Izrael Szamir
Sadzawka Mamilli
I
Czas przyśpieszył. Jeszcze wczoraj nie śmieliśmy nazywać
izraelskiej oficjalnej polityki dyskryminacji Palestyńczyków złowieszczym słowem
„apartheid”. Dzisiaj, gdy czołgi i rakiety Sharon’a rozjeżdżają się po
bezbronnych miastach i wioskach, tego słowa już brakuje. Używając go w stosunku
do Izraela, niepotrzebnie ubliżamy białym rasistom z Południowej Afryki. Oni,
przynajmniej, nie wysyłali artylerii i czołgów przeciwko pokojowym mieszkańcom,
nie dusili Soweto pierścieniem blokady. Nie starali się negować, że ich
Kaffirowie także są ludźmi. Żydowscy rasiści poszli znacznie dalej. Jak za
skinieniem czarodziejskiej pałeczki wrócili do czasów Jozuego i króla Saula.
W poszukiwaniu odpowiedniego słowa, korespondent gazety
„Independent”, Robert Fisk, zaproponował nazwać wydarzenia w Palestynie “wojną
domową”. Jeśli jest to wojna domowa, to zarżnięcie jagnięcia jest walką byków.
Zbyt nierówne są siły stron. Nie Wirginio, to nie “wojna domowa”, to pełznące
ludobójstwo.
W tym miejscu dobry żydowski publicysta powinien wyjąć
chusteczkę do nosa i wykrzyknąć: „Jak my, wieczne ofiary prześladowań i
pogromów, możemy dokonywać takich przestępstw!” Nie wstrzymujcie oddechu
czekając na takie pokajanie się. Żydzi dokonywali ludobójstw także w
przeszłości, i mogą je powtórzyć.
Żydzi nie są bardziej krwiożerczy od innych ludzi. Lecz szalona
myśl o wybraństwie, mania wyższości, rasowej i religijnej, jest siłą sprawczą
każdego ludobójstwa. Jeśli wierzysz, że sam Pan Bóg wybrał twój naród do
rządzenia całym światem; jeśli poważnie uważasz innych za „nie całkiem ludzi”,
to ukarze cię ten sam Bóg, którego imię nadaremnie wspominałeś: zamiast
spokojnej żabki, zamieni on ciebie w maniaka-mordercę. Gdy w latach
trzydziestych XX wieku wirusem tym zarazili się Japończycy, rozwalili Nankin, i
jedli wątroby jeńców. Niemcy, owładnięci kompleksem aryjskiej wyższości,
pobudowali obozy zagłady. Wnikliwi czytelnicy ksiąg Jozuego i Sędziów,
ojcowie-założyciele Stanów Zjednoczonych, przymierzyli się do korony wybraństwa,
i prawie całkowicie wyplenili indiańskich tubylców Ameryki.
Żydowska mania wybraństwa nie raz doprowadzała do ludobójstwa.
Obok Jaffskiej Bramy w Jerozolimie znajdowała się kiedyś półprzemysłowa
dzielnica Mamilla, kilka lat temu zburzona przez budowniczych domów
mieszkalnych. Na jej miejscu wzniesiono gigantyczny parking podziemny i
szkaradny zespół domów dla superbogaczy, graniczący z luksusowym hotelem
„Cytadela Dawida”. Nieco dalej zachował się stary cmentarz Mamilli, gdzie
pochowano arabskich wodzów, którzy przyszli z Omarem w roku 638, oraz sadzawka
Mamilli, prostokątny zbiornik na wodę o wymiarach stadionu i głębokości pięciu
metrów, wykopany na rozkaz Poncjusza Piłata. Gdy nie ma w nim wody, podobny jest
do wielkiego wykopu. Niedaleko od sadzawki, podczas prac budowlanych, znaleziono
grób jaskiniowy z wieloma setkami czaszek i kości. Na pamiątkę był postawiony
krzyż i napis: „Jedynie Bóg zna ich imiona”. Czasopismo Biblical Archaeology
Review, (którego wydawcą jest amerykański Żyd, Herschel Shanks) wydrukowało
długi artykuł[1] izraelskiego archeologa Ronny Reich’a o tym
znalezisku.
Szczątki zmarłych były pochowane w jaskini w roku 614 naszej
ery, który to rok był najstraszniejszy w historii Palestyny aż do XX wieku.
Szkocki historyk i geograf Adam Smith napisał w książce Historical Geography
of Palestine: “Rana straszliwej katastrofy roku 614, która pozostawiła
widoczne ślady w tej ziemi, nie zabliźniła się do tej pory”.
W roku 614 Palestyna była prowincją Cesarstwa Bizantyjskiego.
Był to kwitnący kraj, większość ludności wyznawała chrześcijaństwo. Rolnictwo
było dobrze rozwinięte, wykorzystywano skomplikowany system nawadniania i
przemyślnie ukształtowane tarasy. Tłumy pielgrzymów odwiedzały święte miejsca:
wzniesiona przez Konstantyna Bazylika Podniesienia na Górze Oliwnej oraz
Bazylika Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa (Grób Pański), uważane były za
wzniesione ludzką ręką cuda świata. Pustynię Judejską ożywiały nabożeństwa w
osiemdziesięciu klasztorach, posiadających zbiory bezcennych rękopisów. Ojcowie
Kościoła, błogosławiony Hieronim z Betlejem, Orygenes i Euzebiusz z Cezarei,
wciąż jeszcze żyli w ludzkiej pamięci. Znakomity pisarz palestyński,
porównywalny z Małymi Prorokami, błogosławiony Jan Moschos, dopiero co zakończył
swoją „Łąkę Duchową”.
Istniała także bogata wspólnota żydowska, mieszkająca wśród
chrześcijan, przede wszystkim, w Tyberiadzie, na brzegu Jeziora Genezaret. Jej
mędrcy dopiero co zakończyli swoją wersję Talmudu, kodyfikacji swojej wiary
judaizmu rabinicznego, lecz po poradę duchową zwracali się do o wiele większej
wspólnoty żydowskiej w perskiej Babilonii.
II
W roku 614 miejscowi Żydzi palestyńscy zjednoczyli się ze swymi
babilońskimi współwyznawcami i pomogli Persom zdobyć Ziemię Świętą. W najeździe
uczestniczyło dwadzieścia sześć tysięcy Żydów. Po perskim zwycięstwie Żydzi
dokonali masowego holokaustu palestyńskich chrześcijan. Palili kościoły i
klasztory, zabijali mnichów i duchownych, palili książki. Na czele długiej listy
zniszczonych świątyń jest przepiękna Bazylika Ryb i Chlebów w Tabga, Bazylika
Podniesienia na Górze Oliwnej, kościół Św. Szczepana Pierwszego Męczennika
naprzeciw Bramy Damasceńskiej, katedra Św. Syjonu na Górze Syjońskiej itd.
Niewiele kościołów przeżyło ten pogrom. Wielka Ławra Sawy Oświeconego, schowana
w bezdennym Wąwozie Ognia (Wadi an-Nar), ocalała dzięki swemu oddaleniu i
pionowym skałom. Kościół Bożego Narodzenia był uratowany w sposób cudowny. Gdy
Żydzi kazali ją zniszczyć, Persowie zaprotestowali. Uznali mozaikę
przedstawiającą trzech króli nad drzwiami za portrety perskich królów, i
obronili kościół.
Lecz pogrom ten nie skończył się na tych barbarzyńskich
zniszczeniach. Gdy Jerozolima poddała się Persom, do niewoli wzięto tysiące
miejscowych chrześcijan, i zapędzono ich do pustej sadzawki Mamilli. Izraelski
archeolog Ronny Reich pisze:
Najprawdopodobniej sprzedano ich temu, kto zapłacił za nich
najwyższą cenę. Według wielu źródeł, chrześcijańskich jeńców kupili Żydzi,
którzy potem zabili ich od razu na miejscu.
Profesor z Oxfordu, Henry Hart Milman, w swojej History of
the Jews pisze bardziej obrazowo:
I oto nastąpiła, długo oczekiwana godzina tryumfu i zemsty, i
Żydzi nie zmarnowali okazji. Zmyli pohańbienie świętego miasta rzekami
chrześcijańskiej krwi. Mówią, że Persowie sprzedawali nieszczęśliwych jeńców na
licytacji. Mściwość Żydów okazała się silniejsza od ich chciwości: nie tylko nie
poskąpili swoich skarbów na zakup niewolników, lecz pozabijali wszystkich,
wpierw szczodrze za nich zapłaciwszy. Współcześni mówili, że zginęło 90 tysięcy
ludzi…
Świadek rzezi, Strategiusz z Klasztoru Sawy Oświeconego, nie był
tak lakoniczny:
W ślad za tym obrzydliwi Żydzi… wybuchnęli ogromną radością,
ponieważ nie mogli znieść chrześcijan, i wymyślili plan diabelski. Jak kiedyś
kupili Boga za trzydzieści srebrników, tak i teraz kupili oni chrześcijan z
sadzawki… Ile dusz zgubili oni w sadzawce Mamilli! Ilu zginęło z głodu i
pragnienia! Ilu duchownych i mnichów zginęło od miecza! Ile dziewic, które nie
oddały się wstrętnym gwałcicielom, wrogowie skazali na śmierć! Ilu rodziców
zabito na trupach ich dzieci! Ilu ludzi przygnali tam Żydzi i zarżnęli, jak
bydło w rzeźni, ilu ich zostało świętymi męczennikami! Kto mógłby policzyć trupy
zamęczonych w Jerozolimie!
Według Strategiusza, w tej krwawej rzezi zginęło 66 tysięcy
palestyńskich chrześcijan.
Mówiąc po prostu, Żydzi wykupili chrześcijan z rąk perskich
żołnierzy za dobrą cenę, a potem wyrżnęli swoich jeńców w sadzawce Mamilli,
„która po brzegi napełniła się krwią”. Tylko w Jerozolimie Żydzi zabili od 60 do
90 tysięcy palestyńskich chrześcijan. Po przeliczeniu na nasze czasy byłoby to
półtora miliona ludzi. Zgodnie z Encyklopedią Brytyjską, cała ludność Ziemi
miała wtedy 300 milionów, dwadzieścia razy mniej, niż dzisiaj. Po kilku dniach
wodzowie perscy uświadomili sobie rozmiary rzezi, i powstrzymali morderców.
III
Należy podkreślić, że uczciwy izraelski archeolog Ronny
Reich nie stara się zwalać winy za rzeź na Persów, jak to zwykle teraz się robi.
Przyznaje, że „Imperium Perskie nie było zbudowane na zasadach religijnych, i
wyróżniało się tolerancją religijną”. Ten uczciwy człowiek z całą pewnością nie
mógłby pisać do gazety Washington Post. Korespondent tej gazety w Izraelu
określiłby rzeź jako „reakcja Żydów, cierpiących pod uciskiem chrześcijan”.
Holokaust palestyńskich chrześcijan w roku 614 jest dobrze
udokumentowany, i wszyscy mogą znaleźć jego opis w starych książkach. Lecz we
współczesnych przewodnikach turystycznych i podręcznikach szkolnych nie wspomina
się o nim. Elliott Horowitz, w swoim wspaniałym przeglądzie żydowskiej
apologetyki historycznej[2] opisał, jak, praktycznie wszyscy,
historycy izraelscy zatajali fakty i przepisywali historię. Zatajają do dnia
dzisiejszego. Niedawne publikacje izraelskie zwalają winę na Persów, tak samo
jak zrzucają odpowiedzialność za rzeź w Sabra i Shatila na libańskich Maronitów.
Horowitz pisze:
Raul Hilberg, w historycznym dziele The Destruction of the
European Jews, twierdzi, że “ataków prewencyjnych, zbrojnego oporu i zemsty
prawie całkowicie brak w liczącej dwa tysiące lat historii żydowskich gett”. Avi
Yona, czołowy historyk izraelski, Leon Polyakov, autor History of
Anti-Semitism (wydanej za pieniądze złodzieja Marc’a Rich’a, przyp. Iz.Sz.),
i wielu innych usprawiedliwiają, przemilczają lub całkowicie negują holokaust
roku 614. Benzion Dinur, poprzedni dyrektor Muzeum Holokaustu Yad va-Shem,
posłużył się eufemizmem, który jego samego bardzo obraziłby, gdyby chodziło o
Żydów: „krnąbrność chrześcijan została okiełznana”.
Z zasady, żydowskie historyczne i ideologiczne elaboraty cieszą
się złą sławą z powodu apologetyki i niepewnych danych, mówi Horowitz.
Oczywiście, „nie wszyscy bez wyjątku Żydzi są tacy”, czego dowodem jest sam
Horowitz, Finkelstein i inni wspaniali ludzie, lecz oni, jako pierwsi,
zgodziliby się z taką oceną. Faryzeuszowskie zadowolenie z siebie i
nieuzasadnione pretensje na męczeński wieniec, wzmacniane tendencyjnymi,
zniekształcającymi historię legendami, doprowadziły do pewnego rodzaju choroby
umysłowej, opętania, tak charakterystycznego dla wielu współczesnych Żydów.
Opętanie to odurza Żydów i daje im niezwykłą siłę do obrony ich wypaczonych
wyobrażeń. Takie brutalne wypaczenie rzeczywistości przekształca Żydów w
niezwyciężonych wojowników walki ideologicznej. Lecz ta skuteczna strategia,
choroba psychiczna, jest niebezpieczna dla dusz Żydów i dla życia wszystkich
innych ludzi.
Dlatego szczerze żałuję, że wszędzie, od Oslo do Wysp Marshalla
na Oceanie Spokojnym, rosną, jak pogańskie świątynie, muzea holokaustu,
doprowadzające Żydów do wariacji, napełniające ich dusze upajającym kłamstwem o
„wszechświatowej nienawiści”, na którą należy odpowiedzieć nienawiścią i zemstą.
Co by się stało ze zgwałconą dziewczyną, gdyby jej codziennie po dwadzieścia
razy przypominano o dokonanym gwałcie? Najprawdopodobniej zwariowałaby lub stała
się maniakiem-mordercą. Aby ją uratować, trzeba byłoby przypomnieć, że i ona nie
ma czystych rąk.
Żydzi nie są pierwsi i nie ostatni, których doprowadzano do
szaleństwa tendencyjnymi opowieściami. Niemcy byli przygnębieni
niesprawiedliwością Traktatu Wersalskiego, i Adolf Hitler nagłośnił tą chorobę.
Eric Margolis pisze w gazecie Toronto Sun[3] o Ormianach,
doprowadzonych do szaleństwa jednostronną opowieścią o cierpieniach ich ojców w
roku 1915. W wyniku tego, po roku 1990 wyrżnęli oni tysiące swoich spokojnych
sąsiadów Azerów i wygonili 800 tysięcy miejscowych nie-Ormian. „Nadszedł czas
poznać wszystkie okropności przeszłości”, konkluduje Margolis. Lecz według mnie
nadszedł czas, aby uznać niebezpieczeństwo wynikające z judzącego,
podburzającego, jednostronnego narratywu. Przecież taki sam system
tendencyjnych, wypaczających rzeczywistość legend wykorzystywali aktywiści
wojującego feminizmu, komunizmu, psychoanalizy, neokonserwatyzmu, neoliberalizmu
i syjonizmu w celu podburzenia swoich zwolenników i przekształcenia ich w
wojowników walki ideologicznej.
Jednostronny narratyw spowodował, że świat stał się szalony,
chory. Główny system komunikacyjny, środki masowej informacji, pogłębiają
chorobę, i prowadzą do zguby. Aby powrócić do zdrowego rozsądku, należy
podtrzymywać zrównoważoną, alternatywną dyskusję. A ponieważ Żydzi posiadają
wielkie wpływy we współczesnym świecie, więc skrzywiony, jednostronny żydowski
dyskurs należy zaprzestać, a wieniec męczeństwa ostrożnie zdjąć.
Niech tragiczne wydarzenia z roku 614 wrócą na strony
historycznych kronik, bo to pomoże Żydom wyleczyć się z ich paranoidalnych
iluzji. Nie wiedząc o nich, nie jesteśmy w stanie zrozumieć powodu zawarcia w
roku 638 ugody między jerozolimczykami i kalifem Omarem. W Sulh al Quds, jak
nazywa się ta umowa kapitulacyjna, Patriarcha Sofroniusz poprosił, a potężny
władca arabski zgodził się bronić mieszkańców Jerozolimy przed żydowskimi
bestialstwami.
Ludobójstwo roku 614 było największym, lecz nie jedynym
ludobójstwem, dokonanym przez Żydów w tych okropnych czasach. Chociaż historia
zdobycia ziemi Kanaan przez Jozuego jest jedynie legendą, to wpłynęła ona na
dusze żydowskie. W szóstym wieku Żydzi mieli wielkie wpływy, i wtedy dokonano
więcej ludobójstw niż zwykle.
Kilka lat przed tragedią roku 614, w roku 610, Żydzi Antiochii
wyrżnęli chrześcijan. Żydowski historyk Heinrich Graetz, twórca najbardziej
zakłamanej, tendencyjnej i, o zgrozo, popularnej sześciotomowej „Historii
Żydów”, pisał:
„(Żydzi) rzucili się na swoich sąsiadów-chrześcijan i zemścili
się za wszystkie cierpienia, jakie przeszli; zabili wszystkich, kto wpadł w ich
ręce, a ciała rzucili w ogień, jak chrześcijanie postąpili z nimi sto lat
wcześniej. Patriarcha Anastazy, przedmiot szczególnej żydowskiej nienawiści,
został sponiewierany, a jego ciało wlekli po ulicach, aż go uśmiercili”.
Heinrich Graetz, jak i rzecznik prasowy armii izraelskiej, był
przekonany, że Żydzi zawsze „dokonują zemsty”. Dogmatu tego nie wynalazło CNN
ani Sharon, jest on głęboko zakorzeniony w żydowskiej psychice, jako ostatni
środek obrony. Nawiasem mówiąc, Graetz (jak i inni żydowscy historycy) nie
zdecydował się powiedzieć, że w czasie antiocheńskiej rzezi:
„Żydzi Antiochii wypatroszyli wielkiego Patriarchę Anastazego,
zmusili go do łykania własnych kiszek; wyrwali mu genitalia i rzucili mu w
twarz”[4].
IV
W 25 lat po holokauście z roku 614 Palestynę zdobyli Arabowie
kalifa Omara. Wkrótce większość palestyńskich Żydów i chrześcijan przyjęło
nauczanie Proroka, chociaż przyczyny były różne. Miejscowi chrześcijanie uważali
islam za coś w rodzaju nestoriańskiego chrześcijaństwa bez obrazów, bez
mieszania się Konstantynopola i bez Greków. (Panowanie Greków w palestyńskiej
Cerkwi pozostało problemem dla miejscowych chrześcijan aż do naszych dni).
Dla zwykłych miejscowych Żydów islam był powrotem do wiary
Abrahama i Mojżesza. W żadnym wypadku nie mogli oni połapać się w bardzo
skomplikowanych i mętnych wywodach nowej żydowsko-babilońskiej wiary
(rabinicznego judaizmu talmudycznego). Większość ich stała się muzułmanami i
połączyła się z pozostałymi mieszkańcami Palestyny.
V
Dzisiejsi Żydzi nie powinni poczuwać się do winy za krwawe
przestępstwa dawnych Żydów, którzy już zginęli w mrokach historii. Syn nie
odpowiada za grzechy ojca. Izrael mógł przekształcić tą bratnią mogiłę, z jej
bizantyjską kapliczką i mozaiką, w niewielki i wzruszający pomnik,
przypominający obywatelom o strasznym okresie w historii kraju i o
niebezpieczeństwie manii wyższości. Zamiast tego, żydowskie władze wolały
zniszczyć grób i zbudowały na tym miejscu podziemny parking. Nie wywołało to
żadnych protestów.
Strażnicy żydowskiego sumienia, pisarz Amos Oz i inni, wystąpili
przeciwko niszczeniu śladów przeszłości. Lecz nie, nie bratniej mogiły w
Mamilli. Wystosowali oni petycję przeciwko przeprowadzeniu dziesięciocalowej
rury w podwórcu meczetu Al-Aksa. Nieważne, że czołowi izraelscy archeologowie
dali „zielone światło” dla prac, żydowskie pisarczyki nazwali przeprowadzenie
rury „barbarzyńskim przestępstwem muzułmanów, którego celem jest zniszczenie
żydowskiej spuścizny Jerozolimy”. Jestem zdziwiony i żałuję, że wśród
podpisujących znalazłem nazwisko Ronny Reich’a, chociaż, mógłby on im
opowiedzieć, kto zniszczył ślady żydowskiej spuścizny przy sadzawce Mamilli.
Tendencyjnie wybrana historia tworzy zniekształcone wyobrażenie
rzeczywistości. Przyjęcie całej przeszłości, z jej osiągnięciami i
przestępstwami, to niezbędny krok na drodze ku duchowemu wyzdrowieniu narodu.
Niemcy i Japończycy przyznali, że ich ojcowie popełnili przestępstwa,
uświadomili sobie ich moralny upadek, i po tym doświadczeniu stali się bardziej
skromni i mniej chełpliwi. My, Żydzi, nie zdołaliśmy pozbyć się hardego ducha
wyższości, i znaleźliśmy się w trudnym położeniu.
Dlatego idea wyższości rządzi nami dotychczas, jak wcześniej,
wzywając do ludobójstwa. W roku 1982 Amos Oz spotkał Izraelczyka, który zwierzył
się mu ze swego marzenia zostać żydowskim Hitlerem dla Palestyńczyków[5].
Uporczywe pogłoski utożsamiały tego potencjalnego Hitlera z Arielem Sharonem.
Nie wiem czy to prawda, lecz jego marzenie jest krok po kroku realizowane.
Czołowa gazeta izraelska Haaretz umieściła na pierwszej
stronie[6] płatne ogłoszenie, fatwę, halachiczny wyrok
rabinów. Rabini ogłosili, że „Izmaelici” (Arabowie), to są właśnie „Amalekici”.
„Amalekici” wspominani są w Biblii, było to plemię, z którym Synowie Izraela
mieli wiele problemów, i za karę Bóg Izraela rozkazał swemu narodowi wybranemu
wytępić ich całkowicie, aż do ostatniego dziecka i zwierzęcia domowego. Król
Saul, walczący z Amalekitami, spartaczył robotę: wybić to ich wybił, ale
oszczędził dziewczęta, które jeszcze nie rodziły. Ten błąd kosztował go koronę
królewską. Obowiązek „wytępienia ludu Amalekitów” do dzisiejszego dnia uważany
jest za jedno z podstawowych przykazań wiary żydowskiej, chociaż nie wiadomo
dokładnie, kim są potomkowie przeklętego plemienia[7].
Po Drugiej Wojnie Światowej niektórzy Żydzi, łącznie z przyszłym
premierem Menachem’em Begin’em, uważali Niemców za Amalekitów. Przejęty tym,
żydowski religijny socjalista walczący z nazizmem, Abba Kovner, postanowił
zatruć system wodociągowy niemieckich miast i zabić sześć milionów Niemców.
Truciznę otrzymał od przyszłego prezydenta Izraela, Efraim’a Katzir’a (lub,
według innych pogłosek, od jego brata, w przyszłości twórcy izraelskiej bomby
atomowej). Katzir uważał, ze Kovner chce otruć „tylko” kilka tysięcy niemieckich
„Amalekitów”. Przypadkowo plan ten nie doszedł do skutku, gdyż Kovnera
zatrzymali brytyjscy urzędnicy w porcie. Incydent opisała, w wydanej w roku 2001
w Izraelu biografii Kovnera, Dina Porat, dyrektorka Centrum Badań nad
Antysemityzmem przy Uniwersytecie w Tel-Avivie[8].
Mówiąc po prostu, rabini postanowili: Żydzi zobowiązani są wybić
wszystkich Arabów, łącznie z kobietami i niemowlętami przy piersi, i ich
zwierzętami domowymi, do ostatniego kota. Liberalna gazeta Haaretz,
której redaktor i właściciel są na tyle inteligentni by zrozumieć sens
rezolucji, pozwoliła czytelnikom zapoznać się z nią. Niektórzy palestyńscy
aktywiści niedawno skrytykowali mnie za publikowanie artykułów w rosyjskim
tygodniku Zawtra i za cytaty z amerykańskiego tygodnika Spotlight.
Ciekawe, czemu nie krytykowali mnie za moje artykuły w Haaretz? Zawtra
i Spotlight przynajmniej nigdy nie publikowały nawoływań do ludobójstwa.
Byłoby niesprawiedliwym pokazywać palcem tylko na Haaretz.
Inna znana gazeta żydowska, The Washington Post, opublikowała nie mniej
płomienne wezwanie do ludobójstwa, którego autorem jest Charles Krauthammer[9].
Ten wielbiciel króla Saula, licząc, że czytelnicy nie będą dobrze znali Biblii,
opisał masowe morderstwo irackich żołnierzy, dokonane przez generała Powell’a w
końcu pierwszej wojny irackiej. Autor cytuje słowa Colin’a Powell’a: “Najpierw
ich okrążymy, a potem wszystkich, co do jednego, zabijemy”. W swoim artykule, z
dokładnie wyważonymi wyrażeniami i starannie wybranymi cytatami, Krauthammer
nieprzypadkowo wybiera „bezosobowy” angielski zaimek, gdy pisze o mnóstwie
zabitych Arabów: z dwóch angielskich słów wybrał właśnie „it”, tak mówi się nie
o ludziach, lecz o zwierzętach. „Oni” (Arabowie), to dla niego „it” (zwierzęta,
nie ludzie). W końcowej części wojny roku 1991 wielkie masy cofających się
bezbronnych Irakijczyków zostały z zimną krwią zabite przez lotnictwo wojskowe
USA, a ich ciała zostały zakopane przez buldożery w piasku pustyni w
gigantycznych i bezimiennych bratnich mogiłach. Ilość ofiar tej hekatomby
wyniosła od 100 tysięcy do pół miliona. Jedynie Bóg zna ich imiona.
Krauthammer chciałby powtórzyć ten czyn w Palestynie.
Palestyńskie „zwierzęta” już są okrążone, odcięte od zewnętrznego świata,
rozdzielone przez izraelską armię na siedemdziesiąt części. Wszystko jest już
gotowe do wielkiej rzezi. „Zabijajcie ich”, wzywa z uczuciem. Być może boi się,
by Persowie znowu nie zatrzymali krwawej uczty przed tym, zanim sadzawka Mamilli
nie napełni się po brzegi krwią. Jego obawy, to nasza nadzieja.
[1]BAR, 1996, v 22
No 2
[2]
"The Vengeance of the Jews Was Stronger Than Their
Avarice": Modern Historians and the Persian Conquest of Jerusalem in 614
(published in Jewish Social Studies Volume 4, Number [],
Indiana University)
[3]22.04.2001
[4]Horowitz,
ibid.
[5]Here and there
in the Land of Israel, Amos Oz
[6]21 November,
2000
[7]
Średniowieczna tradycja żydowska uważała za Amalekitów Ormian, stałych
konkurentów handlowych.
[8]Haaretz,
28 April 2001
[9]
Washington Post, 20 Apr 2001
Tłumaczył: Roman Łukasiak
|