie człowiekiem”
Siergiej Bałandin, interesujący religijny pisarz
rosyjski, żyjący w Jerozolimie, zauważył podobieństwo tego punktu widzenia do
chrześcijańskiego. Lecz jest to podobieństwo antypodów. Chrystus jest
rzeczywiście światłem niebiańskim, opromieniającym każdego, Żyda i Greka,
pragnącego Go przyjąć, natomiast światło Mesjasza żydowskiego opromienia jedynie
Żydów, a na chrześcijan spuszcza ciemność. Jeśli Żyd zrozumie, że światło
Chrystusa jest dla każdego kto chce je przyjąć, staje się chrześcijaninem. A gdy
człowiek przyjmuje Chrystusa, spostrzega, że Chrystusowe Światło opromienia
każdego, kto je przyjmuje. Jednakże ciemność spuszczana przez Mesjasza
żydowskiego odcina człowieka od Chrystusa, oddala od Boga. Każdy technik
specjalista od oświetlenia to potwierdzi: jeśli chcemy rzucić na kogoś snop
światła, należy postarać się by otaczała go ciemność.
Rozdział 6
Izrael to rzeczywistość
(sod)
Żydowski Mesjasz, którego Żydzi, podobnie jak
osiołek, niosą na swych grzbietach w długiej podróży poprzez wieki, to jest
pewien Duch, powiązany z Żydami w taki sam sposób jak Chrystus jest powiązany z
Kościołem. Ale Żydzi nie uważają go za Boga, i mają rację, „ponieważ nie jest
to Bóg, lecz idol, który czczą żydzi – jak pisała Simone Weil – nie jest
to figura z metalu lub drewna, lecz Naród, będący w równej mierze przedmiotem z
tego świata. Żydowska wiara nie może być oddzielona od uwielbienia tego idola z
powodu jej podstawowej koncepcji Narodu Wybranego”().
W rzeczy samej, Żyd uważa siebie za nierozdzielną
część, pojedynczą jednostkę Yizraela, wielkiej istoty sakralnej, która związana
jest z oddzielnym Żydem jak ul z pszczołą, względnie jak Kościół z katolikiem.
Yizrael jest centralną, obojnaczą figurą w żydowskim kosmosie, ponieważ jest on
panem młodym Tory, a ona jest wybraną panną młodą Boga. Lecz jest pewna różnica.
Podczas gdy w kosmosie chrześcijańskim istnieje para Chrystus – Kościół, w
kosmosie żydowskim, Yizrael, będący Kościołem Żydów, jest jak Chrystus dla
chrześcijan; ponieważ Kościół Żydów, czyli Yizrael, uwielbia Yizraela, czyli
siebie. Ta narcystyczna osoba wyższego rzędu, pewien rodzaj neurotycznego
super-ego kolektywnej osobowości Żydów, posiada własną wolę; a jego wola nie
zgadza się z wolami i pożądaniami indywidualnych Żydów. Yizrael nie troszczy się
o oddzielnych Żydów – w razie potrzeby są oni poświęcani na ołtarzu jego misji.
Howard Bloom, autor popularnej niedawno wydanej
książki The Lucifer Principle (Zasada Lucyfera), zaproponował naukowo
wyglądające wyjaśnienie: „Na początku XX wieku, entomolog William Morton
Wheeler obserwował życie mrówek. Żadna mrówka nie jest samotną wyspą. Z ludzkiej
perspektywy wydawało się, że czynności poszczególnych mrówek mają o wiele
mniejsze znaczenie niż zachowanie się kolonii jako całości. Rzeczywiście,
kolonia działała jak gdyby była niezależnym stworzeniem, żywiąc się, wydalając
odchody, broniąc się, i przygotowując się do przyszłości. To właśnie Wheeler
nazwał grupę osobników, działających kolektywnie na podobieństwo jednego
zwierzęcia, rodzajem super-organizmu. Podobnie jak mrówki oraz komórki gąbki, ty
i ja jesteśmy częściami ogromnej populacji, której zsumowane wysiłki posuwają
istotę wyższego rzędu po jej drodze życia. Podobnie jak mrówki, nie możemy żyć w
całkowitej izolacji od ludzkiego zbiorowiska. Jesteśmy składnikiem
superorganizmu.... Czynimy starania jako pojedyncze jednostki, lecz jesteśmy
także częścią czegoś większego od nas, odznaczającego się złożoną fizjologią i
życiem psychicznym, które spełniają się w nas, lecz które jedynie mgliście
rozumiemy.”
Wielu Żydów przyjęło książkę Blooma z nieukrywanym
entuzjazmem („Mam swego Boga i mieszka on na Brooklynie. Howard Bloom zajmuje
miejsce obok Darwina, Freuda, Einsteina” pisał Richard Metzger), ponieważ
przedstawił on w niemalże naukowy sposób to, co oni czują. Czują, że ich
przynależność do ‘Żydów’ odbywa się ponad ich rozumowaniem, lecz jest to tak
samo rzeczywiste jak cokolwiek innego. Czują oni, że konkurują z całą resztą,
nie jako indywidua, lecz jako grupa. Czują oni nadrzędną realność
‘superorganizmu’ (według określenia Blooma) nazywającego się Yizrael, będącego w
opozycji do wyimaginowanej rzeczywistości. I nie czują Boga ponad nim.
Chrześcijanie wiedzą, że ponad wszystkim jest Bóg, a
kościół zajmuje miejsce centralne w społeczności. Lecz Żyd z zasady mylnie
bierze, za uczucia religijne, swoje uczucia przynależności do narodowego
superorganizmu. Dlatego synagoga była raczej klubem niż miejscem modlitw. (Hałas
oraz pogawędki Żydów w ich synagogach były głównym powodem narzekań Żydów
reformowanych w XIX wieku). Żydzi religijni wierzą w Boga, który jest Bogiem
Yizraela, będącego boskim opiekunem tego super-organizmu. Ich ‘monoteizm’ nie
jest religią plemienną jak mówią ich krytycy, lecz ekstremalnym egocentryzmem
mrówki, która nie wierzy, że poza jej mrowiskiem istnieje życie, lub że istnieje
bóg, nie będący Bogiem Mrówek. Natomiast nieliczni pobożni Żydzi postrzegają
Boga, który jest współistotny Chrystusowi, jako ojca wszystkich. Ci nieliczni to
Synowie odrzuconych przez Żydów Proroków. Są oni bardzo blisko Chrystusa, i
Kościół zawsze modli się do łaski bożej o doprowadzenie ich do Chrystusa.
Brutalny, biologiczny i materialistyczny model Blooma
(„mrowisko”) odpowiada głębokiej koncepcji duchowej, pomagając zrozumieć zagadkę
żydowskiej egzystencji. Narodem Wybranym byli członkowie Izraela, wielkiej
super-duszy, duchowego odpowiednika super-organizmu. Mający styczność z Bogiem,
uformowany przez Jego Przymierze, Izrael był nad-rzeczywistością w świecie
przedchrześcijańskim. Z przyjściem Chrystusa, ta super-dusza przeżyła catharsis
(oczyszczenie) i jej większa i lepsza część została przechrzczona w nad-duszę
Kościoła. Lecz odrzucona jej część nie umarła. Pozostała częściowo w świecie
duchowym a częściowo w materialnym. Jest ona wciąż realna, w przeciwieństwie do
urojonej rzeczywistości pozbawionych ducha narodów; lecz jest podobna do demona
i zdezorientowana. Niewyraźnie pamięta, co wybrała, i próbuje działać; lecz bez
Chrystusa jej wysiłki idą w złym kierunku. Stała się parodią starożytnego
Izraela i próbując wypełnić proroctwa, powoduje ona (nazywamy ją Yizraelem)
wokół siebie zniszczenie. Z chrześcijańskiego punktu widzenia, Yizrael jest
stanem buntu przeciwko Bogu; jest więc on spokrewniony z Lucyferem.
Nie może on żyć, nie może i umrzeć; jak słoń samotnik, bezduszna
resztka wielkiego starożytnego Izraela, wędruje po świecie, powodując
zniszczenia na swej drodze. Walczy z Chrystusem, ponieważ Chrystus usunął ten
mierny pierwiastek z Izraela i nie pozwolił mu uczynić jego kosmosu jedynym; ten
mierny pierwiastek ma jednak nadzieję zwyciężyć, usuwając Chrystusa z tego
świata. Jego plany nie doprowadzą do niczego; nigdy nie będzie Jeruzalem, o
którym marzą Żydzi; dewastują oni Ziemię Obiecaną w nadziei jego zbudowania;
świat budowany przez nich jest tylko przeraźliwą parodią wizji proroczych.
Tymczasem przydarzyło się wielkie nieszczęście z wielką
Nad-Duszą Kościoła, tą reinkarnacją Izraela w ogniu Chrztu Chrystusa. Wskutek
zerwanej łączności pomiędzy mistycznym i tradycyjnym Wschodem, a egzoterycznym i
materialistycznym Zachodem, te dwie połowy jednego sumienia schizofrenicznie
podzieliły się. Zachód stał się fizycznie silniejszy, lecz duchowo słabszy.
Była to wielka szansa Yizraela. Chory i wykolejony, istniał
realnie, podczas gdy kościoły narodowe zanikły. Naród bez swego kościoła
narodowego jest martwym bezdusznym ciałem, ponieważ Kościół był jego duszą
Yizrael zamieszkał w martwych ciałach narodów pozbawionych kościoła, stwarzając
imitację ich superego. Lecz gdy Chrystus przyciąga najbardziej uduchowionych,
Yizrael, prześmiewca, przyciąga nikczemnych łobuzów gotowych porzucić Chrystusa,
wyprzeć się duchowości i gonić za dobrami materialnymi.
Dlatego jest on spostrzegany przez nie-Żydów jako Mamon, bóstwo
dóbr materialnych. Dla sług Mamona, wszystkie rozważania dotyczące innego świata
są zabronione, natomiast zysk jest wyniesiony na wierzchołek skali priorytetów.
Chicagowska szkoła neoliberalna Miltona Friedmana zaproponowała pseudonaukową
interpretację tendencji mamonistycznej, ogłaszając nadrzędność sił rynkowych.
Mammon jest potężnym wrogiem Chrystusa, ponieważ Mammonista jest zamknięty w
świecie materialnym, a zatem jest bezduszny.
Współczesny rosyjski pisarz Wiktor Pelewin zaproponował
odmitologizowanie Mammona. Przemianował, wyobrażanego na podobieństwo boga
Mammona na ‘Oranusa’ (Oral+Anus = usta+odbyt), czegoś w rodzaju małży, lub
rozgwiazdy, rodzaj żywego stworzenia, niezdolnego do wyższego myślenia. Nie ma
ono uszu, nosa, oczu oraz mózgu. Nie jest to koncentracja zła. Nie ma on własnej
woli. Jest prymitywnym prawdziwym pasożytem, ewolucyjnie niższym od swoich
komórek. Oranus–Mammon składa się z komórek, przy czym każda komórka jest
ekonomiczną, pieniężną projekcją człowieka.
Człowiek jest stworzeniem wielowymiarowym; może on zostać
dostosowany do mamonistycznej przestrzeni ekonomicznej, względnie do sfery
Chrystusa i Kościoła, lub nawet może zostać przeznaczony na kawałek mięsa dla
tygrysa, na kwartę krwi dla wampira, i tak dalej. Tak więc ”człowiek jako
komórka (ciała) Mammona” jest realizacją Człowieka, pozbawionego pasji do Boga,
do Miłości i do Sztuki. Będąc ewolucyjnie zwierzęciem niższym, Mammon-Oranus ma
nieskomplikowane pragnienia; jego krwią są pieniądze, a ponieważ pragnie on
zwiększenia obrotu pieniądza, więc wykorzystuje w tym celu rodzaj (społecznego)
systemu nerwowego, który stanowią ‘media reklam’. Mamon, to zwrócona ku
nie-Żydom twarz Yizraela, produkt uboczny odduchowienia świata. Postawa
mamonistyczna oparta jest na koncepcji Homo homini lupus est, rozwiniętej
przez Hobbitów (od Thomasa Hobbesa w XVII wieku – M.G.) i popieranej przez von
Hayeka, Poppera, Sorosa, Jacoba, Gluksmana i innych neoliberałów. Jest to
podejście judaistyczne do modelu stosunków poza społecznością żydowską,
rozwinięte dla postępowania z gojami którzy, według Kabały, są ‘immanentnie
złymi czerepami’. Wyrażając się jasno, neoliberalizm to jest judaizm bez Boga.
Chrystus jest wrogiem Yizraela, ponieważ to jego boska
interwencja spowodowała wydzielenie się Yizraela. Jednakże Yizrael nie może się
na to zgodzić bez przyznania, że Jezus jest Chrystusem; zamiast tego, Yizrael
stworzył mit o zniszczeniu świątyni jako formie katharsis starych czasów. Żydzi
wierzą, że odbudowanie Świątyni doprowadzi do pełnego odtworzenia siły Yizraela,
doprowadzi do jego łączności duchowej z Bogiem, lecz mylą się, jako że prawdziwą
katastrofą Yizraela było odrzucenie przez niego Chrystusa. Odbudowanie Świątyni
będzie największym żydowskim niepowodzeniem od momentu Zmartwychwstania.
Mamon jest wrogiem Chrystusa również w prostym, materialnym
znaczeniu peshat, ponieważ tradycyjna nauka chrześcijańska mówi, że
bogactwa należy się wstydzić, mówi o wielbłądzie, który nie przejdzie przez ucho
igielne. Chrześcijanie są powszechnie przeświadczeni, iż ludzie bogaci rzadko są
uczciwi. Wstydzą się władzy, ponieważ w Ewangelii jest powiedziane, że ostatni
będą pierwszymi. Mamoniści nie mają takich obaw. Oni chcą władzy, ponieważ Stary
Testament mówi „Niechaj ci służą ludy, i niechaj ci pokłon oddają narody.
Bądź panem braci twoich, a niech ci pokłon oddają synowie matki twojej” (Gen.
27:29). Mamoniści wierzą, że bogactwo jest oznaką bycia błogosławionym,
natomiast dla chrześcijan oznaką bycia błogosławionym jest bycie
błogosławieństwem dla innych.
Sądzi się, że Żydzi będą posłuszni Yizraelowi. Rzeczywiście,
każdy, kto prowadził długie rozmowy z Żydami, wie z jaką zawziętością
usprawiedliwiają oni zachowanie się judaistów, jak zaprzeczają niewygodnym
prawdom, jak gwałtownie argumentują, jak wiele inicjatywy wykazują w obronie
Yizraela i w atakowaniu społeczeństwa nie-Żydów. Są niezrównani w grze
zespołowej: komuniści i kapitaliści, bogaci i biedni, wszyscy śpiewają na jedną
nutę, dążąc do jednego celu. Jeśli nie bronią Yizraela, to po prostu nie są
Żydami, nawet gdyby sami myśleli inaczej.
W roku 1648, podczas powstania Chmielnickiego na Ukrainie,
Kozacy chcieli oddzielić biednych Żydów od ich bogatych współbraci. Wysłali
delegację i oferowali pełną ochronę dla biednych Żydów, dla nich była to walka
klasowa biednych chłopów ukraińskich i ich sojuszników, wojowniczych Kozaków,
przeciwko eksploatującym ich polskim panom i żydowskim zarządcom oraz
lichwiarzom. Kozacy nie chcieli walczyć z biednymi Żydami i biednymi Polakami.
Lecz, jak pisze krytyczny żydowski historyk marksistowski Saul Borowoj, biedni
Żydzi odrzucili ich propozycję i ewakuowali się razem z bogatymi Żydami.
W dzisiejszych czasach, Żydzi wyznają różne idee i należą do
różnych partii oraz ideologii. Ale wielu z nich ma te same pozycje wyjściowe:
obecnie atakują Islam, ponieważ jest to olbrzymi, dotychczas nie zniszczony,
zbiornik duchowości. Od najwyższego kapłana kultu Holokaustu, Elie Wiesela, do
zagorzałego antysyjonisty Lenni Brennera, od izraelskiego lewicowego profesora
Benny Morrisa do kabalistycznego skrajnego prawicowca Barucha Marzela, wszyscy
wypowiadają się z wrogością o Islamie, chociaż robią to z różnych pobudek. Ci,
którzy nie podporządkowują się, którzy nie czują się częścią superorganizmu,
którzy nie usprawiedliwiają przestępstw Żydów – po prostu nie są Żydami, nawet
jeśli urodzili się w żydowskich rodzinach. Na skutek jakiejś wady, nie posiadają
oni ‘telepatycznego połączenia’ z Yizraelem. (Zdarza się to także u pszczół,
lecz takie pszczoły zwykle giną).
To poczucie przynależności do roju jest dość wyjątkowe i do
końca swoich dni Żydzi nie rozumieją go. Dlatego odgrywają oni to, co Michael
Neumann dowcipnie nazwał „grą w skorupki żydowskiej tożsamości”: „Patrz!
Stanowimy religię! Nie! Rasę! Nie! Jednostkę kulturalną! Przepraszam – religię!”
Antysyjonistyczny historyk Joachim Martillo próbował ()
wyeliminować tą wyjątkowość Żydów, umieszczając syjonizm w historycznym i
geograficznym kontekście Europy Środkowej i Wschodniej. Nadał on Żydom inną
nazwę, Aszkenazyjczycy (co po hebrajsku oznacza Niemcy – M.G.). Według niego, ta
wschodnioeuropejska nazwa pomaga zmniejszyć problem do normalnych proporcji.
Wskazał on na podobieństwa pomiędzy ruchami nacjonalistycznymi i wyznaniowymi
różnych narodów Europy środkowowschodniej oraz syjonizmem, przy czym
scharakteryzował syjonizm jako ‘fundamentalistyczny’ ruch z ‘prymitywnymi’
ideami, przeciwieństwo idei wyjątkowości lansowanej przez żydowskich Uczonych w
Piśmie.
Niestety, redukcja ta nie zdała się na nic. Chociaż można nie
lubić wyjątkowości, nie będzie niestosownym zająć się tym problemem. Jeśli,
zgodnie z Martillo, Aszkenazyjczycy są zwykłym narodem wschodnioeuropejskim,
owładniętym prymitywnymi ideami fundamentalistycznymi jak na przykład Serbowie,
dlaczego w dominującym głównym nurcie dyskusji wszyscy Wschodnioeuropejczycy, a
nawet wszystkie takie fundamentalistyczne ruchy oprócz syjonizmu, są potępiane.
Skąd ten wyjątek? Dlaczego ani Serbom ani Japończykom The New York Times
nie pozwala mieć fundamentalistycznego ruchu i prymitywnych przywódców? Jeśli
ruch żydowski jest tak podobny do niemieckiego nazizmu, to dlaczego ten ostatni
jest wyklęty, zaś ten pierwszy wychwalany przez dominujące media? W jaki sposób
ten mały wschodnioeuropejski naród zdołał zdominować spór pomiędzy USA i Rosją,
oraz w mniejszym stopniu Europą? W jaki sposób największa i najbardziej
niszczycielska finansowa broń naszych czasów została ucieleśniona w osobie
George Sorosa? W jaki sposób idee tych ‘prawie (nazistów) Serbów’ stały się
paradygmatem naszych dni pod firmową nazwą neoliberalizmu? Dlaczegóż to każdy
może napisać wszystko, co zechce o Serbach, lecz sama antysemicka aluzja mrozi
atrament w wiecznym piórze?
Porównanie Martillo jest bardzo interesujące, lecz bałamutne.
Syjonizm rzeczywiście ma pewne cechy podobne do fundamentalistycznych ruchów
europejskich („nazistów” itp.), lecz czy są to cechy istotne, czy tylko
powierzchowne? Czy syjonizm jest ‘fundamentalistyczny’? Z całą pewnością nie,
ponieważ w rzeczywistości jest to ruch dążący do wyplenienia wszystkich
prawdziwych tradycji Żydów aszkenazyjskich i całej przyrody w ich nowym
środowisku – czyli w Palestynie. Stara się on być fundamentalistyczny, aby
odwoływać się do popleczników ruchów fundamentalistycznych. Przynajmniej starał
się to robić w latach 20-ych i 30-ych XX wieku, gdy te fundamentalistyczne
(narodowe) ruchy powstawały.
Syjonizm ma także pewne cechy podobne do ruchów
socjalistycznych, lecz czy są to cechy podstawowe? Kibuc wydaje się być
socjalistyczny dopóki ktoś nie przyjrzy się mu bliżej i nie znajdzie unikalnej,
„wyjątkowej” jakości totalnego rasizmu, wojskowego drylu oraz prania mózgów. Czy
syjonizm jest socjalistyczny? Nie, on udawał, że jest socjalistyczny, aby móc
się odwoływać do socjalistów i to z wielkim sukcesem.
Obecnie, państwo syjonistyczne wydaje się być ‘społeczeństwem
otwartym’ i demokracją. I znowuż jest to tylko pozór, stworzony w celu
wprowadzenia w błąd i pokazania się w sympatycznym świetle. Nie ma potrzeby
przytaczania wielu przykładów, ponieważ prawdziwa natura morderczego
izraelskiego apartheidu powinna być dobrze znana czytelnikowi.
Takie są moje zarzuty w stosunku do atrakcyjnych tez Martillo.
Syjonizm, lub ruch żydowski, zasługuje na wyjątkowe potraktowanie ze względu na
swoją wyjątkową zdolność do naśladownictwa lub mimikry ().
Syjonizm można nazywać ruchem nazistowskim, socjalistycznym, demokratycznym,
czymkolwiek zechcesz i jeśli czymś się on wyróżnia, to swoją zmiennością.
Syjonizmu nie można zrozumieć bez uwzględnienia innych ruchów żydowskich, od
antysyjonistycznego Bundu do niesyjonistycznych neokonserwatystów. Żydowska
działalność w Palestynie wydaje się być częścią (wcale nie najważniejszą)
większej całości.
Czują to przywódcy światowi, wysyłający swoich najlepszych
ambasadorów do naszego małego i biednego (? – M.G.) kraju. W Tel Avivie szukają
oni kluczy do serc możnych tego świata, do niszczyciela (narodowych) skarbców
George Sorosa, do ulubieńca konserwatystów Conrada Blacka. Poprzez Michaela Levy
szukają oni dojścia do szefa Partii Pracy Tony Blaira, poprzez Richarda Perle do
George Busha, za pośrednictwem plejady magnatów medialnych starają się oni dojść
do serc Amerykanów. Ostrożność przy takim osądzie nie zawadzi, chociaż działania
te są postrzegane jako zintegrowana i wzajemnie powiązana całość, to zawsze
istnieje możliwość, że wszędzie, gdzie ci ważni ludzie się spotykają, dyskutuje
się jedynie o golfie na Bahamach.
Martillo, będący w głębi serca naukowcem, chce sklasyfikować
syjonizm, nadziewając go na kolekcjonerskie szpilki, jako część swojej kolekcji
wschodnioeuropejskich dziwolągów. Lecz dziwoląg ten jest zbyt wielki. To nie
tylko nieprzyjemna postać nacjonalizmu. Jego niebezpieczeństwo polega na
odejściu od Boga: Prorocy Izraela krytykowali Izraelitów za bezbożność. Szpilka
Martillo jest po prostu za mała na tego dziwoląga-potwora – wymaga on grubego
gwoździa.
Rozdział 7
Światy oraz
Bogowie
Aby zrozumieć postępowanie Yizraela, musimy zająć się dwoma
równoległymi kosmosami, żydowskim i chrześcijańskim ().
Zapuśćmy się więc do kosmosu żydowskiego. W nim, stworzenie
świata oddzieliło świat od Boga czyniąc go w rezultacie bezbożnym, lecz w swoim
miłosierdziu Wszechmocny wybrał Yizraela i dał mu Torę ().
Tora zstąpiła do naszego świata podobnie jak Mądrość w wizji gnostycznej, przy
czym zrobiła to na zawsze, by nigdy nie opuścić już ziemi. Poślubiła ona
Yizraela, i razem rozpalili wyspę światła w uprzednio ciemnym świecie. Yizrael
jest Kościołem Ludzkości; jest to jedyny ślad obecności Boga w materialnym
świecie, ponieważ Yizrael mógł obcować z Bogiem, natomiast nie-Żydzi są
egzystencjalnie różni od ludu Yizraela, i nie są oni w stanie wielbić Boga
Yizraela, a tylko służyć Yizraelowi. Yizrael jest światłem dla narodów, i narody
są oświecane tym światłem, podobnie jak drzewo jest oświetlane słońcem, lecz
pozostaje drzewem.
W kosmosie żydowskim, wszelka łączność pomiędzy człowiekiem i
Bogiem jest przerwana. Nawet bezpośrednia interwencja Boga jest odrzucana przez
żydowskich „mędrców”, co w Talmudzie jest przedstawione następującymi słowy:
ponieważ Tora została dana Izraelowi, więc wszystkie decyzje na ziemi są
wykonywane przez nas. Po zniszczeniu Świątyni, nawet Yizrael nie może obcować z
Bogiem. A zatem żydowski kosmos pozostaje bezbożny dla wszystkich praktycznych
celów.
W kosmosie chrześcijańskim, nie ma niemożliwej do przebycia
egzystencjalnej przepaści pomiędzy Bogiem i światem, ponieważ sam Bóg zstąpił na
świat i przyjął w nim ciało. Nigdy nie było także egzystencjalnej przepaści
pomiędzy Żydami i nie-Żydami. Wszyscy jesteśmy synami Adama. Przed wcieleniem
się Chrystusa, Żydzi czcili Boga, lecz nie mieli monopolu: Melchizedek, kapłan
Boga Najwyższego, był rówieśnikiem Abrahama i jego przełożonym. Melchizedek, był
kapłanem Najwyższego Boga, zwiastunem chrześcijańskiej tradycji przed przyjęciem
ciała przez Jezusa Chrystusa. Chrystus jest nie tylko Mesjaszem Izraela, lecz
także najwyższym kapłanem Kościoła Melchizedeka, Kościoła Ludzkości. Chrystus
otworzył Izrael dla wszystkich. Światło, które było wewnątrz Izraela, objęło
swym zasięgiem wszystkie narody, na podobieństwo rozprzestrzeniania się ognia w
lesie.
Było to możliwe, ponieważ idee chrześcijańskie były obecne
pośród narodów świata tak samo jak były one obecne w starożytnym Izraelu. Simone
Weil ()
pisała o przedchrześcijańskich przeczuciach Greków i podkreślała nieżydowskie
źródła wiary chrześcijańskiej. Odrzuciła ona koncepcję bałwochwalstwa nie-Żydów
jako ‘wymysł żydowskiego fanatyzmu, ponieważ wszystkie narody przez wszystkie
wieki znały Jedynego Boga’.
Masowe objęcie nie-Żydów mocą i łaską Chrystusa nie spowodowało
anulowania wybraństwa Izraela: był on i pozostał Wybrany. Izrael po Chrystusie,
lub prawdziwy Izrael, to Kościół Chrystusowy, obejmujący Żydów i nie-Żydów,
którzy przyjęli Chrystusa. Żydzi, którzy odrzucili Chrystusa, przestali należeć
do Prawdziwego i jedynego Izraela, a zatem pozostają oni poza Przymierzem z
Bogiem. A zatem z chrześcijańskiego punktu widzenia, Żydzi którzy odrzucili
Chrystusa, zerwali z Bogiem. Dla Simone Weil, wiara żydowska po Chrystusie stała
się formą bałwochwalstwa, ponieważ w samym określeniu Narodu Wybranego jest
obecne żydowskie uwielbienie swego narodu względnie rasy (czyli doczesnego
przedmiotu z tego świata). A zatem żydowski Yizrael jest wydzieloną resztką
starożytnego rzeczywistego Izraela, która w najlepszym wypadku jest niczym, a w
najgorszym jest sprzymierzeńcem szatana.
Wróćmy do kosmosu żydowskiego. Tutaj, wybraństwo Yizraela jest
wieczystym wybraństwem pewnej linii krwi. Nawet przyjmowanie neofitów nie
zmienia tej zasady, ponieważ prawdziwy neofita rodzi się z żydowską duszą, lecz
z niezbadanego wyroku Opatrzności Bożej, rodzi się w ciele nie-Żyda. Dla niego,
nawrócenie jest jedynie sposobem naprawienia błędu, jaki zaistniał przy
urodzeniu. Prawdziwy nie-Żyd nie może nawrócić się, ponieważ nie ma sposobu
zapewnienia mu żydowskiej duszy. Niektórzy współcześni kabaliści uważają, że
różnica pomiędzy Żydem i nie-Żydem zaznaczona jest na genetycznym poziomie DNA.
Nie-Żyd, jak każde żyjące stworzenie, ma obowiązek czczenia Boga Yizraela: lecz
nigdy nie powinien on próbować połączyć się z Izraelem. Goj usiłujący postępować
zgodnie z naukami Tory, danej Yizraelowi, powinien być uśmiercony, podobnie jak
człowiek z ludu próbujący nałożyć na swoją głowę koronę (królewską lub
kapłańską). Nawet goj studiujący Torę powinien być uśmiercony, chociaż tutaj
pojawia się problem naukowy, pod jakim pretekstem powinien on być uśmiercony,
czy jako złodziej, który śmie pokusić się na dziedzictwo Yizraela, czy też jako
cudzołożnik, za próbę pohańbienia prawowitej małżonki Izraela. ().A
zatem żydowski kosmos jest odzwierciedlony w społeczeństwie kastowym, w którym
kasta kapłańska jest oddzielona od reszty, i nie ma przyzwolenia dla społecznej
mobilności.
W kosmosie żydowskim, Yizrael to realność, natomiast narody
nie-Żydowskie i ich bogowie to jedynie wymysł wyobraźni. Rozkład narodów
nie-Żydowskich oraz eliminacja ich bogów to teologiczny cel Yizraela, głoszona
przez niego misja posiadania jedynego Boga i jednej Świątyni w Jerozolimie, bez
żadnych innych form oddawania czci religijnej. Samo istnienie jakichkolwiek
narodów nie-Żydów, posiadających własną sferę duchową, stanowi obrazę dla
zawistnego Yizraela.
Oto dlaczego Yizrael globalizuje i ujednolica świat, wykorzenia
i rozbija ludzkość. Żydowskie poparcie dla globalizacji było potwierdzone przez
dr Avi Bekera, dyrektora ds. Spraw Międzynarodowych Światowego Kongresu Żydów,
członka zarządów Yad Vashem, Uniwersytetu Bar Ilan oraz Beth Hatefutsoth.
W książce “Dispersion and Globalization: The Jews and the
International Economy” ()
pisał on:
„Rozproszenie żydowskiego ludu, jego
skoncentrowanie w pewnych dziedzinach ekonomiki, jego parcie do centrów
ekonomicznych, i być może nawet jego narodowe i religijne charakterystyki, dały
mu pewne przewagi, wymagane w ekonomice globalnej.
W ciągu setek lat, egzystencja
Żydów w diasporze była oparta na globalizacji, a zatem i dzisiaj, tak jak w
przeszłości, Żydzi poparli idee globalizacji, i stali się jej przedstawicielami.”
Żydowską skłonność do
internacjonalizmu i globalizacji można interpretować na kilka sposobów.
Optymiści widzą ją jako dowód doskonałego człowieczeństwa Żydów. Jest to
oczywiście możliwe. Możliwe jest także to, co mówią cynicy, że Żydzi widzą
jedynie niewielkie różnice pomiędzy różnymi narodami i ludami; dla Żydów, goj
jest gojem i gojów można traktować jednakowo. Rozważmy takie żydowskie hasła:
„Nacjonalizm zniknie! Religie muszą przeminąć! Jednakże Izrael nigdy nie
zaginie, ponieważ ten mały lud jest Wybranym Ludem Bożym” ().
Lecz czy Yizrael sam się
nie zniszczy przez nowoczesność i globalizację? ‘Żydowskość’ jest pojęciem
głęboko teologicznym, archetypowym stosunkiem do rzeczy i człowieka, i Żydzi
wierzą, że może ona przetrwać i wykorzenianie i homogenizację. Niektórzy Żydzi
wyobrażają sobie doskonale wykorzenionego świeckiego Żyda, bez własnego języka,
kultury i religii, w dalszym ciągu będącego Żydem. Niektórzy tradycjonaliści,
mianowicie Aleksander Dugin (),
wierzą, że Yizrael jest także niszczony przez nowoczesność i dlatego Żydów można
będzie przekonać, by w swoim własnym interesie przestali popierać wykorzenianie.
Pożar jednak, pochłaniając drewno, niszczy także podstawę swojego istnienia.
Mimo to nie można go przekonać, by powstrzymał się przed wypaleniem lasu.
Zachowanie Yizraela jest podobnie bezwarunkowe, ponieważ nie ma sposobu, by
można było jakoś powstrzymać tą osobę wyższego rzędu. Jak Golem, robi ona
rzeczy, które jej rozkazano w innych okolicznościach i nie da się jej zatrzymać.
Mamoniści nie-Żydzi w pełni
popierają globalizację. „Uczniowie Mammona nie lubią zachwycającej mozaiki
ras i kultur; zamiast tego chcą ujednolicić świat. Mają oni przyczynę
praktyczną: łatwiej jest sprzedawać towary ujednoliconej ludzkości. Mają także
przyczynę moralną: nie chcą, by ludzie cieszyli się tym pięknem wynikającym z
wolności, należy więc to piękno zniszczyć Po zniszczeniu wioski, wspaniałe
starożytne przedmioty powinny być przekazane do muzeum (lub skansenu), bo
dzięki nim można będzie zwiększyć cenę biletu wejściowego” ().
Yizrael popiera imigrację,
ponieważ pomaga ona ujednolicić nie-Żydów; ‘wielokulturowość’ powoduje
obojętność religijną. Weil była przerażona ideą ‘wielokulturowości’ polegającą
na ogłoszeniu religii sprawą prywatną, nie mającą znaczenia publicznego, tak jak
pójście na przyjęcie lub wybór krawatu. Była przerażona zdaniami w rodzaju:
‘Katolicy, protestanci, Żydzi lub ateiści – wszyscy jesteśmy Francuzami’, jak
gdyby wiara była bez znaczenia. Dla niej, wiara najbardziej określała jakość
człowieka.
Lecz w kosmosie żydowskim,
bezbożny nie-Żyd jest o wiele lepszy od pobożnego, ponieważ bezbożnik jawnie
świadczy o braku Boga poza Yizraelem, natomiast pobożny goj tworzy dla siebie
fałszywego bałwana lub pretenduje do Korony Yizraela.
Tak więc USA, będące
obecnie państwem żydowskim, tak jak Włochy były katolickim, zakazały wspominać
Allaha i Koranu w podręcznikach okupowanego Iraku ().
Personel USAID zażądał od ekspertów irackiego ministerstwa oświaty usunięcia
wersetów Koranu z eksperymentalnych podręczników gramatyki arabskiej, i
zastąpienia ich treścią neutralną. Amerykański ekspert proponował: „Jeśli w
podręczniku gramatyki jest zadnie w rodzaju „Chwała Bogu”, musimy przedyskutować
skorygowanie lub zamianę tego na inne zdanie”. Wojna przeciwko Islamowi nie
jest tylko wojną o naftę, nie jest tylko wojną o państwo izraelskie i jego
interesy, jest to także wojna religijna o narzucenie wiary w ‘Boga Yizraela’ i
wyrwanie z korzeniami istniejącej wiary.
W USA, wiara w Chrystusa
jest z trudem tolerowana. Nawet męka Chrystusa okazuje się zakazana: film Mela
Gibsona, ostro skrytykowany przez Żydów, nie mógł znaleźć dystrybutora. Zakazane
jest nawet wystawianie w miejscach publicznych figurek bożonarodzeniowych. W
rzeczy samej, według prawa żydowskiego, „nie-Żyd, wymyślający dla siebie święto
religijne [takie jak Boże Narodzenie], podlega karze śmierci.”
Co jest teologiczną
przyczyną tego odrzucenia chrześcijaństwa i rozkwitu idei żydowskiej dzisiaj?
Jest to związane ze starą, lecz wciąż aktualną kwestią walki ducha z materią;
najważniejszym problemem człowieka. Aby to zrozumieć, musimy skoncentrować się
na świecie idei, aby odkryć antyżydowską tendencję po drugiej stronie
chrześcijaństwa, to jest gnostycyzm.
Teologia chrześcijańska
jest tak nieprawdopodobna, jak upadek monety na krawędź; tak nieprawdopodobna,
jak Wielki Wybuch, jak gotowanie się magmy pod zieloną łąką, jak siła wybuchowa
wodoru. Jedną z jej najbardziej złożonych cech jest kosmogonia aktu stworzenia,
niezbędna dla zapewnienia wolności woli, zdolności człowieka do rozróżniania i
wyboru pomiędzy dobrem i złem. W doktrynach nie-kreacjonistycznych (na przykład,
w hinduizmie) nie istnieje prawdziwa wolność woli, nie ma świata rzeczywistego,
nie ma walki dobra ze złem, lecz jest majak, iluzja podobna do snu. W judaizmie
istnieje akt stworzenia i wolna wola, lecz okupione jest to nieprzebytą
przepaścią pomiędzy duchem i materią.
W kosmosie chrześcijańskim,
mostem nad tą przepaścią jest Bóg i Najświętsza Dziewica, która będąc
materialnym człowiekiem, porodziła Chrystusa, zarazem Człowieka i Boga. Most ten
jest dla wszystkich: ‘Bóg stał się człowiekiem a więc człowiek może stać się
Bogiem’ (słowa świętego Atanazego) zachowując swoje człowieczeństwo.
Ta wielka idea otwarła
źródło ducha dla ludzkości, a jej pierwszym przeciwnikiem była charakterystyczna
dla tego świata cecha starożytnego judaizmu biblijnego, która stworzyła
tendencję judaistyczną. Chrystus odrzucił tą tendencję poprzez ogłoszenie Swego
Królestwa nie z tego świata, zdymisjonowanie Świątyni i Jerozolimy, odrzucenie
litery Prawa dla jego Ducha, lecz przede wszystkim, poprzez swoje wcielenie,
nieprawdopodobne wcielenie Logosu w śmiertelne ciało. Święty Paweł walczył z
tendencjami judaistycznymi w rodzącym się kościele, wywyższając duchową treść
odnowionej wiary. W tej jego wielkiej duchowości gnostycy zaszli zbyt daleko.
Jeśli judaistyczna
tendencja w chrześcijaństwie kładła nacisk na Chrystusa jako Człowieka (proroka
lub nauczyciela), to tendencja gnostyczna widziała go jako Boga, którego
wcielenie było jedynie iluzją. Dla gnostyków materia była szatańską pułapką na
ludzkie dusze; ten świat to jedynie tymczasowe więzienie Ducha. Według tego
archetypowego wyjaśnienia, świat został stworzony przez ignoranta (lub
zwyczajnego diabła) Demiurga, żydowskiego Boga Jahwe, który nie był nawet
świadomy wyższych sfer duchowych. Dlatego nasz świat jest daleki od
doskonałości. Mądrość, archetypowa dusza, pokłóciła się z Najwyższym Bogiem i
zstąpiła do świata materialnego. Tutaj cierpiała, została poniżona i
doprowadzona do całkowitej nędzy. Poprosiła wtedy Ojca, Boga Najwyższego, i
zesłał On Chrystusa, Jej Oblubieńca i Zbawiciela. Chrystus poślubił Ją i zabrał,
z powrotem do wyższego Świata Duchowego.
Ta gnostyczna koncepcja
była problematyczna, ponieważ odrzucała wzniosłą piękność naszego świata, jego
cudowną naturę, materialną radość, oraz dzieło Chrystusa. Rzeczywiście, dla
gnostyków Chrystus nie miał realnego ciała materialnego, i nie mógłby być
ukrzyżowany: męka Golgoty była jedynie wizją. Koncepcja złego Demiurga
przypomniała o rozłamie między człowiekiem i światem. W swojej radykalnej
postaci, gnostycyzm odrzucił małżeństwo, odrzucił naturę, odrzucił społeczeństwo
i uważał tymczasowe przebywanie człowieka na ziemi za wyrok skazujący. Taki
nihilizm był nie do wytrzymania, mało tego, był samobójczy dla społeczeństwa i
rodzący się Kościół przeciwdziałał temu, skłaniając się ku tendencji
judaistycznej, gloryfikującej Stwórcę i świat materialny.
Krótko mówiąc, tendencja
judaistyczna wychwala Materię i umniejsza Ducha zaledwie do koniecznego dodatku;
natomiast tendencja gnostyczna uwielbia Ducha i uważa Materią za iluzyjne
więzienie. Były to Scylla i Charybda myśli chrześcijańskiej, i Kościół płynął
pomiędzy tymi niebezpieczeństwami, tocząc ostre i pasjonujące dyskusje. Drogą
wybraną przez Kościół była zasada złotego środka pomiędzy dwiema sprzecznymi
tendencjami; nazywa się to ortodoksją. Subtelnie wyważona, ortodoksyjna nauka
mogła doprowadzić człowieka do Boga, utrzymując go w jedności ze społeczeństwem
i przyrodą.
Żyjemy w czasach
przytłaczającej przewagi tendencji judaistycznej; wiary w Materię i oddalenia
się od Ducha. Sprawy teologiczne są tłumaczone na pozycje budżetowe i prawo
kryminalne. Na przykład dla gnostyka, śmierć ciała jest mało ważna, lub nawet
jest pożądana; chrześcijanin złotego środka uważa, że nie powinniśmy się obawiać
tych, którzy chcą zabić nasze ciało, powinniśmy się obawiać tych, którzy chcą
zabić naszą duszę; natomiast dla Żydów, ten kto zabija Żyda jest jak ktoś, kto
niszczy cały świat. Idee te oznaczają, że: myśl gnostyczna jest dobra dla
żołnierzy i dla ludzi uduchowionych, lecz może się wydać surowa zwykłym ludziom,
natomiast idea żydowska jest pozornie humanistyczna, lecz doprowadziła do
wielkiego przeludnienia, nadmiernej opieki nad ludźmi starymi i ułomnymi
dziećmi, kwitnącej opieki medycznej dla bogatych, i zakazu eutanazji. Powrót do
chrześcijańskiej równowagi pozwoliłby starym ludziom umierać w spokoju, a młodym
normalnie się rozwijać.
Dla chrześcijanina, judaizm
nie jest obcą, całkowicie odmienną wiarą, jak wierzenia tybetańskie lub sikhizm;
jest on ekstremalną tendencją na marginesie chrześcijaństwa, taką jak trockizm
na marginesie kościoła komunistycznego. Jest on niebezpieczny, ponieważ rezonuje
z fundamentem społeczeństwa chrześcijańskiego. Rezonans ma straszną siłę, wiemy,
że maszerujący pluton może spowodować zawalenie się mostu. Dlatego Żydzi nie są
niebezpieczni dla społeczeństw niechrześcijańskich: ich koncepcje nie rezonują
tam z najgłębszymi strukturami. Żydzi w Indiach, Chinach lub Japonii byli
jedynie niewiele znaczącą etniczną lub religijną mniejszością, lecz dla
społeczeństw chrześcijańskich stanowili oni siłę śmiertelnie niebezpieczną.
Rene Guenon sformułował
koncepcję ‘przeciw-wtajemniczenia”. Jest to grupa uczniów doskonale znających
ezoteryczną stronę wiary, lecz działających przeciw jej celom. Dla niego,
sataniści lub niektórzy masoni byli uczniami przeciw-wtajemniczenia. Natomiast
Aleksander Dugin ()
zaproponował inne spojrzenie: pewne religie działają jako grupy
‘przeciw-wtajemniczenia‘ wzajemnie w stosunku do siebie. Judaizm oraz
chrześcijaństwo są taką parą wzajemnie przeciw-wtajemniczonych religii.
Rozpowszechniły się one w tym samym czasie, w pierwszych wiekach po Chrystusie,
gdy ojcowie Kościoła z jednej strony i Tanaim oraz Amoraim z
drugiej, stworzyli, będąc całkowicie świadomi swojej przeciwstawności, wzajemnie
wykluczające się komentarze do Biblii. Odpowiednio wykształcony żydowski erudyta
działa w społeczeństwie chrześcijańskim jako przeciw-wtajemniczony, natomiast
chrześcijański duchowny w państwie żydowskim podkopuje ślepą lojalność Żydów.
Nie na darmo w państwie żydowskim, chrześcijaństwo jest szykanowane. Aby wyżyć,
chrześcijaństwo musi zwalczać tendencję judaistyczną, nawet jeśli jest ona
zamaskowana jako ruch niereligijny. Jednakże symetria nie jest tutaj pełna.
Religie zwykle odgrywają
podwójne role, jako instytucje określające ograniczenia dla społeczeństw, oraz
jako protektorki różnorodności. Podział na szyitów i sunnitów pozwolił Arabom i
Persom zachować ich odmienne kulturalne dziedzictwa. Podobnie, istnienie
odmiennych kościołów, prawosławnego i katolickiego, pozwoliło Rusinom zachować
swoją kulturę nawet wtedy, gdy Zachód miał przewagę. Niektóre społeczności
religijne mogą pokojowo współistnieć w jednym państwie: przykładem są sunnicki
islam i prawosławne chrześcijaństwo, zgodnie współżyjące razem od Palestyny do
Turcji i Rosji. Lecz para ta nie może dzielić jednego państwa z chrześcijanami
zachodnimi, katolikami lub protestantami, co przejawiło się rozpadem Jugosławii
i Czechosłowacji, niemożnością utrzymania katolickiej Chorwacji przez Imperium
Ottomańskie, oraz niemożnością podporządkowania sobie przez Rosję katolickiej
Polski i Litwy, a także protestanckich państw bałtyckich. Różnice religijne
często wskazują na niezdolność społeczeństw do mieszania się ze sobą Istnieje
rosyjski żart: „Co jest zdrowe dla Rosjanina, zabija Niemca”.
Japonia, sprzed epoki
Meiji, pozwalała holenderskim kupcom przekraczać swoje granice pod jednym
warunkiem: mieli oni podeptać Ewangelię. Japończycy uważali, że tacy kupcy nie
zabiorą ze sobą religijnego bagażu i nie zagrożą zwartości japońskiego
społeczeństwa. Wracając do judaizmu i chrześcijaństwa, napotkamy na następujący
problem: tendencja judaistyczna może przeniknąć do społeczeństwa
chrześcijańskiego pod niereligijną postacią materialną i zacząć go rozkładać. W
przeciwieństwie do powyższego przykładu japońskiego, odrzucenie przez Żydów ich
tradycyjnej wiary jest daleko niewystarczające.
Tradycyjnym lekarstwem na
wpływy judaistyczne jest tendencja gnostyczna, i dlatego Simone Weil poszła za
Marcjonem (wczesnochrześcijańskim heretykiem – przyp. M.G.), odrzucając Boga
Żydów i Stary Testament. Wpływ gnostyczny jest szczególnie silny w Islamie:
muzułmanie, podobnie jak doketystyczni gnostycy, wierzą, że ukrzyżowanie było
jedynie wizją, i że Bóg wziął Chrystusa do nieba, pozostawiając wyobrażenie
człowieka na krzyżu. Usuwając Biblię z kanonu Islamu, muzułmanie uchronili się
przed niewolniczym trzymaniem się tendencji judaistycznej; zakazując lichwy
uniemożliwili żydowsko-mammonistyczny sojusz. Nie posiadając ani papieża ani
Watykanu, uniknęli oni wyjaławiającej resztę kraju koncentracji władzy duchowej
w jednym miejscu.
Zwycięstwo muzułmanów nad
Żydami było tak całkowite, że Żydzi przestali zagrażać Islamowi. Mała
społeczność zajmująca się rzeczami zakazanymi (lichwa, pożyczki, magiczne czary)
osiągnęła pozycję podobną do wspólnoty Barakumin w Japonii, która była kastą
pariasów zajmującą się ubojem zwierząt, zabronionym przez prawo buddyjskie.
Jednak tylko do pewnego momentu: Barakumin nie mogli polepszyć swego losu
poprzez ścisłe stosowanie się do norm buddyjskich, natomiast Żydzi w świecie
muzułmańskim mogli włączyć się w społeczeństwo przyjmując Islam. W bajkach
Tysiąca i jednej nocy, które powstały w abbasydzkim Bagdadzie, muzułmański
bohater pokonujący bogatego, nikczemnego i wstrętnego żydowskiego
czarnoksiężnika, zawsze wymaga porzucenia jego szatańskiej wiary. Żydówki
nawracają się z łatwością i wychodzą za mąż za muzułmanów.
Dlatego, anty-judaistyczna
ideologia w Islamie z trudem utrzymuje się przy życiu. Muzułmanie nie potrzebują
i nie rozumieją anty-judaistycznych pomysłów społeczeństw Europy Zachodniej,
względnie prawosławnego chrześcijaństwa; żadne ilości drukowanych Protokołów,
ani nawet sterowana przez Żydów anty-islamska propaganda nie może zmienić tego
faktu. Dla muzułmanów, Żydzi nie stanowią ideologicznego niebezpieczeństwa, i
Żydzi muszą walczyć z nimi czołgami oraz rakietami, zamiast używać bardziej
subtelnych sposobów, jakie stosują przeciwko chrześcijaństwu. Opowiadania o
‘muzułmańskim antysemityzmie’ to nie tylko wprowadzanie w błąd, to są po prostu
kłamstwa. Lecz oznacza to także, że przykład muzułmański nie jest w stanie pomóc
napastowanemu chrześcijaństwu w walce z jego najstarszym wrogiem.
Dopiero ostatnio powstała
sekta wahabitów, która odrzucając pielgrzymki do lokalnych świątyń (ziyara) i
okazywanie czci świętym, uznając ‘ścisły monoteizm’ zwraca się ku tendencji
judaistycznej. Wahabici nie są przyjaciółmi Żydów, lecz nie byli także
poprzednikami chrześcijan-syjonistów.
Wewnątrz doktryny
chrześcijańskiej, napięcie pomiędzy Jerozolimą i Atenami, pomiędzy aktem
stworzenia i objawieniem, pomiędzy judeo-chrześcijaństwem i
greko-chrześcijaństwem, doprowadziło do różnych rozwiązań na Wschodzie i
Zachodzie. Nawet przed schizmą, Kościół Wschodni wolał tendencję hellenistyczną
z jej ezoterycznymi rysami i Chrystusem-Bogiem, natomiast Kościół Zachodni był
za tendencją judaistyczną egzoteryczngo kultu z Chrystusem-Człowiekiem. Wewnątrz
tej samej ortodoksji, Wschód wolał Ducha, natomiast Zachód wolał Materię.
Schizma, pomiędzy Wschodem i Zachodem, wzmocniła te przeciwstawne tendencje, i
chrześcijaństwo zachodnie, odłączone od swoich duchowych korzeni na wschodzie,
przesunęło się w kierunku większego materializmu.
Lecz tego było za mało dla
kalwinistów, którzy praktycznie odtworzyli judaizm bez Żydów. Powrócili do
Starego Testamentu, uprawomocnili lichwę, zrezygnowali z kultu Matki Boskiej,
odrzucili Kościół i sakramenty, popełnili wiele zbrodni ludobójstwa i
doprowadzili do powstania drapieżnego kapitalizmu. Jeśli chcemy myśleć o tej
tendencji pozytywnie, to możemy identyfikować ją z wolnością: wolnością od
ograniczeń nakładanych przez społeczeństwo, wolnością od moralności, wolnością
dla silnych do uciskania słabych, i na koniec, wolnością od Boga. To królestwo
wolności było zaledwie pośrednim etapem na drodze do zniewolenia pozbawionego
swoich korzeni człowieka, jednak poszukiwacze wolności nie zrozumieli tego. W
rezultacie tendencja judaistyczna odniosła zwycięstwo na Zachodzie, tworząc
bezduszny, zeświecczony świat, przygotowany dla judaistycznego kościoła Mamona.
Jednakże bitwa nie
skończyła się: tendencja judaistyczna została zaatakowana z lewa poprzez
komunistów i z prawa poprzez narodowych socjalistów. Żyjemy dzisiaj w świecie
powstałym po wielkim zwycięstwie żydo-mamonistów nad tymi buntownikami. Spójrzmy
jednak wstecz.
Rozdział 8
Prawica i lewica
przeciwko Mamonowi
Już od ponad stu lat, prawicowcy są przekonani, że komunizm to
spisek żydowski. Mówią, komunizm to judaizm, podkreślając żydowskie pochodzenie
Karola Marksa oraz rosyjskich rewolucjonistów. Lecz judaizm to kult wybraństwa,
kult przyrodzonej różnicy między z natury złą powłoką a iskrą dobra.
Chrześcijaństwo jest wiarą w przyrodzoną dobroć człowieka. Ontologicznie,
komuniści są chrześcijanami a nie Żydami.
Jeśli mamonistyczny neoliberalizm jest ateistyczną interpretacją
żydowskiej postawy w nieżydowskim świecie, postawy zwięźle określanej
przysłowiem „człowiek człowiekowi wilkiem”, to komunizm jest ateistyczną
interpretacją chrześcijańskiej postawy „miłuj bliźniego swego jak siebie
samego”. Hasłem rosyjskich komunistów było „człowiek człowiekowi przyjacielem,
towarzyszem i bratem”. Rzeczywiście, komuniści byli tradycyjnie wrogo nastawieni
do Żydów. Nie tylko Karol Marks pisał: „Ich Bóg to chciwość”, także Róża
Luksemburg nazywała (kapitalistycznych) nie-żydowskich przywódców ‘szabesgojami’
(‘żydowskimi niewolnikami’, jest to ulubiona obelga antysemitów). Lenin
wykluczył żydowską partię Bund ze swej partii bolszewików, opinie zaś Simone
Weil są tak antyżydowskie, jak mało kto odważył się sformułować. Istniał silny
antyżydowski prąd reprezentowany przez Proudhona; Stalin i Trocki byli prawie
tak samo antyżydowscy.
Rosyjscy komuniści wiele zapożyczyli z dziedzictwa prawosławnego
chrześcijaństwa swego kraju. Józef Stalin studiował teologię i jego retoryka
pozostała chrześcijańską; często posługiwał się antyżydowską teologią świętego
Pawła i cytował Nowy Testament. Zauważyło to wielu autorów. ()
W komunizmie, podobnie jak w chrześcijaństwie, istniała
tendencja judaistyczna. Nie ma tak podłej idei, której nie można by było obrócić
w dobro; nie ma też tak dobrej idei, której nie dałoby się obrócić w podłość.
Tendencja judaistyczna w komunizmie nakłaniała do nowoczesności, zerwania z
tradycją, do ujednolicenia, centralizacji, pionowej władzy w imperium i
upodobnienia partii komunistycznej do Kościoła.
W roku 1920 Bertrand Russel ()
pisał: „Bolszewizm to ... butna i okrutna arystokracja, składająca się ze
zamerykanizowanych Żydów. Rosjanie to naród artystów, aż do najprostszego
chłopa; celem bolszewików jest ich industrializacja i uczynienie z nich, na ile
to możliwe, Jankesów. Wyobraź sobie, że jesteś pedantycznie rządzony przez
mieszankę Sidney Webba i Rufusa Isaacsa, i zobaczysz, co stało się z nowoczesną
Rosją”.
Bolszewicy walczyli także z Rosyjską Cerkwią Prawosławną
pogrążając ją w przeogromnych cierpieniach.
Ta wojna przeciwko Kościołowi była elementem nowoczesności, czy
to komunistycznej czy też nie. Na początku XX wieku, w niekomunistycznej
Francji, kościoły obrabowano z własności; wspaniałe obrazy i naczynia
liturgiczne zabrano i sprzedano na licytacji. W niekomunistycznej Norwegii,
unikalne stavkyrkor (drewniane kościółki) w XIX wieku spalono, aby
uzyskać miejsce na inne cele; w komunistycznej Rosji zrujnowano niezliczoną
ilość średniowiecznych cerkwi, zniszczono czcią otaczane ikony, skarby ducha
gromadzone w ciągu wieków. W Rosji, podobnie jak wszędzie, walka z Kościołem
doprowadziła do zerwania z tradycją i nadejścia „cywilizacji koczowników”
Jacquesa Attali.
Jacques Attali, żydowski bankier, nawoływał do stworzenia nowego
koczownika, człowieka „wolnego od wszelkich ograniczeń – wolnego od narodowych
korzeni, od tradycji kulturalnych,od namiętności politycznych i od trwałych
więzi rodzinnych” i budowy cywilizacji nomadów, ludzi, których łączą jedynie
zależności finansowe. W Związku Radzieckim, była tendencja do wyrwania człowieka
z pod wpływu tradycji i prawie się to udało: nowy człowiek radziecki nie był
zwierzęciem ekonomicznym z rojeń Attali, lecz był całkowicie zanurzony w
nowoczesności i postępie, zatracił swoje tradycje, nigdy nie chodził do
kościoła, i był tak samo wyalienowany z przyrody jak jego zachodni odpowiednik.
Trzeba więc zgodzić się z krytyką Marksa przeprowadzoną przez
Simone Weil: eliminacja komercjalizmu w społeczeństwie komunistycznym nie
rozwiązała problemów wynikających z zerwania z tradycją. Komunizm pomógł
wykształcić ludzi, zapewnił im bezpieczeństwo, mieszkanie, pracę, dał im wolny
czas do myślenia i działania, lecz słabość jego teologii była jedną z przyczyn
jego klęski. Bezbożność filozofii kierowała ostatecznie w stronę tendencji
judaistycznej z jej brakiem Boga, oddalała od chrześcijańskiego przeczucia Boga
żywego. Bez Chrystusa, idea miłości braterskiej straciła swoje podstawy, a elity
były wiedzione pokusą przyjęcia postawy „człowiek człowiekowi wilkiem”.
Wyalienowanie z przyrody związane było z wyrzeczeniem się
tradycyjnego kultu Theotokos, Matki Bożej, ponieważ Jej obraz oznacza w
chrześcijańskich społeczeństwach miłość człowieka do ziemi. Powstanie
kapitalizmu w północnej Europie oparte było na wyeliminowaniu kultu Matki Bożej,
co pozwoliło człowiekowi zastąpić miłość do ziemi przez dominację nad ziemią.
Zachodnie potęgi, z ich grabieżczym stosunkiem do ziemi, do przyrody i do
człowieka były silniejsze od swoich ofiar kochających ziemię (tzn. przyrodę),
podobnie jak kanibale są najsilniejsi w obleganym mieście. Komuniści rosyjscy
poszli tą samą drogą, zrezygnowali oni z miłości do Matki Ziemi w imię
zwycięstwa we współzawodnictwie z USA. Bez Chrystusa i bez Jego Matki, Rosjanie
wytrzymali współzawodnictwo wojskowe z Zachodem, lecz w końcu przegrali wojnę
ideologiczną.
Pomimo tego, komuniści rosyjscy pod wodzą Józefa Stalina
podkopali tendencję judaistyczną, i dali potomkom Żydów szansę złączenia się z
pozostałą ludnością. Wielu potomków Żydów wykorzystało to, zawarli mieszane
małżeństwa, wstąpili do partii a później dołączyli do Cerkwi. Szczególnie
dotyczyło to osób pochodzących z małżeństw mieszanych: aż do roku 1990
niezmiennie identyfikowali się one z Rosjanami. Jeśliby Związek Radziecki
istniał następnych pięćdziesiąt lat, prawdopodobnie doszłoby do asymilacji jego
Żydów, tak samo jak stało się to na Sycylii, w Hiszpanii oraz w Chinach.
Nigdy komuniści rosyjscy nie wywołali biologicznej nienawiści do
Żydów, co było probierzem niemieckiego narodowego socjalizmu. Niemcy zaszli zbyt
daleko w odrzuceniu Żydów, odrzucili także chrześcijaństwo apostolskie. Nowa
książka Konrada Loewa Die Schuld (Wina), z podtytułem „Żydzi i
chrześcijanie w opinii nazistów i współcześnie” (Resch Press, 2002) cytuje
Hitlera, chcącego zdeptać Kościół Katolicki ‘jak depcze się żabę’. Według
poglądów dominujących w głównym nurcie nazizmu, chrześcijańskie korzenie
wywodziły się ze Starego Testamentu, więc każdy, kto był przeciwko Żydom,
automatycznie musiał być także przeciw Kościołowi, wskutek „nieprzezwyciężonej
siły ducha krwi i ziemi przeciwko pladze hebraizmu oraz chrześcijaństwu”.
Główny nurt nazizmu był zarówno antykomunistyczny jak i
antychrześcijański. Czołowy ideolog a zarazem minister (Rzeszy) dr Robert Ley, w
programowym przemówieniu ()
powiedział: „Nasza nauka afirmuje życie. Jest to idea rasy, krwi i ziemi,
idea życia i piękna ziemi, Matki Ziemi, która jest naszą ojczyzną (Fatherland).
Jest to nasza obrona przed siłami ciemności: marksizmem, bolszewizmem,
liberalizmem, wolnomularstwem i wiarą w Mesjasza (Chrystusa – I.Szamir),
będącą żydowską doktryną zbawienia”.
Niemieccy narodowi socjaliści nie zrozumieli dialektyki Hegla i
poszli za daleko. Mają rację ci, którzy są przeciwko „Żydom”, lecz trzeba
zachować umiar. W przeciwnym razie, można wpaść w otchłań odrzucenia Chrystusa,
a przecież wspaniały gmach naszej kultury zbudowany został na Chrystusie.
Oddanie się Chrystusowi to wąska ścieżka na grani pomiędzy
dwiema przepaściami, pomiędzy tendencją judaistyczną i tendencją gnostyczną,
pomiędzy Atenami i Jerozolimą. Obie one mogą być zabójcze, jeśli zajdzie się w
nich za daleko. Naturalnie, wtedy gdy zagrażała gnoza, to zwróciliśmy się o
pomoc ku judaizmowi, czego dokonali Ojcowie Kościoła, gdy zagrażała herezja
Marcjona; gdy natomiast zaczyna zbytnio wzmacniać się tendencja judaistyczna,
dla zachowania równowagi zwracamy się ku gnozie, co zrobiła Simone Weil.
Alfred Rosenberg, czołowy ideolog nazistowski, interesował się
ideami gnostycznymi, ale zaadoptował żydowską koncepcję wrodzonych wartości
żydowskich. Nie jest to bynajmniej biologiczna „żydowskość”, lecz ideologia oraz
teologia, którym należy się przeciwstawić i które należy egzorcyzmować. Myśl tą
zrozumiał wiele lat później niezwykły człowiek, członek skrajnie lewicowej
Frakcji Czerwonej Armii i założyciel skrajnie prawicowej Niemieckiej Partii
Narodowej – Horst Mahler, który pisał:
„Dopiero
w kwietniu 1945 Hitler zrozumiał, że Żydzi reprezentują pewną duchowość, której
jednostronność można wyleczyć (w terminologii Hegla „pokonać” – I.Szamir)
jedynie przy pomocy innej duchowości, a nie za pomocą mordowania Żydów.
Powinniśmy krytykować żydowską zasadę rozdzielenia Boga i człowieka, zdając
sobie sprawę, że „naukowy pogląd na świat” i ateizm są jedynie negatywnym
posłaniem judaizmu. Powinniśmy krytykować biologiczny rasizm historycznego
narodowego socjalizmu, który zredukował życie człowieka do impulsów zwierzęcych,
zniszczył duchowość człowieka, uważając ducha za coś skończonego i dlatego
śmiertelnego. Nie rozumieli oni, że istotą duchowości jest wolność, wyobrażając
sobie wolność osoby jako podstawę zła. W radykalnym odruchu, odrzucili oni tą
podstawę – niszcząc w ten sposób samych siebie.”
Tak więc rewolucjonista Mahler, który spędził 10 lat życia w
więzieniu, podkreślił zarówno pozytywną funkcję Żydów –jako że pozbawienie
Człowieka korzeni daje mu wolność – jak i negatywną funkcję oddzielenia
człowieka od Boga. Dla niego, zwolennika Hegla, ducha żydostwa nie należy
zwalczać, lecz za pomocą syntezy ‘leczyć z jego niezrównoważenia’.
Rozdział 9
Biblijny Jozjasz
powraca
Mój przyjaciel, szczery przyjaciel Palestyny, Jeff
Blankfort napisał do mnie: „Większość Żydów, których długie lata znałem, nie
tylko nie uczęszcza do synagogi, ale niewiele wie o tym, co znajduje się w
żydowskich księgach i, w najlepszym przypadku, przestrzega jedynie świąt. Żydzi,
w zasadzie, nie popierają dogmatów skierowanych przeciwko nie-Żydom, o których
Izrael Shahak pisze w swojej książce, a które pochodzą z żydowskich tekstów
religijnych oraz ich interpretacji”. Jest to prawda, tak samo jak fakt, że
spośród stu dzielnych spadochroniarzy na 101 km od Kairu, z trudem jeden lub
dwaj rozumieli, po co tam przybyli. Bardzo niewielu z tych żołnierzy czuło jakąś
nienawiść lub wrogość do Egipcjan. Nie było to wcale potrzebne: plany nakreśliło
nasze dowództwo, a my mieliśmy robić to, co należy do żołnierzy.
W podobny sposób, Żydzi zazwyczaj ani nie znają, ani
nie rozumieją, planów Yizraela. Są oni posłuszni – i to wystarczy. Tak więc,
żołnierz nie musi nienawidzić wroga, ani rozumieć planów generałów, wystarczy,
jeśli robi swoje. Problem wywołują nie tyle ich świadome działania, co to, że są
oni również „osiołkiem” dla prowadzącego ich Ducha.
(71).
Także Żydzi ortodoksyjni nie są gorsi od ateistów.
Jest raczej na odwrót i to z tego powodu, że Żyd religijny ma jakieś pojęcie o
Bogu, natomiast Żyd ateista często myśli, że na niego przyszła kolej i że nie ma
boga oprócz Yizraela. ‘Plan’ żydowski nie jest tajemnicą; nie ma potrzeby
ponownego czytania „Protokołów” ani pytania Żydów, czego chcą.
Yizrael pozornie chce tego samego, czego Izrael
chciał przed Chrystusem, i te pragnienia na pierwszy rzut oka są święte także
dla chrześcijan. Chrześcijanie w rzeczy samej czytają te same księgi proroków,
szukają natchnienia w tych samych psalmach, i ich cele, dla kogoś patrzącego z
zewnątrz, wydają się takie same jak cele Żydów.
„PAN stanie się królem całej ziemi;
tego dnia PAN będzie jeden i jedno jego imię. Cała ziemia zostanie zrównana,
lecz Jeruzalem pozostanie wywyższone i cieszyć się będzie bezpieczeństwem...
Bogactwo wszystkich narodów będzie zgromadzone razem, złoto i srebro w wielkiej
obfitości...”
Mówiąc krótko Yizrael, podobnie jak przed nim Izrael, chce
dokonać zjednoczenia świata pod swoim duchowym przywództwem; świątynia Boga
Yizraela ma znajdować się w Jerozolimie, która ma być centrum tego rządzonego
przez Żydów kosmosu, wszystkie zaś narody będą składać tam daniny. Narody będą
czcić Boga służąc Yizraelowi.
Ten paradygmat globalizmu nie jest szczególnie pociągający i
niektórzy współcześni myśliciele odnajdują jego korzenie w Starym Testamencie.
Nasz przyjaciel, profesor Marek Głogoczowski, interesujący polski filozof z
Krakowa, porównał go z hitlerowskim hasłem „Ein Volk, ein Führer”(Jeden Naród,
jeden Przywódca), i wysnuł pochopny wniosek: Żydzi i chrześcijanie są tacy sami,
a prezydent Bush realizuje to, o czym marzyli Prorocy. Do tego samego wniosku
doszli chrześcijańscy syjoniści, chociaż podstawa ich rozumowania jest inna.
Chrześcijańscy syjoniści naśladują Busha i Biblię, natomiast Marek G. naśladuje
Marcjona i odrzuca zarówno Busha jak i Biblię. (Marek posuwa się o wiele dalej
niż Marcjon, który uwielbiał św. Pawła, i odrzuca także nauki Pawła, lecz jest
to już inna sprawa).
Jednakże ci przyjaciele oraz wrogowie Starego Testamentu są
jednakowo w błędzie. Te same idee, te same wersety Biblii są odmiennie
interpretowane przez Żydów i chrześcijan; wskutek tego dążenia Izraela
(Kościoła) i Yizraela (Żydów) są całkowicie odmienne. Tego należało oczekiwać,
bo Yizrael to po prostu parodia, szatan przedrzeźniający stare proroctwa,
natomiast Izrael-Kościół przedstawia ich interpretację duchową. Według Marksa,
judaizm jest nędznym, zprymityzowanym chrześcijaństwem, natomiast
chrześcijaństwo jest uduchowionym judaizmem.
Żydzi interpretują Stary Testament całkowicie inaczej niż
chrześcijanie. Na przykład, przykazanie ‘Nie zabijaj’, dla Żyda oznacza ‘Nie
zabijaj Żyda’ Tak więc wzniosłe marzenia proroków (duchowa jedność ludzkości
wokół Chrystusa) otrzymuje nędzną materialistyczną interpretację. Dla
chrześcijan, ‘Jerozolima’ jest symbolem uniwersalnego Kościoła, dla Żydów jest
ona konkretnym miastem, przeciętym 4 metrowej wysokości murem z drutem
kolczastym.
W interpretacji żydowskiej, wyjątkowa świętość Jerozolimy oraz
Izraela wymaga desakralizacji narodów oraz reszty świata. Nie ma być kościołów
ani meczetów, księży ani duchownych muzułmańskich. Świat ma stać się pogańską
pustynią, zamieszkałą przez pogańskie bydło – czyli narody – i tych narodów
„pasterzy”, czyli Żydów.
Ojcowie Kościoła byli świadomi kłopotów z żydowską koncepcją
Jerozolimy jako świętego centrum świata, ponieważ desakralizuje ona resztę
świata. Święty Grzegorz z Nysy sprzeciwiał się nawet pielgrzymkom do Ziemi
Świętej, ponieważ obawiał się, że chrześcijanie mogliby uważać swoje własne
kościoły za niewystarczająco święte. Rzeczywiście, chrześcijaństwo jest globalne
i jednocześnie lokalne. Chociaż Chrystus jest ten sam, jego Kościół nie ma
jednego punktu ogniskowego. Każdy kościół w Moskwie czy Paryżu jest tak samo
dobry jak świątynia jerozolimska. Każdy kapłan jest tak samo dobry jak najwyższy
kapłan żydowski. Tak więc, Kościół nie jest siłą globalizującą; mały kościółek
parafialny jest równy katedrze w Chartres.
Podczas swojego pierwszego tysiąclecia, Kościół nie miał także
tytularnego przywództwa. Biskupstwa Konstantynopola i Rzymu, Aleksandrii i
Jerozolimy, Antiochii i (później) Moskwy posiadały swoich własnych,
autokefalicznych papieży względnie patriarchów. Polityka ta miała istotne
znaczenie i była nakierowana na decentralizację Kościoła, równoważono ją
synodami ekumenicznymi, na których najważniejsi duchowni ze wszystkich kościołów
narodowych dyskutowali i decydowali o wspólnej teologii. Na wschodzie, tradycję
tą utrzymano; coraz więcej narodowych kościołów, zachowując łączącą je teologię,
stawało się autokefalicznymi; nawet mała Serbia względnie Rumunia posiadają
swoje niezależne kościoły narodowe. Na Zachodzie tradycja ta tragicznie upadła;
narodowe kościoły północnej Europy, walcząc o niezależność, oderwały się i
odpłynęły za daleko. Wybrały własną teologię, i doszły do błędnego mniemania, że
Kościół Narodowy może być utworzony po prostu (lokalną) suwerenną decyzją. Był
to błąd: aby kościół narodowy był żywy, powinien być on w sakramentalnej
wspólnocie z Kościołem utworzonym przez Chrystusa.
Kościół jest jeden, podobnie jak Izrael; stworzył go Bóg, i nie
mogą go stwarzać ludzie; jego doktrynalna jedność powinna być przywrócona, a
decentralizacja popierana. Nie jest to kwestia polityczna związana z walkami o
władzę. Chrześcijaństwo (łącznie z chrześcijaństwem sprzed Chrystusa) zakłada z
góry boską obecność w świecie. Jest ona umiejscowiona w kościołach i świętych
miejscach, i jest szeroko rozpowszechniona. W przeciwieństwie do tego, Yizrael
pragnie sprofanowania świata – oprócz oczywiście Jerozolimy. Żydzi pragną
powtórzenia w skali globalnej wyczynu króla Jozjasza, który zniszczył wszystkie
święte miejsca w kraju dla ustanowienia wyjątkowości Świątyni Jerozolimskiej (2
Król. 23). „Spalił on naczynia, usunął bałwochwalczych kapłanów, splugawił
świątynie i miejsca wyżynne, potrzaskał kolumny, obalił ołtarze” itd. Simone
Weil słusznie napisała:
„Gdyby Żydzi
z ich najlepszych dni powrócili do życia i mieliby dość siły, wytępiliby oni nas
wszystkich, mężczyzn, kobiety i dzieci, za bałwochwalstwo. Pozabijaliby nas za
wielbienie Baala i Astarte, ponieważ postrzegali oni Chrystusa jako Baala, a
Najświętszą Pannę jako Astarte. Jednak tak naprawdę, Baal oraz Astarte były
wyobrażeniami Chrystusa i Najświętszej Panny.”
Pisała ona te słowa w roku 1942, wtedy gdy
etnicznych Żydów spotkało największe nieszczęście; lecz nawet w owym czasie Weil
czuła, że ma obowiązek ostrzec ludzkość przed ideologicznym niebezpieczeństwem
żydowskiej teologii, jej tendencją do globalizowania, odarcia świata z
duchowości i wynarodowienia ludów. Simone Weil napisała:
„Les Juifs sont le poison du deracinement” – Żydzi są
trucizną wykorzenienia.
Rozdział 10
Pompa wysysająca
Ducha narodów
Przytoczyliśmy powyżej prorocką wizję czasów
mesjanistycznych, kiedy to wszystkie narody będą wysyłać swoje złoto i srebro do
Jerozolimy: „Bogactwo wszystkich narodów będzie zgromadzone razem, złoto i
srebro w wielkiej obfitości, itd.„”
Dla chrześcijan, ma to znaczenie jedynie duchowe (),
niezwiązane w ogóle z Ziemią Świętą, tak samo jak przypowieści Chrystusa nie
odnoszą się w rzeczy samej do winnic.
Jednakże Yizrael, wzmocniony upadkiem Kościoła,
przeprowadza swój własny program, oparty o dosłowny odczyt Pisma . Jego
peshat (interpretacja dosłowna) najwidoczniej spełnił się – Żydzi (w
Izraelu) prawdopodobnie mają więcej pieniędzy niż chrześcijanie lub muzułmanie,
lecz pomimo to USA oraz Niemcy w dalszym ciągu ślą nam miliardy dolarów.
Istnieje także derash (interpretacja głęboka): narody przekażą Żydom
także swoją duchowość. Zostało to już w pewnym stopniu zrealizowane: trudno jest
znaleźć dziedzinę działalności duchowej, gdzie Żydzi nie graliby pierwszych ról.
W rezultacie zarówno europejski jak i amerykański duch narodowy przejawia się w
popieraniu praktycznej żydowskiej architektury bez jakiegokolwiek wyrazu, sztuki
konceptualnej, frankfurckiej szkoły socjologii, chicagowskiej szkoły
ekonomicznej, wiedeńskiej psychologii, neokonserwatywnych polityków, teologii
Holokaustu oraz syjonizmu. Nie świadczy to o tym, że Żydzi są znakomici: oni
jedynie potrafią uniwersalizować swoje programy.
Oto przykład: w tym samym czasie w Rosji zaistniały
dwa ważne wydarzenia: proces Bejlisa, oskarżonego i uznanego za niewinnego
zarzutowi zamordowania dziecka z pobudek religijnych; oraz tragedia ostatnich
dni Tołstoja. Chociaż dla człowieka światowego drugie wydarzenie miało większe
znaczenie, to jednak proces otrzymał większy rozgłos (i dotychczas nim się
cieszy). Dzisiaj, graffiti na synagodze przyciągnie o wiele więcej uwagi niż
niszczony przez izraelskie wojsko kościół świętej Barbary (w Palestynie).
Tragedia zagłady Żydów w II wojnie światowej i
tragedia Hiroszimy wydarzyły się w tym samym czasie. Otóż przed dojściem do
władzy Żydów w roku 1968, była Hiroshima Mon Amour (‘Hiroszima moja
miłość’ – znany film francuski); teraz mamy tylko Listę Schindlera. Duch
Zachodu stał się służalczy wobec programu Żydów.
Istnieje także interpretacja sod: w świecie
żydowskim zaistniała catharsis (oczyszczenie ducha) poprzedzające i połączone ze
zniszczeniem Świątyni. Wygnanie Yizraela spowodowane było potrzebą naprawienia
kosmicznej katastrofy, która miała miejsce, gdy Niebiańskie Naczynie potłukło
się pod ciśnieniem Boskiego Światła; jego skorupy spadły na ziemię i zmieszały
się z iskrami światła. Ponieważ Yizrael to morze światła, więc narody to są w
zasadzie złe skorupy, z których tylko niektóre niosą w sobie iskrę światła. Jest
to dusza żydowska uwięziona w nieżydowskim świecie. Ostatecznie, z pokolenia na
pokolenie, wszystkie iskry zostaną zgromadzone w Ludzie Żydowskim; natomiast
skorupy – czyli goje – pozostaną całkiem ciemne i bezduszne. Oto cel wygnania
Żydów: troskliwe odzyskiwanie duchowych iskier z nieżydowskiego świata.
Obecnie także doświadczamy tego zjawiska. W
ostatnich latach pojawiły się tuziny instytucji, gdzie goje uczeni są pewnych
form judaizmu; nie są oni nawracani, lecz tworzą drugi rzut wsparcia. Wiele
religijnych osób woli areligijnego ‘Boga’, który pasuje także do wzorca
judaistycznego. Teizm jest inną formą mile widzianą przez Żydów, ponieważ nie
wymaga on szczególnie uświęconych punktów ogniskujących.
Trywialnym jest stwierdzenie, że Żydzi chcą
zdominować świat. Lecz nie dążą oni do panowania o charakterze królewskim, ale
do władzy kościelnej (tzn. religijnej –M.G.); ich marzeniem jest stworzenie
teokratycznego Państwa Kościelnego ().
Żydzi nie chcą nawracać nie-żydów, by robić z nich żydów, tak samo jak Kościół
nie chce powierzać funkcji duchownych osobom świeckim. Według chrześcijan, każdy
może zostać księdzem; według żydów, dla goja stanie się żydem jest to tak samo
łatwe jak dla kota stanie się człowiekiem. Wymagania kościoła żydowskiego w
stosunku do kontrolowanego przezeń nieżydowskiego laikatu nie są bardzo wysokie:
mogą robić co zechcą, mogą gromadzić bogactwa oraz władzę, pod warunkiem, że
wyrzekną się swej duszy i zapomną o swych duchowych inspiracjach. Goje nie
powinni także pomagać sobie wzajemnie, ponieważ, zgodnie z żydowską doktryną,
altruizm jest unikalną cechą Żyda. I wielu zgadza się z tymi wymaganiami.
Poniżony lub nie, Kościół Chrystusowy był założony przez Tego, kto mył nogi
Swoim uczniom obiecując, że ostatni będą pierwszymi. Kościół Żydowski oparty
jest na obietnicy danej jego adeptowi, że ich bracia uklękną przed nim. A zatem
Kościół Żydowski bardziej pasuje tym, którzy szukają panowania.
W świecie żydowskim, nie-Żydzi powinni
podporządkować się Żydom. Drogą do osiągnięcia tego jest przyjęcie siedmiu
przykazań Noahidów ().
Krótko mówiąc, goj ma powstrzymać się od czczenia innych bogów. Co ważniejsze,
goj nie powinien mieć własnych świąt lub obrządków. Dopóki nie ma on religii
jest dobrym, jego odduchowiona egzystencja nie stanowi zagrożenia. Rambam
(względnie Majmonides) tłumaczy: „Nie-Żyd tworzący lub wyznający zasady
religijne oprócz siedmiu przykazań powinien zostać wychłostany i ostrzeżony, że
zostanie stracony w razie ich nie zaprzestania. Nie pozwalamy by goje sami
wykonywali obrządki religijne i tworzyli dla siebie przykazania” ().
Przyjmując siedem przykazań osoba godzi się na swój status goja w żydowskim
świecie.
Gdy święty Paweł ze świętym Piotrem rozpoczynali swoją misję
wśród pogan, początkowo starszyzna Kościoła Jerozolimskiego – Żydzi którzy
uwierzyli w Chrystusa – zażądali obrzezania nowych uczniów ().
W ich oczach chrześcijaństwo było tylko dla Żydów; chociaż byli gotowi na
przyjęcie neofitów. Święty Piotr odmówił. Wtedy starszyzna Kościoła
zaproponowała kompromis: niech nowi chrześcijanie pochodzenia nieżydowskiego
przyjmą przykazania Noahidów i powstrzymają się od spożywania ofiar pogańskich.
Święty Piotr gotowy był zgodzić się i na to, ponieważ nie rozumiał on znaczenia
zakazu. Święty Paweł odmówił, ponieważ zrozumiał: przyjmując zakaz, nowi
chrześcijanie zgodziliby się dostosować do świata urządzonego po żydowsku ().
Nie upierał się przy spożywaniu tych ofiar, ale uważał, iż należało wtedy
powiedzieć: możemy, ‘zakaz’ ten nie ma dla nas znaczenia.
W świecie ducha nie ma rzeczy małych. Zgodnie ze średniowieczną
żydowską opowieścią, kabalista z Safed, Józef della Reina, uwięził szatana w
magicznym pentagramie i rozkazał mu uwolnić duszę Mesjasza. Szatan zgodził się,
pod jednym małym warunkiem: poprosił Józefa o zapalenie dla niego świecy. Józef
zapalił świecę, i ten akt czci zwrócił szatanowi wolność. Porwał on Józefa i
odrzucił go daleko, aż do Tyberiady.
W podobny sposób, małe ustępstwa w stosunku do Żydów spowodowały
poddanie się chrześcijaństwa – nie tylko Żydom, ale także ich duchowi
przewodniemu. Zaczyna się od rzeczy małych: usunięcia symboli religijnych ze
szkół i miejsc publicznych. Lecz nasze dusze interpretują to poddanie ducha jako
dowód zwycięstwa Żydów. Jakiś czas temu, Kongres USA, w najdziwniejszym akcie
poddaństwa, zgodził się nadać status prawa siedmiu przykazaniom Noahidów ().
Było to zupełnie niestosowne: w żadnym wypadku nie spożywamy ofiarowanego
pożywienia, było to tak niestosowne, jak świeca zapalona przez della Reina, i
tak katastrofalne jak głupota tego kabalisty.
Jeszcze większym idiotyzmem jest koncepcja dwóch ważnych
Przymierzy z Bogiem ogłoszona na Soborze Watykańskim II. Chrześcijanin może
dowodzić, że Nowy Testament różni się od Starego, lecz wtedy powinien on przyjąć
ideę supercesji (oddzielenia się), czego dokonali katolicy. Alternatywnie, można
on wierzyć, wraz z prawosławnymi, że jest tylko jedno Przymierze, a stare jest
identyczne z nowym. W tym wypadku winien on podkreślać, że Żydzi, którzy
odrzucili Chrystusa nie są więcej częścią Przymierza. Ale w żadnym wypadku nie
może chrześcijanin powiedzieć, że Przymierze żydowskie jest ważne; ponieważ
podkopuje to sam sens ofiary Chrystusa. To tworzy z konieczności religię o
charakterze dwupiętrowym, z pierwszą (wyższą) klasą ‘chrześcijańskich Żydów’,
których dotyczą oba Przymierza, i drugą (niższą) klasą gojów, których dotyczy
jedynie drugie Przymierze. Kościół powinien przyciągać i chrzcić Żydów, lecz bez
nadawania im specjalnego statusu. W przeciwnym przypadku Kościół, najsilniejsza
obrona przed postępującą żydowską ofensywą, zostanie ujarzmiony, a majestatyczna
(i władcza) pani ze Strasburga ustąpi miejsca tej symbolizującej Synagogę.
Żydowski świat jest już budowany, cegła po cegle, a jednym z
jego znaków jest obniżanie się poziomu edukacji i życia duchowego nie-Żydów. W
wielkim państwie żydowskim, USA, trzeba co roku wydawać ponad 30.000 dolarów na
opłacenie kształcenia się na dobrym uniwersytecie. Ogromna większość Amerykanów
nie może nawet marzyć o takich sumach, ale jest to osiągalne dla Żydów.
Amerykańskie filmy upodlają swoich widzów, zaś telewizja jest w stanie
przekształcić uporczywego jej odbiorcę w zombie (tzn. żyjącego „martwego
człowieka” – M.G.).
Przychodzi tutaj na myśl delikatna sprawa integracji szkolnej.
John Spritzler pisał w New Democracy ():
„Tu w USA widziałem (w latach siedemdziesiątych) liberalną elitę zmuszającą
białych rodziców, w imię zakończenia segregacji rasowej, do wsadzania swoich
dzieci w wieku przedszkolnym do autobusów, aby je przewieźć przez cały Boston –
godzina jazdy autobusem – do odległych szkół które, podobnie jak wszystkie
szkoły dla dzieci z klasy robotniczej w Bostonie, były fatalne i
niedoinwestowane. Liberalny sędzia, który to zarządził, nawet nie wziął pod
uwagę alternatywnego planu proponowanego przez murzyńskich rodziców, że można by
było skończyć z segregacją skracając odległości przejazdów i dokładniej je
planując. Sprzeciwiającym się zarządzeniu sędziego białym, przykleiła etykietę
„rasistów” liberalna gazeta Boston Globe, będąca własnością największych
przedsiębiorców.
Zauważmy: Boston Globe jest gazetą żydowską. Przewóz dzieci
autobusami był świetną okazją dla żydowskich szkół oraz przedszkoli: nie
podlegały one przewozowi, dzięki czemu mogły one przyciągnąć wszystkich Żydów
oraz wyższą klasę nie-Żydów i podnieść opłaty. Pojawiła się także dodatkowa
uciecha dokuczenia i upokorzenia WASP’ów – lub zintegrowania wszystkich gojów w
jedną „szczęśliwą rodzinę”. Jest to pewne iż przewóz dzieci autobusami – dobry
lub zły, względnie sprawiedliwy lub niesprawiedliwy – doprowadził do obniżenia
się poziomu wykształcenia amerykańskiej klasy średniej i ta debilizacja Ameryki
WASP’ów była niezbędnym krokiem dla zawładnięcia opinią Ameryki. Totalne
zwycięstwo żydowskiego ducha będzie osiągnięte jedynie wtedy, gdy zdebilały
goj-analfabeta będzie całował ręce Żyda i dziękował mu za jego przewodnictwo.
Rozdział 11
Ziemia Święta
Czego Żydzi chcą w Ziemi Świętej? Żyć w pokoju,
mówią ich poplecznicy. Chcą wymordować lub wypędzić Palestyńczyków, odpowiadają
przeciwnicy. Mają nadzieję utworzyć superpaństwo od Nilu do Eufratu, mówią
pesymiści. Antysemici zaś mówią, nic nas to nie obchodzi, dopóki nas
pozostawiają w spokoju – i mylą się. Rzeczywiście, są Żydzi, którzy chcą jednej
z tych trzech rzeczy. Lecz ‘ci Żydzi’ (w przeciwieństwie do ‘Żydów’) mają zamiar
przekształcić Jerozolimę w najważniejszą stolicę świata, a jej odbudowaną
świątynię w punkt ogniskowy Ducha na Ziemi. Jest to jedyna rzecz, która wciąż
nie pozwala na zrealizowanie budowy żydowskiego Uniwersum.
W roku 1962, magazyn ilustrowany „Look” poprosił
założyciela państwa żydowskiego, Dawida Ben-Guriona, o wypowiedź, jak świat
będzie wyglądał za 25 lat. Przepowiedział on (błędnie), że do roku 1987 będzie
już istniał Rząd Światowy, wraz z Najwyższym Sądem dla Ludzkości (wyższe ciało
duchowe) umieszczonym w Jerozolimie, będzie tam także świątynia, upamiętniająca
rolę Żydów w zjednoczeniu ludzkości ().
Jeśli (i gdy) do tego dojdzie, świat zostanie
zmieniony tak, że nie da się tego odwrócić. Chrześcijaństwo umrze, duchowość
opuści narody naszej części świata, a nasza obecna dwuznaczna demokracja będzie
wyrugowana przez ogromne państwo teokratyczne. W takich okolicznościach pokój
jest ostatnią rzeczą, czego możemy się spodziewać. Życie w państwach
teokratycznych nie należy do przyjemności, bez względu czy miałoby to być w
rządzonym przez Jezuitów Paragwaju, czy we włoskim Państwie Kościelnym, czy w
purytańskiej Nowej Anglii. Jednakże teokratyczne państwo żydowskie będzie
znacznie gorsze, ponieważ zwykli nie-Żydzi (goje) nie będą mogli uczestniczyć w
jego zarządzaniu i nie będą mieli dostępu do jego duchowości. Pozbawieni
duchowości i wynarodowieni, bezdomni i samotni, wczorajsi panowie świata staną
się niewolnikami, choć nie będą tak nazywani.
Zaczynamy teraz rozumieć największą tajemnicę
dwuznacznej jedności dwóch, wydawałoby się przeciwstawnych, idei politycznych,
syjonizmu i mammonistycznego liberalizmu. Podczas gdy syjonizm buduje bazę dla
centrali nowego porządku światowego, mammonistyczny liberalizm buduje
ogólnoświatowe niewolnictwo. Żabotyński i Soros wykonują różne zadania dla
wspólnego systemu; Żelazna Kurtyna i Społeczeństwo Otwarte, to tylko różne nazwy
tej samej rzeczy. Gdy Żydzi w Ziemi Świętej domagają się uznania ich prawa do
rozjeżdżania się czołgami według ich własnego uznania, do porywania swoich
wrogów na całym świecie, do prywatyzowania ziemi Palestyńczyków i zakładów
aluminiowych w Rosji, to postępują według paradygmatu społeczeństwa otwartego.
Zwracają się oni ku hipostazom Żelaznej Kurtyny, gdy budują Mur na ziemiach
Palestyńczyków i zmuszają swoich chińskich niewolników do podpisywania
kontraktów „Bez seksu, bez Boga” ().
Co więcej, społeczeństwo otwarte nie może istnieć
bez Żelaznej Kurtyny. Członkowie zniewolonego społeczeństwa otwartego, którym
zrabowano ich środki egzystencji, będą atakować rabusiów, którzy będą musieli
postawić zabezpieczającą ich własności Żelazną Ścianę. W Ziemi Świętej, Żydzi
mają wodę i ziemię, nie-Żydzi są głodni i spragnieni; dlatego terytoria
palestyńskie są otwarte na żydowskie najazdy, zaś 8-metrowej wysokości Mur
chroni Żydów.
Opisując najwyższego
kapłana społeczeństwa otwartego i jego idee, Marek G. pisał: „Większość prac von
Hayeka poświęcona jest wypracowaniu metod uczynienia ludzi wzajemnie sobie
obcymi, pozbawionymi jakiegokolwiek śladu przyjaźni oraz altruizmu.”():
„Proponuje on (von Hayek)
ustawiczne wymieszanie ludności Imperium Globalnego, dzięki czemu nie
powstawałyby trwałe i odmienne kultury (ani nie zachowałyby się też te z
przeszłości). Mieszkańcy Imperium Globalnego mają być humanoidami pozbawionymi
narodowości (a tym samym automatycznie pozbawionymi własnej tożsamości),
jednostkami „indywidualistycznie” poruszającymi się w kierunkach dyktowanych im
przez „niewidzialne” przywództwo finansowe, którego istnienie jest milcząco
postulowane w pismach Hayeka. Autor ten głosi, iż „Likwidacja suwerenności
państw jest niezbędnym i logicznym celem programu liberalnego”. Jedynym
wspólnym celem ludzkiej działalności, dopuszczanym w Imperium Globalnym, ma być
gromadzenie prywatnej własności, szczególnie tych ruchomych i błyszczących
przedmiotów, które są wytwarzane w ramach konkurencyjnej, masowej ich produkcji
oraz dystrybucji.”
().
Neoliberalizm jest judaistyczną wizją świata
podległego Żydom. Jest to główna bojowa linia ataku Yizraela, natomiast
syjonizm, z jego okrucieństwem, jest jedynie operacją poboczną. Jesteśmy obecnie
świadkami interesującego zjawiska: George Soros, ten (Hans) Guderian Yizraela,
uskarża się, że nieostrożne działania amerykańskich neokonserwatystów-syjonistów
naraziły jego, o wiele bardziej poważną, operację. ()
Nie jest czymś niezwykłym w armii, by generał żądał
wstrzymania pomyślnie realizowanej przez jakąś jednostkę operacji, ponieważ
przeszkadza ona w osiągnięciu głównego celu. George’owi Sorosowi udało się
„własnoręcznie” skolonizować (prawie całą) Europę Wschodnią, i ma on nadzieję na
stworzenie alternatywy, w Europie Zachodniej, w stosunku do wojowniczych
amerykańskich neokonserwatystów. Wydaje się, że ten ulubiony projekt
Sorosowskiego ‘Yizraela’ zostanie zrealizowany za naszego życia. ()
Jednak totalna profanacja Człowieka nie jest
fizycznie możliwa. Podobnie jak pozbawienie normalnych stosunków płciowych w
więzieniach prowadzi do perwersji, do głosu musi dojść perwersja duchowości
zachodniej. Afrykańscy niewolnicy w Ameryce rozwinęli nowy kult zastępczy,
będący mieszanką ich starych wierzeń i wierzeń ich panów. Podobne kulty
zastępcze wyrastają obecnie wśród Europejczyków, a kult Holokaustu jest jednym z
nich.
Teologicznie, kult ten jest adaptacją żydowskich reguł
duchowych do chrześcijańskiej mentalności, ponieważ zastępuje on Chrystusa
Izraelem, Golgotę Oświęcimiem, a Zmartwychwstanie utworzeniem państwa
żydowskiego. Ludzie kwestionujący dogmat Holokaustu są traktowani tak samo jak
niegdyś heretycy. Są oni wyklinani i wykluczani ze społeczeństwa.
Zwykle są to ludzie myślący w sposób naukowy; ich argumenty
przypominają argumenty naiwnych ateistów, którzy mieli zwyczaj mówić, ‘Wieloryb
nie może połknąć człowieka, a więc mit o Jonaszu jest nieprawdziwy’. W podobny
sposób, heretycy kultu Holokaustu mówią: takich ogromnych ilości Żydów nie można
było zamordować, względnie twierdzą, że nie ma komór gazowych potwierdzających
zaistnienie tej zbrodni. Lecz argumenty te nie wywierają żadnego wrażenia:
ludzie, którzy znaleźli się w żydowskim świecie wyobrażeń muszą wynaleźć jakieś
religijne narzędzia oraz dogmaty.
Na poziomie podświadomości, Amerykanie oraz, w mniejszej części,
Europejczycy, już pogodzili się z porażką. Claude Lanzmann rzucił wyzwanie
mówiąc: „Jeśli prawdą jest Oświęcim, to istnieje cierpienie ludzkie, z którym
cierpienia Chrystusa po prostu nie można porównywać. W takim wypadku, Chrystus
to fałsz, i zbawienie nie przyjdzie od niego. Oświęcim obala Chrystusa”. ().
Wyzwania tego nie podjęto. Żaden nowy Roland nie podniósł rękawicy nacierającego
wroga. Lanzmann nie spotkał się z ostracyzmem, jego filmy wyświetlano w kinach
Francji, natomiast teologowie dyskutowali o ‘Chrześcijaństwie po Oświęcimiu’
Duchowa kapitulacja Zachodu zamanifestowana została usunięciem krzyży i
klasztoru z terenu Oświęcimia; potwierdziła to papieska „Canossa” w Jerozolimie,
gdy przywódca Rzymskiego Kościoła Katolickiego prosił Żydów o przebaczenie.
Był to błąd. Nie było to przypadkiem, że wkrótce potem, Sharon
pomaszerował na Wzgórze Świątynne i rozpoczął trzecią wojnę światową. Żydzi nie
są chrześcijanami i uważają przeprosiny za znak poddania się. Nasz przyjaciel
Paul Eisen pisał:
„Chrześcijanom i całemu światu nie-żydowskiemu Żydzi mówią: ‘Będziecie
przepraszali za żydowskie cierpienia znowu i znowu i znowu. A gdy już skończycie
przepraszać, wtedy będziecie przepraszać jeszcze więcej. Gdy już przeprosicie
dostatecznie wiele, wybaczymy wam, pod warunkiem, że pozwolicie nam robić to, co
chcemy w Palestynie”
Eisen był zbytnim optymistą. Palestyna nie jest ostatecznym celem Żydów; jest
nim cały świat. Palestyna jest tylko miejscem na centralne instytucje państwa
światowego; jest ona miejscem niezbędnym, w przeciwnym przypadku narody Europy
nie byłyby zmagnetyzowane, jak królik w świetle reflektorów samochodowych. Gdyby
państwo żydowskie zostało założone, powiedzmy, w Argentynie jak chciał baron
Hirsh, bądź w Ugandzie jak chciał Teodor Herzl, lub na Madagaskarze jak chciał
Hitler, nie można byłoby uaktywnić głębokich poziomów świadomości chrześcijan.
Obecnie, pojawiwszy się jako część proroctwa (Izajasza o tysiącletnim państwie
światowym, patrz szczególnie rozdziały 60 i 61 – przyp. M.G.), to państwo
zawładnęło ich myślami.
Zawładnęło także myślami Izraelczyków. Ich zadanie w
całym układzie jest, zdaniem wszystkich, ograniczone. Żydzi, w swoim dążeniu do
dominacji światowej, potrzebują mieć bazę, a Izraelczycy mają zająć i
zabezpieczyć tą bazę. Aby wykonać to zadanie nie muszą mieć oni wielkiej
wyobraźni, a syjoniści to ludzie myślący prostymi kategoriami. Średni
współczynnik IQ Izraelczyków wynosi 95, co jest poniżej średniej dla
Europejczyka, wynoszącej 100, i dużo poniżej europejskiego Żyda – 105. Niższy IQ
nie jest wynikiem uwzględniania Żydów sefardyjskich, jak czasami się twierdzi,
lecz z powodu dobrze znanego faktu: mądrzy i odnoszący sukcesy Żydzi rzadko
kiedy emigrowali do Izraela. Robią oni kariery w USA lub Rosji, we Francji lub w
Niemczech. Robią pieniądze na Wall Street, walczą z antysemityzmem na stronach
Le Monde i The Times, rządzą narodami i piszą recenzje z wystaw
artystycznych. Izraelczycy to hołota światowego żydostwa, wysłana do zdobycia
terenów pod centralę „nowego światowego porządku”.
Horyzonty bardzo niewielu Izraelczyków sięgają poza
kolejne wzgórze, które mają oni nadzieję odebrać Palestyńczykom. Zawładnęła nimi
ich żądza, chociaż nie mogą zrozumieć ani wyjaśnić dlaczego. Dobrym przykładem
jest dr Benny Morris. Ekspert od palestyńskiej tragedii 1948 roku, obecnie
pochwala ją, żałuje że nie dokończono jej i chce ją powtórzyć w stopniu
wzmocnionym i zwielokrotnionym().
Nie jest to odrzucenie Holokaustu, jest to pochwała Holokaustu. Dla Morrisa,
wykorzenienie Palestyńczyków i zniszczenie ich kultury, ziemi i ich
wyjątkowości, to nic wielkiego: przecież nie zamordowano ich w biologicznym
sensie, prawda? Goj jest jak biologiczna maszyna, zwierzę, którego środowisko i
sposób życia można zniszczyć, gdy potrzebne to będzie dla istoty wyższej. Morris
twierdzi: „Wciąż uważam się za lewicowca”. Jeśli taka jest żydowska lewica, jaka
więc jest żydowska prawica?
W miarę upływu czasu, przekonanie do swojej misji
coraz bardziej utrwala się w świadomości Izraelczyków. Świadczy o tym
metamorfoza Nathana Szczarańskiego, w poprzednich latach bojownika o prawa
człowieka, który teraz zmienił się w prawicowego żydowskiego nacjonalistę.
Kiedyś liberał, ostatnio ()
nawoływał do utrzymania Wzgórza Świątynnego w żydowskich rękach, nawet za koszt
niekończącej się wojny. Benny Morris, kiedyś przyjaciel Palestyńczyków, obecnie
nawołuje do etnicznej czystki i przepowiada bezustanną wojnę, z nuklearnym
holokaustem (czyli ‘całopaleniem narodów’ – M.G.) w ciągu dwudziestu lat. Żydzi
żyjący gdzie indziej są zakochani w państwie Izrael, chociaż nie troszczyli się
zbytnio o niego przed 1968 rokiem, dopiero po tym pamiętnym roku zaczęli
odczuwać postępy globalnych planów Yizraela.
W Izraelu, liczba ludzi pochwalających plany
(budowy) Trzeciej Świątyni stale rośnie, i obecnie przekracza 60 procent. Przy
okupowanym Iraku, Palestyńczykach zamkniętych za murem, Irańczykach trzymanych
na muszce i Saudyjczykach przestraszonych na śmierć, wysadzenie w powietrze
Złotej Kopuły (meczetu al Aqsha) i rozpoczęcie wznoszenia Trzeciej Świątyni to
kwestia jedynie miesięcy. Trudno przewidzieć konsekwencje tego, czy
ograniczyłyby się do błogiego nuklearnego Armagedonu czy, w o wiele gorszym
wypadku, nasza ekumena odpłynęłaby do żydowskiego ‘uniwersum’ (czyli świata
chorej wyobraźni – M.G.).
No cóż, nie całkowicie: podczas gdy narody
chrześcijańskie duchowo umrą, żadne świątynie nie otworzą nieistniejącej linii
porozumienia pomiędzy Żydami i Bogiem; żadna łaska z nieba nie spłynie na taką
świątynię i na ludzi. Satanistyczny prześmiewca będzie śmiał się z Żydów,
wierzących, że czołgi i buldożery mogą zapędzić Boga do ich kieszeni.
W opowiadaniu Charlesa de Costera, oszust i
prześmiewca Tyl Ulenspiegel (Dyl Sowizdrzał) sprzedał Żydom magiczną
saszetkę, obiecując, że ssąc ją będą mogli przewidzieć przyszłość. Żydzi, mając
nadzieję poznać, kiedy przyjdzie ich Mesjasz, ssali zapamiętale, aż w końcu
odkryli, że saszetka była pełna krowiego łajna. Podobne rozczarowanie kryje się
w oczekiwaniu na budowniczych świątyni. ()
Jednakże fatalne konsekwencje tego przedsięwzięcia
będą bardzo realne, ponieważ zgoda na szatańskie panowanie wpłynie maksymalnie
silny, jeśli nie wszechmocny, na kolektywne sumienie ludzkości. Naukowcy
pracujący nad projektem Manhattan, mający stworzyć pierwszą bombę nuklearną,
obawiali się, by reakcja łańcuchowa nie zniszczyła Ziemi, przekształcając ją w
gwiazdę. Wtrącanie się do sfer niebiańskich może doprowadzić do równie
niszczycielskiego wyniku, przekształcając świat w duchową pustynię.
Aby obronić świat przed możliwością duchowej
dewastacji, państwo żydowskie musi być zdemontowane. Nawet gdyby Yasser Arafat
przysiągł lojalność Arielowi Sharonowi, trzeba to będzie zrobić – nie tylko
przez wzgląd na Palestyńczyków, lecz dla całego świata. Można to zrobić
łagodnie, bez przesiedleń i rozlewu krwi, tworząc po prostu demokratyczne
państwo dla wszystkich mieszkańców Palestyny, dla Palestyńczyków rdzennych i
przybranych. Nie będzie to państwo żydowskie, po prostu Żydzi izraelscy zostaną
w końcu wchłonięci przez Palestyńczyków, tak samo jak Żydzi starożytni zostali
wchłonięci przez Palestyńczyków w okresie od 2-go do 7-go wieku.
W końcu, Palestyńczycy rdzenni oraz Żydzi izraelscy
są tym samym ludem, rozdzielonym przez religię. Ostatnio, hiszpański genetyk,
profesor Antonio Arnaiz-Villena z madryckiego Uniwersytetu Complutense, wykrył,
że Żydzi i Palestyńczycy posiadają bardzo podobną pulę genów i należy ich uważać
za blisko spokrewnionych, nie są oni genetycznie odmienni. Stąd rywalizacja
pomiędzy tymi dwiema grupami opiera się na „różnicach kulturalnych i
religijnych, a nie genetycznych”, stwierdzili autorzy ().
Tak więc, rodzina Abrahama zjednoczy się ponownie, a świat powoli przyjdzie do
siebie po zniszczeniach spowodowanych przez Yizrael.
Rozdział 12
Przekleństwo czy też błogosławieństwo?
Czy istnieje sposób obiektywnego określenia kto ma
rację, który model świata jest prawdziwy, żydowski czy chrześcijański, a może
jest to sprawa smaku, jak wybór kawy względnie herbaty? I czy w ogóle powinniśmy
się tym przejmować? Na oba pytania odpowiadamy twierdząco: tak, istnieje, tak,
powinniśmy. Jeśli to, co mówią Żydzi jest prawdą i oni są Izraelem Prawdziwym,
to ich obecność powinna być błogosławieństwem dla ludzi wśród których mieszkają;
jeśli prawdą jest to, czego naucza Kościół, a ich Yizrael jest oszustem, to
awans Żydów będzie prawdopodobnie przekleństwem dla miejscowej ludności.
Oto punkt obopólnej zgody pomiędzy Żydami i
chrześcijanami: sprawdzianem jest błogosławieństwo.
Popularny rzecznik interesów żydowskich Irwin Graulich, którego
artykuł Judaizm natrętnie-przymusowy krążył intensywnie po Internecie,
napisał:
„Odpowiedź (czy obstawać przy Żydach, czy też nie) jest w rzeczywistości
bardzo prosta i pochodzi z ważnego zdania w Nowym Testamencie. ‘Ci, którzy
błogosławią Żydom będą błogosławieni, a ci którzy przeklinają Żydów będą
przeklęci.’ Każdy, kto zgadza się z tym zdaniem, wybierze drogę amerykańskich
chrześcijan [syjonistów]. Nie ma w tym nic dziwnego, że Ameryka stała się
najbardziej błogosławionym krajem w historii świata. A które narody są dzisiaj
najbardziej przeklinane? Oczywiście świat arabski i muzułmański, na równi z ich
wszystkimi szybami naftowymi!”()
Otóż
ie ma takiego zdania w Nowym Testamencie. Jest natomiast wzmianka o Synagodze
Szatana. Są to Żydzi prześladujący Jezusa. Są Żydzi coraz bardziej nastający na
Jego życie. Są Żydzi działający nieszczerze. Lecz zdania, które przytacza Irwin
Graulich, nie można w ogóle tam znaleźć.
Graulich nie zmyślił sentencji o błogosławieństwie i
przekleństwie: pomylił jedynie Nowy Testament ze Starym, gdzie ta sentencja
znaczy całkiem coś innego. Faktyczny cytat brzmi: „I będę błogosławił
błogosławiącym tobie (Abrahamowi); a przeklinające cię przeklinać będę; i będą
błogosławione w tobie wszystkie narody ziemi.” [Gen. 12:3]. Dla
chrześcijanina, Bóg mówi o Chrystusie, bezpośrednim potomku Abrahama. Co mogłoby
być wyższym i lepszym błogosławieństwem niż bycie praojcem Chrystusa?
Rzeczywiście, według słów świętego Pawła, poprzez Chrystusa, wszystkie narody
Ziemi (goje, czyli nie-Żydzi) zostały błogosławione, i wszyscy, którzy przyjęli
Chrystusa, stali się dziećmi Abrahama. Natomiast ci, którzy odrzucili Chrystusa
zostali przeklęci tym samym przekleństwem. (Rzym. 4:11 [])
Ponieważ Chrystus udostępnił Przymierze dla
wszystkich, więc Kościół Chrystusowy stał się Prawdziwym Izraelem, a Żydzi,
którzy odrzucili Chrystusa, nie należą już więcej do Prawdziwego Izraela, ani
też nie odnoszą się do nich więcej proroctwa duchowe. Stosując
przedchrześcijańskie obietnice do rzeczywistości zaistniałej po Chrystusie,
Graulich oszukuje swego naiwnego czytelnika.
Zdanie Graulicha mogłoby bardzo mało znaczyć w
świecie; lecz taka sama linia została rozpowszechniona przez „The New Scofield
Reference Bible”, (Oxford 1967) i przez następne wydania, będące ogromnym,
inspirowanym przez Żydów przedsięwzięciem, cieszącym się uznaniem wśród
łatwowiernych amerykańskich pastorów. Ta ‘Biblia’ jest raczej Talmudem, ogromnym
zestawem ‘komentarzy’ i ‘objaśnień’ do tekstu Biblii. Wynik tak samo daleko
odbiega od Starego Testamentu, jak żydowski Talmud, będący innym zestawem
‘komentarzy’. Na przykład, Talmud komentuje słowo ‘człowiek’ następująco:
„oznacza Żyda, ponieważ nie-Żyd nie jest nazywany ‘człowiekiem’ ”. Oksfordzcy
redaktorzy „Scofield Reference Bible” wstawili następujące objaśnienia do
Starego Testamentu:
„(3)
istnieje obietnica błogosławienia tym osobom i narodom, które błogosławią
potomków Abrahama, a przekleństwo ciąży na tych, którzy prześladują Żydów.
Ludzie którzy prześladowali Żyda niezmiennie znaleźli się w złym położeniu,
natomiast ci którzy go bronili - w dobrym. W przyszłości zasada ta jeszcze
bardziej będzie potwierdzana” ().
Sprawdźmy, w najlepszym miejscu dla takiego sprawdzenia, czyli w państwie
żydowskim, czy ludzie, którzy bronili Żyda znaleźli się w dobrym położeniu.
Pośród piaszczystych i zapylonych
wzgórz Negev, ogromnego jałowego obszaru południowej części Ziemi Świętej,
dokładnie poniżej zbudowanego przez Rzymian przejścia przez przełęcz Skorpiona,
na skraju doliny Arava, w połowie drogi od Jerozolimy do Eliatu i z Gazy do
Petra, rośnie sędziwe i czczone, tysiącletnie drzewo jojobe (ziziphus
spina-christi). Pod jego rozpostartymi wiecznie zielonymi i pokrytymi
listowiem konarami, było kiedyś zasobne źródło wody, zwane w Biblii En-Hazeva, a
w nowoczesnym arabskim Ain-Husub. Jego tryskające wody przyciągały karawany
kupców Nabatejczyków przewożących mirrę i kadzidło z Arabii Szczęśliwej nad
Morze Śródziemne. Mieszkający przy nim starożytni Izraelici, Edomici, zbudowali
małą świątynię na wzgórzu nad nim, a Rzymianie wznieśli łaźnię. W czasach
nowożytnych, wielu beduińskich pasterzy, dzieci Abrahama, wędrowało ze swoimi
stadami do jego błogosławionego strumienia i składało przysięgi przy drzewie, w
jego głębokim i chłodnym cieniu.
Jest to granica Ziemi Obiecanej, ojczyzna sielankowej figury
pasterza z jagnięciem na ramionach. Szczupły i mocny, w białym luźnym odzieniu,
o szlachetnej smaganej wiatrem twarzy w białym obramowaniu ubioru głowy opasanym
czarnym ściągniętym sznurem, ze skręconym papierosem z wyhodowanego przez siebie
tytoniu w szorstkiej dłoni, Arab czuje się w nagiej bezkresnej pustyni tak samo
w domu, jak my na naszej ulicy Górnej. Zawsze zrelaksowany i przyjazny, z
przyjemnością wychodzi na spotkanie. Wielokrotnie, wędrując po pustyni,
wychodziłem na czarny namiot Beduina i byłem ugaszczany ich ożywczą herbatą
maramiye, zawsze podgrzewaną w wielkim aluminiowym kotle na bursztynowych
węglach.
Gwiazdy ponad ogniskiem ich obozu, gwiazdy ogromnej
porośniętej krzakami pustyni, były o wiele bardziej frapujące i wzruszające niż
płaski ekran telewizyjny, na który skazani jesteśmy by się gapić. Elektryczność,
to wątpliwe błogosławieństwo, podarowało nam przyjemność czytania książek w
nocy, ale ukradło nam gwiazdy; łatwiej jest włączyć żarówkę elektryczną niż
zapalić ognisko, lecz Arab razem ze światłem otrzymuje jednocześnie żywe ciepło
ogniska. W przypadku ludu osiadłego, ściany zatrzymują wiatr, lecz ograniczają
widok; natomiast Arab ma żywy widok dziewiczej nietkniętej natury. Dachy chronią
nas przed słońcem i deszczem, natomiast Arab ma wysokie niebo przypominające mu
o Bogu.
Z daleka, wszystkich mieszkańców Bliskiego Wschodu nazywa
się ‘Arabami’, lecz tutaj, nazwa ta oznacza wyłącznie Beduinów. W cudownej
mozaice Palestyny, arabscy pasterze, fellachowie ze wsi, i mieszczanie z miast
tak się między sobą różnią, jak podstawowe kolory; wszyscy są bardzo uczciwi i
odmienni. Fellach ma zielone palce; uprawia on kwiaty migdałów i oliwki na
owoce; buduje terasy i kamienne domy. Ludność miejska żyje pomiędzy wspaniałymi
kościołami i meczetami Palestyny; zajmuje się ona nauką i handlem. Arabowie
różnią się od ludności osiadłej, ponieważ narażeni są na żywioły; są moczeni
deszczem, rozgrzewani słońcem, smagani wiatrem, są oni integralną częścią
przyrody. T.E. Lawrence był w nich zakochany, i myślał, że Żydzi będą bronić
Beduinów przed fellachami i ludnością miejską. Dlatego poparł on deklarację
Balfoura oraz żydowską kolonizację Palestyny.
Jednakże, wraz z jednostronną deklaracją niepodległości w
roku 1948, Żydzi wypędzili Beduinów z Doliny Arava do Jordanii, Synaju i Strefy
Gazy. Koło źródła Ain Husub pozostała jedynie jedna rodzina, rodzina Ali Abu el
Mesk Amrani, której ojciec ‘bronił Żydów’: w roku 1949 pomógł on syjonistycznym
żołnierzom odnaleźć drogę na południe do Eliatu. W nagrodę pozwolono mu pozostać
na ziemi jego przodków, obok wspaniałego starożytnego drzewa i obfitego źródła.
Lecz nie na długo: w latach sześćdziesiątych do Arava przyszli osadnicy
żydowscy. Wykorzystując jej ciepły klimat chcieli zaprowadzić zyskowne uprawy
rolne na eksport do Europy. Gleba była nieurodzajna, więc przejęli oni ziemie
jordańskie po drugiej stronie granicy. Praca była ciężka, ściągnęli więc
robotników z Tajlandii. Ich idee upraw rolnych rozwinęły się w Europie, gdzie
jest dostatek wody, więc wywiercili głębokie studnie, i wyssali soki z ziemi. W
roku 1964 starożytne źródło Ain Husub wyschło; w ciągu kilku lat wszystkie z 26
małych źródeł, które kiedyś dostarczały owcom Alego wodę, wyschły i zamarły.
Po utraceniu środków utrzymania, Ali zdecydował się na
budowę domu i przejście na nowoczesny sposób życia. Lecz nie pozwolono mu na to:
władze, które pozwoliły żydowskim osadnikom zbudować ich wsie, zabroniły tego
Alemu, gojowi. Wraz ze swą rodziną w dalszym ciągu mieszkał w porwanych
namiotach, przy wyschniętym źródle Ain Husub, obok pławiących się w dobrobycie
wsi żydowskich osadników, obok małego miasteczka baraków, o nazwie Bangkok, dla
tajlandzkich robotników.
Możemy teraz porzucić
postmodernistyczną wielokulturowość, przeciwstawianie się nienawiści, wyzbyte
uprzedzeń podejście głoszące równą wartość wszystkich religii, i odpowiedzieć na
pytanie, kto ma rację, który model uniwersalnego świata jest lepszy, żydowski
czy chrześcijański?
Rzeczywiście, świat żydowski jest dobry dla Żydów, lecz jest
przekleństwem dla innych. Kościół miał rację: ich błogosławieństwo stało się
przekleństwem, i ktokolwiek błogosławi im, jest przeklinany; czego Amerykanie
doświadczają teraz na własnej skórze. Dominacja żydowska oznacza nic dobrego dla
zwykłych ludzi, doświadczono tego wielokrotnie.
W Europie Wschodniej, w czasach dominacji żydowskiej zwykli
ludzie doświadczyli najgorszego. Porewolucyjna Rosja przeżyła panowanie terroru
w dwudziestych latach XX wieku, niszczenie jej kościołów, wielki głód na
Ukrainie, i masowe niszczenie chłopstwa. Moi żydowscy dziadkowie nie chcieli
nikomu robić żadnej krzywdy, nie byli złośliwymi potworami. Jak chłopiec
wyciągający złote rybki z naczynia, by nacieszyły się słońcem, Żydzi chcieli
dobrze. Chcieli zmienić Rosję w nowoczesny, wydajny kraj bez kościołów, bez
‘antysemity’ Dostojewskiego, bez jej prymitywnej rodzimej kultury. Jeśli
Rosjanom potrzebny był kościół, gotowi byli przysłużyć się i popierali
przypominającą Kościół hierarchię partii komunistycznej z jej policją
ideologiczną Czeka podobną do Inkwizycji.
Żydzi utracili swoją wysoką pozycję w Komunistycznym
Kościele około roku 1934 i życie zwykłych Rosjan zmieniło się na lepsze. Po roku
1991, Judeo-Mammoniści narzucili swój paradygmat Rosji, i życie zwykłych Rosjan
uległo degradacji, natomiast rozkwitły nowe elity.
W Polsce, Czechosłowacji i na Węgrzech lata żydowskiej
dominacji (1945-1956) były najbardziej surowe i przykre. W Niemczech, żydowski
prymat w latach dwudziestych XX wieku zbiegł się ze straszliwą inflacją i
bezrobociem dla Niemców, oraz wzrostem żydowskiego dobrobytu i wpływów. Rdzenni,
nie-żydowscy mieszkańcy w żydowskim państwie Izraela są wdeptywani w ziemię.
Także w USA, w miarę jak od roku 1968 żydowskie wpływy ciągle zwiększały się,
życie zwykłych ludzi ulegało pogorszeniu a różnice społeczne na różny sposób
wzrastały.
Prawicowy, amerykański Business Week, w artykule
zatytułowanym „Przebudzenie z amerykańskich marzeń”, doniósł, że pomiędzy rokiem
1973 i 2000 średni realny dochód dolnych 90 procent amerykańskich podatników w
rzeczywistości spadł o 7 procent. Tymczasem dochód górnego 1 procenta wzrósł o
148 procent, dochód górnego 0,1 procenta wzrósł o 343 procent, zaś dochód
górnego 0,01 procenta wzrósł o 599 procent. Ruchliwość pionowa ludności zmalała
z 25% do 10% i bardzo mało dzieci z klasy niższej toruje sobie drogę nawet do
umiarkowanego dostatku. Paul Kriegman pisze w Nation (),
że Ameryka tworzy społeczeństwo kastowe, w którym niska pozycja zwykłych
Amerykanów jest gwarantowana przez cięcia w edukacji i w służbie zdrowia, oraz
przez przesunięcie ciężarów podatkowych z ludzi bogatych i wykształconych na
pracowników.
Tendencja ta jest wyraźna w państwie żydowskim, gdzie w
wielu wypadkach zyski z rynku akcji, oraz zyski z nieruchomości nie są w ogóle
opodatkowane, natomiast praca jest opodatkowana w pełnym wymiarze. Nie jest to
przypadek: Żydzi tradycyjnie gardzą pracownikami i robotnikami, i awans kościoła
żydowskiego miał dotkliwe reperkusje dla zwykłych ludzi pracy. W państwie
Izrael, problem ‘przekleństwo czy błogosławieństwo’ jest naprawdę oczywisty.
Rdzenni nie-Żydzi Ziemi Świętej cierpią z powodu niszczenia ich kraju; ich
drzewa oliwne są karczowane, ich dochody stanowią ułamek dochodów żydowskich,
natomiast oni sami są zamknięci za wielkim murem Sharona.
Izraelski autor, Ran HaCohen napisał w Antiwar.com: „Najwyższy
czas powiedzieć to głośno: W ciągu całej żydowskiej historii, poczynając od
niewoli babilońskiej w VI wieku przed Chrystusem, nigdy nie było okresu
błogosławionego mniejszym antysemityzmem niż obecny. Żadne czasy nie były lepsze
dla Żydów do życia niż nasze.” Zgadzam się z tym. Lecz czy nie jest to
najwyższy czas, aby głośno powiedzieć: Dobre czasy dla Żydów nie są dobrymi
czasami dla reszty ludzkości. Od roku 1968, Żydzi mają coraz lepiej i lepiej,
natomiast zwykli lidzie coraz gorzej i gorzej.
Znaleźliśmy więc odpowiedź na pytanie: błogosławieństwo dla
Żydów jest przekleństwem dla innych, i dlatego Żydzi nie są błogosławionym
Izraelem. Żydowski teolog z Nowego Jorku, Saadiya Grama, powiedział zwięźle: „Żydowskie
sukcesy w świecie są całkowicie uwarunkowane niepowodzeniami innych ludzi.
Jedynie gdy nie-Żydzi (goje) stają wobec totalnej katastrofy, Żydzi doświadczają
dobrego losu” ().
Jego książkę całkiem słusznie potępiono jako rasistowską, gdyż twierdził; „Różnica
pomiędzy narodem Izraela i narodami świata jest zasadnicza. Żyd ze względu swoje
pochodzenie i samą swoją istotę jest całkowicie dobry. Goj, ze względu swoje
pochodzenie i samą swoja istotę jest całkowicie zły. Nie jest to po prostu
sprawa różnic religijnych, lecz są to raczej dwa całkowicie różne gatunki”
Grama powiedział wyraźnie i bez ogródek to, co wielu innych
Żydów, od Chasydów Lubowickich do Matti Golana, myśli. Co ważniejsze, jest to
prawdziwe przedstawienie żydowskiego paradygmatu teologicznego, oczyszczonego z
kłamstw i udawania wymaganego przez względy taktyczne. Byłoby to obiektywnie
prawdziwe nawet wtedy, gdyby to nie-Żyd takie myśli przedstawił albo świadomie
rozważał. W sposób podobny, Ameryka była oddzielona od Europy przez Atlantyk
nawet wtedy, gdy o jej istnieniu Europejczycy nic nie wiedzieli.
Rozdział 13
Jak Chińczycy
zrzucili jarzmo
W XIII wieku Francuzi
zajęli Sycylię. Osiedlili się w miastach, i utworzyli klasę wyższą, oddzieloną
od rdzennych mieszkańców. Byli bogatsi i silniejsi od Sycylijczyków, a na wyspie
stacjonowały francuskie oddziały, broniąc ich. Lecz w roku 1282 na Wielkanoc, w
czasie nieszporów, dotąd potulna ludność Palermo zbuntowała się i wymordowała
francuskich żołnierzy oraz osadników. 2000 Francuzów zostało zmasakrowanych w
trakcie tego, co znane jest w historii jako Sycylijskie Nieszpory. Francja
straciła swoją zamorską posiadłość. A po dziesięciu kolejnych latach, Królestwo
Krzyżowców w Akrze zostało pokonane przez sułtana Halil al-Ashraf, zaś
Frankowie-koloniści zostali wyrżnięci, sprzedani w niewolę, lub uciekli na Cypr.
Nie jest to niezwykłe rozwiązanie problemu obcej
dominacji. Jeśli rządzący cudzoziemcy trzymają tylko ze sobą i nie integrują się
z tubylcami, to tym samym przygotowują dla siebie nieprzyjemny los Francuzów na
Sycylii lub Franków w Outremer (terytoriach zamorskich). Lecz są mniej krwawe
sposoby poradzenia sobie z cudzoziemskimi elitami, o czym możemy dowiedzieć się
przy okazji spożywania obiadu.
W lepszych chińskich restauracjach, oprócz smacznego
jedzenia są także rozkosze wizualne: kelnerki ubrane są w długie suknie z
bocznym rozcięciem aż do pasa, dzięki czemu każdy krok tych zachwycających
stworzeń pozwala ujrzeć ich piękne nogi. Nie jest to oznaka zachodniej
dekadencji: nawet bardzo tradycyjne chińskie restauracje w Chinach zachowują ten
rozweselający zwyczaj. Nie ma on odciągać klientów od delektowania się kaczką po
pekińsku – wycięcie w sukni ma inne znaczenie.
Jest to pamiątka zawojowania Chin przez Mandżurów,
naród pokrewny Mongołom, żyjący w północno-wschodniej prowincji Chin, Mandżurii.
W roku 1644 Mandżurowie, zepchnięci rosyjskimi postępami w Dolinie Amuru, przy
pomocy chińskich dysydentów, zostali nowymi władcami Chin pod nazwą dynastii
Ts’ing. Dynastia Ts’ing rządziła Chinami aż do roku 1911, czyli prawie trzysta
lat. W tym czasie, Chińczycy zasymilowali swoich półkoczowniczych władców:
Mandżurowie uracili swój język, swoją oryginalną kulturę, swoje obyczaje i stali
się Chińczykami.
Jednak asymilacja jest procesem dwukierunkowym.
Mandżurowie – zarówno mężczyźni jak kobiety – byli nieustraszonymi wojownikami i
jeźdźcami; mandżurskie wysoko urodzone damy ubierały długie suknie z wycięciem
do głębokości talii, które pozwalało im siedzieć okrakiem na grzbiecie konia.
Zabrały one te suknie ze sobą do ich nowej cesarskiej stolicy w Pekinie, i
wkrótce wszystkie chińskie arystokratki przyjęły tą modę, chociaż nigdy nie
jeździły konno.
W roku 1911 rewolucja przekształciła Chiny w
republikę; rządy Mandżurów zostały obalone i zlikwidowane, oprócz krótkotrwałej
japońskiej próby utworzenia mandżurskiego państwa Mandżukuo. Jedyną rzeczą, jaka
pozostała z prawie trzech wieków mandżurskiego panowania, była dworska suknia z
głębokimi wycięciami do jazdy konnej; przyjęła się ona do tego stopnia, że
obecnie służy jako chiński kostium restauracyjny.
Jest to sposób na obrócenie w niwecz dominacji
obcych elit. Nie zawsze można odeprzeć napastników, czasami łatwiej jest ich
zasymilować. Żydowska dominacja w USA i w Palestynie wymaga szybkiej asymilacji
Żydów. Pewne ślady okresu ideologicznych rządów żydowskich pozostaną, lecz po
sprowadzeniu ich do poziomu mandżurskich sukni, nie będą stanowić
niebezpieczeństwa. W rzeczywistości, potępiając żydowską teologię oraz
ideologię, chcemy wybawić Żydów od zaczarowania, uczynić ich dobrymi, skierować
ich energię na służenie ludziom. Żar Palestyny pozwala stopić się ludności
rodzimej z błąkającymi się potomkami dzieci Izraela.
Część II: Eseje
Rozdział 14
Apokalipsa dzisiaj
I
Po zielonych trawnikach Hyde Parku przechadza się
stary włóczęga niosąc obskurny tekturowy plakat „Koniec nastąpi wkrótce”.
Musi to robić już od lat, jeśli jest to ten sam włóczęga, którego zauważyłem już
jakieś trzydzieści lat temu. Jednak nawet zepsuty, zatrzymany zegar wcześniej
czy później wskaże prawidłowy czas. Czy mogło się zdarzyć, że ten złowieszczy
moment już nadszedł?
Magiczny pentagram został rozbity się i wieża
babilońska zawaliła się 11 września 2001. Żydzi panują w Ziemi Świętej. Dolar
stoi wysoko (w 2002 – przyp. M.G), natomiast twórczość chrześcijaństwa osiągnęła
minimum; jego sklepy są pełne, lecz jego kościoły są puste; jest mnóstwo
dilerów, szulerów oraz brokerów, lecz mało artystów, poetów i świętych. Powodzie
i susze, letnie śnieżyce i zimowe upały, zatrute rzeki i wyschnięte jeziora
przypominają nam, że Nasza Matka Ziemia jest bardzo, bardzo chora. Apokalipsa
jest jużobecna; wielu ludzi w ostatnich latach odczuło to wyraźnie.
Justin Raimondo napisał coś w Weekly World News
(“w tym bezsensownie ponurym tabloidzie, na temat którego nikt nie przyzna się,
że go czyta, nawet w kolejce do kasy w supermarkecie”), oto jego dziwnie
przewidująca opowieść: „Twarz szatana sfotografowana nad stolicą USA!” Była
nawet fotografia tej sączącej się jawnej wrogości: szczupła twarz prześmiewcy,
wyzierająca z ciemnej skłębionej chmury, płonące obłędne oczy i gęba skrzywiona
w satanistycznym szyderczym uśmiechu. WW News cytuje „pewnego
niezidentyfikowanego weterana służby CIA” mówiącego:
Obraz ten jest portretem terroru niepodobnego do
czegokolwiek, co kiedykolwiek widzieliśmy w naszym kraju. Czy jest to coś
nadprzyrodzone? Czy jest to jakaś forma życia? Czy jest to – i do diabła czy
jest to, pytam się – sam Szatan? ().
Odczucie to, kiedyś spotykane wyłącznie u osób z
wielką wyobraźnią i nadwrażliwych, względnie u oddanych czytelników WW News,
obecnie rozpowszechniło się na całej socjalnej szachownicy. W Moskwie i w Nowym
Jorku, w Jerozolimie i Bagdadzie, Paryżu i Berlinie, ludzie świeccy i praktyczni
zadają sobie wzajemnie pytanie: „Czy to jest koniec świata?”
„Tak, to jest” odpowiedział na to pytanie znany
amerykański filozof, Immanuel Wallerstein, lecz w tytule swojej trafnie nazwanej
książki „Koniec świata jaki znamy” (),dodał
ostrożny sprzeciw. Doszedł on do wniosku, że bardzo długi okres ludzkiej
historii osiągnął nieprzewidziany koniec. Świat, jaki my znamy, i jaki znali
nasi rodzice i nasi dziadkowie, rzeczywiście ma się ku końcowi.
Wallerstein twierdzi, że ‘świat, jaki znamy’ pojawił
się jakieś 500 lat temu w Zachodniej Europie i osiągnął swoje crescendo w
Stanach Zjednoczonych Ameryki. Charakteryzuje się on specyficzną aberracją
ludzkiego rozwoju, nazywaną ‘kapitalizmem’ lub ‘rynkiem’. Wallerstein śmiało
odrzuca aksjomat ‘nieuniknionego postępu’, i twierdzi, że nie był to proces
niezbędny, lecz przypadkowa ewolucja negatywna, czyli Aberracja. Chociaż
wszystkie społeczeństwa posiadały pewne elementy kapitalizmu i ekonomiki
rynkowej, to były one marginalne. Zdrowe społeczeństwo wiedziało jak je
ograniczyć Gdy tylko elementy kapitalistyczne próbowały przesunąć się ze swojej
peryferii do centrum, gdy tylko odnosiły sukces, były załatwiane przez
wywłaszczanie lub bunty. Wallerstein porównuje ten mechanizm do układu
immunologicznego. Wzrost kapitalizmu w Europie to był fenomen, nagłe załamanie
się układu immunologicznego europejskich struktur socjalnych. Wirus wymknął się
spod kontroli i Europa osiągnęła wielkie sukcesy polityczne i militarne.
Dla zrozumienia istoty sukcesu Zachodu, rozpatrzmy
przypadek oblężonego miasta. Gdy głodni i słabi obywatele zdadzą sobie sprawę ze
wspólnego przeznaczenia, odnajdą wsparcie w braterstwie. Lecz gdy wtargnie do
ich głów idea indywidualizmu, ‘każdy sam dla siebie’, niektórzy dokonują
wielkiego odkrycia: można zaspokoić głód wracając do kanibalizmu. Jeśli
społeczeństwo jest silne, to tacy zostaną wyeliminowani. Lecz gdy poczucie
braterstwa i wspólnego przeznaczenia zawiedzie, miastem zawładną kanibale. Ich
zachowanie będzie uważane za udaną strategię. Będzie ono naśladowane, ponieważ
ludzie zwykle naśladują coś, co jest uznane za sukces.
Tak więc, we wspólnocie narodów, narody spoza kręgu
zachodniego są na siłę faszerowane ideą indywidualizmu i wzywane do naśladowania
zachodniego sukcesu. Z pewnymi ograniczeniami, tendencja ta jest nadzwyczaj
niszcząca. Rujnuje ona przyrodę i społeczeństwo, a obecnie doprowadziła nas na
skraj przepaści. Jak twierdzi Wallerstein, prawdopodobnie dawno temu już tam
byśmy się znaleźli, pod żelaznym obcasem (światowej) oligarchii, jak pisał Jack
London w roku 1910, jednak w roku 1917 Rosyjska Rewolucja wstrząsnęła światem i
wskazała alternatywę ().
Od tego momentu narody Europy Zachodniej i Ameryki
Północnej otrzymały możliwość stworzenia społeczeństwa dobrobytu, w którym
wybitną rolę odgrywała klasa średnia, a robotnicy byli raczej zadowoleni,
natomiast Trzeci Świat uzyskał wytchnienie od ekspedycji karnych i podbojów
kolonialnych. Przed rokiem 1917, Anglia, w odpowiedzi na zamordowanie
brytyjskiego dyplomaty, bez żadnych wahań ostrzelała Shimonoseki. Przed rokiem
1917, różnice społeczne w społeczeństwie Europejskim były tak samo wielkie, jak
różnice we współczesnym Trzecim Świecie. Według Wallersteina, po zawaleniu się
systemu socjalistycznego w roku 1991, to wielkie, dane przez historię
wytchnienie skończyło się, wróciliśmy do roku 1914.
Czy oznacza to, że elity pokonane w roku 1917 zdołały odzyskać
swoje utracone pozycje? Oczywiście, że nie. Stare elity zostały wyeliminowane,
powstała nowa siła społeczna i duchowa. W moim eseju (),
nazwałem ją „mammonistami” (czcicielami Mammona), lub ‘Nowymi Żydami” (),
ponieważ ta wielonarodowa grupa naśladuje niektóre tradycyjne cechy żydowskie.
Mamoniści walczyli przeciwko starym elitom na szachownicy całego świata, od
czasu do czasu zawierając alianse z Lewicą. Wykorzystali oni Rewolucję Rosyjską
do eksterminacji i wygnania tradycyjnej elity rosyjskiej W Anglii i Skandynawii,
stara elita straciła władzę wraz z nastaniem demokracji socjalnej. Niemcy i
Włochy wyniszczyły swoje elity w II Wojnie Światowej. W okresie gdy rządziły
stare elity, mamoniści popierali program równościowy, polegający na przekazaniu
władzy i zasobów z rąk starej elity zwykłym ludziom.
Były to czasy wielkich nadziei. Potężna siła bogactwa mamonistów
i ich powiązań wspierała siły dążące do równości, i niezbyt wielu ludzi zdawało
sobie sprawę, jakie są cele ich potężnych sprzymierzeńców. Dopóki bankierzy,
prawnicy oraz właściciele mediów popierali program humanistów, humaniści
ignorowali ich ukryte zamiary. Był to błąd, gdyż w międzyczasie mamoniści
przejęli oni władzę nad społecznym dyskursem i stali się jego zwierzchnikami.
Aby zrozumieć tą koncepcję, przeanalizujmy wczesny film Woody
Allena „What’s Up, Tiger Lily?” (O co chodzi, tygrysie Lily?).
Amerykański dyrektor przejął japoński film klasy B, trochę go skrócił i naniósł
nań nową, całkowicie inną, ścieżkę dźwiękową. W rezultacie otrzymano nowy film z
nowym objaśnieniem zdarzeń Podobnie jak ten film, nasz świat może być
interpretowany na wiele sposobów. Spróbujmy obejrzeć dobry film, powiedzmy
„Zeszłego roku w Marienbadzie” bez dźwięku lub w nieznanym języku i niejasności
będzie ogromna ilość. Nasz świat jest bardziej skomplikowany niż ten film Alaina
Resnais i jedynie dyskurs społeczny pomaga nam odnaleźć sens w nadmiarze
zdarzeń. W swobodnym dyskursie wyrażane są różne opinie o treści ‘filmu’, a
‘widz’ skłania się do przyjęcia wypośrodkowanego, uzasadnionego stanowiska. W
dyskursie ukierunkowanym, zwierzchnicy przygotowują swój wątek, i eliminują
niewygodne opinie. ‘Widz’ zostaje wmanewrowany na ‘wypośrodkowaną pozycję w
zaoferowanym dyskursie’, tam, gdzie zwierzchnik chce by on tkwił.
Na przykład, Henry Kissinger kierując polityką zagraniczną USA
zniszczył Kambodżę. Na ten mały kraj Południowo-Wschodniej Azji spadło więcej
amerykańskich bomb i min, niż na Niemcy w II Wojnie Światowej. Chłopi ocaleni z
tej masakry zbiegli do bezpiecznej, okupowanej przez Amerykanów stolicy,
powiększając jej populację do niemożliwości. Następnie, partyzanci Pol Pota
pokonali oddziały USA i przejęli kontrolę nad ruinami Kambodży. Podjęli one
jedynie słuszną decyzję i wysłali ludzi z powrotem do ich zrujnowanych wsi,
zamienionych przez Amerykanów w pola minowe. Zwierzchnicy dyskursu opowiedzieli
swoją straszną historię, pomijając dywanowe bombardowania Kissingera i
uwydatniając ofiary w ludziach podczas przymusowego powrotu do normalności.
Obecnie wiemy o polach mordów w Kambodży, nie myśląc wcale o amerykańskich
bombach (i minach); ‘znamy’ „okrucieństwa komunistów” a zapomnieliśmy o
okrucieństwach mamonistów. Utworzenie zunifikowanej maszyny społecznego dyskursu
umożliwiła kontrola zwierzchników nad mediami i uniwersytetami, usuwająca
zwykłych ludzi z dyskursu.
Po niepowodzeniu (studenckiej) rewolucji z roku 1968, mamoniści
osiągnęli swoje cele i zintegrowali się z pozostałościami starej elity.
Odrzucili gadanie o równości oraz prawach obywatelskich i przyjęli nowy program,
program zniewolenia człowieka. (W podobny sposób, burżuazja wykorzystała siłę i
gniew klas niższych podczas Rewolucji Francuskiej w roku 1789. Robotnicy i
chłopi usunęli starą arystokratyczną elitę, a następnie nowa elita burżuazyjna
dała im kopniaka i zagarnęła władzę wykorzystując militarny geniusz Napoleona).
Po roku 1968, bezlitosna Historia rozpoczęła swój nowy obrót.
Mamoniści już więcej nie chcą demokracji ani państwa dobrobytu. Chcą mieć
obecnie Napoleona dla utrwalenia swoich rządów. Dlatego, po 11 września, siły
(światowej) oligarchii unieważniły ustawę o prawach obywatelskich, wolności
demokratyczne, Kartę Narodów Zjednoczonych oraz umowy międzynarodowe i stworzyły
nowy świat kilku miliarderów, uciskanej klasy średniej, spauperyzowanych
robotników, oraz potężne siły wojskowe i policyjne. Planują oni, że po
zakończeniu tego całego zamieszania wyłonią się oni jako nietykalni. Jednak ta
najczarniejsza godzina jest także czasem nadziei.
Jutro jest ukryte przed naszymi oczami i to nie bez dobrej
przyczyny. Jak mówi Wallerstein, obecnie stanęliśmy na rozstajach historii, na
historycznym rozdrożu, jednym z tych, jakie zdarzają się raz na tysiąclecie. Z
definicji, okres wyboru jest okresem niestabilności. Jest to czas, gdy nawet
niewielkie wysiłki jednego człowieka mogą zmienić postać rzeczy. W okresach
stabilności, nawet wielkie wysiłki nie mogą wiele zmienić. W ciągu kilku setek
lat, ludzie wierzyli w przeznaczenie i w nieuniknione wyroki historii: w
marzenia marksistów, względnie w państwo dobrobytu, albo w drugie nadejście
Chrystusa. Czas ten na pewno się skończył Możemy wpaść w nowy ciemny wiek, w
ponury okres antyutopii, i nasze dzieci nie darują nam naszej bierności.
Względnie możemy w dalszym ciągu pchać i ciągnąć, mając nadzieję na lepsze.
Karol Marks opisał kiedyś historię ludzkości jako dzieje walki
klas o zawłaszczenie środków produkcji. Neodarwiniści widzą tę historię jako
grupowe współzawodnictwo, lub starcie cywilizacji. Bardziej trafnie opisać to
jako wojnę idei. Zbombardowanie przez USA stacji telewizyjnej al-Jazeera w
Kabulu, które nastąpiło tak szybko po zbombardowaniu (przez NATO) serbskiej
telewizji w Belgradzie, jest dodatkowym dowodem jak ważne są słowa.
Rzeczywiście, właściciele gazet, telewizji, uniwersytetów oraz kin, jednym
słowem, zwierzchnicy dyskursu, okazali się największą władzą naszych czasów. To
oni, a nie producenci nafty i stali, decydują o naszych losach. Najważniejszą
wojną naszych dni jest wojna o społeczny dyskurs; należy go oswobodzić i z
powrotem zwrócić ludowi.
Problem ten jest obecnie dyskutowany na całym świecie. Od
Japonii do Kalifornii, od Malezji do Francji ludzie próbują różnych strategii by
sprostać wyzwaniu. Coraz więcej i coraz częściej zwracają się ku religii, jako
broni obronnej. Intuicyjnie czują, że w religii tkwi ogromny potencjał
braterstwa. W oblężonym mieście Boga nie było kanibali, ponieważ ludzie
zjednoczeni przez swoje wyznanie wiary mogli usunąć złoczyńców i nie ulec ich
czarom. Podejście to znajduje dodatkowe potwierdzenie w odpowiedzi wroga, który
nienawidzi ‘fundamentalistów’, czy to muzułmańskich, rosyjskich czy też
katolickich, więcej niż kogokolwiek innego. Zaraz po zniszczeniu komunistycznej
utopii, czołowa siła mamonistów naszej planety wyznaczyła ‘fundamentalistów’,
jako wybranych przeciwników w ich wojnie z terrorem. Lecz ‘świeckie’ siły lewicy
oraz prawicy wahają się czy mają dołączyć do wysiłków ich nieoczekiwanych
sojuszników. Dlatego nawołujemy do zrewidowania relacji człowieka z Bogiem w
naszych zmaganiach o wolny świat.
II
Od czasów starożytnych człowiek
wiedział, że najważniejszą rzeczą w świecie jest jego stosunek do rzeczy
wzniosłych. Było wielu królów, lecz jedynie świątynie przetrwały z mroku
dziejów. Płynąc w dół po rzece Irrawaddy, wzdłuż niegościnnych terenów górnej
Birmy, można zauważyć flotę kosmiczną, która wylądowała na wzgórzach nad
zakrętem rzeki. Jest tam wiele świątyń wycelowanych w niebo. Na dalekim brzegu
Nilu, wznosi swoje kolumny świątynia w Dendera, strzegąc bezcennego i
przemijającego wizerunku Nut, bogini nocy. Jej ciało, zgięte pod kątem prostym,
płynie w niebie jak rzeka. Poprzez wodę, na południe, dwa rzędy sfinksów
prowadzą do świątyń Karnaku. Egipcjanie zbudowali wieczne piramidy, by
przetrwały ludzkość oraz zniszczenie. Zbudowali świątynie by przypominać nam:
najważniejszą rzeczą w świecie jest nasz stosunek do rzeczy wzniosłych.
Na niskich, często zalewanych brzegach rzeki Nerli pod Suzdalem,
mała śliczna białokamienna cerkiew wznosi się niby świeca. Cerkiew Orędownictwa
nad Nerlą zbudowano jakieś osiem wieków temu, i jej piękno wciąż zapiera nam
dech w piersi. Schowana w zapomnianym kącie Masywu Centralnego, Katedra
Chrystusa Zwycięskiego pokryta jest zawiłymi romańskimi figurami świętych.
Doskonała kopuła jerozolimskiego meczetu błyszczy setki lat nad głęboką doliną
Cedronu, jak wspaniała latarnia na morzu problemów. Jedynie kilka mil w dół
strumienia Cedronu, nad przepaścią, usadowiła się prawosławna Ławra Świętego
Saba. Ciężkie filary otaczają starożytną stupę na wyspie Ayutthaya, starożytnej
stolicy Syjamu. Gdziekolwiek nie pójdziesz, znajdziesz najpiękniejsze i
najważniejsze wytwory naszych przodków – od Katedry Nidaros pod kołem polarnym,
do klasztoru Tiangboche w Himalajach, od czarnego kamienia Mekki do Santiago de
Compostella, od megalitycznej mocy Stonehenge do wygładzonego labiryntu Macchu
Picchu. Przypominają nam o naszym celu, naszym zadaniu i naszej nagrodzie.
Cel? Czy w ogóle mamy cel? O tak. Ludzie mają cel na ziemi. W
ciągu tysiącleci, za swój cel uważali drogę do Boga. Wśród okresów walk i
przyjaźni, zwracali się do Boga. Otwórzmy Odysseę i Beowulf, Dantego i Chausera,
Tołstoja i Goethe, i znajdziemy tą myśl, wypisaną na każdej stronie książek.
Obecnie, ideę tą starannie się usuwa, proponowany jest inny cel – gromadzenie
bogactwa. Wiodącym paradygmatem stał się nie leniwy i tolerancyjny hedonizm,
lecz dynamiczna i zawzięta zachłanność. Pomimo tego, nasz wrodzony, nieodłączny
cel pozostanie w nas jak zawsze bywało, abyśmy mogli osiągnąć harmonię i jedność
z Duchem i Ziemią. Nie tylko jako pojedyncze osoby, lecz również jako ludzkość,
pragniemy osiągnąć swój cel.
Przyroda, bóg, lub ewolucja zwykle zapewnia nagrodę za nasze
właściwe zachowanie się. Chociaż obcowanie cielesne jest niezbędne dla
otrzymania potomstwa, doświadczenie to jest także wielką nagrodą. Religia, będąc
‘rzeczą dobrą’, niesie także nagrodę.
Nagroda? Gdybyśmy mieli wierzyć Fryderykowi Engelsowi, wielkiemu
rewolucyjnemu myślicielowi, to religia byłaby jedynie wynikiem naszego lęku
przed nieznanymi siłami przyrody. Człowiek pierwotny nie mógł zrozumieć
przyczyny pioruna i wymyślił boga piorunów, pisał Engels. Jego idee boga były
jedynie odbiciem jego społeczeństwa, a Jeden Bóg jest jedynie niebiańskim
bliźniakiem Jednego Króla. Nie ma nagrody, lecz lęk i im wcześniej usuniemy
źródło lęku, tym wcześniej przejdziemy do sprawiedliwego społeczeństwa. Brzmi to
sensownie. Lecz jeśli przyjmiemy pogląd Engelsa na Boga, to równie dobrze możemy
przyjąć poglądy Marka Aureliusza na miłość. Miłość, powiedział ten cesarz
rzymski i filozof, jest jedynie tarciem o siebie błon śluzowych. Moglibyśmy
powiedzieć, że jest to jedynie pogląd impotenta. Ocena ta dotyczy również
Engelsa. Człowiek, który nie jest w stanie doświadczyć podniecenia fizycznej
namiętności lub ekstazy jedności duchowej, ma ciężkie zahamowania i jest godzien
litości.
Religia jest drogą do osiągnięcia jedności z Bogiem. Ta jedność
jest największą nagrodą, jaką człowiek zna. Ma ona wiele nazw: ekstaza lub
łaska, uniesienie lub zachwyt, satori lub nirwana, oraz wiele poziomów, od
poziomu zwykłego pacierza do dreszczu łączności duchowej, do całkowitego
pogrążenia się w boskości. Jest to uczucie tak samo dobrze znane i tak
wielokrotnie opisywane, jak uczucie zadowolenia seksualnego, i jest podobne do
niego. Co mogłoby być lepszego od stosunku z piętnastoletnią blondynką, zapytał
Woody Allen, i odpowiedział, „Seks z dwiema piętnastoletnimi blondynkami”.
Jednakże, w porównaniu do łaski, to marzenie Allena jest tak ekscytujące, jak
wypełnianie kwestionariusza zwrotu podatku rocznego. Ani silne narkotyki ani
halucynogeny nie mogą go przebić, nic nie może.
Współczesny pisarz rosyjski, Wiktor Pieliewin, przedstawia
pogawędkę przy ognisku trzech mężczyzn raczących się halucynogennymi grzybami.
„Narkotyki nie zmieniają rzeczywistości, lecz otwierają jakieś zamknięte pokoje
w naszej głowie”, mówi pierwszy. Drugi pyta: „Czy jest jakiś sposób otwarcia
tych pokoi bez narkotyków?’, a ich instruktor odpowiada: „Istnieje taki sposób,
i to jest to, co robią w kościołach i klasztorach”. „Tam,” kontynuuje, „osiągają
‘haj’ wieczny”. „Dlaczego więc nic o tym nie wiemy?”, dopytuje się konsument
grzybka, a instruktor wyjaśnia: „Wiedza ta rozwaliłaby Rynek. Ludzie nie
zawracaliby sobie głowy żarciem, ciężką pracą, okradaniem, ponieważ mogliby
skupić swe wysiłki na osiągnięciu łaski, a wtedy nie mógłbyś osiągać swoich
zysków”.
Aż do ostatnich czasów ‘tajemnica’ ta była powszechnie znana.
Chociaż „wielki haj” prawdopodobnie osiągalny był jedynie przez niewielu
szczęśliwców, to nawet zwykłe niedzielne nabożeństwo mogło normalnej osobie
dostarczyć wystarczająco wiele radości na cały tydzień. Człowiek mógł mieć
nadzieję na osiągnięcie większej radości i na otrzymanie łaski. Było to nie do
pogodzenia z rynkiem, i rzeczywiście, rynek zajmował jedynie skromne miejsce w
życiu społeczeństwa. Społeczeństwo ludzkie było zjednoczone wokół kościoła,
świątyni lub meczetu; była to pierwsza i najważniejsza budowla, jaką wznoszono w
nowym osiedlu, ponieważ duchowe potrzeby człowieka są nie mniej ważne od potrzeb
materialnych.
III
Jesteśmy uwarunkowani by przyjmować
materialistyczne rozumowanie i odrzucać objaśnienia skłaniające się ku siłom na
innej płaszczyźnie. Jest to istotna część aberracji, która zmusiła ludzi do
odrzucenia duchowej składowej świata. Aż do zaistnienia tej aberracji, sama idea
całkowicie materialistycznego świata, objaśnianego po prostu przez prawa
materialistyczne, musiałaby być dziwaczna. Ludzka wizja świata zmieniała się w
czasie i przestrzeni, lecz nigdy nie była tak czysto materialistyczna, i bardzo
słusznie. Jest prawie niemożliwym opisać świat za pomocą czysto
materialistycznych terminów. Nasz świat w zasadzie nie poddaje się takiemu
opisowi.
Starożytni myśliciele widzieli świat jako duchowo-materialne,
wielopoziomowe kontinuum, gdzie siły Boga i Szatana, cnoty i grzechu, narodów i
idei wiodły swoją własną, na wpół niezależną, egzystencję. Siły te zostały
opisane jako bogowie lub aniołowie względnie demony. Nowy Testament mówi o
‘księciu tego świata’ i innych siłach, które przeciwstawiają się człowiekowi ().
Święty Paweł zdawał sobie sprawę z problemów, jakie przyjdą, ponieważ ‘bój
toczymy nie (z materialną) krwią i ciałem, lecz z nadziemskimi władzami,
ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w
okręgach niebieskich.’ (Z „Listu Do Efezjan” 6:12)
Ich wizje były lepiej dopasowane do
rzeczywistości. Nieszczęście i ratunek, katastrofy oraz okresy prosperity
łatwiej objaśnić interwencją sił wyższych, niż terminami czynników czysto
materialnych lub zmiennością boskich kaprysów. Łatwiej objaśnić, dlaczego Wojna
Trojańska trwała dziesięć lat, w terminach walki bogów trojańskich z greckimi,
niż pięknością Heleny i interesami handlowymi. Zimną Wojnę można rozpatrywać
jako walkę komunistycznego ducha Rosji z amerykańskim Mamonem. Nadchodzącą III
Wojnę Światową, przeciwko ludom Trzeciego Świata, można określić, w sposób
przystępny dla umysłów religijnych, jako ‘Armageddon’.
Związek pomiędzy elementem religijnym i materialistycznym można
zrozumieć śledząc wzajemne relacje Boga i człowieka. Poszukiwanie Boga przez
człowieka często porównywano do miłości ziemskiej. Obraz ten pojawia się w
alegorycznym poemacie Yusuf vaZulaikba, napisanym przez Jami,
sufickiego szejka zakonu Naqshbandii. Mawlana Nur al-Din ‘Abd al-Rahman Jami
napisał ten poemat w roku 1483 w wieku 70 lat. Józef, obdarzony niebiańską
pięknością, przedstawia Boga, natomiast Zuleika symbolizuje duszę mistyka. Jeśli
będziemy o tym pamiętać, to ta historia miłosna w rzeczywistości przedstawia
jedno z ludzkich poszukiwań miłości bożej, pisze Alice Shamir w swojej rozprawie
objaśniającej historię Józefa.
Lecz nie tylko człowiek dąży do Boga; Bóg także dąży do
człowieka. W oblężonym palestyńskim mieście Nablus, siedząc na grubych dywanach
Zielonego Meczetu, słuchałem słów kaznodziei.
Kochasz Aiszę z Ramallah, i ona ciebie kocha,
mówił kaznodzieja. Chcesz być z nią, i ona chce być z tobą.
Lecz nie możesz dotrzeć do Ramallah, ponieważ rozdziela was posterunek kontrolny
Kalandia. Często idziesz do Kalandii, lecz żołnierze izraelscy nigdy nie
pozwalają ci przejść. Często Aisza podchodzi do posterunku, lecz ona także nie
może przejść. Wysyłacie wiadomości, dzwonicie, machacie z odległości rękami. Tak
samo jest pomiędzy Bogiem i duszą, a Szatan urzęduje na posterunku kontrolnym w
Kalandii.
Te próby dotarcia Boga do człowieka przedstawiono w Biblii,
najpierw, jako przymierze Boga z Izraelem, a gdy się ono nie udało, w dokonaniu
boskiego wcielenia. Transcendentny Bóg dokonuje największego cudu i wciela się w
immanentne ciało człowieka. Pomimo tego, nawet ten wysiłek i ofiara zostały w
praktyce zniweczone przez Jego przeciwnika.
Siergiej Awierincew, wybitny współczesny myśliciel rosyjski,
przypomina nam paradoks wiary biblijnej i pyta: „W jaki sposób mógł
wszechobecny, transcendentalny i duchowy Bóg, błogosławiący swoją obecnością
każde miejsce, być świętością świętych, albo łonem Maryi, ciałem
Jezusa-człowieka albo chlebem i winem Eucharystii?” Wskazuje on, że jest to
jeden z dogmatów wiary „I będę mieszkał wpośród synów Izraela” (Ex. 29:45),
powiedział Bóg Starego Testamentu, te same słowa zostały powtórzone w Ewangelii:
„A to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami” (Jan 1:14). Jest to
niewątpliwie cud, lub raczej, cud ludzkiego istnienia. Nasze marzenia o tym, by
odkryły nas niewiarygodnie inteligentne i łaskawe istoty pozaziemskie, to
materialistyczne interpretacje genetycznej pamięci: o obcowaniu człowieka z
rzeczami wzniosłymi.
Awierincew ujawnia pochodzącą od Boga
myśl: „Książę świata tego (Jan 12:31, 14:30, 16:11), to jest, siła wroga
obecności bożej, próbuje oddzielić transcendentalność od wcielonego, zamknąć
drzwi Stworzeniu w obliczu Stwórcy, i w ten sposób, usunąć z natury wszystko, co
jest nadnaturalne. Jest on wspomagany przez mimowolnego sprzymierzeńca:
gorliwego racjonalistycznego teologa, który usiłuje usunąć wszystkie ślady
wierzeń ludowych i ezoteryczny pluralizm i osiągnąć czystą transcendentalność”.
().
Jest to głęboka myśl: Szatan wspiera (lub generuje) idee, wykluczające łaskę
bożą z naszego życia. Jego wielkim zadaniem jest sprofanowanie świata, natomiast
wielkim zadaniem Boga jest napełnienie świata świętością. W świecie szatana,
miłość jest towarem; w świecie boskim, seks jest manifestacją kosmicznej
miłości. Książę tego świata chce by człowiek zapomniał o życiu duchowym; Bóg
chce by człowiek wzniósł się do Niego.
Bóg nie jest obojętny na naszą wiarę;
dokonał On niewiarygodnego czynu i wcielił się w człowieka, cierpiał, umarł i
zmartwychwstał dla nas. Jego wielki protagonista, znany nam z Księgi Hioba,
także się nie poddaje. Wciąż grają nowymi ideami na wielkiej szachownicy. Szatan
może zepsuć każdą ideę Boga; Bóg może każdą ideę Szatana przekształcić w cudowną
rzecz. Na przykład, miłość do ziemi Chrystusa doprowadziła do morderczych
krucjat, natomiast materialistyczny komunizm przyniósł pokrzepienie serc. Obecni
gracze nie działają bezpośrednio, a więc naszym ludzkim zadaniem jest robienie
właściwych ruchów, pomagając tym Bogowi wygrać partię. Niegdysiejsi próżni
wojownicy mówili „Bóg z nami”. Jako skromni dzisiejsi myśliciele, powinniśmy
powiedzieć, „Jesteśmy z Bogiem”.
Aby zrozumieć wydarzenia i wyniki,
musimy uczynić śmiały krok, taki, jakiego nigdy nie spodziewaliśmy się podjąć.
Od 500 lat badania w sferze materii i poszukiwania duchowe były rozdzielone,
indoktrynowano nas, że należy je rozpatrywać oddzielnie. Proponowane traktowanie
rzeczywistości nie jest manichejskim podejściem dualistycznym, na które tracą
obecnie czas wnioskodawcy apokaliptycznej III wojny światowej. Jest więcej
odcieni szarości niż w uproszczonym obrazie czarno-białym. Spróbujmy zintegrować
te dwie linie, immanencji i transcendencji, a otrzymamy pełny obraz świata.
Ku naszemu zdumieniu odkryjemy, że te
dwie linie biegną równolegle, jak dwa różne języki opisujące jedną realną
rzeczywistość. Na przykład, nowoczesność ponownie odkryła miłość do przyrody,
nazywając ją ‘ochroną środowiska’ lub oznaczając kodem koloru ‘zieleni’.
Społeczeństwo chrześcijańskie może to nazywać ‘miłością do Najświętszej Panny’.
Rzeczywiście, Dostojewski identyfikował naszą Matkę Ziemię z Matką Bożą.
Niszczenie przyrody można skojarzyć z odrzuceniem Dziewictwa. Według Awierincewa
„wszystkie ślady wierzeń ludowych lub ezoteryczny pluralizm” wskazują na duchy
lokalne, wciąż czczone przez mniej zmaterializowaną część ludzkości.
Nowy porządek świata, w terminach
religijnych, jest początkiem królestwa Antychrysta, zbudowanym po usunięciu z
naszego życia elementów duchowych. W terminach praktycznych, jest to ambitna
próba totalnego zniewolenia człowieka.
IV
Nie jest tak lekko jak się wydaje.
Człowiek jest związany z tym światem czterema więzami: jest zakorzeniony w
glebie narodowej, należy do rodziny, swojej wspólnoty terytorialnej i do Boga.
Dopóki te więzy będą trwać, człowieka nie będzie można zniewolić. Te cztery
kardynalne punkty przedstawiają starożytną figurę krzyża, która była
przedstawiana przez przodków współczesnych Palestyńczyków na skałach i ścianach.
Na długo przed wykorzystywaniem go jako narzędzia egzekucji, krzyż był potężnym
znakiem mistycznym starożytności, skrytym przed laikami. Był znany Mojżeszowi,
który postawił znak krzyża na czele swego ludu, podczas gdy anioł śmierci
odpłynął w dal. Krzyż znajdują w najstarszych warstwach palestyńskich i
egipskich stanowisk archeologicznych.
W epoce chalkolitycznej, ponad pięć
tysięcy lat przed Chrystusem, starożytni Palestyńczycy, mieszkańcy jaskini w Tel
Abu Matar koło Beersheba, układali znak krzyża z małych kamyków, na każdym z
których także był znak krzyża. „Znak w kształcie krzyża miał być symbolem
oddalającym zło i dającym ochronę”, pisał znany archeolog Jack Finnegan (The
Archaeology of New Testament, Princeton University Press, 1992). W czasach
biblijnych, nazywano go ‘tau’, natomiast Grecy nazywali go ‘czi’. Król Dawid
czynił znak krzyża (tau) będąc w niebezpieczeństwie (1 Samuelowa 21:13,
wzmianka w Biblical Archaelogy Review 1980). Prorok Ezechiel (9, 4:6)
obiecał ratunek dobrym ludziom, opłakującym niesprawiedliwości popełniane (przez
Sharona i Olmerta?) w Jerozolimie. Ci dobrzy ludzie mieli mieć czoła oznaczone
znakiem zbawienia - krzyżem (dotychczas robią to chrześcijanie Egiptu i
Etiopii).
Dokument Damasceński Esseńczyków
cytował te wiersze Ezechiela, ponieważ najwidoczniej znali oni ten „znak obrony,
wyzwolenia i zbawienia” (Finnegan str. 334). W ten sposób było to
rozumiane przez Ojców Kościoła, Orygenesa i Tertulliana, którzy mogli zapytać
się współczesnych im Palestyńczyków. Kapłani Świątyni Jerozolimskiej byli
namaszczani narysowaniem krzyża na czole czystą oliwą z oliwek (Talmud,
Horayot 12a), jak gdyby pisane było na nich imię Chrystusa (X). Dlatego,
wybór krzyża na narzędzie egzekucji Chrystusa, miał ogromne znaczenie: jego
wrogowie chcieli obalić i poderwać ideę zbawienia. Lecz naśladowcy Chrystusa
podjęli wyzwanie i zrobili tą tajemnicę znakiem publicznym. Narysowali go na
swoich czołach: ‘Jest to tradycja od Apostołów’, powiedzieli palestyńscy
chrześcijanie żydowskiego pochodzenia Bazylemu z Cezarei w roku 375. Idee te
zachowali w swoich tekstach gnostycy.
Jak powiedzieliśmy, duchowym znaczeniem
krzyża był znak czterech więzi człowieka. Człowiek jest przywiązany do ziemi, do
swojej rodziny, swego narodu i do Boga. Tak długo, jak człowiek zachowa choćby
jedną z tych więzi, nigdy nie będzie całkowicie podporządkowany, całkowicie
zepsuty ani całkowicie zniewolony. Jednakże, potrzebuje on tych czterech więzi,
prawidłowo zrównoważonych. Jeśli troszczy się o swoją rodzinę, lecz zapomina o
swojej wspólnocie; jeśli miłuje Boga, lecz zaniedbuje ziemię, i na odwrót, to w
dłuższej perspektywie będzie zgubiony.
Nowi rzecznicy starego paradygmatu
ujarzmienia pragną wykonać robotę Szatana i usunąć obecność Boga z naszego
świata. Dlatego walczą z wiarą, niszczą przyrodę, profanują miłość i pozbawiają
człowieka jego korzeni, rozdzierając jego więzy terytorialne, rodzinne i
socjalne. Robią to wszędzie, od Vermontu do Afganistanu. Jednak Palestyna jest
projektem pilotowym nowego porządku światowego, jak Hiszpania w roku 1936 była
pilotowym projektem rosnącego w siłę faszyzmu.
Ziemia Święta ma zasadnicze znaczenie z
wielu przyczyn, ponieważ jej rdzenna ludność jest głęboko zakorzeniona w swojej
glebie i codziennie świadczy o Bogu. Świętość ziemi nie jest historycznym
zbiegiem okoliczności, lecz cechą jedności jej krajobrazu i ludzi. Na tym
wzgórzu, przy tym strumieniu, pod tym starym drzewem, palestyńscy bohaterowie
Abraham, Dawid i Jezus jednali się z Bogiem. Wioski wzgórz palestyńskich to
kotwice ludzkości, i bez nich wpadlibyśmy na skały.
V
Ludzie walczą z wykorzenianiem, lecz
ich środki obrony są często nieprzemyślane i błędne. Współczesny nacjonalizm to
nieudana mechaniczna obrona przed wykorzenieniem. Gdy rzecz realna – miłość do
wspólnoty i ziemi – zanikła, jest ona zastępowana przez fikcję narodu (nacji).
Nacjonalizm niemiecki dostarcza nam szczegółowego przypadku.
Dopóki społeczeństwo niemieckie
pozostawało zakorzenione, Niemcy kochali swoje miasta i wioski, swoje maleńkie
królestwa i księstwa. Słuchali Beethovena i Bacha, jedli wurst mit sauerkraut,
i byli szczęśliwie parafiańscy i zadowoleni. Gdy gmach społeczeństwa został
zniszczony, jako leczący balsam Niemcy wybrali fantom niemieckiego patriotyzmu.
Wiedeński malarz, Adolf Hitler, był w Niemczech emigrantem bez korzeni,
człowiekiem, który zerwał więzi ze swoją glebą i wspólnotą, ze swoją rodziną i
Kościołem. Gorzej, nie był on świadom swojej straty. Jego miłość do Niemiec i
narodu niemieckiego nie brała pod uwagę krajobrazu i ziemi niemieckiej. Dlatego
marzył on o podboju Europy Wschodniej i Rosji, aby utworzyć na tych terenach
nowe aryjskie imperium rasy panów, podobnie jak Anglosasi utworzyli Stany
Zjednoczone na ziemiach rdzennych Amerykanów. Nie rozumiał on, że Niemcy,
usunięci z niemieckiej gleby, straciliby cechy, którymi się zachwycał Ekspansja
na obszary poza naturalnym krajobrazem ludu jest śmiertelną pułapką.
Jego nacjonalistyczne idee zapożyczone
zostały z ogromnego arsenału myśli żydowskiej. Żydzi czczą Żydów; ten grzeszny
egocentryzm został skopiowany przez nacjonalistów niemieckich i innych. Ideę
wyższości rasowej, rasy panów i podludzi można znaleźć w wielu żarliwych
żydowskich naukach religijnych. Ludobójstwo jest dozwolone, ba, nakazywane przez
Stary Testament, a przykazanie ‘Wygubić naród Amaleków’ dotychczas jest
wymieniane jako 604 z 613 przykazań ortodoksyjnego judaizmu. Ostatnio,
ortodoksyjny rabin uniwersytetu Bar Ilan opublikował zwięzły traktat pod tytułem
Przykazanie ludobójstwa w Torze, objaśniający i rozwijający koncepcję
ludobójstwa do poziomu pozytywnego przykazania dla wiernych. (Nie będziemy teraz
rozpatrywać oddzielnego problemu, jakim jest praktyczne zastosowanie teorii).
Głębokie podobieństwo podejścia do tego
zagadnienia Żydów oraz niemieckich nazistów zostało zauważone w roku 1942 przez
znakomitego teologa rosyjskiego, ojca Siergieja Bułhakowa. Ten przyjaciel Żydów
ubolewał, że „dzieci Izraela były prześladowane w Europie po wczorajszym
triumfie”, lecz zauważył, że „Żydowska samoświadomość jest uwielbieniem własnej
narodowości. Zniża się do żydowskiego rasizmu, natomiast rasizm niemiecki jest
jedynie zawistną jego parodią” (S. Bułhakow, Prześladowania Izraela, 1942).
Jak wielu małpującym, Hitlerowi nie
udało się zauważyć różnicy. Żydzi nie są grupą terytorialną, natomiast Niemcy
zostali sformowani i osadzeni na swoim terytorium. Ludzie związani z danym
terytorium nie powinni rozprzestrzeniać się poza swoje naturalne granice; co
więcej, nie mogą oni istnieć poza nimi. Dowodu na to dostarczają potomkowie
Niemców w Pensylwanii i gdzie indziej w USA: zatracili swoją etniczność i stali
się Amerykanami.
Ktoś inny mógłby zrozumieć swój błąd.
Hitler był przerażony żydowskim sukcesem, ‘awansem Żydów’, i postanowił
naśladować żydowską strategię. Jego bojkot żydowskich sklepów i przedsiębiorstw
naśladował bojkot nie-żydowskich przedsiębiorstw i lokaut nie-żydowskich
pracowników przez syjonistycznych Żydów we współczesnej mu Palestynie. Jego idea
masowego wydalania Żydów kopiowała koncepcję przemieszczenia Palestyńczyków, co
przewidywali syjoniści już od czasów Teodora Herzla w 1896 roku, a co wykonali w
roku 1948.
Amerykański psycholog, Kevin McDonald,
opisał doktrynę nazistowską jako ‘zwierciadlane odbicie strategii judaistycznej’
i dlatego będące największym zagrożeniem dla Żydów. Przepowiedział, że w
przyszłości, nie-żydowscy Europejczycy i Amerykanie zaniepokojeni ‘awansem
Żydów’ „zaczną naśladować aspekty judaizmu przyjmując ich służebność grupową,
ideologie kolektywistyczne i organizacje socjalne” ().
McDonald miał rację stwierdzając, że „doprowadzi to do dominującego wpływu
judaizmu jako ewolucyjnej strategii grupowej na rozwój narodów zachodnich”.
Wyciąga z tego głęboko pesymistyczny wniosek: strategia judaistyczna skazana
jest na wygranie, bez względu na to czy realizowana jest przez Żydów, czy przez
narody-gospodarzy.
Według dążących do dominacji białych,
wniosek ten wzywa do szybkiego zastosowania strategii judaistycznej w interesie
narodu-gospodarza. Według dążących do dominacji Żydów, strategia judaistyczna
powinna być stosowana jedynie przez Żydów. Lecz według nas, nie-rasistów,
strategia judaistyczna jest zła per se, bez względu na to czy byłaby
zastosowana przez Niemców, Żydów czy WASP’ów. Można zaplanować całkowicie inną,
nie-judaistyczną odpowiedź. Podczas gdy strategia małpującego oznacza pokonanie
czegoś samemu, istnieją inne strategie, bazujące na nie-judaistycznych
koncepcjach terytorium i na treści lokalnej.
Nacjonalizm bazuje na różnicy pomiędzy
rzeczywistą i postrzeganą treścią narodową. Całkowicie zakorzeniony Anglik nie
ma potrzeby odwoływania się do nacjonalizmu angielskiego, ponieważ on oddycha
Anglią. Jest on naczyniem pełnym treści lokalnych, w których nie ma miejsca na
‘angielskość’. Gdy Anglik czuje, że utracił część swoich więzi, stara się je
odtworzyć poprzez miłość do angielskiej idei. Nacjonalizm wznosi się na ruinach
więzi lokalnych. Gdy więzi człowieka z Toskanią, Kentem lub Burgundią słabną,
potrzeba mu substytutu Włoch, Anglii lub Francji. W końcu, nacjonalizm zamienia
się w szowinizm i zupełnie zapomina o swojej rzeczywistej treści lokalnej.
Amerykańscy superpatrioci,
neokonserwatyści, są całkowicie pozbawieni amerykańskiej treści narodowej.
Zamiast kochać realną Amerykę i Amerykanów, ci szowiniści potrafią tylko
wymachiwać flagami. Popierają nieograniczoną imigrację do USA, ponieważ nie
troszczą się o swoich współobywateli. Nie troszczą się także o resztę ludzkości,
ponieważ w imieniu Izraela bombardują Irak, ojczyznę Abrahama. Ludzie, których
słusznie odrzuca cyklopowa agresywność tej sekty, są wplątywani w program
antynacjonalistyczny, uniwersalny i kosmopolityczny. Czy jesteśmy z góry skazani
na wybór pomiędzy utratą twarzy i szowinizmem?
Istnieje realna alternatywa dla obu
tych nieszczęść, dla Scylli nacjonalizmu i Charybdy powszechnego pozbawienia
własnych korzeni, i jest to miłość do konkretnego rejonu i wioski. Miłość
Faulknera do Yoknapatawpha i Bartha do Maryland, obsesja Joyce’a względem
Dublina, zafascynowanie Rollanda Burgundią, oraz skoncentrowany na Florencji
świat Dantego i Botticelli dały nam klucz do uniwersalnej natury ludzkiej: treść
lokalna istnieje naprawdę, w przeciwieństwie do abstrakcyjnych uogólnień.
Przywódcy syjonistyczni, z ich tanią
sofistyką, stwierdzili, że „nie ma narodu palestyńskiego”. Jak każdy sofista,
mówią trochę prawdy, ale nie całą prawdę Palestyńczycy mieli tak bogatą treść
lokalną, że nie musieli uciekać się do nacjonalizmu człowieka wykorzenionego.
Palestyńczycy to ludzie swoich wiosek; dla nich, Jifna i Taiba, Nasra i Biram są
niezastąpione. O takiej koncepcji przypomina nam napis na krzyżu: ‘Jezus z
Nazaretu’.
Jest to jedna z wielu rzeczy, których
możemy się uczyć od Palestyńczyków. Miłość do swojej wspólnoty terytorialnej,
wiosek i miast, i ich mieszkańców, zamiast sławetnej idei narodu oraz państwa. W
amerykańskich warunkach oznacza to priorytet praw stanowych nad federalnymi,
priorytet dla okręgu nad władzami stanowymi, wspieranie wioski przeciwko
okręgowi. Od Szwajcarów też możemy nauczyć się paru dobrych idei: nikt nie może
emigrować do Szwajcarii, jeśli nie zostanie zaakceptowany przez jedną z jej
terytorialnych wspólnot. Jest to słuszne: jeśli jacyś neoliberałowie popierają
imigrację, należy im pozwolić, by w swoim sąsiedztwie mieli imigrantów za
sąsiadów. Sądzę, że zatrzymałoby to imigrację prawie całkowicie.
Treść lokalna rzeczywiście istnieje, w
przeciwieństwie do abstrakcji ’narodu’. Zapewnia ona także niezawodną ochronę
przed plagą alienacji i unifikacji, wynikającą z globalizacji. Zgadzam się z
krytykami nacjonalizmu i państwa narodowego; nacjonalizm zawiódł całkowicie
wszędzie, od Włoch do Japonii, od Serbii do Izraela. Nawiasem mówiąc, była to
dziewiętnastowieczna imitacja przez nie-Żydów (gojów) żydowskiego
samouwielbienia. Wytoczył on rzeki krwi, stworzył struktury mafiopodobne,
ograniczył swobody i spowodował konflikty. Lecz jaka jest alternatywa? Czy jest
nią uniwersalne superpaństwo mamonistów, powstające obecnie na bazie Pax
Americana? Czy jest nią naśladowanie żydowskiej strategii przez wykorzenione
narodowe grupy w wielokulturowym społeczeństwie? Nie, polega ona na wyjątkowym
charakterze naszych wiosek oraz miast.
Władza powinna być przekazana w dół, do
poziomu wspólnoty lokalnej. Na tym poziomie nie ma miejsca na biurokrację i
‘demokrację ‘manipulowaną. Obroni to zwykłych ludzi przed dyktatorstwem
przemądrzałych ekspertów i bogatych ważniaków ().
Powinniśmy się uczyć od naszych palestyńskich braci miłości do naszych wiosek i
miast, i czynienia ich tak jedynymi w swoim rodzaju, jak Jifna i Florencja. Nikt
nie może być prawdziwym patriotą swojej ziemi, jeśli nie kocha swojego miasta.
Nie na darmo Odyseusz nie wzdychał do Grecji a do swojej Itaki.
VI
Wielu dobrych ludzi sprzeciwia się
syjonizmowi, porównując go z ruchami kolonialnych osadników lub z niemieckim
narodowym socjalizmem. Faktycznie, w praktyce zrabował on prześliczną ziemię
Palestyny i działa jako wielkie, koncentrujące narzędzie w rękach żydowskiego
przywództwa dążącego do dominacji w Ameryce i wszędzie indziej. Jednakże,
syjonizm ma swoją przyczynę, o której niestety, w wieku politycznej poprawności,
nie mówi się. Ośmielmy się ją przedstawić.
Syjonizm i antysemityzm, jak to
antysyjoniści mieli w zwyczaju mówić, nie tylko wzajemnie się wspierały i
odżywiały. Wcześni syjoniści myśleli, że niektóre specyficzne cechy żydowskie są
złe i należy je wyeliminować, najlepiej poprzez przemieszczenie Żydów do
surowego środowiska Palestyny względnie Ugandy. Syjoniści nazwali tradycyjny
żydowski stan umysłu słowem ‘Galutiyut’ (cechy diaspory), które w
zasadzie odpowiadało żydowskości takiej, jaką dostrzegali antysemici.
Niedawno dowcipny żydowski
antysyjonista z Ameryki, Lenni Brenner, skomentował list Chaima Weizmanna z 1914
roku. Weizmann, czołowy syjonista i pierwszy prezydent Izraela, miał ważną
rozmowę z lordem Balfourem (tego od deklaracji Balfoura) i Balfour zwierzył mu
się, iż „podzielał wiele antysemickich idei. W odpowiedzi Weizman zauważył,
że syjoniści także zgadzają się z kulturowymi antysemitami”. Brenner
triumfalnie skonkludował, „mówiąc otwarcie, Balfour podziękował Weizmannowi
za umocnienie go w antysemityzmie”.
Może to być dziwne dla młodych
czytelników przyzwyczajonych do pochlebiającej Żydom literatury, ale pierwsi
syjoniści byli bardzo surowi dla znanych im Żydów. Dla nich, nadmiar żydowskich
prawników, pornodilerów, waluciarzy, lobbystów, bankierów, baronów medialnych,
rekinów nieruchomości oraz liberalnych dziennikarzy był, według słów Weizmanna,
„niepożądanym, demoralizującym zjawiskiem”, względnie „szumowiną ziemi”, zgodnie
z surową opinią Dawida Ben Guriona. Syjonizm przyjął główną przesłankę
antysemityzmu, i zaoferował lekarstwo w postaci ‘reedukacji’ w stylu Mao, w
izolowanej, odległej okolicy.
Jednakże, Historia zadecydowała
inaczej. Galutiyut, żydowskość (diaspory) przekształciła się w zwycięską
strategię czczącego Mamona Zachodu. Wspomniani prawnicy i baronowie mediów
zniewolili opinię Ameryki i stali się wzorcem dla wielu Amerykanów, Żydów oraz
nie-Żydów. Syjonizm izraelski zatracił swego ducha, degenerując się w militarną
dyktaturę i dzisiaj utrzymuje się przy życiu jedynie dzięki subsydiom ze
zniewolonej Ameryki. Niemniej jednak nie oznacza to, że wszystkie ‘antysemickie’
diatryby wczesnych syjonistów były błędne, ponieważ sukces w świecie nie jest
jedyną miarą rzeczy.
Była jedna cecha żydowskiego stanu
umysłu w diasporze, która była szczególnie dziwna i wyjątkowa. Gdy dobre dzieci
rosyjskiego żydostwa fin-de-sičcle opuściły bezpieczne życie w żydowskich
miasteczkach i weszły do świata nie-Żydów (gojów), uświadomiły sobie tragizm
żydowskiej egzystencji: jej prawie całkowity rozbrat z przyrodą. Żydzi w ogóle
nie interesowali się przyrodą: nie opisywali jej ani w wierszach ani prozą, nie
malowali jej, nie byli przywiązani do niej; nie dbali o krajobraz za swoim
schtetl’em. Młodzi mężczyźni i kobiety czuli, że musi się to zmienić.
Niektórzy z nich przenieśli się do Argentyny, gdzie baron Hirsch próbował
przywiązać Żydów do ziemi. Inni zakładali kolonie na Krymie, lub w Palestynie.
Marzyli o uwolnieniu się od swojej
żydowskości. Nie chodziło im tutaj o nazwę (oczywiście, niektórym o to chodziło
i wymagali by nazywano ich Izraelitami lub Hebrajczykami, względnie
Kanaanejczykami), pamiętali cechy ‘Żyda’ i chcieli ich się pozbyć, ponownie
jednocząc się z naturą. Moglibyśmy powiedzieć, iż nie będąc zupełnie
syjonistami, niektóre osoby pochodzenia żydowskiego pomyślnie uwolniły się od
tej cechy, nie wyjeżdżając nawet do Palestyny. (Być może należałoby ich nazywać
‘potomkami Żydów’ a nie ‘Żydami’). Większość izraelskich Żydów nie zdołała
przywiązać się do ziemi w Palestynie, gdyż trudno tego dokonać bez zlania się z
miejscową ludnością.
Przyczyna żydowskiego odejścia od
przyrody była wyjaśniana na różne sposoby, lecz z takim samym skutkiem, aż do
ważnego rosyjskiego historiografa, ‘rosyjskiego Toynbee’, Lwa Gumiliewa. Uważał
on ‘etnos’ za cechę grupy związanej ze swoim krajobrazem. Etnos nie może istnieć
poza swoją niszą ekologiczną. Gumiliew określił Żydów (syjoniści powiedzieliby
‘nie zrekonstruowanych Żydów z diaspory’), jako ludzi krajobrazu
antropogenicznego (stworzonego przez człowieka – sztucznego). Dlatego Żydowi
bardzo jest łatwo zmieniać miejsce zamieszkania: nie zauważa on przyrody,
ponieważ wszystkie nowoczesne miasta są zasadniczo takie same. Dlatego Żyd ma
przewagę we współzawodnictwie: podczas gdy część, powiedzmy dla przykładu umysłu
Anglika, związana jest z umiejętnościami niezbędnymi w środowisku naturalnym
Wysp Brytyjskich, umysł Żyda jest wspaniale skoncentrowany na poruszaniu się w
środowisku stworzonym przez człowieka.
Gumiliew zastępuje tradycyjną
dychotomię ‘Żydzi przeciwko gojom’ inną dychotomią ‘ludzie krajobrazu sztucznego
przeciwko ludziom krajobrazów naturalnych’ ().
Nie zgadza się to z podziałem miasto/wieś, ponieważ mieszkaniec miasta może być
integralną częścią swojego krajobrazu. Ludzie żyją w cudownych starych miastach,
Florencji i Oksfordzie, Jerozolimie i Mekce, Suzdalu i Leonie. Miasta te, w
swoim otoczeniu, rosną jak kwiaty, tworzą sztukę, budują katedry i meczety; są
one jedyne w swoim rodzaju, są jednocześnie lokalne i uniwersalne. Jest miejsce
dla wielkich miast świata, Paryż, Londyn, Nowy Jork, Bombaj, Szanghaj – to
miejsca spotkań cywilizacji. Jednakże, nowoczesne sztuczne miasta, Milton
Keynes, Luton, St. Denis, rozsiane przedmieścia New Jersey, nasze (izraelskie)
Holon i Afula, nie mają własnego oblicza, są podobne do siebie i pozbawione
kultury.
Danej jednostce etnicznej dobrze się
powodzi w jej własnej niszy ekologicznej, i jest ona nieszczęśliwa w obcej. Aby
zwyciężyć w konkurencji z innymi grupami etnicznymi, etnos próbuje przystosować
się do środowiska w którym żyje, lub przystosować to środowisko do swoich
potrzeb. Podobny proces obserwujemy mocując się z wielką złowioną przez nas
rybą: ryba stara się wciągnąć rybaka do swego środowiska, wody, prawidłowo
przypuszczając, że może tam zwyciężyć. Rybak stara się wyciągnąć rybę do swego
środowiska, na suchy grunt, ponieważ jest pewny, że tam zwycięży.
Dlatego Żydzi (z diaspory) mają w
zwyczaju likwidować obcy (dla nich) krajobraz, zastępując go krajobrazem
sztucznym, w którym wiedzą jak stosować swoją strategię? Jest to odruch
instynktowny, taki jak usiłowanie ryby wciągnięcia rybaka do wody. Przykładu
takiej strategii dostarcza dynastia Żydów kanadyjskich nazwiskiem Reichmann
(dosł. ‘Bogaty mąż’ – przyp. M.G.).
Ta pobożna rodzina ortodoksyjnych Żydów
działała na rynku nieruchomości w Kanadzie, Anglii oraz wszędzie indziej.
Wyemigrowała ona do Kanady z Austrii w czasach Hitlera, a w latach 1980 jej
majątek oceniano na 40 miliardów dolarów. Reichmannowie wynaleźli gigantyczne
centra handlowe; ten typ miejskiej zabudowy, który zmienił życie ludzi na całym
świecie. Centra te podważyły socjalnie zintegrowane wewnętrzne śródmieścia,
zrujnowały małe tradycyjne sklepy, zniszczyły rzemieślników jednocześnie
promując kosmopolityczne nazwy marek, wielkie korporacje, posiadaczy samochodów,
życie na przedmieściach oraz socjalną dezintegrację Te Centra Handlowe
zlikwidowały przewagę produktu, względnie producenta, lokalnego nad produktem
importowanym albo wytwarzanym centralnie, ponieważ w nich nie ma tradycyjnego
sklepu ani tradycyjnego klienta, nie ma lojalności, ani nabywanej z wiekiem
perfekcji w wykonywanym fachu.
Centra handlowe uczyniły Reichmannów
bajecznie bogatymi, a Kanadyjczycy zwykli mówić, iż są ludzie bogaci,
superbogaci oraz Reichmannowie. Wspierali oni różne żydowskie akcje dobroczynne
oraz projekty izraelskie i wydali wiele pieniędzy na rosyjską („rosyjskich
Żydów”) emigrację do Izraela. Jednakże powstającemu społeczeństwu izraelskiemu
przyczynili więcej złego niż dobrego. Ich centra handlowe zniszczyły Tel Aviv i
zachodnią Jerozolimę, ponieważ stosunkowo zamożni klienci przeszli do centrów,
natomiast miejscowe sklepiki, a w ślad za nimi miejscowe kawiarenki i lokalne
punkty spotkań społecznych, straciły swoich klientów. Izraelskie społeczeństwo,
kiedyś raczej zwarte, uległo rozbiciu na amalgamat różnych grup. Dzieci
imigrantów, mające tymczasowe i wątpliwe więzi z miejscowym krajobrazem,
przestały bawić się na zboczach Wzgórz Judejskich, i tracą swój wolny czas na
wędrówki po centrach, przyzwyczajając się do sztucznego środowiska i do zakupów
jako zabawy. Dzieci centrów łatwo można przemieścić z centrum handlowego w
Jerozolimie do podobnego centrum w Toronto, w którym są te same nazwy marek, i
które zbudowali ci sami Reichmannowie. Tak więc, sposób myślenia Żydów (z
diaspory) pomyślnie podkopał syjonistyczną utopię, a także życie oraz tradycje
społeczne wielu krajów na całym globie.
VII
Centrum handlowe nie pojawiło się na
pustym miejscu. Klienci dla przyszłych centrów wyrośli w masowo budowanych,
prostokątnych, standardowych blokach mieszkalnych budowanych po I Wojnie
Światowej. Bloki te, zainspirowane przez Gropiusa, Le Corbusiera, i Niemeyera,
są zasadniczo takie same na całym świecie, łącznie z moim rodzinnym
Nowosybirskiem. Te bloki mieszkalne przenoszą nas w środowisko sztuczne,
oddzielone od miejscowej treści, narodowych tradycji i naturalnego otoczenia.
Miasta bez własnego oblicza, odbudowane po wielkich zniszczeniach wojen
światowych, są szczególnie przygnębiające, lecz nawet miasta nietknięte
szaleństwem wojny często także zostały zrujnowane przez modernistyczne trendy.
Szwedzi zaprosili Oskara Niemeyera,
urodzonego w Brazylii syna emigrantów, ucznia Lucio Costa i Gregory
Warszawczika, do współuczestnictwa w upiększaniu Sztokholmu. Zaproponował on
rozebranie średniowiecznego centrum Gamla Stan, Starego Miasta, by zastąpić go
wyrównanym rzędem prostokątnych bloków. Projekt ten odrzucono, lecz w formie
kompromisu, przepiękny centralny obszar Hotorget z XIX wieku został zburzony i
przekształcony w zespół jednakowych bloków. Takie same bloki wzniesiono na
miejscu ślicznej osiemnastowiecznej dzielnicy Arbat w Moskwie. Niemeyer, który
był przyjacielem Związku Radzieckiego, wywarł wpływ na program masowej produkcji
bloków mieszkalnych w postalinowskiej Rosji, który to program zamienił wielu
Rosjan w ludzi krajobrazu sztucznego.
Zabrałem kiedyś dyrektora rosyjskiej
telewizji, piękną Rosjankę z Moskwy, na spacer po terenie kanionu En Jedi,
jednego z najbardziej uroczych i zachwycających miejsc w Palestynie, z jego
źródłami i dzikimi kozami, soczystą zielenią i małymi sadzawkami. Po spacerze
poskarżyła się, „Czy nie moglibyście zrobić repliki tego kanionu w ogrodzie
hotelu Eilat?” Mówiła ona poważnie, jako mieszkanka miasta nie miała potrzeby
obcowania z naturą w pełnej jej krasie. Nie była w tym samotna. Pokazując
rosyjskim turystom przepiękne arabskie czynszówki Jerozolimy, usłyszałem
sceptyczną uwagę, „No tak, tam można mieszkać chyba tylko wtedy, gdy nie ma
wyboru” Natomiast standardowe bloki mieszkalne na peryferiach Jerozolimy
przyjęte zostały przez nich z entuzjazmem.
Także wiejska Rosja została
przekształcona przez wprowadzenie standardowego mieszkalnictwa, przez
kolektywizację i masowe przemieszczenie ludności do miast. W rezultacie tego
Rosja stała się krajem dwóch paradygmatów, krajobrazu sztucznego (stworzonego
przez człowieka) oraz krajobrazu naturalnego. Podział ten zauważono w naukach
humanistycznych, w literaturze, w naukach politycznych, ekonomice i strukturze
społecznej. Dominacja krajobrazu sztucznego stała się prawie totalna, ponieważ
przywódcy komunistyczni po śmierci Stalina, w swoich pragnieniach, byli coraz
bardziej prozachodni. Opozycja dysydencka popierała politykę krajobrazu
sztucznego nawet jeszcze bardziej zdecydowanie. Pisarze oraz artyści opiewający
krajobraz naturalny zostali zmarginalizowani.
Konsekwencje nastania paradygmatu
krajobrazu sztucznego były dla Rosji bolesne. Zniszczono jej przyrodę, rzeki
zatruto odpadami przemysłowymi, wioski wymazano z oblicza ziemi jako
ekonomicznie niezdolne do egzystencji. Wydarzenia z roku 1991 zakończyły
przekazanie władzy oraz wpływów w ręce ludzi paradygmatu krajobrazu sztucznego,
co przejawiło się błyskawicznym awansem żydowskich oligarchów, kilku
superbogatych bankierów oraz właścicieli przemysłu.
Podobny proces miał miejsce także
wszędzie indziej i paradygmat krajobrazu sztucznego stał się dominującym w
świecie. Obecnie nie myślę, że Niemeyer, Reichmannowie i inni twórcy środowiska
sztucznego świadomie pracowali na korzyść światowej dominacji Żydów (z
diaspory), w co zwolennicy teorii spiskowej chcą byśmy wierzyli. Niektórzy z
nich działali podświadomie, tworząc środowisko, w którym mogli się oni rozwijać,
to znaczy środowisko sztuczne, stworzone przez człowieka. Inni mogli nawet nie
rozumieć, że środowisko sztuczne jest mordercze dla człowieka przyrody i
tłumaczyli sobie opór zwykłych ludzi ich uprzedzeniami. Obdarzeni silną wolę i
uparci, myśleli, że wiedzą lepiej, co jest dobre dla ludzi. Prawdopodobnie nawet
nie rozumieli, że było to dobre tylko dla nich.
Instynktownie, podobnie jak ryba
ciągnie rybaka w głębinę, właściciele żydowskich mediów urobili opinię publiczną
dla krajobrazu sztucznego; żydowscy finansiści zapewnili fundusze na projekty
tego sztucznego krajobrazu, żydowscy deweloperzy zbudowali i wylansowali osiedla
mieszkaniowe, ponieważ sympatyzowali ze światem sztucznym i czuli, że będą mogli
się w tym świecie rozwijać. Myślę, że działania te były raczej instynktowne niż
świadome, ponieważ miały one miejsce także w żydowskiej kolonii w Palestynie.
Nie ma wątpliwości, że ludzie ci czuli głęboką sympatię dla Izraela, a Niemeyer
żył w pewnym okresie w naszym kraju, lecz ich działania w Izraelu były tak samo
dewastatorskie jak gdzie indziej.
Można porównać ten proces z podobną
wcześniejszą ekspansją, gdy brytyjscy imigranci kolonizowali Północną Amerykę.
Musieli oni współzawodniczyć z miejscową ludnością, rdzennymi Amerykanami,
którzy żyli w doskonałej symbiozie z przyrodą. Aby przeżyć, koloniści mieli
wybór: zmienić siebie lub przekształcić środowisko. Pionier Fennimore Coopera
był człowiekiem, który przystosował się do przyrody i do zwyczajów rdzennych
Amerykanów. Gdyby rdzenni Amerykanie byli na tyle silni, by zablokować lub
ograniczyć imigrację z Europy, gdyby koloniści angielscy tak samo się podniecali
na widok ‘Dobrego Dzikiego’ jak Francuzi, to być może zaistniałaby możliwość
takiego przystosowania się.
Niestety, angielscy osadnicy, żarliwi
protestanci, entuzjaści Starego Testamentu, zostali zainspirowani ideą swojego
wybraństwa, uważali że są Nowym Izraelem powtarzającym podbój Jozuego. Ludność
miejscowa była dla nich ‘Kanaanejczykami’, którzy powinni być ‘wypędzeni’ (IV
Mojżeszowa 33:53) oraz ‘wytraceni’ (21:3). Paradygmat Starego Testamentu
(obalony przez Nowy Testament i Koran) jest paradygmatem permanentnej wojny,
unicestwienia, wywłaszczenia oraz dominacji. Powracając do Starego Testamentu
(anglosascy) koloniści zadeklarowali wojnę z narodami mniej wybranymi. Dlatego
nie tylko, gdy mogli tego dokonać, mordowali i wywłaszczali rdzennych
Amerykanów, ale zawsze także niszczyli ich środowisko: wybili bizony, zatruli
źródła, zrujnowali prerie. Zniszczenie środowiska to naturalny sposób przejęcia
kraju przez obcą grupę.
Niszcząc przyrodę, wykonali robotę
Szatana, ponieważ Szatan wtedy zwycięży (uchowaj nas Boże!), gdy wszystkie ślady
obecności bożej zostaną z naszego świata usunięte. Przyroda jest źródłem boskiej
inspiracji, i Ten Który przebywał w namiotach Izraelitów oraz w łonie Maryi,
mieszka także w źródle wytryskującym pod górską kapliczką. Dlatego Szatan,
rękami tych, którzy mają doskonale doczesne powody do czynienia tego, próbuje
zniszczyć naturę, a także zniszczyć umiejętność komunikowania się człowieka z tą
naturą ().
VIII
Często podaje się, że przyczyny
dewastacji krajobrazu są jedynie finansowe. Kiedy śliczne źródło wysycha, rzeka
wypełnia się ściekami przemysłowymi, las jest wycinany a wzgórza pustynnieją,
przypuszczamy, że winna jest ludzka chciwość. Jednakże proces taki obserwuje się
także w przypadku braku motywu zysku. W mojej rodzinnej Syberii, wiele wiosek
zniszczono i wiele krajobrazów zrujnowano budując sztuczne jeziora i systemy
elektrowni wodnych. W radzieckiej Syberii nie było motywu zysku i nie istniała
potrzeba ogromnych dostaw energii elektrycznej ().
Można podać tysiące przykładów, kiedy niszczono przyrodę nie szukając ani nie
uzyskując żadnych rzeczywistych zysków. Jedna z najbardziej natchnionych pisarek
na Internecie, Diane Harvey, pytała w rozpaczy:
Celowy związek pomiędzy kręgami
rządzącymi Ziemią i bolesną śmiercią świata przyrody jest okryty tajemnicą. Co
mogło być przyczyną, że obecni właściciele-operatorzy naszego globu pozwalają na
degradację planetarnych systemów podtrzymywania życia do stanu szoku
toksycznego? Agonia przyrody pogłębia się, dotychczas nie słabną zgubne
niszczące działania ludzkie, jak gdyby ten stan nie miał niczego wspólnego z
ludzkim życiem. Musimy się zapytać, czy ludzie władzy, sterujący tym tonącym
statkiem, odpowiedzialni za zatrucie całej planety, rzeczywiście stracili rozum?
Ciekawi jesteśmy, czy ten grzech główny, w końcu przygniecie i doprowadzi do
całkowitego szaleństwa tych gorliwych entuzjastów zysku? Czy dalej będziemy
niesieni, przez tem strumieniu bezsensownego chaosu, ku przepaści?”
()
Diane Harvey, podobnie jak Immanuel
Wallerstein, dokonuje heroicznych wysiłków, aby odkryć jakiś sens w tym pozornie
bezsensownym zachowaniu i prawie dopięła celu rozwijając koncepcję chciwości.
Oto jej wnioski:
Struktury władzy wspólnoty
globalnej... zaprojektowały zniszczenie przyrody jako okazję do przeprowadzenia
największego interesu wszystkich czasów. Chcą one doprowadzić ludzkość do
totalnej zależności od ich części zamiennych, oraz do absolutnego sterowania
nami za pomocą tych nielicznych substytutów naturalnej egzystencji, które
zamierzają nam sprzedawać. Sugeruję, że siły zbiorowego totalitaryzmu umyślnie
niszczą cały świat, by mogły z zyskiem sprzedawać nam swoją symulowaną jego
wersję.
Jej diagnoza jest ponura, lecz nie jest
ona wystarczająco ponura. Kto obiecał pani Harvey, że sprzeda jej części
zamienne, powietrze i wodę, w ciemnej przyszłości naszych nocnych koszmarów?
Ostatecznie, chciwość oraz zysk, nawet skapitalizowane, zakładają z góry
trwałość tych działań. Zmusza to nas to do uznania, że chciwość nie jest ani
cząsteczką elementarną, ani prostą siłą. Poza nią, istnieje figura starsza i
bardziej mroczna, jest to chęć panowania (dominacji). Dla osiągnięcia panowania,
chciwość jest tylko środkiem do celu. Oczywiście, pięknie jest sprzedawać
powietrze pani Harvey z dobrym zyskiem. Lecz być może, piękniej będzie odmówić
sprzedania jej powietrza i oglądać jej śmiertelne męki? Ostatecznie moi
przodkowie, opętani chęcią panowania, dobrze zapłacili za chrześcijańskich
jeńców po zdobyciu przez Persów Jerozolimy, by następnie wymordować tych
więźniów, rezygnując z zysku ().
Zysk to nie jest ostatnie słowo i chciwość to nie jest największy grzech. Nie
można chciwością wytłumaczyć siły pchającej miliardera do zarobienia więcej
miliardów. Toczy on inną grę, mianowicie o panowanie (czyli dominację) nad
światem.
Jak powiedzieliśmy, panowanie wymaga
niewolników, a człowieka nie da się zniewolić, jeśli posiada on kontakt z
przyrodą. Taka jest właśnie przyczyna niszczenia przyrody; trzeba to robić, aby
zniewolić człowieka. Lecz poza chęcią panowania, poza niszczeniem przyrody
obserwujemy coś jeszcze. Jak żeglarz Kolumba, przecieramy oczy z niedowierzania:
to po prostu nie może być tak!
W ciągu dwustu lub więcej lat,
chrześcijaństwo próbowało żyć bez Boga. Niektórzy zaprzeczali Jego obecności,
niektórzy nie, ale nasze egzystencjonalne problemy wierzący i niewierzący
objaśniali bez odwoływania się do obecności Boga we wszechświecie. Normalnie,
nasze dobre i złe chęci i życzenia wystarczały. Istnieje powiedzonko
przypisywane różnym uczonym, od Newtona do Einsteina, którzy, po zapytaniu o
Boga, mieli odpowiadać: ‘Nie było potrzeby wprowadzania tej koncepcji do moich
równań’. Średniowieczny angielski uczony z Surrey, William of Ockham (posłużył
on jako prototyp głównego bohatera thrillera Umberto Eco, Imię Róży),
sformułował zasadę nazywaną „brzytwą Ockhama”: ‘Nie mnożyć bytów
niepotrzebnych’. Oznacza to, że z dwóch konkurujących teorii, należy wybierać
wyjaśnienie prostsze. Dlatego, przy wyjaśnianiu spraw świeckich, zazwyczaj nie
odwołujemy się do kategorii duchowych.
Po tym, jak odprężyliśmy się w naszym
całkowicie materialnym świecie, okazało się, że przygotowano na nas nową
zasadzkę w postaci innej zasady średniowiecznej logiki, prawa pojawiania się.
Prawo to mówi, że ‘istota istniejąca w końcu się pojawi’. Analogicznie, istotę
która się nie pojawia, można będzie, bez żadnej straty, nazwać nieistniejącą.
Dowiedzieliśmy się teoretycznie, że przy pewnych prędkościach przestrzeń nie
będzie odpowiadać starej geometrii euklidesowej. Zamiast niej zaczęto się
posługiwać nową geometrią, odkrytą w XIX wieku przez genialnego syna
hanowerskiego pastora, Bernarda Riemanna. Nasz praktyczny umysł nie zgadzał się
z przyjęciem tej geometrii – aż do momentu kiedy stała się ona rzeczywistością.
Człowiek wierzący powinien być
teoretycznie przygotowany na obserwowanie przejawów świata duchowego, Boga lub
sił niższych. Jednak praktycznie przestaliśmy wierzyć w taką możliwość. Szwedzką
panią pastor zapytano, co zrobiłaby, gdyby objawiła się jej wizja świętej
Brygidy? Odpowiedziała, „wzięłabym dwa piwa, dużego kotleta, i gdyby mi to nie
pomogło, udałabym się do kliniki psychiatrycznej”. Jeśli takie jest podejście
kapłana, to czego można oczekiwać od laików?
Odwracając się od oblicza Boga, i
odgradzając swoje życie od Niego, pomogliśmy Jego przeciwnikowi na szachownicy.
Obecnie, jego wpływ i plany stały się namacalne, i żadne ilości kotletów z piwem
nie mogą zmienić tego faktu. Najnowszej ewolucji ludzkiej historii,
niepotrzebnego niszczenia przyrody, oraz wojny przeciw duchowości, nie można
wiarygodnie wyjaśnić za pomocą racjonalnych materialnych powodów. Spoza aż nadto
ludzkich postaci wielkich korporacji, spoza skapitalizowanej chciwości, spoza
paradygmatu dominacji, ukazał się niszczyciel bez oblicza ()
jako Lord Darth Vader zniewolonej planety.
Rozdział 15
Sztuki piękne
(esej napisany wspólnie z Alice Szamir)
Wędrując po cudownym półwyspie
peloponeskim trafiłem do Nauplio, miasteczka wyglądającego na średniowieczne.
Jego port jest broniony przez zabudowaną na szaro wysepkę, przytulne kafejki
ustawiły się w szereg nad wodą, natomiast za nimi, wąskie i krzywe zaułki stromo
wspinają się na urwisty szczyt, na którym wznosi się wenecki fort. Ulice miasta
wyglądają świeżo i gustownie, zachowując przysłowiowy grecki czar. W Grecji
lądowej nie ma wielu miejsc, które by tak łatwo urzekały wędrowca. Grecy
nazywają to miasteczko ‘Nafplio’, prawdopodobnie na cześć świni Nafnaf. Co jest
niezwykłym dla Grecji, zbudowali je Krzyżowcy dążący do Jaffy i Akry, rzeźbili
Wenecjanie, Turcy, Frankowie i Bawarczycy, rządził książę Aten. Nauplio było
przez krótki czas pierwszą stolicą niepodległej Grecji, lecz litościwie
oszczędzono mu ponurego losu Aten: nie stało się centrum przepełnionej i
hałaśliwej aglomeracji miejskiej.
Jest to dobra baza wypadowa dla zwiedzania doliny Argolis. Na
głównym placu, stoi stara wenecka budowla, w której obecnie mieści się lokalne
muzeum archeologiczne. Jego kolekcja rozpoczyna się pamiątkami wspaniałej
cywilizacji mykeńskiej, dziecka kreteńskiej cywilizacji minojskiej. Sztuka ta
rozwinęła się niezbyt daleko, w murowanych miastach Myken i Tyru, rządzonych
swego czasu przez przeklętych królów atrydzkich. Jest to okres cudownie wolnej i
natchnionej sztuki, z lubieżnymi (na podobieństwo barokowych nimf stłoczonych na
suficie mego pokoju hotelowego) statuetkami bogiń, wesołymi ośmiornicami na
dzbanach, i freskami przypominającymi prace palestyńskie w Deir el-Balach.
Mykeńczycy umieli czytać i pisać, budowali zamki i pałace, wyrzeźbili wspaniałe
lwy nad bramą swojej stolicy. Jednakże w miarę kontynuowania zwiedzania, stajemy
się raptem świadkami wielkiego upadku. Sztuka znika, a jej miejsce zajmowane
jest przez nagie formy geometryczne. Przeszły wieki, od 12-go do 6-go wieku
przed Chrystusem, zanim miejscowi mieszkańcy powrócili do rozwiniętych form
sztuki, umiejętności pisania i wyrafinowania przeszłości.
Te czasy można odczuć czytając Odyseję. Homer stworzył swoje
arcydzieło cztery wieki po tym upadku, nie wiedząc, że jego bohaterowie umieli
pisać i czytać, a jego księżniczki nie musiały same sobie prać. Po zapaści,
znajdujemy przedmioty artystyczne dziwnie podobne do naszych nowoczesnych
wyrobów. W małym muzeum Akropolu w Atenach, znajduje się dokładna kopia posążku
Giacomettiego, zrobiona jakieś 2700 lat temu. Geometryczne formy tamtego okresu
są obecnie odtwarzane jako najlepsze przykłady nowoczesnej sztuki. Tak więc, w
małym muzeum Nauplio, znalazłem brakujący element układanki. Śmierć sztuki jest
symptomem upadku cywilizacji.
Po następny element układanki, pojechałem w inny koniec Europy,
do stolicy kraju Basków, Bilbao, gdzie znakomita rodzina Żydów amerykańskich,
Guggenheimów, zbudowała ogromne muzeum sztuki nowoczesnej. Jest to
prawdopodobnie największa budowla wzniesiona we współczesnej Hiszpanii,
wyglądająca jak okręt flagowy floty handlowej, która przybiła do brzegu Zatoki
Biskajskiej. Jej kształty są jedyne w swoim rodzaju, nie ma tam kątów prostych,
a krzywe są zbyt skomplikowane i nie pozwalają się łatwo określić. Jest to
budowla, która ma zrobić wrażenie, i robi wrażenie statku kosmicznego na
wiejskiej ulicy.
Wewnątrz jest mniej wspaniale. Jakieś kawałki skręconego
żelastwa, ekrany video, proste formy geometryczne są przedstawiane jako
chef-d’oeuvres nowoczesnej sztuki. Nowojorski artysta sprowadził tutaj
piętnaście ton zardzewiałych płyt żelaznych, atysta japoński artysta ma wielkie
pomieszczenie, gdzie tuziny ekranów telewizyjnych pokazują niekończącą się
pustkę. Nad czterema wielkimi piętrami z niczym, wznosi się piętro piąte, gdzie
wystawiono kostiumy firmy Armaniego. Każdy eksponat może być łatwo wymieniony na
inny. Nie ma ‘Rafaela zardzewiałego żelastwa’, sam artysta, jako twórca sztuki,
znikł i oddał swoje miejsce kustoszowi muzeum, właścicielowi kolekcji. To on
decyduje, jaki rodzaj rupieci będzie wystawiany, czyje nazwisko będzie podpisane
pod fotografią zupy w puszce lub zdechłego szczura. Jedynie marka Armani
zachowuje doskonałość, nieczuła na wolę kustosza, lub być może jest to, według
kustosza, sztuka idealna.
Zakładano, że w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Bilbao będzie
wystawiona Guernica, namalowana przez Picasso nowoczesna wersja Sądu
Ostatecznego. Zamiast tego, muzeum jest zawalone poskręcanym żelastwem. Jest to
dobre miejsce do zastanowienia się nad dzisiejszym upadkiem, mało tego, śmiercią
europejskiej sztuki wizualnej. Nie gorszej od innej, ponieważ przykładowa
kolekcja Guggenheima naśladowana jest wszędzie. Na Biennale w Wenecji,
belgijskiej wystawie rzędu krzeseł, japońskiej wystawie – dwóch setek metrów
fotografii komórki, izraelskiej – półek książkowych z zeszłorocznymi tanimi
książkami, angielskiej – złomowanych starych samochodów. Gdy przejeżdżałem przez
Mediolan minęła mnie ciężarówka wioząca tuzin zgniecionych wraków samochodowych
na złomowisko. Mogłoby to stanowić wspaniały przedmiot sztuki na Biennale, tak
samo jak kupa śmieci. Jestem przekonany, że nikt nie uznałby, że jest to nie na
miejscu, gdyby postawiono ją tam wraz z nazwiskiem artysty i krajem skąd
pochodzi.
W muzeum w Amsterdamie widziałem kolekcję gnijących rozebranych
tusz świńskich. Gazety pisały, że pewna tusza, zanurzona w formaldehydzie
spodobała się amerykańskiemu prywatnemu kolekcjonerowi i została sprzedana za
pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Stała się ona przedmiotem sztuki na mocy decyzji
dwóch mamonistów, kustosza oraz kolekcjonera. W kościele świętego Mikołaja w
Kopenhadze, zamiast natchnionych obrazów Madonny (zakazanych w kościołach przez
cnotliwych protestantów), widziałem olbrzymią kolorową fotografię gołej, starej
i chorej kobiety, obok odbitki genitaliów kobiecych o rozmiarach drzwi, i obok
fotografii homoseksualnego aktu oralnego. W kościele w Amsterdamie była wystawa
zdjęć plażowych. Wszystko to niosło podwójne przesłanie: kościół ma być
sprofanowany tak samo jak sztuka, i osiągnęło podwójny cel – kościoły Amsterdamu
i Kopenhagi są puste, a ich artyści produkują odpadki.
Jak to się dzieje, że te obrzydliwe odbitki lub nadgniłe tusze,
względnie tanie porno, uważane są za formę sztuki? Poprzednicy nowoczesnej
sztuki, Gustave Coubert i Edouard Manet, zbuntowali się przeciwko romantycznemu
odrzuceniu realnego życia i realnego człowieka. Pionierzy sztuki nowoczesnej,
Marcel Duchamp i Kazimierz Malewicz, zamierzali zaszokować burżujów, rozszerzyć
granice sztuki, pokazać nieograniczoność ludzkiego ducha. Lecz ich paradoksalny
żart, ‘wszystko umieszczone w muzeum jest sztuką’, został przyjęty ze śmiertelną
powagą i zaakceptowany jako prawda.
Stało się to zasadą dla Guggenheimów, znanej rodziny, która
zbudowała muzea sztuki nowoczesnej w Nowym Jorku, Bilbao oraz w Wenecji. Mieli
wystarczająco dużo pieniędzy, aby zbudować muzeum, wiedzieli czego chcą, i nie
mieli nic przeciwko temu, by stać się najwyższym arbitrem. Nazwisko Guggenheim
stało się znakiem firmowym w sztuce. Cokolwiek ogłosili za sztukę, było sztuką.
Na początku, były to prace o wątpliwej wartości, jak ‘abstrakcyjne malarstwo’
Jacksona Pollocka, w końcu doszliśmy do zepsutej świni, pogiętego żelastwa i
kostiumów Armani. Sztuka została zniszczona.
II
O dzień jazdy od Bilbao, w starym królewskim hiszpańskim mieście
Leon, można oglądać arcydzieło w postaci witraża w Katedrze, jednej z
najstarszych i najpiękniejszych w Europie. Kościoły i świątynie były
najpierwszym i najważniejszym depozytariuszem sztuki i sztukę tworzono dla nich.
Nie były one ‘klientem’ w takim rozumieniu, jak nowoczesny bank zamawiający
obraz u artysty. Sztuka wizualna jest nieodłącznie związana ze świątyniami i
kościołami, jest ona formą subtelnego uwielbienia, głoszącego wzajemny związek
Boga z człowiekiem. Ściany kremlowskich cerkwi są pokryte średniowiecznymi
ruskimi ikonami; w kościołach Włoch znajdują się malowidła Caravaggio i Rafaela;
z nisz w świątyniach Pagan i Kioto promieniują cudownie ludzkie twarze wyobrażeń
Buddy. W sztuce przedmodernistycznej przeważały doskonałe marmurowe ciała
Afrodyty, pogodne oblicza Dziewicy Maryi, surowe wizerunki Chrystusa, miłosierne
postacie Buddy w świątyniach Theravada.
Artyści są wciąż inspirowani przez Boga, i wciąż są gotowi
budować katedry i zapełniać je malarstwem głoszącym nasze umiłowania Boga.
Gwiaździsta noc van Gogha mogłaby znaleźć się na ołtarzu, Gauguin na Tahiti
malował jedynie Narodzenie i Raj; a gołębicę pokoju Picasso -
święty Jan Chrzciciel widział nad brzegami Jordanu. Gaudi poświęcił wiele lat
życia na dokończenie katedry w Barcelonie, w tym samym czasie, gdy na drugim
końcu Europy, w tysiącletniej pierwszej stolicy cywilizacji ruskiej, Kijowie,
budowano i dekorowano jedyny w swoim rodzaju sobór świętego Włodzimierza. Na
zewnątrz, sobór ten wydaje się zwykłą cerkwią w stylu bizantyjskim, lecz
wewnątrz jest wspaniały. Wszystkie ściany i sufity udekorowane są freskami przez
wielkich malarzy fin-de-ciecle, Wasniecowa, Niestierowa, Wróbela. Jest to
Kaplica Sykstyńska chrześcijaństwa wschodniego, a powstała ona się to prawie
równocześnie z dziełami Malewicza.
Przy dekorowaniu cerkwi prawosławnych, rosyjscy malarze
wykorzystywali tradycyjną metodę oraz tradycyjne tematy, lecz sposób ich
malowania był nowy, przekonywujący i świeży. Kto wie, gdyby rewolucja
bolszewicka z roku 1917 nie była tak brutalnie antychrześcijańska, wielki ogień
chrześcijaństwa mógłby ponownie zostać rozpalony przez Rosjan. Tak się nie
stało, i rosyjskie cerkwie zostały zniszczone, zamieniono je w magazyny, lub –
jak w przypadku soboru świętego Włodzimierza – muzea ateizmu. Lecz duch tak
łatwo nie ginie, i szlachetni oraz uduchowieni ‘Piloci’ oraz ‘Sportowcy’
Deineki, radzieckiego malarza z lat trzydziestych XX wieku, oraz współcześni
temu malarzowi Nordycy, głosili boskość człowieka stworzonego na podobieństwo
boże. Obecnie nazywa się to pogardliwie sztuką totalitarną, chociaż Stalin i
Woroszyłow Gierasimowa nie jest bardziej totalitarny niż Napoleon
Davida lub Henryk IV Rubensa.
Nie istnieje sztuka totalitarna, a jedynie totalitarne reżymy w
sztuce, totalitarne panowanie jednego kierunku sztuki wizualnej, połączone z
wirtualnym zakazem innych kierunków. Dla kustoszy Guggemheima i dla nowoczesnych
krytyków sztuki, do przyjęcia jest jedynie ich ‘sztuka’, natomiast sztuka
figuratywna jest bojkotowana.
Czołowa figura brytyjskiego establishmentu sztuki, Ivan Massow,
prezes Instytutu Sztuki Współczesnej, zbuntował się przeciwko tej totalitarnej
tendencji. W artykule w „New Statesman” zatytułowanym It’s All Hype,
opisał on reżym totalitarny zaprowadzony przez zamkniętą mafię kustoszy sztuki.
Państwa totalitarne mają sztukę oficjalną, wybraną estetykę,
autoryzowaną i promowaną kosztem innych, konkurujących stylów. W Związku
Radzieckim, sztuką oficjalną był realizm socjalistyczny. Uprawianie
jakiegokolwiek innego stylu było uważane i traktowane jako działalność
wywrotowa. W Wielkiej Brytanii również mamy sztukę oficjalną, sztukę
konceptualną, i wykonuje ona równie cenne usługi. Jest ona popierana przez
Downing Street, sponsorowana przez wielki biznes, wybierana i wystawiana przez
carów kultury, takich jak Nicholas Serota z Galerii Tate, którzy zdominowali
scenę sztuki ze swoich kryształowych Kremlów. Wszyscy razem konspirują, zarówno
w celu ochrony swoich wspólnych inwestycji, jak i obrony intelektualnej waluty,
którą zainwestowali w taką sztukę.
Massow zauważył zniszczenia powodowane przez ten stan rzeczy,
ponieważ artyści są zmuszeni dopasować się do prokrustowego łoża tej antysztuki:
Wydaje się godnym politowania, że tak wielu młodych
utalentowanych artystów, walczących by zauważono ich umiejętności (aby można ich
było uznać za artystów współczesnych), jest zmuszanych do degenerowania swoich
talentów i przekwalifikowania się na twórców instalacji wizualnych, lub maszyn
do produkcji piany na środku pokoju. Przy tym, jeśli nie chodzi o coś innego,
establishment sztuki należy oskarżyć o konspirowanie, mające na celu uczynienie
sztuki konceptualnej synonimem sztuki współczesnej. Tysiące młodych artystów
czeka uniżenie aż arbitrzy smaku zrezygnują z fascynacji wyłącznie sztuką
konceptualną. To zbrodnia. Apelujemy do miłośników sztuki, by powiedzieli
artystom, że nie są zobowiązani do przekwalifikowania się na twórców stosów
śmieci, lub by przeszli do czegoś na podobieństwo samizdatu.
Czuł, że złamał zasady gry:
Podając moją opinię do wiadomości publicznej, zdaję sobie
sprawę, że będzie wielu ludzi oczekujących, jak madame Defarge z jej drutami do
robótek siedząca przy gilotynie, na moją głowę, która ma im wpaść do podołka.
‘Establishment sztuki’ (co za fatalna fraza) jest przerażająco silny i, jak
wszystkie ośrodki władzy, nie jest on przyjacielem heretyków.
Jego przepowiednia zmaterializowała się: zaraz po opublikowaniu
tego artykułu został on osaczony i zbojkotowany przez brytyjski establishment
sztuki, którym dowodzi żydowski car kultury Nicholas Serota, oraz żydowski
kolekcjoner sztuki i magnat ogłoszeniowy, przyjaciel Pinocheta, Thatcher i
Conrada Blacka, Charles Saatchi. Ma on wyjątkową władzę, krytyk sztuki, Norman
Rosenthal z British Royal Academy zasugerował, że „rodzina Saatchi to
prawdopodobnie najważniejsi kolekcjonerzy nowoczesnej sztuki w całym świecie” ().
III
„Czy ma to jakieś znaczenie, że są oni Żydami?”, pyta zirytowany
czytelnik. „No dobrze, jest kilku Żydów w całkowicie antychrześcijańskim,
bluźnierczym, totalitarnym świecie nowoczesnej sztuki. Co z tego? Są oni maleńką
mniejszością.” Oczywiście, jest to nieprawda.
Wielka baza danych o żydowskich wpływach w USA,
www.jewishtribalreview.org podaje następujące nazwiska i liczby (przez
przypadek, baza ta wykorzystuje wyłącznie żydowskie źródła):
Żydowskie wpływy w nowoczesnej sztuce są dobrze potwierdzone. W
roku 1973, niektórzy oceniali, ze 75-80% spośród 2500 osób najważniejszego
personelu „rynku sztuki” Stanów Zjednoczonych – handlarzy sztuką, kustoszy
sztuki, krytyków sztuki i kolekcjonerów sztuki – było Żydami ().
W roku 2001, według ARTnews, co najmniej ośmiu z “najważniejszych dziesięciu”
kolekcjonerów sztuki w USA było Żydami: Debbie i Leon Black, Edythe i Eli Broad,
Doris i Donald Fisher, Ronnie i Samuel Heyman, Marie-Josee i Henry R. Kravitz,
Evelyn i Leonard Lauder, Jo Carole i Ronald S. Lauder, oraz Stephen Wynn.
“Dzisiaj”, pisał Gerard Krefetz w roku 1982, „… Żydzi
mają dostęp do każdej fazy świata artystycznego: jako artyści, handlarze,
kolekcjonerzy, krytycy, kustosze, konsultanci oraz mecenasi. W rzeczywistości,
współczesna scena artystyczna ma silny posmak żydowski. W niektórych kręgach, ci
co kręcą i handlują są postrzegani jako żydowska mafia, ponieważ skoncentrowali
oni władzę, szacunek, i co najważniejsze, pieniądze”.
W roku 1996, żydowska historyczka sztuki Eunice Lipton
tłumaczyła, że rozpoczęła karierę historyka sztuki, by znaleźć się w dziedzinie
zdominowanej przez Żydów.
„Chciałam być tam, gdzie są Żydzi – to jest, chciałam dostać
się do zawodu, który pozwoliłby mi milcząco potwierdzać moją żydowskość w
towarzystwie, w którym się dobrze czuję” ().
Dziedzina historii sztuki... była pełna Żydów. Można byłoby nawet powiedzieć, że
to oni ją ukształtowali ().
Jeśli chodzi o Metropolitam Museum w Nowym Jorku, to ostatecznie
został jego prezesem Artur Ochs Sulzberger, były wydawca New York Times.
Miał on nadzór nad instytucją, w której Żydzi, jak mówi George Goodman, „wzbogacili
każdy dział kolekcji muzeum, obejmującej ceramikę przedkolumbijską (Nathan
Cummings), sztukę afrykańską (Klaus Perls), starożytną sztukę śródziemnomorską i
bliskowschodnią (Norbert Schimmel), malarstwo starych mistrzów (Lore i Rudolph
Heinemann), francuską sztukę dekoracyjną (Belle i Sol Linsky), współczesną
sztukę europejską (Florence May Schoenborn), współczesną sztukę amerykańską
(Muriel Kallis Steinberg Newman; Edith i Milton Lowenthal), brązy indonezyjskie
(Samuel Eilenberg), oraz sztukę Południowej i Południowo-Wschodniej Azji (Enid
Haupt i Lita Hazen, siostry Waltera Annenberga)” ().
W całym Metropolitam Museum, również nazwy galerii, sal, teatrów i ogrodów
pochodzą od żydowskich sponsorów, wśród których są: Iris i B. Gerald Canter,
Helene i Michael David-Weill, Lawrence i Barbara Fleishman, Howard Gilman, Leon
Levy, Henry R. Kravis, Janice H. Levin, Carroll i Milton Petrie, Arthur,
Mortimer, oraz Raymond Sacker, Laurence Tisch, oraz Ruth i Harold Uris. (Wśród
różnych żydowskich kustoszy muzeum jest Barbara Weinberg, szefowa American
Paintings and Sculpture).
W latach osiemdziesiątych XX wieku, czterech z dziesięciu
członków rady przyznającej nagrodę „genius awards” Fundacji Macarthura
także było Żydami; dwóch Żydów zasiadało także w radzie Russel Sage
Foundation ().
Kaplan Fund także miał duży wpływ na społeczność artystyczną przy
przyznawaniu nagród. Jedna z córek J. M. Kaplana była przewodniczącą Rady Sztuki
Stanu Nowy Jork ().
Joan Kaplan Davidson została w roku 1975 wyznaczona na przewodniczącą Rady
Sztuki Stanu Nowy Jork, zarządzającą funduszem 34 milionów dolarów, pomimo że
„nie miała profesjonalnego wykształcenia w dziedzinie sztuki”. Jej matka, Alice
Kaplan, była swego czasu prezesem Amerykańskiej Federacji Sztuki.
Sprawami ekonomicznymi muzeum Getty’ego, założonego przez
nie-żydowskiego magnata naftowego J. Paula Getty’ego (z 4 miliardami dolarów
zasobów, jest to najbogatsze muzeum na świecie) sterowali konsekwentnie Żydzi. W
roku 1998, po 17 latach, Harold Williams opuścił prezesurę J. Paul Getty
Trust. Williams, pisze George Goodman, „był wychowany w domu ‘Trudu
Syjonistycznego’ we wschodnim Los Angeles” ().
Nowym prezesem J. Paul Getty Trust jest inny żydowski administrator,
Barry Munitz, poprzednio kanclerz zarówno systemu uniwersytetu stanu Kalifornia
jak i uniwersytetu w Houston.
Faktowi, że Żydzi tak bardzo dominują w świecie sztuki, bardzo
rzadko nadaje się rozgłos. Zabrania się – każdemu i gdziekolwiek – omawiać ten
temat pod karą napiętnowania jako „antysemita”. Oto typowy przykład. W całym
tomie za rok akademicki 1989 „Socjologii sztuki” nie wspomniano o Żydach jako
socjologicznej jednostce w dynamice współczesnej sztuki. Są tam analizy galerii
sztuki, „grup artystycznych”, mecenasów sztuki oraz publiczności sztuki,
podzielone według płci, wieku, dochodów, zawodów i nawet „rasowych i etnicznych
mniejszości”. Możemy się dowiedzieć o sprawach bez znaczenia, że „czarni
mieszkańcy Bliskiego Wschodu, i osoby pochodzenia hiszpańskiego stanowią około
7% publiczności sztuki”, lecz nie ma nic o Żydach, nawet nie podano jaki procent
„publiczności sztuki” oni stanowią, nie mówiąc o tym ilu galerii są
właścicielami, iloma muzeami kierują, i ile artykułów tworzą na tematy sztuki ().
Jak do tego doszło? Jaka jest przyczyna żydowskich sukcesów na
polu sztuki nowoczesnej? Nie jest to spowodowane wielkimi osiągnięciami
żydowskich artystów: są one zgoła skromne i pomimo publicznego poparcia ze
strony żydowskich kolekcjonerów sztuki, kustoszy oraz krytyków, mieszczą się oni
w tym, czego można byłoby oczekiwać ze strony piętnastomilionowej bogatej
wspólnoty. Częściową odpowiedź daje nam współdziałanie zamożnych żydowskich
kolekcjonerów i filantropów z żydowskimi krytykami działającymi w mediach,
będących własnością Żydów.
Żydzi byli bardzo słabo wyposażeni, by mogli zdobywać laury
olimpijskie. W ciągu wielu pokoleń, Żydzi nigdy nie wchodzili do kościołów i
trudno im było nawet zobaczyć malowidła. Byli oni uwarunkowani na odrzucenie
obrazu, co wynikało z odrzucenia przez nich bożków. W ciągu dwóch tysięcy lat
selekcji, wizualne uzdolnienia Żydów nie rozwijały się, natomiast istniała
możliwość nauki, spierania się i przekonywania, doprowadzona do perfekcji w
środowisku talmudycznym. Odrzucenie Chrystusa – tego głównego źródła twórczości
– jest przyczyną nawet poważniejszą. Poza Bogiem nie ma sztuki wizualnej ani
poezji; w najlepszym wypadku, osoba bezbożna może jedynie imitować sztukę.
Dlatego z zasady, Żydzi są słabymi malarzami i rzeźbiarzami. (Chagall i
Modigliani przyjęli Chrystusa, Chagall wykonał też witraż Chartres). Podczas gdy
mistrzostwo słowa i ideologii Żydów jest bardzo wysokie (dobrze ponad średnie
100, na 130), ich średnie możliwości wizualne wynoszą jedynie 75, ekstremalnie
mało. Można to uważać za naukowy dowód na twierdzenie ‘nie ma sztuki bez
Chrystusa’ Rzeczywiście, do ostatnich czasów nie było wybitnych żydowskich
malarzy ani rzeźbiarzy. Żydowska świątynia prawdopodobnie została zbudowana
przez Fenicjan i Greków, i było w niej bardzo mało obrazów. Nawet iluminacje
średniowiecznych manuskryptów żydowskich były zwykle wykonywane przez artystów
nie będących Żydami, którzy, próbując kopiować żydowskie litery, robili
rzucające się w oczy błędy.
Żydowskie sukcesy w świecie sztuki są zdumiewające. Bardzo
zdziwilibyśmy się, gdyby członkom Komitetu Olimpijskiego przyznawano handicap,
duża część sportowych komentatorów byłaby kulawa, i nawet niektórzy zwycięzcy
igrzysk byliby kulawi. Lecz prawdopodobnie, przypatrując się temu dokładnie,
odkrylibyśmy, że głównym sportem na Olimpiadzie jest bieg w workach lub szachy.
Przyznawany Żydom handicap w sferze sztuk wizualnych stworzył
podobną anomalię – niewizualną sztukę ‘konceptualną’. Element sztuki
‘konceptualnej’ podlega opisowi i objaśnianiu. Jest to narracja. ‘Nie zrobione
łóżko’ Tracey Emina opisuje przedmiot całkowicie, natomiast inne piękno, rzeźbę
‘Coroczna lampa’ Alighiero Boetti, żarówkę zaświecającą się jedynie co dwanaście
miesięcy, można opisać jedynie podając cały ten opis. Przygotowanie takich
eksponatów nie wymaga żadnych zdolności artystycznych. Mogą być one wykonywane
przez każdego. Taka sztuka doskonale odpowiada możliwościom Żydów. Więcej, Żydzi
posiadając duże umiejętności tworzenia idei i odczytywania ikonografii będą
rzeczywiście odnosić w niej sukcesy. Tak więc, bieg w workach, rodzaj sportu
włączonego jako nowa konkurencja do Igrzysk Olimpijskich, w końcu ogłaszana jest
konkurencją największej wagi.
Możemy łatwo załatwić się z demonizującymi mowami o „Żydach
niszczących sztukę w celu złamania aryjskiego ducha”. Żydzi naginają sztukę
dopasowując ją do swoich możliwości, aby móc osiągnąć powodzenie w tym trudnym
(dla nich) zawodzie. Złamanie (lub nie) aryjskiego ducha ich w ogóle nie
obchodzi. Podczas gdy mamy bogatych Żydów, którzy są w stanie kupować sztukę i
dawać utrzymanie artyście tworzącemu to, co oni lubią, podczas gdy są dowcipni
Żydzi w mediach, wychwalający sztukę jaką lubią Żydzi (taką, o której można
swobodnie opowiadać), więc mogli by oni doprowadzić do pozytywnego nastawienia
do sztuki takiej, jaką oni lubią i rozumieją. Ale w jaki sposób osiągnęli oni
taką pozycję już na samym początku? W jaki sposób kulawi biegacze z naszego
przykładu uzyskali dostęp do Komitetu Olimpijskiego?
Pomimo swego bogactwa oraz dominacji w mediach, Żydzi nie
mogliby ‘tego zrobić’, gdyby nie kilka poprzednich wydarzeń:
1. Fotografia i reprodukcja. Ostatnio obejrzałem doskonałą
wystawę fotografii mozaik Hagia Sophia w Istambule, wykonanych w najwyższym
standardzie. Fotografie są tak dobre, że chce się ich dotknąć, by przekonać się,
że nie są to prawdziwe mozaiki. Lecz dziwnym jest, że fotokopie nie inspirują.
Można patrzeć na nie cały dzień, lecz dusza nie drgnie. A potem, gdy
przechodzimy koło oryginału, serce zwraca się do Boga.
Fotografia tak ma się do malarstwa, jak pornografia do żywej
kobiety. Obie stwarzają iluzję rzeczy realnej, lecz pozostawiają przewlekłą
pustkę. W końcu, ‘rzecz realna’ cierpi. Pornografia zgubiła wiele szczęśliwych
związków. Reprodukowanie sztuki zmusza nas do oglądania piękna, które nas nie
inspiruje. Trudno jest oglądać obraz Mony Lisy bez instynktownego porównywania
go do nieskończonej ilości reprodukcji. Nawiasem mówiąc, sztuka nowoczesna była
partacką odpowiedzią na reprodukcje, ponieważ artysta chce przyciągnąć uwagę
zblazowanej publiczności.
Fotografia to ważna odskocznia, prowadząca do śmierci sztuki.
Wielkie malarstwo zreprodukowano w albumach, i przestało być ono wspaniałym
pokrzepieniem dla serc. Czysto materialistyczna wyobraźnia naszych czasów nie
pozwala nawet napomknąć o ogromnej różnicy miedzy oryginałem i kopią. Malarstwo
zatraciło swoją wyjątkowość.
2. Muzea. Przeniesienie obrazów i rzeźb z kościołów do muzeów
było fatalne dla Zachodu. Malarstwo straciło swój kontekst, pozbawiono je
kontekstu i uniemożliwiono prawidłową ich interpretację. Obrazy i rzeźby
Zwiastowania oraz Męki Pańskiej oddano pod areszt nowemu duchowieństwu,
kustoszom i krytykom. Podkopało to żywotne obyczaje wiary: obrabowało ją z
drogocennej sztuki, puste kościoły przestały przyciągać gości.
Pozbawienie sztuki jej kontekstu dokonane zostało pod hasłami
niezbyt wyrafinowanych wykrętów. „Bóg nie potrzebuje malarstwa, prawdziwa wiara
nie wymaga upiększania, w muzeach sztuka będzie bezpieczna”, itd. Jak gdyby
organizatorzy masowej konfiskaty pragnęli wzmocnienia wiary, jak gdyby pragnęli
oni przyciągnięcia ludzi do kościołów!... Przypomina mi to ulubione żydowskie
powiedzenie, tak często powtarzane: „To (cokolwiek robisz lub mówisz) podkopuje
sprawę palestyńską”, jak gdyby pragnęli oni pomóc Palestyńczykom.
We Francji, kościoły straciły swoje bogactwa na początku XX
wieku, i od tego czasu zarówno wiara jak i sztuka (po wywołaniu krótkiej
sensacji) wykazują upadek. Jako pretekst do podkopywania sztuki często podawana
jest potrzeba „ochrony sztuki przed złodziejami”. Jest to podobne do zamknięcia
księżniczki z powrotem w wieży dla dziewic z wielu legend. Na pewno wieża
ochroni ją, lecz doczeka się tam staropanieństwa.
Chef-d’oeuvres ducha ludzkiego
został usunięty z kościołów do muzeów – do więzienia. Ludzie przychodzą i na
chwilę spotykają się z uwięzionym ukochanym przyjacielem, przynosi to zysk
nadzorcom więziennym, chociaż nie przynosiło to zysku kościołom; w końcu
zapominają o więźniu, i to jest nawet jeszcze bardziej zyskowne, ponieważ duch
koliduje z zyskiem.
3. Desakralizacja sztuki. Pojawiła się
ona po przeniesieniu sztuki do muzeów. Z punktu widzenia desakralizacji, gdy
muzeum Guggenheima w Bilbao jest całkiem odpychające, jego instytucja
macierzysta jest nawet gorsza. Muzeum Sztuki Nowoczesnej Guggenheima w Nowym
Jorku miesza sztukę sakralną z rupieciami. Ekspozycja jest zrobiona w taki
sposób, by mówiła: są one takie same. Religijne obrazy Dziewic Brazylijskich są
umieszczone obok prymitywnych bałwanów, lub erotyki. Rzeczywiście, w nowoczesnej
sztuce jest dużo obrazów Chrystusa i Jego Matki. Lecz z zasady, ich celem jest
sprofanowanie ich przedstawień. Wykonane z kału, lub przedstawiane w
obscenicznych pozach, są one częścią wojny ze sztuką i Chrystusem. Fotografia
krucyfiksu w zbiorniku uryny, zatytułowana „Siusiaj Chryste” była wystawiona w
Whitney Museum, na którego czele stoi wielki przyjaciel Ariela Sharona, Leonard
Lauder. Ostatnio widziałem w Sztokholmie obraz Chrystusa będący afiszem tygodnia
(a może był to miesiąc?) gejowskiej dumy: ukrzyżowany czarny człowiek był
erotycznie obejmowany przez białego muskularnego Nordyka, który umieścił nawet
wewnętrzną stronę nogi na ukrzyżowanym ciele człowieka.
Jeśli chce się szokować ludzi, można naśladować małe rosyjskie
miasteczko, które umieściło ikonę Chrystusa na swoim herbie. Wszyscy
akredytowani w Moskwie amerykańscy korespondenci odwiedzili zuchwałych
buntowników pytając, czy nie obawiają się Żydów. Prawdopodobnie jest to jedyne
‘świętokradztwo’, które wciąż może szokować. Alternatywnie, można wyobrazić
sobie model Ściany Płaczu (w Jeruzalem) z pisuarami w toalecie publicznej.
Nie można orzec czy Żydzi mieli decydujący udział w procesach
pozbawiania sztuki wyjątkowości, kontekstu oraz sakralności (na pewno ich udział
był bardzo duży). Rozpatrzmy miasto z dużym przedsiębiorstwem paliwowym,
dostarczającym mieszkańcom paliwo. Był tam także mały sklepik z produktami
naftowymi, który zaopatrywał kilku swoich zwolenników w materiały w sposób
staroświecki. Nawet nie można było porównać tych dwóch przedsiębiorstw. Lecz w
końcu wielkie przedsiębiorstwo zostało usprawnione, podzielone na części ‘dla
ożywienia konkurencji’, niewątpliwie w najlepszym interesie klientów, zmuszone
do zrezygnowania z niektórych operacji, i to go podkopało. Mały sklepik z
produktami naftowymi uzyskał ten sam status, co niegdyś wielkie
przedsiębiorstwo, a gdy urządzenia wielkiego przedsiębiorstwa spaliły się,
rozrósł się do nieoczekiwanych rozmiarów. Czy osiągnięto to dzięki sprzedawcom
nafty, czy zawdzięczają to nieoczekiwanym okolicznościom?
Przechodzimy obecnie do podstawowego problemu ‘konspiracji’. Czy
można wierzyć, że Żydzi, zwykli Cohenowie i Lewy’owie, rzeczywiście spiskują w
celu usunięcia sztuki z kościołów, robienia fotografii oraz umieszczania
świętych wizerunków obok rzeczy bluźnierczych w celu zamordowania sztuki i
europejskiej cywilizacji? Czy powinniśmy dopuszczać możliwość istnienia
żydowskiej konspiracji przeciwko sztuce, jako części wojny przeciwko duchowi?
Aby rozwikłać tą tajemnicę wprowadzimy koncepcję interesu
grupowego. Grupy (klasy i narody) posiadają interesy, które nie są zbieżne z
sumą interesów poszczególnych członków. Co więcej, poszczególni członkowie nie
zawsze są świadomi tego interesu grupowego. Rozważmy Mamona, personifikację
klasowego interesu kapitalisty. Kapitalista może chcieć sprzedawać wodę do
picia, lecz Mamon chce zatruć wszystkie ujęcia wody, by zmusić każdego do
kupowania wody pitnej. Kapitalista może budować centrum handlowe; Mamon chce
zniszczyć świat poza centrum handlowym, ponieważ świat zewnętrzny nie pozwala
całkowicie się oddać jedynemu sensownemu zajęciu, czyli kupowaniu. Oddzielny
kapitalista może wiele zniszczyć, natomiast jego klasowy interes, Mamon, jest o
wiele niebezpieczniejszy, ba – rujnujący dla świata. Mamon będzie starał się
wyeliminować wszelkie przerwy w kupowaniu, czy będą to kościoły, sztuka, lasy,
rzeki, morskie plaże, świeże powietrze względnie góry. Konkretny kapitalista
prawdopodobnie nie uświadamia sobie, że postępuje zgodnie ze swoim interesem
klasowym, gdy spuszcza do rzeki ścieki z chemiczną trucizną.
Dla Mamonistów, sztuka jest oderwaniem od najważniejszego
zajęcia, polegającego na adorowaniu Mamona. Przeglądy sztuki Mamonistów
koncentrują się na cenie sztuki. Ostatnia dyskusja w New York Times i w
Guardian, o możliwym losie „Madonny” Rafaela, była ograniczona do
etykiety z ceną i właścicielstwa. Współczesny rosyjski pisarz Wiktor Pieliewin
opisał wystawę dochodów, kiedy arcydzieła są pozostawione w pakach w magazynie,
natomiast ściany sali wystawowej są ozdobione dokumentami wystawionymi przez
handlarza sztuką, stwierdzającymi, że malowidło zostało kupione przez prywatnego
kolekcjonera za, powiedzmy, 15 milionów dolarów. ().
Jest to najbardziej postępowa tendencja w sztuce,
monetarystyczno-minimalistyczna, mówi postać z opowiadania. Rzeczywiście, sądząc
na podstawie wielu przeglądów sztuki, taka wystawa byłaby świetna, ponieważ są
na niej najważniejsze elementy: etykieta z ceną i właściciel dzieła sztuki.
Dla Mamonsitów, każda wystawa sztuki jest wystawą
monetarystyczno-minimalistyczną, ponieważ oni zauważają jedynie dolną linię –
etykietę z ceną. Matka amerykańskiej księżniczki żydowskiej ma nadzieję spotkać
potencjalnego zięcia ubierając luksusowe futro z norek z etykietką jego ceny,
mówi okrutny żydowski dowcip. W nowoczesnej sztuce, z norek zrezygnowano, lecz
etykietkę zachowano. Tak więc, klasowy interes kapitalisty popiera sztukę
konceptualną; więcej, obraca on każdy rodzaj sztuki w sztukę konceptualną.
Dla Żydów, ich interes grupowy polega na podminowaniu sztuki
wizualnej, ponieważ nie mogą oni w niej konkurować. Jeszcze ważniejszym
interesem grupowym Żydów jest podminowanie chrześcijaństwa, ich głównego wroga.
Widzimy jak interes ten wyraża się obecnie poprzez bezlitosne zaatakowanie Mela
Gibsona, który ośmielił się wyprodukować film o Chrystusie. Nie o Jezusie –
pewnym żydowskim rabbim, ani o dziwkarzu Jeszua z wesołego Nazaretu – lecz o
Bogu Który Umarł na Krzyżu. Ponieważ sakralność w Europie jest oczywiście
chrześcijańska, więc profanacja sztuki na pewno leży w żydowskich interesach
grupowych. Nie ma to znaczenia czy Żydzi, lub nawet czy niektórzy Żydzi,
rozumieją, że działają we własnym interesie grupowym.
Robili to oni także poprzednio, ponieważ chrześcijaństwo
wschodnie doświadczyło czegoś podobnego dwanaście wieków temu. Żydzi odegrali
znaczną rolę w wielkiej tragedii sztuki bizantyjskiej, obrazoburstwie. We
wspaniałym i ogromnym kościele Hagia Sophia, pretendującym do miana największego
osiągnięcia wschodniego chrześcijaństwa prawosławnego, z oddaniem
odrestaurowanego w XX wieku przez tureckich mistrzów, nie można zobaczyć mozaik
Justyniana i Teodory, które skopiowano następnie w Rawennie. Można znaleźć
jedynie stosunkowo późne mozaiki oraz freski. Wszędzie, z niewieloma wyjątkami,
religijne wizerunki tego płodnego okresu zostały zniszczone, gdy oficjalną
doktryną Cesarstwa stało się odrzucenie obrazów. Przetrwały w bardzo odległych
miejscach: w klasztorze świętej Katarzyny na górze Synaj, w innych odległych
klasztorach, by zachwycać nas swoim wzniosłym pięknem i smucić odczuciem
nienaprawialnej straty. Ówcześni pisarze nie pozostawiają nam wątpliwości: Żydzi
(w tamtych czasach, podobnie jak dzisiaj, społeczność bardzo potężna) byli
bardzo aktywni w popieraniu tej koncepcji.
Tym niemniej, porównanie to daje pewną nadzieję, ponieważ po
dwustu latach obrazoburstwa, ludzie zmęczyli się nudnymi, nie dającymi
natchnienia kościołami, i przywrócili sztukę wizualną. Aż do obecnych czasów,
Cerkiew świętuje Niedzielę Tryumfu Prawosławia, na pamiątkę powrotu sztuki. My
także możemy to zrobić. Święte obrazy powinny powrócić na należne im miejsce, w
kościołach. Wszystkie, zachwycające Zwiastowanie van Eycka z Muzeum
Waszyngtońskiego, i Trójca Rublowa z Moskiewskiego Muzeum Starej Sztuki
Rosyjskiej, powinny powrócić do swojego kontekstu. Nie powinniśmy być okrutni
dla kolekcjonerów: według mnie, Saachi, jeśli chce, może utrwalić w
formaldehydzie wszystkie świnie jakie zechce.
Gdy już przy tym jesteśmy, to także inne dobra kultury powinny
powrócić do swego oryginalnego kontekstu. Niech mozaiki Pompei powrócą na swoje
miejsce z nudnego muzeum w Neapolu, a greckie marmury do Aten, niech skarby
Mezopotamii powrócą do Iraku, a statuetki z pałacu Hishama do Jerycha.
Opróżnijmy wielki Luwr i napełnijmy sztuką małe francuskie miasteczka. Pozwoli
to odtworzyć pęknięty gmach sztuki. Przedmioty sztuki nie mogą być zawłaszczane
przez osoby prywatne, gdyż łączą nas one z Bogiem. Restauracja jest możliwa: w
ostatnich kilku latach Rosja restaurowała ogromną ilość cerkwi, a drogocenne
ikony zostały im zwrócone. W Starej Ładodze, starym rosyjskim mieście, (120 km
od St Petersburga), odrestaurowane cerkwie z XII wieku ponownie błyszczą na
brzegu Wołchowa po latach zaniedbania. Z okropnym narzekaniem rosyjskie muzea
oddają cerkwiom dobra przejęte w dwudziestych latach XX wieku. Zachód może
zrobić to samo: w kościołach, po zwróceniu im przedmiotów sztuki, pojawią się
tysiące zwiedzających, źródło wiary pozwoli nam tworzyć wiecznie, a aberracja
zostanie pokonana.
Rozdział 16
Sumud i Flux
(Trwanie i Przepływ)
Palestyńczycy nazywają swoje przywiązanie do ziemi, do
konkretnego i jedynego kawałka ziemi który wybrali by na nim żyć, słowem
Sumud. Intifada jest aktywną formą Sumudu. Sumud jest formą oporu
przeciwko wykorzeniającej potędze syjonizmu, oświadczył Emile Habibi,
palestyński komunistyczny i jednocześnie prawosławny pisarz chrześcijański.
„Pozostał w Haifie”, głosi epitafium na jego nagrobku. Gdy Żydzi
próbowali wysiedlić jego wspólnotę, Habib pozostał na miejscu. To jest Sumud.
Sumud nie jest nacjonalizmem.
Postępowi syjoniści przedstawiają zwykle walkę Palestyńczyków jako „nacjonalizm
arabski przeciwstawiający się nacjonalizmowi żydowskiemu”. Dlatego proponują
zadowolić wyimaginowany nacjonalizm Palestyńczyków symbolami: flagą, hymnem,
państwem, miejscem w ONZ. Przywiązanie do konkretnego miejsca na ziemi, to obca
i dziwaczna dla Żydów myśl; dlatego analizują i przenoszą swoje namiętności na
Palestyńczyków i innych przeciwstawiających im się ludzi. Lecz świat nasz został
zbudowany na idei Sumud, będącym naturalnym stanie człowieka.
Szczęśliwa demokracja starożytnej Grecji opierała się na
Sumud. Obywatel Aten nie mógł łatwo przenieść się do innego miasta-państwa,
powiedzmy Megary, ponieważ nie stawał się tam obywatelem Megary. Mógłby tam
mieszkać, lecz jego prawa byłyby poważnie uszczuplone. Komuna (gmina) jest
właściwą wielkością państwa zapewniającego lepszą przyszłość, idealną dla
ludzkości - wnioskował Włodzimierz Lenin w swoim Państwie i rewolucji na
podstawie analizy Komuny Paryskiej 1871, przeprowadzonej przez Karola Marksa.
Maksymalnie lokalne, parafialne, nasze przyszłe miasta i wioski oparte na
Sumud, odtworzą rozdartą materię społeczeństwa ludzkiego.
Okrutni neokonserwatyści, kierujący polityką zagraniczną USA, to
przeważnie Żydzi, a ideologia wielu z nich ma swe źródło w trockizmie, pisał
Michael Lind w New Statesman. Zaproponował on wyjaśnienie: „istnieje
odmienna trockistowska kultura polityczna, wykazująca resztkowy wpływ nawet na
osoby, które wyrzekły się trockizmu, lub które nigdy nie były trockistami, lecz
odziedziczyły tą kulturę polityczną po swoich rodzicach lub starszych mentorach.
Niezwykła wojowniczość w polityce zagranicznej połączyła się z pragnieniem
eksportowania ‘rewolucji’ (najpierw socjalistycznej, a potem, wśród byłych
trockistów, którzy przeszli do liberalnego centrum lub prawicy, ‘globalnej
rewolucji demokratycznej’)” ().
Jest to myśl interesująca, lecz niedostatecznie głęboka, gdyż
zamiast redukować problem do jego trockistowskich korzeni, powinniśmy szukać
wspólnych korzeni trockistów oraz neokonserwatystów. Ponieważ chcą oni
eksportować nie ‘rewolucję’, lecz wizję zglobalizowanego świata. Czy to pod
sztandarem czerwonym, czy też pod sztandarem amerykańskim, żydowscy radykałowie
usiłują zniszczyć państwo narodowe i wytępić tradycje lokalne. Wydaje się, że
ludzie ci w ogóle nie dbają o sztandar; gdy tylko bowiem uda im się podkopać
tradycje oraz specyficzne cechy narodowe, różnorodność świata zostanie
zniszczona.
Pomimo ogromnych różnic, mają oni wiele wspólnego z innymi
rzecznikami globalizacji, czy będzie to George Soros, von Hayek czy Karl Popper.
Jeśli chodzi o ich zapatrywania, to ich żydowskie pochodzenie nie jest tutaj
przypadkowe. Wskazał na to dr Avi Beker, dyrektor Spraw Międzynarodoswych
Światowego Kongresu Żydów, członek rad Yad Vashem, Bar Ilan University, oraz
Beth Hatefutsoth, w „Rozproszenie i globalizacja; Żydzi i międzynarodowa
ekonomia” ().
Pisze on:
„Rozpatrywanie historii gospodarczej
różnych okresów wielokrotnie potwierdza wyjątkowy wpływ Żydów na rozwój
ekonomiczny, a szczególnie na ich rolę w kierowaniu ekonomiki na bardziej
globalne tory. Z perspektywy historycznej wydaje się, że rozproszenie Żydów, ich
koncentracja w pewnych gałęziach gospodarki, ich ruch ku centrom ekonomicznym i,
być może, nawet ich narodowe oraz religijne cechy dawały im w różnych okresach
historycznych pewne przewagi niezbędne w gospodarce globalnej.
Być może historycy żydowscy zostali powstrzymani od próby
metodologicznego i porównawczego sprawdzenia związku między rozproszeniem Żydów
i procesem globalizacji gospodarki światowej właśnie z powodu antysemickich
oskarżeń pod adresem Żydów, jako eksploatujących i kontrolujących finanse
świata. Żydzi nie są jedynymi liderami w światowej gospodarce i, wbrew
antysemickim twierdzeniom, nie są oni najbogatsi. Jednakże, odgrywali oni
krytyczną i innowacyjną rolę w gospodarce światowej w różnych okresach
historycznych. W ciągu setek lat, istnienie Żydów w diasporze oparte było na
globalizacji, także i dzisiaj, podobnie jak w wielu okresach w przeszłości,
Żydzi głoszą idee globalizacji i są jej rzecznikami. W gospodarce, tak jak i w
innych dziedzinach, wyjątkowa historyczna rola Żydów oraz historyczna świadomość
ich uniwersalnej misji zostały dowiedzione”.
Istnieje kilka sposobów interpretowania żydowskiej skłonności do
internacjonalizmu i globalizacji. Optymiści widzą to jako dowód najwyższego
człowieczeństwa Żydów. Wybitny żydowski krytyk sztuki, Clement Greenberg, wielki
obrońca sztuki abstrakcyjnej, powiedział „być może, według ‘światowych norm
historycznych’, Żyd europejski przedstawia sobą wyższy typ człowieczeństwa niż
jakikolwiek inny, dotychczas osiągnięty” ().
No tak, jest to możliwe. Jest także możliwe, jak mówią cynicy, że Żydzi widzą
jedynie niewielką różnicę między różnymi narodami i ludami; dla Żydów, goj jest
gojem, i goje mogą być razem traktowani jednakowo; przytacza się także takie
żydowskie deklaracje jak: ”Narodowości muszą zniknąć! Religie muszą
przeminąć! Jednak Izrael nie zniknie, ponieważ ten mały lud jest ludem wybranym
przez Boga” ().
Istnieje żydowski dowcip na temat komunistycznej przyszłości,
gdy wszystkie narodowości i religie znikną, a w kwestionariuszach zostanie tylko
jedno pytanie: „Czy był/a Pan/i Żydem/ówką w czasach przedkomunistycznych?”
Chociaż daje on do zrozumienia, że chodzi o podejrzliwość nie-Żyda, żart ten
można zinterpretować jako poczucie, że żydowskość przetrwa narody oraz wiary.
Kevin McDonald zauważył, że wyeliminowanie narodów byłoby
korzystne dla Żydów ze względów praktycznych, ponieważ mogliby grać zespołowo
przeciwko oddzielnym ludzkim jednostkom. Jednakże, zakładałoby to zdolność
przewidywania odległej przyszłości. O wiele łatwiej jest zauważyć, że potężny
proces ułatwiania komunikacji (Flux) sprzyja Żydom, ponieważ mieszkając w
różnych krajach mogą łatwo współdziałać. Dlatego, jeśli chodzi o potrzebę
ułatwienia komunikacji, żydowski interes zbiega się z interesami wielu innych
ludzi.
Jednak udoskonalona komunikacja nie jest wyłącznie
dobrodziejstwem. Gdy komunikacja będzie rzeczywiście wspaniała i można będzie
łatwo komunikować się z miejsca A z miejscem B, bardzo szybko potrzeba
komunikowania się zaniknie, ponieważ A i B staną się bardzo podobne, jeśli nie
identyczne. Z drugiej strony, brak dróg i nowoczesnej komunikacji chroni kraj
zarówno przed znudzonymi turystami jak i okrutnymi najeźdźcami.
Dziewiętnastowieczny angielski podróżnik zapytał palestyńskiego szlachcica,
dlaczego Arabowie nie budują dróg? Mądry Arab odpowiedział: dlaczego mam budować
drogę dla przybysza, który by odwiedzał moją żonę? Miał on rację: lepsze drogi
sprowadziły obce armie, a następnie przyszli syjoniści.
Teraz możemy rozważyć paradygmat ‘Fluxu’, który przedstawia
wspólną podstawę różnych ruchów żydowskich. ‘Flux’ (ang. przepływ)
jest najogólniejszą formą swobodnego przemieszczania się, czy to za pomocą
środków ekonomiki liberalnej, jak w społeczeństwie otwartym Poppera i von
Hayeka, czy za pomocą brutalnej siły, jak w syjonizmie, czy też za pomocą
rewolucyjnych środków trockizmu, względnie amerykańskic interwencji militarnych
realizowanych przez neokonserwatystów. Wszystkie te różne przemieszczenia
wspierają ‘Flux’ (Przepływ) przeciwko ‘Sumudowi’ (Trwaniu).
Filosemita wyraziłby tą myśl standardowo „Żydzi są zawsze za
wolnością”, natomiast antysemita powiedziałby, „Żydzi są piekielnie zawzięci by
zniszczyć społeczeństwa nie-żydowskie”. Obaj będą mieli rację co do
konsekwencji. W sposób podobny funkcjonuje rzeka, która dostarcza wodę, przenosi
towary i ludzi, lecz podczas powodzi także niszczy wsie na swej drodze. Nie
można powiedzieć, że ‘rzeka jest zawsze dobra’, lub że ‘żydowskie wpływy są
zawsze zbawienne’. Jedynie Bóg jest zawsze zbawienny, natomiast skłonności są
zbawienne do momentu, gdy są dobrze zrównoważone.
Świat lepiej przedstawiać nie jako manichejskie pole bitwy dobra
ze złem, ale jako taoistyczną arenę wiecznych zmagań przeciwstawnych sił,
energii i entropii, różnorodności i jednorodności, lub ‘Sumudu’ i ‘Fluxu’. Obie
są potrzebne, lecz, jeśli ludzkość ma przetrwać, należy zapobiec absolutnemu
zwycięstwu jednej z tych sił.
Różnorodność, tj. tysiące szczepów, tradycji kulturalnych,
języków i wierzeń, jest zagubionym rajem ludzkości. Jest to duchowy równoważnik
dostarczania paliwa, ponieważ różnorodność jest także źródłem energii. Gdy
różnorodność, ogromna bateria pełna energii, jest rozładowywana, energia jest
upuszczana i ujednolicenie, lub entropia, wzrasta jako ‘opłata’ za uwolnioną
energię. Tak zwana „wielokulturowość” jest fałszywą różnorodnością, po prostu
krótkim przystankiem przed ujednoliceniem i śmiercią.
Flux rozładowuje ‘baterię’
różnorodności. W stanie zrównoważonym, upuszczona energia powinna tworzyć sztukę
oraz wiarę, lecz może zostać skierowana na utylitarną użyteczność. Mammon, ta
personifikacja uwielbienia chciwości, konkuruje z Bogiem (sztuką i wiarą) o
upuszczaną energię; bo, jak mówi Ewangelia, ‘Nie można służyć Bogu i Mamonie’.
W terminach teologicznych, Naród Wybrany miał w założeniu
kierować upuszczaną energię ku Bogu, pomagając podzielonym plemionom w duchowym
zjednoczeniu. Cel ten został w pełni osiągnięty z narodzeniem Chrystusa. Lecz od
tego momentu, baterie różnorodności są w dalszym ciągu rozładowywane. W
żydowskiej bajce, uczony czarownik ożywia Golema, bezmyślnego robota, i prosi go
o przyniesienie wody. Lecz uczony nie znał magicznego słowa zatrzymującego
Golema, i ten nosił wodę aż cały dom został zalany. W pewnym sensie, Żydzi to
zbiegły Golem, zatapiający nasz świat. Sumud jest magicznym słowem
zatrzymującym Golema.
Flux jest sposobem na wolność.
Wyobraźmy sobie stado owiec, zamkniętych w szopie. Chcą one uciec na wolność na
zielone łąki, daleko od brudnej zagrody, być może jak najdalej od stada i
surowego pasterza. Nie mogą otworzyć wrót, lecz zauważyły zewnętrznego
sojusznika: wilka. Wniosek dobrze znał La Fontaine, lecz nie my. Owce mogą być
jeszcze uratowane, jeśli rozpoznają zamiary wilka, wstrzymają jego przyszłe
plany i nie pozwolą zrealizować przepływu (‘Fluxu’) baraniny do jego brzucha.
Nieograniczony Flux jest śmiertelny dla ludzi. Możesz to
zauważyć podczas kolejnej podróży wakacyjnej do Turcji. Gdy przyjaciele będą
leżeć na plaży, weź samochód i pojedź w skaliste góry Anatolii. Tam, nad
wartkimi potokami i bystrzynami, znajdziesz ruiny wspaniałych bizantyjskich
miast z opustoszałymi kościołami. Odwiedzał je święty Paweł, a święty Jan słał
im płomienne listy apostolskie. Jakie nieszczęście je spotkało? Stały się ofiarą
‘Fluxu’. Tysiące lat temu, góry i doliny Azji Mniejszej zamieszkiwał bitny lud
bizantyjski. Anatolijscy chłopi oraz wojownicy zapewniali zaplecze dla
powstałych na wybrzeżu miast. Gdy Konstantynopol został zaatakowany przez Arabów
w ich błyskawicznej kampanii północnej, Anatolijczycy zatrzymali inwazję i
ustalili granicę pomiędzy ziemiami muzułmańskich Arabów i prawosławnym
Cesarstwem Bizantyjskim. Anatolijczycy utrzymywali na wyciągnięcie ręki Persów
oraz Kalifat Bagdadzki, zapewniając Cesarstwu pokój.
Lecz Bizancjum narzucono neoliberalne idee; jako że wielki
wynalazek laureata Nagrody Nobla, Miltona Friedmana, należy, wraz z lichwą, do
najstarszych plag wynalezionych przez człowieka. Bizantyjscy neoliberałowie
wyjaśnili rodzimej arystokracji, oraz rozącej się warstwie kapitalistów, że
dobrze byłoby sprywatyzować ziemie Anatolii, zrezygnować z nie przynoszących
handlowego zysku górskich upraw rolnych, i zamiast nich rozwinąć na szeroką
skalę wypas owiec. Ludzie bogaci i dzierżący władzę posłuchali tej logicznej
rady. Przejęli ziemie, zamienili je na pastwiska, i osiągnęli znaczny zysk.
Bezrobotni i bezrolni chłopi stłoczyli się w Konstantynopolu, a ich jałowe góry
opustoszały.
Neoliberalna idea udowodniła swoją wartość: Wielkie Miasto nad
Bosforem otrzymało ogromne dostawy taniej baraniny i jednocześnie wielką ilość
taniej siły roboczej. W tym czasie plemiona tureckie zainteresowały się leżącą
za granicą Anatolią, gdzie czekała ich przyjemna niespodzianka: ujrzeli wielkie
pustkowia Azji Mniejszej, którą zapełniały niezliczone stada owiec i niewielu
pasterzy. Wtargnęli tam, owce przydały im się na kebab a miejscowych pasterzy
zasymilowali i utworzyli Imperium Ottomańskie. Wkrótce zdobyli także Wielkie
Miasto, ponieważ miasto bez zaplecza nie może się utrzymać.
Taki był koniec Cesarstwa Bizantyjskiego. Nie zostało ono
zniszczone przez Turków, jak twierdzą nasze podręczniki szkolne, lecz przez
ówczesnych neoliberałów, natomiast Turcy zabrali jedynie wyludnione okolice.
Taki sam koniec czeka Imperium Żydoamerykańskie, ponieważ szybko niszczy ono
podstawę swojej siły. Jednakże jego ideolodzy nauczyli się jednej lub dwóch
rzeczy z historii, i znaleźli rozwiązanie, poprzez nadanie swojej polityce
wymiaru globalnego. Rzeczywiście, gdyby plemiona tureckie przyjęły
neoliberalizm, nigdy nie wkroczyłyby do Anatolii: pociliby się w przepoconych
sklepikach na swoich stepach. Jeśli zwyciężą ludzie ‘Fluxu’, całą ludzkość czeka
złowroga przyszłość.
Ludzkość miała bardzo długi okres ‘Fluxu’ (czyli relatywnie
swobodnego przepływu ludzi, towarów oraz kapitału – przyp. M.G.). Dał on nam o
wiele więcej wolności osobistej niż moglibyśmy osiągnąć w inny sposób. Lecz nie
odbyło się to za darmo; utraciliśmy drogocenną różnorodność. Gdy ona przeminie,
czeka nas duchowa śmierć. Aby przetrwać, powinniśmy powrócić do ‘Sumudu’ (Przetrwnia
– taka idea występuje w samej nazwie telewizji katolickiej „Trwam” – przyp.
M.G).
Dziewiętnastowieczni myśliciele lewicowi oraz prawicowi, od
chłopskiego syna Pierre-Joseph Proudhona, do znakomitego wiedeńskiego samobójcy
Otto Weiningera, przeczuwali, że Żydzi pomyślnie się rozwijają w warunkach
‘Fluxu’, natomiast Sumud jest odpowiedzią nie-Żydów na nadmierny Flux.
A zatem obecny awans Żydów może postrzegany jako bardzo niebezpieczny symptom
dla Ludzkości.
Nie znaczy to, że Żydzi tworzą Flux, ponieważ obserwujemy
Flux (przepływ) także i bez Żydów. Ich miejsce mogą zająć Azjaci w Afryce
Wschodniej, Bengalczycy w Indiach, Szkoci w Anglii, Jankesi w USA, lub domorośli
entuzjaści ‘Fluxu’. Ściśle mówiąc, niezwykłe powodzenie Żydów powinno służyć
jako wskaźnik rozprzężenia społeczeństwa. Powierzchowni antysemici myślą, że po
usunięciu Żydów z ich stanowisk, problem nadmiernego ‘Przepływu’ zostałby
rozwiązany. Lecz jest to klasyczny błąd młodego doktora uśmierzającego ból i
lekceważącego chorobę. Dyskryminacja Żydów jest nie tylko moralnie nie do
przyjęcia, jest to także polityka błędna. Po usunięciu Żydów, ich miejsce
zajęliby ludzie spośród nie-Żydów chcący być ‘Żydami’. Zamiast tego,
społeczeństwo mogłoby wyleczyć się za pomocą wspaniałego środka: jeśli Żydom
dobrze się powodzi jako bankierom, należałoby tak zreorganizować system bankowy,
aby po prospericie bankierów pozostały tylko wspomnienia, jak po holenderskich
hodowcach tulipanów. Włodzimierz Lenin zaproponował ustalenie dochodów bankierów
według średniego wynagrodzenia robotników i to pomogło: w Rosji Radzieckiej,
przy całkowitym braku dyskryminacji, system bankowy nie interesował Żydów.
Jeśli Żydom dobrze powodzi się w mediach, należy media
zdemokratyzować. Internet oferuje nam nowe, wolne i dostępne dla każdego forum
wymiany poglądów oraz pozyskiwania informacji. Jeśli Żydzi opanowali ogłoszenia,
dziedzinę tą można będzie zlikwidować. Będziemy żyć lepiej bez stałego
nawoływania do kupowania i konsumowania. Jeśli, jak w USA, Żydzi stanowią
ogromną większość prawników, system prawny powinien być dotąd usprawniany, aż
zapomni się o wielomilionowych powództwach i roszczeniach o wynagrodzenie za
poniesione szkody.
W przypadku opanowania przez Żydów produkcji alkoholu, co
zdarzyło się w Cesarstwie Rosyjskim w XIX wieku, znaleziono rozwiązanie. Rząd
rosyjski znacjonalizował gorzelnie, i otrzymał z nich większy dochód niż podatek
dochodowy, przy sposobności kończąc z falą zatruć alkoholowych. (Właśnie ta
akcja nacjonalizacji, a nie ‘prześladowania’, spowodowała żydowską emigrację do
USA).
Jeśli Żydzi odnoszą w świecie sztuki sukcesy przekraczające ich
najbardziej fantastyczne marzenia, znaczy to, że świat sztuki jest chory i
trzeba nim się zająć. Jeśli Żydzi opanowali amerykańską produkcję filmową,
Hollywood należy zamknąć, ponieważ możemy obyć się bez Terminatora-3 i
Seksu w mieście. W każdym razie, jedyne wartościowe filmy ostatnich lat
zostały nakręcone poza światem żydo-amerykańskim, w Iranie oraz w Chinach.
Imperializm jest manifestacją ‘Fluxu’. Nowoczesny imperializm
amerykański jest lansowany przez prawicowych neokonserwatystów. Także lewicowa
frakcja trockistowska w ZSRR wspierała imperialistyczną politykę wszechświatowej
rewolucji, dopóki nie została powstrzymana przez Stalina, który wysunął hasło w
stylu Sumud ‘Socjalizm w jednym kraju’. Imperializm brytyjski lansował
prawicowy premier brytyjski, Disraeli, który pomimo że został ochrzczony,
zachował żydowską dumę (hubris) i okrutny szowinizm. (Disraeli marzył o
stworzeniu państwa żydowskiego, i był prawdziwym założycielem syjonizmu, a nie
Theodor Herzl). Walczył on z rozsądnymi przekonaniami Anglików, dla ktorych
„kolonie były kamieniami młyńskimi na szyi kraju macierzystego” ().
Francuski polityk ‘lewicowy’ Adolphe Cremieux, założyciel Alliance Israelite
Universelle, był wielkim zwolennikiem imperializmu francuskiego. (Nadał on
francuskie obywatelstwo Żydom algierskim, pozostawiając ich muzułmańskich
sąsiadów obywatelami drugiej kategorii w ich własnym kraju. W ten sposób
przygotował nasiona algierskiej wojny z lat pięćdziesiątych XX wieku).
Imperializm nie polepszył losu zwykłych Anglików oraz Francuzów
z ‘krajów macierzystych’. Przyniósł on im wiele wojen i masową imigrację, a
zakończył się całkowitym wyczerpaniem. Gdybyśmy mieli Ziemi w nadmiarze,
moglibyśmy pozwolić USA na rozprzestrzenianie imperializmu aż się zawali; lecz
niestety, świat zawali się wcześniej. Tak więc, Sumud (‘Trwanie’) jest
tendencją antyimperialistyczną, która może być popierana zarówno przez
prawicowców Gladstone i Pata Buchanana, jak i lewicowca Eugene V. Debsa z I
Wojny Światowej.
Ruch ‘dumy gejowskiej’ należy do ‘Fluxu’. W zbitce tej nie mam
zarzutów do słowa ‘gej’. Ostatecznie, prywatne życie mężczyzn i kobiet jest ich
prywatną sprawą. Jednakże ‘hubris’ nie jest sprawą prywatną, a ‘duma’ to po
prostu polskie tłumaczenie ‘hubris’. Dumni Żydzi, dumni geje, dumni Amerykanie,
machający swoimi tęczowymi, niebiesko-białymi i gwiaździstymi flagami są
jednakowo odrażający, ponieważ symbolizują oni ‘hubris’ ‘Przepływu’.
Nie oznacza to, że Flux powinien być wyeliminowany. Świat
potrzebuje trochę ‘Fluxu’, ponieważ bez niego nie mielibyśmy ani uniwersalnych
idei, ani wielkiej wymiany informacji na Internecie. Lecz jego ‘hubris’ powinien
być złamany, za pomocą większego uświadomienia, ponieważ Flux konsumuje
ograniczoną energię różnorodności, nasze wspólne dziedzictwo. Podobnie żydowskie
osiedla z ich zielonymi trawnikami i basenami pływackimi kwitną konsumując
nieodnawialną wodę z podziemnych warstw wodonośnych, skazując palestyńskie
wioski na suszę i pragnienie.
Podejście w stylu Flux i Sumud nie jest
rasistowskie; stanowi ono opozycję w stosunku do sloganu ‘Krew i Ziemia’. Ziemia
to nasz początek i koniec, ponieważ krew w rzeczywistości nie wystarczy. Po roku
1993, wielu Palestyńskich uciekinierów powróciło do Palestyny. Jest to bardzo
dobre zjawisko, i można mieć nadzieję, że jeszcze więcej będzie mogło powrócić.
Ci którzy powrócili to wspaniali ludzie, pełni dobrych zamiarów. Są oni
Palestyńczykami z krwi i kości. Lecz żyli w ciągu wielu lat gdzie indziej tracąc
kontakt ze swoją glebą. Stali się oni ludźmi ‘Fluxu’. W lepszym świecie mogliby
nauczyć się od miejscowych chłopów, jak na powrót stać się ludnością rdzenną.
Lecz w świecie realnym, to przykład i sukces ludzi ‘Fluxu’ uczy rdzenną ludność.
Rdzenni wieśniacy i ludność miejska Palestyny często wyrażą swoje niezadowolenie
przy okazji awansu reemigrantów, którzy są ich bliskimi krewnymi, często
kuzynami, jednak władza w Ramallah i Gazie jest nieproporcjonalnie
skoncentrowana w ich rękach, kosztem miejscowych.
Jednakże, nie jest to kwestia władzy: mój dobry przyjaciel,
Palestyńczyk, który powrócił z Ameryki, Sam, zbudował centrum handlowe w
Ramallah, chociaż takie centrum przyśpieszy oddzielanie miejscowych dzieci
palestyńskich od ich ziemi. Zielone wzgórza wokół Ramallah są niebezpiecznym
miejscem na figle, ponieważ czujni izraelscy snajperzy strzelają do dzieci i do
dorosłych nie czyniąc rozróżnienia, a zatem dzieci z Ramallah muszą biegać po
korytarzach centrum handlowego. Jutro nie będą troszczyć się o otaczające ich
wzgórza; będą woleli środowisko sztuczne. Tak więc, syjonistyczny Flux
armii izraelskiej i kapitalistyczny Flux amerykańskiego centrum
handlowego ‘zmówiły się’ przeciwko palestyńskiemu ‘Sumudowi’ (‘przetrwaniu’).
Dobre zamiary Wuja Sama prowadzą do mniej wspaniałych wyników.
Co mogą robić powracający, względnie dowolny imigrant
gdziekolwiek na świecie? Czy ich – nas - skazano na wspieranie ‘Fluxu’, po tym,
jak uprzednio burza wojny, perswazja głodem, ciekawość lub szansa wygnały nas z
naszych ojczystych stron? Nie.
W brytyjskich Indiach, zwierzchnik urzędujący z dala od
brytyjskich ośrodków władzy, miał wysyłać roczne raporty swoim płatnikom.
Czasami, po dokładnym przeczytaniu takiego raportu, mogliby oni napisać na
ostatniej stronie: „Thompson jest beznadziejny. Stał się tubylcem”. Oznaczałoby
to, że ożenił się z autochtonką, ubiera się w tubylcze ubrania, spędza czas z
krajowcami i nie bardzo troszczy się o sprawy białego człowieka. Został stracony
dla Imperium, dla ‘Fluxu’, ponieważ oddzielił się i włączył w nowy Sumud.
Ernest Fenollosa, amerykański orientalista pochodzenia
sefardyjskiego z Salem w stanie Massachusetts, zasymilował się w Japonii w epoce
Medji. Nauczył się języka, zakochał się w japońskiej kulturze i nie pozwolił
zginąć tradycyjnemu japońskiemu teatrowi, Noh – kwintesencji japońskiego
‘Sumudu’. Jego praca zainspirowała pisarza Ezra Pound, innego człowieka
‘Przetrwania’.
To jest droga wyjścia dla nas: zasymilować się, zaprzestać
‘Fluxu’ i przyłączyć się do nowego ‘Sumudu’, starannie ucząc się zwyczajów i
obyczajów danej ziemi, postępując zgodnie z jej prawami, kochając jej lud,
dołączając się do ich kościoła, przyjmując ich przewodnictwo, mówiąc w ich
języku, wyzbywając się dumy (hubris) ‘Fluxu’ i kochając wielką ideę Sumud.
Myślałem o tym stojąc za małą czarną dziewczynką w kolejce do komunii w naszej
parafialnej cerkwi.
Rozdział 17
STRZAŁA ZENONA
(czyli jak dochodzić swoich racji z Żydami)
Wygramy wojnę, jeśli – i kiedy – wygramy spór. Byłem o tym
przekonany od roku 1991, gdy na własne oczy zobaczyłem, jak upadło potężne
supermocarstwo nuklearne ponieważ przegrało w ideologicznej dyspucie. W walce o
Palestynę można stosować tą samą zasadę. Nasz przeciwnik jest chroniony przez
potężną, niewidzialną technologię, wykonaną z najlepszych sofizmatów, lecz ma on
swoją piętę Achillesa, i Apollo może wciąż ją wskazać Parysowi, naszemu
łucznikowi.
Opublikowaliśmy ostatnio ironiczny esej Johna Domingo pod
tytułem „Wzrost filosemickich ataków” ()
i otrzymaliśmy nań wiele odpowiedzi. Reakcje żydowskie były do przewidzenia i
można je podsumować jednym zdaniem: „Nie możecie powiedzieć niczego wiążącego o
Żydach, ponieważ my wszyscy jesteśmy różni”. Prawdopodobnie spotkaliście się z
takim stwierdzeniem. Nie wiedząc o tym, respondenci w rzeczywistości posługują
się paradoksem Zenona. Ten grecki filozof ‘udowodnił’, że Parys nie zabił
Achillesa: w dowolnie wybranym momencie strzała Parysa znajduje się w określonym
punkcie w przestrzeni, tak więc nie porusza się ona i nie może zabić ().
Istnieje gałąź matematyki zwana rachunkiem całkowym, która pomaga uporać się z
tym paradoksem i udowadnia to, co i tak wiemy: chociaż strzała znajduje się w
spoczynku w każdym wybranym momencie, w rzeczywistości ona porusza się i zabija.
Podobnie Żydzi: chociaż są różni, mogą doskonale działać zgodnie.
Oto interesujący list objaśniający ten punkt widzenia:
Od: Lanny Cotler
Jestem Żydem, który jest całkowicie
przeciwko izraelskiej okupacj Palestynyi. Po co dowodzić cokolwiek o Żydach w
ogólności? Wszelkie ogólniki, jakie moglibyście sformułować, nie potrafiłołyby,
nie mogłyby dokładnie mnie opisać. Jaki więc jest tego cel, oprócz wbudzania
emocji, które nie poszerzają, lecz zawężają ludzkie poglądy?
Ten ‘zakaz uogólniania’ jest integralną częścią żydowskiej
niewidzialnej technologii. Bez pewnej możliwości generalizowania, nie można
odpowiedzieć nawet na niewinne pytanie, na przykład, ile jabłek leży na stole?
Gdybyśmy nie generalizowali, należałoby odpowiedzieć: wszystkie te jabłka są
różne, i nie mogą być liczone. Aby policzyć, trzeba generalizować. Żadna
dyskusja polityczna nie jest możliwa bez generalizowania. i ludzie bez trudności
dokonują uogólnień.
Na przykład deklaracja „Nie w naszym imieniu” (Not in our
name), podpisana między innymi przez Rotschilda oraz rabina Lernera,
stwierdza: „Rząd Busha stara się narzucić wąsko pojmowaną, nietolerancyjną i
upolitycznioną postać fundamentalizmu chrześcijańskiego, jako politykę rządową
Ma ona na celu pozbawienie kobiet ich praw reprodukcyjnych, wygnanie gejów z
życia publicznego z powrotem do kryjówek itd.” Czy jest to generalizowanie?
Tak, i to dosyć mylące jako że wśród chrześcijańskich fundamentalistów można
znaleźć pastora Charlesa Carlsona i jego ruch We Hold These Truths / Strait
Gate Ministries (),
wielkiego wroga administracji Busha. Pastor Chuck wspiera narody Palestyny i
Iraku w ich obronnej walce przeciwko Izraelowi i Ameryce, jest on także
przeciwny aborcjom. John Domingo słusznie odpowiada:
„... cała idea wyróżniania prawicowych chrześcijan jest
nietolerancyjna sama w sobie. Czy ekstremizmem jest żądaniem wyjęcia spod prawa
aborcji, zakazania przekazywania wartości homoseksualnych i udowadnianie, że
istnieje naukowa wartość doświadczenia duchowego? W moim przekonaniu jest to
nietolerancja, i bezpośrednie potępienie, a nawet odrzucenie jakiegokolwiek
alternatywnego światopoglądu. Krótko mówiąc, jest to cecha umysłu fanatyka.”
Dobrze, lecz cóż z tego? Można
argumentować przeciw temu uogólnieniu aż do utraty tchu, lecz założę się, iż ci
ludzie nie zaszczycą waszego zarzutu odpowiedzią. Zakaz generalizacji odnosi się
tylko do Żydów, i jedynie do ocen negatywnych ich postępowania: o cudownych
Żydach można pisać dzień i noc, i żaden Lanny Cotler nie będzie zajmował waszego
czasu swoimi zarzutami.
Jednakże sofizmat Zenona nie ogranicza się do Żydów. Można go
znaleźć w pismach Josepha Massada, profesora Uniwersytetu Columbia i ucznia
Edwarda Saida. Massad jest obecnie atakowany przez Żydów syjonistów, i życzymy
mu szczęścia w zwalczaniu przeciwników. Lecz w swoich artykułach popełnia on te
same błędy logiczne, jakie można znaleźć u zwykłego, przeciętnego żydowskiego
autora listów. Pisze on:
Żydzi, czy to w Ameryce, Europie,
Izraelu, Rosji, czy Argentynie, są, jak inne grupy, niejednolici w swoich
politycznych czy socjalnych poglądach. Jest wielu izraelskich Żydów, którzy
krytycznie odnoszą się do Izraela, tak samo jak są amerykańscy Żydzi, którzy
krytykują politykę Izraela. W moich pracach i wykładach zawsze rozróżniałem
Żydów, Izraelczyków i syjonistów. To ci, którzy próbują twierdzić, że Żydzi,
Izraelczycy i syjoniści to jedna grupa (i że myślą oni całkowicie podobnie), są
antysemitami. W rzeczywistości Izrael nie ma prawnej, moralnej, ani politycznej
podstawy do reprezentowania Żydów całego świata (których jest dziesięć
milionów), którzy nigdy nie upoważnili go do takiego stanowiska i którzy
odmawiają przeniesienia się do tego kraju. W przeciwieństwie do grup
proizraelskich, nie sądzę, że działania izraelskie są działaniami „żydowskimi”,
lub że odzwierciedlają wolę ludu żydowskiego z całego świata!
Massad zaprzecza, że „akcje izraelskie są ‘żydowskimi’ akcjami”.
Lecz ostatnio rząd izraelski skonfiskował tysiące akrów nieżydowskiej ziemi i
domów w Jerozolimie, stosując „ustawę o nieobecnych” (Absentees Law).
„Ustawa o nieobecnych” dokładnie rozróżnia między Żydem i nie-Żydaem; nie-Żyd
traci swój dom i ziemię nawet, jeśli poszedł do następnej wioski lub uciekł do
lasu przed ostrzałem. W ten sposób wieśniacy z En Hod stracili swoją własność,
chociaż przenieśli się jedynie jakieś trzy km dalej, a wieśniacy z Biram
stracili ją, gdy po prostu poszli do pobliskiego Jish. Z drugiej strony,
własność żydowska ma być ‘zwracana’ Żydom, nawet po pięćdziesięciu latach
nieobecności i emigracji, jak to dzieje się obecnie w Iraku i Libii, a w Europie
Wschodniej miało miejsce jakiś czas temu. Konfiskata jest działaniem
„żydowskim”, ponieważ żydowska Halachah odrzuca samą koncepcję własności
nie-Żyda. Według prawa żydowskiego, własność nie-Żyda można zagrabić. Tak więc,
masowe konfiskaty z lat pięćdziesiątych XX wieku, jak i obecne, są działaniami
„żydowskimi” per se.
Massad zapewnia, że: „w rzeczywistości Izrael nie ma prawnej,
moralnej, ani politycznej podstawy do reprezentowania Żydów całego świata,
którzy nigdy nie upoważnili go do takiego stanowiska i którzy odmawiają
przeniesienia się do tego kraju”. Jest to dziwne twierdzenie jak na
Profesora Uniwersytetu Columbia. Wybory nie są jedynym usankcjonowanym sposobem
na zostanie przedstawicielem lub władcą jakiejś zbiorowości. Królowie nie byli
wybierani, lecz słusznie reprezentowali swój naród. Jest kilku Żydów którzy
zgodziliby się z Massadem, lecz jest ich mniej niż Amerykanów twierdzących, że
prezydent Bush ich nie reprezentuje – patrz inicjatywa demokratów Kerry’ego „Nie
w naszym imieniu”
().
Należy tę inicjatywę uważać za figurę retoryczną, raczej jako wyrażenie
sprzeciwu wobec polityki Izraela (względnie Busha), lecz nie jako ocenę
rzeczywistości. W rzeczywistości poparcie dla Izraela ze strony ludzi
określających siebie jako Żydzi jest bardzo wysokie (zgodnie ze statystykami
USA, wynosi dobrze ponad 80 procent), lecz nawet ważniejsze jest uznanie, przez
nie-Żydów, Izraela jako państwa żydowskiego, reprezentującego interesy
żydowskie.
Podstawa prawna przedstawicielstwa izraelskiego jest dobrze
dowiedziona: Niemcy, znaczący członek rodziny narodów, przekazał do Izraela nie
objęte testamentami majątki Żydów – obywateli Niemiec, którzy nie mieli żadnych
związków z Izraelem. Prawo izraelskie pozwala na ukaranie każdego człowieka na
ziemi, który działał przeciwko Żydowi, nawet jeśli Żyd ten nie miał związku z
Izraelem. Proces Eichmana był przykładem takiej nierównej sprawiedliwości, a
Izrael nie został skrytykowany przez żadną poważną organizację żydowską ani
żadne państwo.
Inny przekonywujący dowód miał miejsce podczas obchodów ku czci
sześćdziesięciolecia wyzwolenia Oświęcimia w roku 2005, gdy ceremoniom uczczenia
Oświęcimia towarzyszyła Hatikwa, narodowy hymn Izraela, i przewodniczyli
im przedstawiciele rządu Izraela. Massadd wkłada pewne twierdzenie w usta swoich
oponentów, pisze, że uważają oni, że „wszyscy Żydzi, czy to izraelscy czy
spoza Izraela (a większość Żydów świata nie jest Izraelczykami), są
odpowiedzialni za wszystkie działania Izraela i że wszyscy oni mają ten sam
pogląd co Izrael. Lecz jest to kompletny antysemicki nonsens”. Ba, jest to
nie tylko „kompletny antysemicki nonsens”, lecz kompletny nonsens. Naturalnie,
istnieje cała masa różnych poglądów wśród Żydów, w Izraelu i poza Izraelem;
faktycznie w Izraelu jest więcej Żydów, którzy sprzeciwiają się polityce rządu,
niż w USA. I znowu dochodzimy do Zenona: ta wielość poglądów nie znaczy, że
strzała nie leci i nie zabija.
Poza zaprzeczeniami Massada oraz wielu antysyjonistycznych
Żydów, istnieje jeszcze inne zaprzeczenie: zaprzeczenie żydowskiej państwowości.
Przyjęto, że ma to być czysto metafizyczna jednostka, bez żadnego materialnego
znaczenia. Lecz Massad może pojechać do Jerozolimy i znaleźć tam imponujący
pałac w Talbiye, na którym znajduje się wyraźny napis: The Jewish People
Policy Planning Institute (Instytut Planowania Polityki Narodu Żydowskiego).
Tak więc, kiedy Zenon twierdził, że nie ma ruchu (ponieważ co jest słuszne dla
strzały jest słuszne dla każdego ‘poruszającego się’ ciała), Diogenes spokojnie
spacerował przed nim. Ta demonstracja ruchu była subtelnym wykazaniem błędu
sofizmatu Zenona.
(Miejsce na ilustrację ze str. 172
oryginału)
Co do odpowiedzialności, jest to sprawa
sporna. Czy Joseph Massad, obywatel amerykański, jest odpowiedzialny za wojnę
prowadzoną przez USA w Iraku? Jeśli odpowiedź brzmi ‘tak’, to Żyd jest w równej
mierze odpowiedzialny za poczynania żydowskiej polityki. Jeśli odpowiedź brzmi
‘nie’, to cała koncepcja indywidualnej odpowiedzialności za decyzję państwa
upada i wojna traci swoją podstawę prawną. Jeśli - i kiedy – patrioci iraccy
rozszerzają obronę swojej ziemi na terytorium wroga, to przyjęta teoria wojny
usprawiedliwia ich, tak jak usprawiedliwia akcje bojowników palestyńskich, bo
jest to uznane za prawo odwetu strony walczącej. Prawo odwetu oparte jest na
indywidualnej odpowiedzialności za decyzje państwa – w przeciwnym wypadku, odwet
byłby po prostu bezprawnym mordowaniem.
Massad oświadcza: „zawsze rozróżniałem Żydów, Izraelczyków i
syjonistów”. Dobrze; lecz w wojnie na Bliskim Wschodzie, kto z tej trójki jest
walczącym przeciwnikiem Palestyńczyków (i Irakijczyków, Irańczyków itd.)? Czy są
to Izraelczycy? Lecz na ‘Izraelczyków’ składa się także milion Palestyńczyków i
innych, chrześcijan, muzułmanów, a nawet bahaistów. Czy są to syjoniści? Jednak
niewielu jest Izraelczyków nazywających siebie ‘syjonistami’ - Uri Avnery jest
jednym z niewielu tak się nazywających, ponieważ ten bojownik o wolność obronił
ten tytuł w izraelskim sądzie. Nawet złośliwie antygojowski ruch Chasydów
Lubawickich ()
nie uważa siebie za ‘syjonistyczny’, chociaż domaga się on wygnania
Palestyńczyków z Ziemi Świętej.
Problem ten nie jest w wcale trywialny; „znajomość wroga” jest
pierwszą decyzją polityczną, twierdził niemiecki legalista Carl Schmitt. Nie
możemy zwyciężyć dopóki nie zidentyfikujemy przeciwnika. Dla czystych heglistów,
najbardziej właściwym winowajcą jest „duch judaistycznej supremacji”, lecz
jeśli mamy do wyboru „Żydów, Izraelczyków i syjonistów”, stroną walczącą jest
prawdopodobnie żydowska państwowość i światowe żydostwo, jako nośnik ducha
judaistycznej supremacji, pomimo pluralizmu ich poglądów. Nie jest to wróg z
naszego wyboru: byłoby łatwiej za wroga mieć po prostu osadników z Hebronu i
Gazy; lub, w ostateczności, pewnych syjonistów. Lecz to państwowość żydowska
zadecydowała o prowadzeniu wojny, i tym samym stała się stroną walczącą.
Massad i inni przyjaciele nie mają śmiałości zaproponować ten
wniosek, ponieważ obawiają się przylepienia im etykiety ‘fanatyków’, tego
drugiego uniwersalnego żydowskiego narzędzia obrony. W moim artykule Tsunami
in Gaza ()
porównałem żydowską obsesję oddzielnego (od gojów) pogrzebu, zamanifestowaną
podczas tsunami, z ich obsesją oddzielnego zamieszkania, zamanifestowaną w
dziwacznej idei fizycznego usunięcia żydowskich osadników z Gazy. Według mnie,
osadnicy mogą pozostać, jeśli chcą i jeśli zdołają żyć w spokoju ze swymi
sąsiadami. Porównanie to zirytowało niektórych Żydów na utworzonej ad hoc liście
mailingowej, i zaatakowali to jako ‘fanatyzm’.
1. Brian pisał:
- Jestem Żydem...W tym artykule, gdy Shamir pisze że postawa
jaką krytykuje jest „istotną częścią żydowskiej wiary”, przechodzi on na pozycje
fanatyzmu.
2. Donna pisała:
Fanatyzm nie powinien być tolerowany przez nikogo z nas
przeciwko nikomu. Uczę się z tej dyskusji, w ostatnich paru latach ludzie
przekazywali mi swoje fanatyczne uwagi na temat żydów, a ja pozostaję bez słowa.
3. List Liat:
Trzeba nam otwarcie dyskutować z fanatyzmem przeciwko Żydom,
a ty mówisz, że nie jest to potrzebne. Proszę cię byś uczestniczył w tym ruchu.
Oznacza to, że oczekuję byś traktował naciski antyżydowskie (sic! Iz.Sz.)
poważnie. Szczególnie, gdy czterech Żydów podnosi
kwestie fanatyzmu w poczcie jaką wysłałeś. Oczekuję, że uznasz nas za partnerów
w tych wysiłkach i warto byś sprawdził, jak twe listy mogły na nas
wpłynąć.
Zamiast omawiania poczynań Izraela: czyli masowej konfiskaty
ziemi gojów i wymuszonej separacji Żydów od nie-Żydów, miłujący pokój Żydzi
ukierunkowali dyskusję w naszej grupie na „naciski antyżydowskie” i na „fanatyzm
antyżydowski”. Tych czterech Żydów w jednej grupie sprawiło, jak często to się
dzieje, że zmieniła ona kierunek dyskursu. Sterroryzowali i zastraszyli oni
moderatora grupy, i nie jestem pewny, czy ich wkład do zmagań w Palestynie
usprawiedliwia to zamieszanie.
Oto ich podsumowanie dyskusji:
Działania Izraela, związane z katastrofą tsunami, nie mają
żadnego związku z wyjaśnieniem spraw okupacji. Lecz sprawa tego, czy artykuł
który ty, Alison, wysłałaś, jest czy nie jest fanatycznie antyżydowski jest
absolutnie związana z naszymi wysiłkami. Gdybyśmy byli z Zachodu, olbrzymie
dziedzictwo nacisków antyżydowskich podniosłoby nas na duchu. Ważnym jest, żeby
wyraźnie piętnować fanatyzm antyżydowski, bez żadnych uników. Myślę, że
większość prac Shamira, łącznie z poniższym artykułem, jest fanatyczna, myślę
także, że my wszyscy jesteśmy zobowiązani podjąć konieczne osobiste wysiłki
przeciwko wszelkiego rodzaju fanatyzmowi, ponieważ fanatyzm skierowany przeciwko
Żydom jest czymś złym, tak samo jak fanatyzm skierowany przeciwko każdej innej
grupie.
Gdzie leży błąd w tym najwyraźniej niepodważalnym dowodzie?
Fanatyzm, tj. uprzedzenie przeciwko grupie wyimaginowanej, niezorganizowanej i
nie będącej stroną w walce, powiedzmy blondynom, lub czarnym, lub ludziom
nazywającym się ‘Piotr’ – nie jest sympatyczny. Jest to moralna wada, jak
hipokryzja wzglednie sknerstwo. „Jest to absolutnie niewybaczalne. Tak samo jak
gdybyśmy zapomnieli odpowiedzieć na ostatni list cioci Basi.” – mówiąc słowami
naszego Michaela Neumanna. Na przykład, blondynce z Europy Wschodniej jest
ciężko wjeżdżać do Izraela, ponieważ automatycznie podejrzewana jest o
prostytucję Lecz pewien rodzaj uprzedzeń jest normalny – jest to kalkulacja
oczekiwania. Na przykład, są plakaty wzywające do używania kondomów podczas
stosunków seksualnych z obcymi. Mają one za zadanie uprzedzić młodzież, choć
można także nabawić się choroby wenerycznej od własnego partnera; lecz jest to
uprzedzenie pożyteczne; tak samo jak plakat ostrzegający przed kieszonkowcami w
pewnych miejscach. Czy uważalibyście zdanie: „bankier / prawnik zedrze z ciebie”
– za zdanie fanatyczne? Jeśli tak, jestem całkowicie za fanatyzmem. Wszystko
wskazuje na to, że bankier lub prawnik zedrą z ciebie, gdy tylko dasz im
najmniejszą szansę. Tak, są wyjątki: Lenin i Robespierre byli prawnikami – lecz
oni pierwsi zgodziliby się z tym uprzedzeniem.
Ponadto, koncepcja fanatyzmu nie może być używana w stosunku do
grup będących stronami w walce. Błędem jest nazywanie każdego stanowiska do,
powiedzmy, partii komunistycznej, lub neokonserwatystów – „fanatyzmem” Podczas
wojny, zorganizowane grupy walczą ze sobą; na przykład, katolicy walczą z
protestantami w Irlandii Północnej; w Palestynie, Żydzi walczą przeciw
nie-Żydom; w Drugiej Wojnie Światowej, Rosjanie i Amerykanie walczyli z Niemcami
i Włochami; w Iraku, Amerykanie walczą z Arabami. Żołnierze izraelscy, mają
rozkaz strzelać, tak aby zabić, do każdego uzbrojonego Araba, każdego
podejrzanego nie-Żyda, jak to się zdarzyło w przypadku angielskiego aktywisty
pokojowego Toma Hurndalla. Fanatyzm w ogóle nie wchodzi tu w grę: to jest wojna.
Jeśli chodzi o Żydów – są oni zorganizowaną grupą walczącą,
obecnie w stanie wojny. Dla zorganizowanej ich podgrupy – Żydów amerykańskich –
jest to wojna kolonialna, którą prowadzą (a nie po prostu wspierają) w
Palestynie. Są oni wrogo nastawieni do sił pro palestyńskich, tak samo jak
Amerykanie do Arabów w wojnie irackiej. Nie znaczy to, że każdy Amerykanin (lub
Żyd) jest wrogiem; więcej, jest wielu dobrych Amerykanów (lub Żydów) którzy są
przeciwni wojnie w Iraku (lub Palestynie). Niech ci Żydzi (lub Amerykanie) będą
dumni, że przekroczyli linię, ponieważ jest to wielkie osobiste osiągnięcie.
Jednakże, ich obecność po naszej stronie nie likwiduje wojny. Podobnie, było
wielu dobrych i śmiałych Amerykanów, którzy pozdrawiali Hanoi podczas wojny
wietnamskiej, lecz wojna była kontynuowana z niesłabnącą siłą.
Przyznanie, że Żydzi są stroną w walce, jest całkowicie zgodne z
wypowiedzeniem wojny Niemcom przez Chaima Weitzmana w imieniu Narodu
Żydowskiego. Nie oznacza to, że aprobujemy wojnę totalną. W wojnie także są
rzeczy niedopuszczalne. Nie chcemy wskrzeszać krwiożerczych diatryb Ilii
Erenburga, który nawoływał rosyjskich żołnierzy do mordowania ‘kobiet i
nienarodzonych szczeniąt przeklętej rasy [niemieckiej]’ Taka wojna nie jest na
zawsze, nie musi być ona totalna, lecz jest to wojna i ŕ la guerre comme ŕ la
guerre. Gdy jest wojna, nie ma fanatyzmu, lecz normalne działania wojenne;
uprzedzenie nazywane jest ‘arogancją’ i uważane jest za zachowanie do
zaakceptowania.
Inny miłujący pokój Żyd, Aslan Levin, argumentował przeciwko
temu:
W swoim tekście mówisz, że „my” (myślę, że tutaj masz na
myśli wszystkich żądających wolności dla narodu Palestyńskiego) jesteśmy „w
stanie wojny z Żydami”, w dużej mierze tak samo, jak Ameryka była w stanie wojny
z Niemcami. Argumentujesz w sposób pseudo-logiczny, opisując poniekąd
nieszkodliwy fanatyzm skierowany przeciwko blondynkom i prawnikom,
przygotowujesz pole dla fanatyzmu przeciwko Żydom (jako narodowi, oczywiście nie
przeciwko indywidualnym Żydom), z którymi „my” jesteśmy w stanie wojny. A skoro
jesteśmy w tym stanie, to nie jest fanatyzm.
Nawet jeśli wierzysz w ten rodzaj sofistyki, możesz
przynajmniej zastanowić się nad praktycznymi konsekwencjami takiej argumentacji.
Rosnąca ilość Żydów zmienia swoje rozumienie spraw Izraela przesuwając się ku
wspieraniu zakończenia okupacji, a nawet wzrasta liczba rozumiejących wrodzony
problem „żydowskiego państwa”. Czy myślisz, że twoja retoryka wspomoże ten ruch?
Podobnie w świecie Palestyńczyków i Arabów wzrasta zrozumienie różnicy pomiędzy
Żydami i Izraelem oraz otwarcie się na sojusze z Żydami i grupami Żydów. Czy
myślisz że twoja retoryczna wojna pomoże temu?
Brzmi to sensownie i mądrze, lecz po zastanowieniu znajdujemy
inny przykład sofistyki. Rzeczywiście, argument Levina ma zastosowanie do każdej
wojny. Wielu, prawdopodobnie większość, Palestyńczyków nie jest związana z
Ruchem Oporu i woli żyć w pokoju, nawet w nieludzkich warunkach narzuconych im
przez żydowskie państwo. Jednakże, państwo żydowskie nie stosuje się do
argumentu Levina, lecz prowadzi bezlitosną wojnę przeciw cywilom. Wielu,
prawdopodobnie większość, Irakijczyków woli pokój niż ataki Amerykanów, lecz
oddziały amerykańskie wciąż ich atakują. Levin mówi: „Rosnąca ilość Żydów
zmienia swoje zrozumienie spraw Izraela”. Bardzo dobrze, lecz to nie kończy
wojny. „Zmiana zrozumienia” nie wystarcza.
Miliony Niemców nie tylko ‘zmieniło swoje zrozumienie’, lecz
głosowało przeciwko Hitlerowi w ostatnich wolnych wyborach. Pomimo tego, nie
zatrzymało to jednak amerykańskich i brytyjskich sił powietrznych przed
bombardowaniem milionów całkowicie niewinnych Niemców – kobiet, dzieci,
antyfaszystów. Amerykanie zbombardowali Belgrad i Bagdad – czy przejmowali się
kto jest za, a kto przeciwko Saddamowi i Miloszewiczowi? Miliony Amerykanów
demonstrowało przeciwko wojnie w Wietnamie, lecz w tym samym czasie zmasakrowano
wioskę Mi Lay.
Taka jest logika wojny. Żydowskie dziecko w Nowym Jorku,
Montrealu lub Tel Avivie jest niewinne – lecz nie jest ono bardziej niewinne niż
dziecko niemieckie w Dreźnie, lub dziecko palestyńskie w Khan Yunes. Wojna
zawiera w sobie mordowanie niewinnych. Dlatego wojna jest zła. Lecz w
napierającej na nas wojnie, nie ma sensu żądać dwóch różnych podejść do Żydów i
do nie-Żydów z powodu wątpliwej koncepcji ‘fanatyzmu’.
Wracając do żydowskich aktywistów, chciałbym zacytować Zeva
Chafetsa, amerykańskiego Żyda, który pisał w amerykańskiej gazecie
syjonistycznej The New York Daily News:
„Edward Said nie wysadził Marines w Libanie w roku 1983, nie
wzniecił palestyńskiej intifady, ani nie wysłał wahabickich misjonarzy, aby
nawoływali do przemocy wobec niewiernych. Oczywiście, nie on skierował samolot
na World Trade Center. To co zrobił, polegało na zagłuszeniu intelektualnego
radaru Ameryki”.
Niektórzy Żydzi (i nie tylko Żydzi) dokładnie tak robią –
poprzez wskrzeszenie widma uprzedzenia (fanatyzmu), próbują zagłuszyć nasz
intelektualny radar. Rzeczywiście, z powodzeniem zagłuszyli radar Josepha
Massada; opublikował on nawet recenzję książki Nortona Mezevinsky’ego i świętej
pamięci Izraela Shahaka, oskarżając ich o fanatyzm i antysemityzm:
„Według autorów, jako antysemitów, winny jest judaizm, a nie
syjonizm i zsyjonizowany judaizm. Baruch Goldstein, który zmasakrował
Palestyńczyków w al-Haram al-Ibrahimi w święto Purim, nie jest rozpatrywany w
kontekście rasizmu i kolonialnego syjonizmu oraz swoich niezliczonych masakr
Palestyńczyków, lecz jako część tradycji żydowskich mordów nad nie-Żydami.
Zaangażowanie się autorów w syjonistyczny projekt asymilacyjny kulturalnego
przekształcenia Żydów w europejskich nie-Żydów, przy nazywaniu ich w dalszym
ciągu Żydami, jest wszędzie obecne. Ponieważ autorzy mają długą historię
opozycji do kolonialnego syjonizmu, więc zgadzają się z syjonizmem
asymilacyjnym, który swój impuls asymilacyjny zapożyczył od Haskala”.
Jest tutaj pewna poetyczna sprawiedliwość, że Massad,
oskarżający Shahaka o antysemityzm, jest teraz oskarżany o to samo przestępstwo:
podobnie jak Zinowiew, który oskarżał Trockiego o zdradę, aż nie okazało się, że
sam jest oskarżony o zdradę. Zgadzam się z Shahakiem, nawet jeśli Massad
umieszcza go wśród ‘fanatycznych antysemitów’: zbrodnie przeciwko nie-Żydom w
Palestynie mają quasi-religijny kontekst, jak miała go Noc Świętego Bartłomieja
we Francji. Massad myli się przyjmując, że ruch asymilacyjny ograniczony jest do
syjonistów – komuniści radzieccy i chrześcijanie byli tak samo za asymilacją,
jak syjonizm. Dejudaizacja Izraela jest koniecznym krokiem na drodze do
ustanowienia państwa demokratycznego – marzenia Edwarda Saida. Byłoby to
zwycięstwem nad główną partią wojny, żydostwem, ponieważ zdejudaizowany Izrael
stanie się Palestyną, nawet, gdyby żaden pojedynczy Żyd nie był zraniony lub
zmuszony do emigracji. Chad Powers słusznie powiedział:
„Gdyby zwykłym członkom żydowskiej społeczności (zostawmy już
mówienie o nie-Żydach) pozwolono kiedykolwiek śmiało spojrzeć w oczy
hipokryzjom, paradoksom, i gwałtom dokonanym nad żydowską tożsamością i
historią, wspólnota ta prawdopodobnie uległaby samozagładzie uciekając ze wstydu
i rozczarowania. Odarci ze swego wiecznie propagowanego statusu „bohaterskiej
ofiary”, wielu „urodzonych Żydów” nieuchronnie wyemigrowałoby z „żydowskiej
fortecy przeciwko innym ludziom”, starając się być wiernymi nowej tożsamości”
()
- palestyńskiej w Palestynie i amerykańskiej w USA.
Nasz przyjaciel, rzecznik sprawy palestyńskiej i płodny autor
internetowy George Pumphrey, także został nabrany przez Zenona. Przykładowo,
kiedy Manfred Stricker, za Anną Arendt, odwołał się do ‘żydowskich lichwiarzy z
Alzacji’, Pumphrey natychmiast dał mu po łapach:
„Mówienie o „Żydach z Alzacji”, gdy przedstawia się jedynie
sytuację alzackich lichwiarzy, a nie reszty żydowskiej ludności Alzacji, jest
wielkim uogólnieniem. Nikt nie twierdzi przecież, że wszyscy alzaccy Żydzi byli
bogaci lub zajmowali się lichwą. Lecz sposób, w jaki to przedstawiono tutaj,
mógłby (błędnie) doprowadzić do tego wniosku”
().
Tutaj ponownie: wszelka generalizacja – odnosząca się negatywnie
tylko do niektórych Żydów – jest zakazana. Pumphrey brnie dalej:
„Dzięki syjonistom, żaden inny naród na planecie nie jest tak
generalizowany – zarówno pozytywnie jak i negatywnie – jak Żydzi. Żydom nigdy
nie pozwala się być ludźmi, z ich cechami dodatnimi i wadami.”
Jest to oczywisty nonsens. Każda grupa jest ‘generalizowana’ – w
nie mniejszym stopniu Niemcy (Pumphrey mieszka w Niemczech), niż Rosjanie,
Arabowie, Francuzi. Prawdopodobnie naród Liechtensteinu nie jest uogólniany,
gdyż mało kto wie o jego istnieniu; skądinąd, ‘bycie narodem’ oznacza bycie
generalizowanym. Pumphrey też nie okazał się być ponad tą koniecznością, gdyż
musiał przejść do uogólnienia Żydów, lecz pozytywnego:
„Żydzi, którzy, w swojej większości, są uniwersalistami, nie
godzą się z szowinistyczną koncepcją „czystości etnicznej” dla swego ‘kraju
rodzinnego’.”
Z mego doświadczenia wynika, że każde słowo tego uogólnienia
jest nieprawdziwe. Żydzi są ‘uniwersalistami’, jeśli jest to dobre dla Żydów; w
przeciwnym wypadku są doskonałymi partykularystami. Lecz jest to pestka w
porównaniu z kolejnym twierdzeniem naszego przyjaciela:
„Antysemityzm
jest szowinizmem. Nie rozpoczyna się on od wrogości w stosunku do Semitów, lecz
od poczucia wyższości nad Semitami (i w końcu wszystkimi innymi). Wybór
przedmiotu szowinizmu jest kwestią taktyki a nie strategii. Szowinista odczuwa
wyższość nad różnymi grupami ludzi, lecz wyraża swój szowinizm zgodnie z liniami
chwilowych lub taktycznych priorytetów.”
Jest to błąd faktyczny: z trudnością można znaleźć antysemitów,
którzy odczuwają swą wyższość nad Żydami. Negatywne odczucia w stosunku do
wrogów – a powyżej przedstawiliśmy sytuację, w której Żydzi są stroną w walce –
to coś normalnego; nie można o nich pisać jako o ‘fanatyzmie’ lub ‘szowinizmie’.
Na przykład podczas wojny francusko-niemieckiej w roku 1870 Francuzi
nienawidzili Niemców, a Niemcy nienawidzili Francuzów. Nie byli oni
„fanatykami”, ponieważ w czasie wojny kategoria ta nie ma zastosowania.
Potrzebowali oni tej nienawiści jako obrony psychologicznej na czas wojny:
trudno jest zabijać bez nienawiści. Gdy wojna się skończyła, stosunki szybko się
znormalizowały i obecnie są one raczej braterskie. Tak samo Żydzi, jeśli i kiedy
przestaną być oni stroną walczącą, nie będą nienawidzeni.
Błędy George’a Pumphrey’a, znakomitego myśliciela i aktywisty,
wynikają z jego obsesji na tle ‘fanatyzmu’ i ‘szowinizmu’. Pisze on:
„W następstwie Drugiej Wojny Światowej dominującą normą
zachowań obywatelskich stała się odraza do wszelkiej ideologii opartej na
szowinizmie, ponieważ WSZELKA ideologia oparta na szowinizmie jest zwiastunem
wydarzeń, które mogą doprowadzić do czystek etnicznych (czy to w postaci
wypędzenia z danego terytorium czy też poprzez ludobójstwo).”
Raczej wątpię w każdą dominującą normę, ponieważ gdyby była ona
dobra dla nas, nie byłaby dominująca. Największe czystki etniczne były
przeprowadzone po II Wojnie Światowej przez jej zwycięzców i nie towarzyszyła
temu żadna ideologia szowinistyczna: mam na myśli deportację etnicznych Niemców
z Polski, Czech i Prus. W dyskursie panuje antyszowinizm, ponieważ dostarcza on
filozoficznej broni pozwalającej poradzić sobie z narodowym oporem
przeciwstawiającym się zawładnięciu przez obcych. Tak więc, rosyjska opozycja
przeciwko zawładnięciu przez Zachód zwykle nazywana jest ‘szowinistyczną’ lub
‘czerwono-brązową’. Antyszowinizm panuje w narzuconym przez Zachód dyskursie
liberalnym, ponieważ pozwala on działać spółkom ponadnarodowym; importować tanią
siłę roboczą, i uświęcać Żydów, jako tradycyjnych wrogów szowinizmu.
Lecz w obecnych czasach, jedynie „nasza strona” obawia się
„fanatyzmu”. Daniel Pipes, ulubiony mędrzec Busha i gorliwy nacjonalista
żydowski, wyjaśnił, że Żydzi w ogóle nie obawiają się tego oskarżenia:
„Przez lata dominowało stanowisko [Pipesa], że zagrożenie ze
strony radykalnego Islamu implikuje imperatyw skoncentrowania środków
bezpieczeństwa na muzułmanach. Poszukując gwałcicieli, spogląda się jedynie na
mężczyzn. Podobnie, szukając islamistów (stronników radykalnego Islamu),
spogląda się na populację muzułmanów. Lecz organizacje lewicowe i islamistyczne
tak skutecznie wpłynęły na opinię publiczną, że kulturalne społeczeństwo stroni
od poparcia skupienia się na muzułmanach. Nieustraszona [żydowska] felietonistka
Michele Malkin ostatnio opublikowała książkę noszącą prowokacyjny tytuł W
obronie internowania: Przypadek rasowego profilowania w II Wojnie Światowej i
wojnie przeciwko terrorowi. Prawidłowo wnioskuje ona, że rządy, w swojej
polityce bezpieczeństwa wewnętrznego, szczególnie w czasie wojny, powinny
uwzględniać przynależność narodową, etniczną i religijną i angażować się w coś,
co nazywa ‘profilowaniem groźby’.”
Pipes i Malkin, ostrze zorganizowanego żydostwa amerykańskiego,
nawołują do internowania muzułmanów w zamkniętych obozach i pozbawiania ich praw
konstytucyjnych. Guantanamo to pierwsza jaskółka ich sukcesu. Nie lękają się
użyć broni uprzedzenia w stosunku do nie będącej stroną walczącą wspólnoty
muzułmańskiej, ponieważ mają zaufanie do naszych przyjaciół, Massada, Pumphreya
i innych, którzy zablokują każde podobne posunięcie wobec nich.
Problem ten jest bardzo widoczny na całym świecie. W Szwecji,
aktywiści na rzecz Palestyny są kierowani przez młodego człowieka pochodzenia
palestyńskiego, lecz wychowanego w Szwecji, Ammara Makboula. Ten Makboul
nienawidzi ‘fanatyzmu’ tak bardzo, że zakazał wszelkich wzmianek o ‘osadnikach
żydowskich’ w Gazie, z powodów podobnych do tych, jakie określił Pumphrey w
związku z żydowskimi lichwiarzami z Alzacji. Według niego, należy ich określać
jako ‘osadników’, bez ‘fanatycznego i antysemickiego odwoływania się do ich
żydowskości’.
Przeciwnik nie ma takich obaw. Alan Dershowitz nawołuje do
torturowania Palestyńczyków i likwidowania ich wiosek; pomimo to wciąż jest
profesorem prawa na Harvardzie. Inny Żyd, amerykański profesor, Linda Allen z
Baruch College, CUNY, Nowy Jork, nawołuje ()
do przemieszczenia Palestyńczyków na Synaj. Taka sytuacja jest nie do przyjęcia.
Rycerskość naszych przyjaciół przypomina mi śmiałą polską kawalerię z roku 1939
– oni rzeczywiście starali się konno zatrzymać czołgi Heinza Guderiana, ponieważ
uważali, że ich szlachetne dusze z honorem wyjdą ze spotkania z czołgami. Jak
wiemy, Polska skapitulowała w ciągu miesiąca.
Przyjaciele Palestyny nie mają problemu z indywidualnymi Żydami
– mogą być oni dobrzy lub źli, mogą być naszymi stronnikami lub antagonistami.
Lecz przyjaciele Palestyny mają problem z ‘żydostwem’, czyli zorganizowaną
strukturą wspólnot żydowskich. Kilka tygodni temu, Haaretz opublikował
ogromne całostronicowe ogłoszenie podpisane przez wszystkich trzystu znaczących
rabinów kraju, nawołujące do „zemsty na złym ludzie” [Palestyńczykach] i
wymuszenia religijnego obowiązku „nieoddania im ani jednej piędzi świętej
ziemi”. Jest to nawoływanie do świętej wojny.
Odpowiedzią na nawoływanie do wojny jest przeważnie wojna. Gdy
Niemcy wypowiedziały wojnę Francji (w roku 1939) lub Rosji ( w 1941) wszyscy
Niemcy cierpieli w jej konsekwencji, chociaż decyzja została podjęta przez kilka
osób w Berlinie. Obecnie ogromna większość zorganizowanych wspólnot żydowskich
prowadzi wojnę z Palestyną, lecz nasi przyjaciele (na podobieństwo strusia)
próbują nie dostrzegać zła.
Położenie indywidualnych Żydów jest o wiele lepsze niż położenie
członków innych zbiorowości narodowych. Indywidualny Żyd może znaleźć się poza
konfliktem rezygnując ze zorganizowanego żydostwa. Nikt nie musi być Żydem –
każda osoba nazywająca siebie ‘Żydem’ posiada też inną tożsamość. Jest
Amerykaninem lub Izraelczykiem, albo Francuzem. Zatem przyjaciele Palestyny
muszą stawić czoła nie ludziom żydowskiego pochodzenia, ale żydostwu,
składającemu się z ludzi wybierających swoją „żydowskość’ jako najważniejszy
identyfikator.
Wniosek:
W obecnej wojnie, stroną walczącą jest żydostwo; organizacja ta
zdecydowała się toczyć wojnę ze zbyt wieloma wrogami jednocześnie. Jednostki
pochodzenia żydowskiego mogą być dobre lub złe; lecz organizacja ta jest nam
wroga. Zwycięstwo nad nią jest możliwe, lecz musimy przebić jej niewidzialną
tarczę, wykutą wieloma sprawnymi rękami w trakcie wielu sporów
Rozdział 18
Żydzi i Imperium
(Mowa wygłoszona w Izbie Lordów,
Westminster, 23 lutego, 2005)
Panie i Panowie, Gentelmeni, Przyjaciele!
Jako nieznany pisarz z dalekiej Jaffy, mam wieki
zaszczyt mówić do was w tej starej siedzibie demokracji splecionej razem z
arystokracją, i chcę podziękować gospodarzowi tego wieczoru, memu drogiemu
bratu, Jego Lordowskiej Mości Nazirowi Ahmedowi of Rotheram z pokrytego wrzosami
Yorkshire. Dałbym wiele, żeby był tutaj nasz inny drogi zmarły przyjaciel, Sir
Robin, Lord Phillimore, którego przyjaźni zawdzięczam wiele mojej miłości oraz
zrozumienia dla Anglii. Byłem zaledwie młodym człowiekiem, początkującym
dziennikarzem, który przyszedł do pracy w waszej słynnej BBC, kiedy to Lord
Phillimore służył mi za pośrednika i przewodnika po dobrej starej Anglii znanej
z książki „Klub Pickwicka”, jako że pochodził on z najbardziej angielskiego
kawałka ziemi w pobliżu Henley nad Tamizą. W ten sposób Anglia stała się
miłością mojej młodości, ta Anglia pubów podających piwo warzone według starych
angielskich receptur, Anglia schludnych zielonych skwerów Kensington, gdzie
mieszkałem, rannych butelek mleka na schodkach domów, zapachu smakowitego bekonu
z jajkami oraz przypalonych grzanek na śniadanie, przyjemnych w dotyku stron
Guardiana, spokojnej jowialności Anglików, waszych uroczych dziewcząt, tak miło
proponujących i przygotowujących filiżankę herbaty w najmniej odpowiednim
momencie, Anglia waszych obywateli zawsze postępujących fair play,
zielona słodka i cokolwiek małomiasteczkowa Anglia Blake’a, Hopkinsa, Waugha i
G.K. Chestertona, Anglia będąca przeciwieństwem Imperium Brittanicum.
Im więcej kochałem Anglię, tym większą czułem
niechęć do Imperium. Imperium było podłym wynalazkiem XIX wieku. To Imperium
zrujnowało Irak i użyło gazów trujących przeciwko swoim obywatelom, na długo
przed obecną ofensywą Busha i Blaira w Iraku. Żaden ląd nie był zbyt daleko ani
zbyt blisko, by czuć się bezpiecznym przed atakami Imperium: od Shimonoseki w
południowej Japonii do Gondor w górach Etiopii, Od Pekinu do Archangielska, od
Dublina do Kandaharu, od Drezna w Saksonii do Akki w Palestynie, Imperium
bombardowało je wszystkie. I nie mówię tu o dawno minionych dniach królowej
Anny, lecz o ostatnich stu pięćdziesięciu latach, od czasów fatalnego akcentu
waszego pierwszego syjonistycznego władcy, Lorda Beaconsfielda.
W naszym kraju, w Palestynie, większość obecnych
żalów jest rezultatem interwencji Imperium Brytyjskgo. Pierwsza Intifada,
wielkie powstanie arabskie w latach 1936-1939, spowodowane pełzającym
przejmowaniem ziemi przez syjonistów, była zgnieciona z wielkim okrucieństwem
przez siły Imperium. Tysiące rdzennych Palestyńczyków zostało zamordowanych,
straconych, powieszonych, wygnanych ze swojej ziemi. Arabskiej klęski al-Nakba z
roku 1948 nie można zrozumieć, bez uwzględnienia kontekstu poprzedniej wojny
imperialnej przeciwko Palestyńczykom. Armie syjonistyczne dobiły rozbrojoną,
wykrwawioną, bezsilną wiejską ludność, której elita i najlepsi bojownicy zostali
wyeliminowani przez Imperium.
Och, powiecie, dlaczego powinniśmy pamiętać o tym
teraz?. Niestety, nie możemy puścić tego w niepamięć, ponieważ Imperium nie jest
rzeczą przeszłości. Jak monstrualny pasożyt zaczęło ono pełzać po wyssaniu soków
z poddanych Brytyjskich. Jego stolica została przeniesiona do Waszyngtonu oraz
Nowego Jorku, natomiast Anglia została służebną częścią Imperium, Grecją Nowego
Rzymu, lub raczej Tyrem Nowej Kartaginy. Nie tylko wasz RAF pomaga Amerykanom,
lecz także wasze BBC, niegdyś wzór obiektywności, stało się narzędziem
propagandy Nowego Imperium.
Nie przybyłem, aby was potępiać, ale aby złożyć
kondolencje, ponieważ Anglia jest jedną z ofiar tego Imperium. Przybyłem po raz
pierwszy na waszą ziemię jakieś trzydzieści lat temu, i od tego czasu Imperium
konsumuje was w takim samym stopniu, jak konsumuje wszystkich innych. Londyn
stał się kosmopolitycznym miastem bez własnego oblicza, wasze kino jest
zniszczone, waszymi ulicami zawładnęły międzynarodowe sieci sklepów, wasze
gazety należą do syjonistów i istnieje niebezpieczeństwo, że brzemię Imperium
zamieni Anglików w ludzki proch, tak jak było to z Rzymianami oraz
Macedończykami w starożytności, a nizadługo powtórzy się to z Amerykanami.
Imperium nie przynosi ludziom, łącznie z ludnością
kraju macierzystego, niczego dobrego. Rozważmy przypadek Palestyny. Tysiące
młodych Brytyjczyków poległo w imię podbicia Palestyny i oddania jej Żydom.
Popełnili wiele okrucieństw, zamordowali wielu rodzimych mieszkańców, i
narzucili w Palestynie żydowską supremację. Nie otrzymali za to wdzięczności.
Starsi ludzie być może pamiętają późniejsze ataki terrorystyczne syjonistów na
oddziały brytyjskie, zamach na Lorda Moyne. Być może pamiętają dwóch sierżantów
brytyjskich, porwanych i powieszonych przez Żydów, ich martwe ciała zostały
sprofanowane po złapaniu w pułapkę przez morderców. Menachem Begin, nasz
późniejszy premier, był szczególnie dumny z tego. Młodsi ludzie nie będą nawet
o tym wiedzieli, ponieważ wasze media, pamięć i system nerwowy narodu, zostały
zrabowane przez syjonistów, takich jak Conrad Black i Murdock, a oni nie
pozwolą, aby o tym fakcie pamiętano.
Lecz pamięć jest bardzo ważna, ponieważ Nowe
Imperium powtarza metody Starego. Obecnie w Iraku, Stany Zjednoczone i podlegli
im Brytyjczycy kontynuują tą samą starą walkę o zapewnienie żydowskiej
supremacji na Bliskim Wschodzie, ponieważ sama Anglia - lub nawet angielski
biznes - nie ma potrzeby przebywania w Bagdadzie i w Basrze. Wszak na Bliskim
Wschodzie mamy tylko jeden powód do wojen, terroru i problemów - i jest nim
narzucenie żydowskiej supremacji. W naszym kraju, Izraelu oraz Palestynie,
moglibyśmy mieć pokój już dzisiaj, gdybyśmy zgodzili się na równouprawnienie
Żydów i nie-Żydów. Lecz zasada ta, tak dokładnie przestrzegana w Europie, jest
wyklęta przez Żydów w Izraelu. Podobnie było w Anglii, przed reformami z roku
1832, kiedy to wasi poprzednicy nie zgadzali się na zrównanie, w obliczu prawa,
lorda z człowiekiem z ludu; lub w Rodezji Iana Smitha – gdzie biali osadnicy nie
chcieli zrównać się w prawach z czarnymi.
Zatem Żydzi nie chcą być równi. Lecz dlaczego
powinniście pomagać im w ich dążeniu do supremacji? Istnieje taki dowcip
amerykański [autorstwa Jay Leno]: „Jeśli Bóg nie zniszczy Hollywood, to powinien
przeprosić za Sodomę i Gomorę". Rzeczywiście, jeżeli Anglia wspiera państwo
żydowskie, w którym panuje apartheid, to powinna przeprosić Rodezję oraz
Południową Afrykę za udział likwidacji ich apartheidu. Dlaczego tak jest? Nie
jest to pytanie retoryczne. Dlaczego Nowe Imperium dąży do wojny, narzucając
sobie ogromne wydatki i narażając się na niebezpieczeństwa, antagonizując
przeciw sobie większą część świata - i wszystko to w interesie żydowskiej
supremacji?
W mojej książce - z promocją której przyjechałem do
Anglii - staram się wyjaśnić, dlaczego Żydzi mają specjalne miejsce w sumieniu
imperialnym. Powierzchownie można to wyjaśnić cechami osobowości, specjalną
pozycją neokonserwatystów w Waszyngtonie i pozycją żydowskich magnatów
medialnych w USA oraz wszędzie indziej. Żydzi rzeczywiście są właścicielami,
kontrolują i wydają wielką część mediów masowych, tej ostoi imperialnego
myślenia; właśnie w ostatnim miesiącu Rotszyld kupił francuski dziennik La
Liberation, a obywatel Izraela kupił kanał TV 4 w Szwecji. Jest to ważne
spostrzeżenie, ale nie wystarczające.
Nowe Imperium, nawet bardziej niż to stare, jest
przesycone wartościami judaistycznymi na poziomie ideologicznym i teologicznym.
To jest kwestia, którą próbuję się zajmować, ponieważ uprzedzenie co do
etnicznego i religijnego pochodzenia jakiejś osoby jest nie tylko niewłaściwe,
lecz często wprowadza w błąd. Tak naprawdę, największymi wrogami wartości
judaistycznych są często ludzie pochodzenia żydowskiego, że wspomnę tu świętego
Pawła, Karola Marksa i Simone Weil, aby uczynić swój wywód bardziej zrozumiałym.
Innego przykładu może dostarczyć Sir Carl Popper, wasz kolega, który określił
judaistyczną koncepcję wybraństwa jako ‘podłą’. Odrzucił także propozycję
zamieszczenia swojego nazwiska w „Żydowskiej Księgdze Roku”, ponieważ, jak
powiedział, nie wierzy w rasę i nie ma nic wspólnego z żydowską wiarą i
wartościami - pomimo swojego żydowskiego pochodzenia. Nie można koncentrować się
na narodowości, należy spojrzeć na ideologię. W Waszym przypadku, Michael Howard
jest mniej judaistyczny od Tony Blaira, ponieważ ten pierwszy sprzeciwia się
zniesieniu swobód brytyjskich i wprowadzeniu ustawodawstwa antymuzułmańskiego,
natomiast drugi wmanewrował Wasz kraj w iracką wojnę w interesach Izraela.
Podczas gdy tendencja judaistyczna jest po prostu
tendencją ideologiczną, to specjalne uczucia względem Żydów są oznaką pewnej
pro-imperialnej predyspozycji. Na przykład Tony Blair jest wielkim zwolennikiem
Imperium. Lecz nawet gdybyśmy o tym nie wiedzieli, moglibyśmy się tego domyślać,
ponieważ wyrażał on nieograniczone poparcie państwu żydowskiemu. Państwo
żydowskie jest państwem, w którym Żyd ma więcej praw niż nie-Żyd. Trzy do
czterech milionów naszych rodowitych mieszkańców nie ma ani praw wyborczych ani
praw obywatelskich ponieważ mają jedną wadę: nie są Żydami. Nie zapominajcie,
Rodezja została zdemontowana z powodu tego samego grzechu etnicznej oraz rasowej
supremacji ().
Jakiś czas temu oglądałem „Hard Talk” ("twarde
rozmowy") z Tomem Sebastianem na BBC. Tom wyciągał zeznania z ugandyjskiego
biznesmena pochodzenia azjatyckiego, żyjącego w Anglii. Mówił mu: „No tak, wy
Azjaci w Ugandzie byliście bardzo zaangażowani w działania czarnego rynku i
przemyt twardej waluty za granicę, pogardzaliście ludnością rodzimą i
wzbranialiście się przed związkami małżeńskimi z nimi.” Faktycznie te same
oskarżenia były tradycyjnie kierowane przeciwko Żydom. Gdyby Tim spróbował
powiedzieć to Żydowi, byłby wylany z roboty tego samego dnia. Lecz gdy chodzi o
muzułmanów - oni nie zrobią zamieszania. Była to tylko „twarda rozmowa”. Nie
jest to więc ‘antyrasizm’. Według mnie, takie coś ponownie wskazuje na
tajemnicze powiązania Żydów z nowym Imperium.
Jedną z przyczyn jest to, że Żydzi po prostu lubią
Imperium. Jeśli trzeba wybierać pomiędzy Anglią i Imperium, Żydzi wybiorą
Imperium. Benjamin Ginsberg, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Johna
Hopkinsa, napisał książkę na ten temat pod tytułem „Żydzi i państwo:
Śmiertelny uścisk”, gdzie udowadnia miłość Żydów do Imperium, każdego
Imperium: Franciszek Józef, ostatni cesarz Cesarstwa Austro-Węgierskiego, zwykł
mawiać, że Żydzi są najbardziej lojalnymi jego poddanymi. W waszym kraju
Disraeli był jednocześnie dumny ze swego żydowskiego pochodzenia i oddany
budowie Imperium.
Żydowski kawał opowiada o dwóch Żydach, braciach z
rewolucyjnej Odessy. Jeden z nich wyemigrował do Anglii i stał się członkiem
Izby Lordów, drugi pozostał w Rosji cierpiąc tak samo jak inni. W końcu rosyjski
brat został zaproszony przez swego brytyjskiego brata do Londynu. Przybył do
Anglii, otrzymał jej obywatelstwo, mając dużo czasu poszedł na Covent Garden,
być może do Pałacu. Nocą bracia wrócili do domu i rosyjski brat zaczął płakać.
„Och nie płacz" - powiedział angielski brat "ty przeżyłeś swoje życie, ja
swoje, mogłoby zdarzyć się całkiem na odwrót.” „Nie rozumiesz mnie - mówi
rosyjski brat - opłakuję Indie, które utraciliśmy”.
Ta miłość do Imperium wyjaśnia łatwość z jaką Żydzi
zmieniają swoje sympatie do jakiegoś państwa - faktycznie, ci sami ludzie,
którzy robili wszystko dla Imperium rosyjskiego, francuskiego lub brytyjskiego,
obecnie zostali gorącymi zwolennikami nowego Imperium Amerykańskiego. Potoczna
opinia nazywa to ‘zachowaniem zdradzieckim’, lecz w rzeczywistości jest to
miłość do Imperium per se, i nie ma znaczenia kto jest tytularną głową tego
Imperium: Żydzi są dobrzy dla Imperium tak długo, jak czują, że Imperium jest
dobre dla nich.
Obecnie w Anglii istnieje duża i kwitnąca
społeczność muzułmańska. Według mnie Islam jest formą chrześcijaństwa, jest
nawet bliższy credo nicejskiemu niż jacyś Zielonoświątkowcy lub inne
amerykańskie sekty. A co ważniejsze, muzułmanie obecnie są po stronie wolności,
przeciwko Imperium, i nie boją się Żydów lub nie-Żydów narzucających wartości
judaistyczne. Społeczność ta jest bardzo ważna dla odwrócenia tendencji. Miejmy
nadzieję, że zapoznane się z nią będzie bardzo ważne dla przyszłości Anglii.
Jest to właściwy czas do przezwyciężenia podziału na
lewicę i prawicę: jeśli Michael Howard jest na prawicy - za wolnością - a Blair
jest na lewicy - za antymuzułmańskim ustawodawstwem, za kontrolą polityczną i za
wojną, to terminy te dzisiaj dużo straciły ze swego znaczenia. We wszystkich
waszych partiach politycznych są przyjaciele i wrogowie Imperium, a równocześnie
wszystkie partie są tak samo infiltrowane przez syjonistów. Istnieje potrzeba
nowego przeorientowania w celu zjednoczenia sił antyimperialnych, aby zupełnie
wycofać brytyjskie oddziały z zagranicy, aby uniezależnić Anglię od
amerykańskiego Imperium, aby w sposób „symetryczny” odpowiedzieć bostońskiej
‘Partii Herbaty’ ().
Interesującym jest, że Izrael Adam jako cezurę, markującą rozpoczęcie
budowy Tysiącletniego Imperium Izraela, traktuje rok 1968, rok sławnej
„rewolucji studenckiej” w praktycznie całej Europie. W tym 1968 roku
nastąpiła także inwazja „zbuntowanej” Czechosłowacji przez wojska Paktu
Warszawskiego i mój, rosyjski podówczas kolega, jak mi opowiadał, brał
udział w Moskwie w demonstracji przeciw tej inwazji, za co na krótko
został w ZSRR uwięziony, by w 1969 emigrować do Izraela. A jeśli chodzi
o autora niniejszego „Wstępu”, to wskutek udziału, w tymże 1969 roku, w
organizacji przerzutów paryskich „Kultur” przez Tatry do Polski, został
zmuszony do pozostania na Zachodzie przez aż 14 lat, przy czym bardzo
szybko na studiach w Berkeley (USA) zmienił charakterystyczne dla
Polaków zdanie na temat tego, gdzie znajduje się największe zagrożenie
nie tylko dla narodów, ale i dla najzwyklejszego życia na naszej
Planecie.
Patrz tekst M.Głogoczowskiego
„Biblia i globalizm” napisany oryginalnie w języku francuskim i
publikowany w jezyku polskim w periodyku „Ojczyzna” nr. 2/2001, oraz w
języku włoskim pod tytułem „Genesi biblica della rivoluzione
iperborghese” w kwartalniku „EUROASIA - rivista degli studi
geopolitici”, no 2, 2005. Termin „rewolucja hiperburżuazyjna” został po
raz pierwszy użyty przez publicystę Denisa Duclos w artykule “La
naissance de l’hyperbourgeoisie”, opublikowanym w Le Monde
diplomatique, sierpień 1998.
Neil Clark pisał w „New
Statesman” z 2 czerwca 2003 roku, w ten sposób o Sorosie:
„Powszechna opinia,
podzielana przez wiele osób na lewicy, mówi, że socjalizm w Europie
Wschodniej upadł na skutek swojej systemowej słabości. Może to być
częściowo prawda, lecz rola Sorosa była decydująca. Od roku 1979, co
roku wydawał on po 3 miliony dolarów na dysydentów, w tym na polski ruch
Solidarności, Kartę 77 w Czechosłowacji i na Andrzeja Sacharowa w
Związku Radzieckim. W roku 1984, założył on swój pierwszy Instytut
Społeczeństwa Otwartego na Węgrzech i wpompował miliony dolarów w ruchy
opozycyjne i niezależne media. Jugosłowianie pozostawali uparcie oporni
i ciągle powierzali rządy niereformowalnej Partii Socjalistycznej
Slobodana Miloszewicza. Soros stanął na wysokości zadania. Od roku 1991,
jego Instytut Społeczeństwa Otwartego przekazał ponad 100 milionów
dolarów na konta opozycji działającej przeciw Miloszewiczowi, zakładając
partie polityczne, domy wydawnicze i „niezależne” media, takie jak Radio
B92, małą zuchwałą studencką radiostację szerzącą zachodnią mitologię,
radio to w rzeczywistości było finansowane przez jednego z najbogatszych
ludzi świata w interesie najsilniejszego narodu świata.”
Soros podkreśla swoją wiarę w
‘społeczeństwo otwarte’, lecz „otwarte społeczeństwa” Sorosa nie
zamierzają być w praktyce otwarte na wszystko. Soros uważa społeczeństwo
za „otwarte” nie wtedy, gdy respektuje ono prawa człowieka i podstawowe
wolności, lecz wtedy, gdy jest ono ‘otwarte’ dla niego i jego
współpracowników do robienia pieniędzy. Skopiował on z wielkim
powodzeniem opracowany przez siebie szablon na całą Europę Wschodnią,
zalecając „terapię szokową” i „reformę ekonomiczną”, rzucając się
następnie, wraz ze swymi współpracownikami, by wykupywać wartościową
własność państwową po zaniżonych do minimum cenach.
Ponad dziesięć lat po upadku
muru berlińskiego, Soros jest niekoronowanym królem Europy Wschodniej.
Jego Uniwersytet Europy Środkowej, z oddziałami w Budapeszcie, Warszawie
i Pradze oraz programami wymiany z USA, bezwstydnie propaguje etos
kapitalizmu neoliberalnego i klonuje następne proamerykańskie pokolenie
przywódców politycznych w tym regionie... realizują oni klasyczny,
sorosowski program prywatyzacji i liberalizacji ekonomiki – prowadzący
do powiększenia przepaści pomiędzy bogatymi i biednymi”.
Soros jest powiązany z innymi
entuzjastami Yizraela, Neil pisze: „W jego Human Rights Watch
znajduje się Morton Abramowitz, zastępca sekretarza stanu USA ds.
wywiadu i analiz w latach 1985-89, a obecnie członek interwencyjnej Rady
ds. Stosunków Zagranicznych; były ambasador Warren Zimmerman (którego
kadencja w Jugosławii zbiegła się z rozpadem tego państwa); oraz Paul
Goble, dyrektor mediów utworzonego przez CIA Radia Wolna Europa/Radia
Liberty (które Soros także finansuje). International Crisis Group (ICG)
Sorosa chlubi się takimi “niezależnymi” luminarzami jak dawni doradcy
ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński i Richard Allen, a
także generał Wesley Clark, w okresie ataku na Jugosławię naczelny
dowódca wojsk NATO na Europę. Wiceprzewodniczącym ICG jest były
kongresman Stephen Solarz, scharakteryzowany kiedyś jako ‘naczelny
taktyk prawnego lobby izraelskiego w amerykańskim Kongresie’ i
sygnatariusz, razem z podobnymi sobie Richardem Perle i Paulem
Wolfowitzem, głośnego listu do prezydenta Clintona z roku 1998,
nawołującego do ‘wszechstronnej politycznej i militarnej strategii
obalenia Saddama i jego reżymu’”
|