Izrael Szamir
(Israel Shamir)
Kabała Władzy
Tłumaczył: Roman Łukasiak
Święta Barbara z Aboud
Aboud to jedna z
najpiękniejszych wiosek palestyńskich, bardzo przypomina Toskanię. Na łagodnych
wzgórzach wyrastają okryte patyną czasu kamienne domy. Na ich balkony wspina się
winorośl. Pokryte obfitym listowiem drzewa figowe zapewniają cień na ulicach.
Dobrobyt tej dobrze uporządkowanej wioski, widać po obszernych dworkach, po
czystych drogach. Na kamiennych ławach, w małych zacienionych murowanych
ogrodzeniach, siedzą starcy, na podobieństwo starszyzny Itaki zebranej przez
młodego Telemacha. Jest to biblijna „brama miasta”, lub diwan. Dzieci
przynoszą im kawę i świeże owoce. Miejscowa ludność to nie uciekinierzy z Gazy i
Deheishe, tutaj, jak w zamierzchłych czasach, można zobaczyć Ziemię Świętą taką,
jaką powinna i może być.
Miejscowa tradycja mówi, że
mająca trzy tysiące lat Aboud otrzymała wiarę Chrystusa od samego Chrystusa.
Jest tam kościół mogący to potwierdzić, jeden z najstarszych na Ziemi, zbudowany
w czasach Konstantyna w IV wieku, a być może jeszcze starszy, jak twierdzą
niektórzy archeolodzy. Kościół jest piękny, pieczołowicie odrestaurowany i
dobrze konserwowany. Bizantyjskie głowice kolumn dźwigają wyobrażenie krzyża i
gałęzi palmowych. Ostatnio odkryto płytę ze starym aramejskim napisem, wmurowaną
w południową ścianę kościoła.
Są także inne kościoły:
katolicki, prawosławny grecki, i zbudowany przez Amerykanów Kościół Boga. Jest
także nowy meczet, ponieważ chrześcijanie i muzułmanie żyją w Ziemi Świętej w
wielkiej zgodzie. 17 grudnia muzułmanie i chrześcijanie idą razem do starego
bizantyjskiego kościoła Św. Barbary, miejscowej dziewczyny i świętej patronki
wioski. Razem z kościółkami Św. Anny w Safurie i Emmaus w Latrun jest to jeden z
tych przejmująco słodkich wpół zrujnowanych kościółków, które wciąż przyciągają
wiernych. Stoi on na wzgórzu w odległości mili od wioski. Gdyby był w Anglii,
nazywano by go kościołem Św. Barbary za miastem. U podnóża wzgórza, przy grocie,
gdzie pochowano świętą, chłopi zapalają świece i proszą o jej wstawiennictwo. W
smutne dni po Soborze Watykańskim II, Kościół Katolicki postanowił usunąć
palestyńską męczennicę, Św. Barbarę, z listy uznanych świętych, lecz pozostała
ona ukochaną świętą Kościołów Wschodnich. Istnieją wspaniałe gmachy świątyń Św.
Barbary na Florydzie i w Waszyngtonie, natomiast chwytający za serce jej obraz,
namalowany przez Wasniecowa, wielkiego rosyjskiego malarza epoki fin-de-ciecle,
opromienia wiernych w Soborze Świętego Włodzimierza w Kijowie. Kilka lat temu,
społeczeństwo Aboud częściowo odnowiło świątynię i wznowiło niedzielne
nabożeństwa.
Trzydziestego pierwszego maja
2002 roku armia izraelska wysadziła dynamitem Św. Barbarę, żywy relikt
chrześcijańskiej przeszłości Ziemi Świętej. Nie wiem, czy saperzy odmówili
przypisane na taką okoliczność błogosławieństwo przewidziane przez żydowską
świętą księgę Szulchan Aruch: „Błogosławiony jesteś Nasz Panie, który niszczysz
przybytki pychy”. Zniszczenie nastąpiło po oblężeniu Betlejem; kiedy to w ciągu
przysłowiowych czterdziestu dni i czterdziestu nocy, od katolickiego Wielkiego
Piątku do prawosławnej Niedzieli Wielkanocnej, Żydzi oblegali Kościół Narodzenia
Pańskiego. Zniszczenie odbyło się w takim spokoju, przyciągnęło tak niewiele
uwagi, ż prawdopodobnie zostanie powtórzone.
Chrześcijaństwo jest
tradycyjnym przeciwnikiem Żydów. „Żydzi wściekają się na chrześcijan z
nienasyconą pasją”, świadczył Orygenes
w II wieku, w wieku XIX Freud potwierdził, „Naszym
najgorszym wrogiem jest Kościół”, a Graetz, historyk, sekundował: „Musimy przede
wszystkim zlikwidować chrześcijaństwo”.
W kampanii wyborczej w Izraelu w roku 2003, w głównym czasie izraelskiej TV,
kościoły odgrywały rolę groźnego symbolu nienawiści.
Moja przyjaciółka, Miriam z
Nowego Jorku, wspaniały człowiek i przyjaciel Palestyny, prześledziła to
świętokradztwo i napisała mi: „To nie są tylko kościoły; oni niszczą wszystko,
co ma znaczenie”.
Tak, Miriam ma rację mówiąc, że
niszczą nie tylko kościoły. W pobliskim Nablus, wprowadzili czołg do Zielonego
Meczetu, najstarszej ocalałej budowli zbudowanej nad jaskinią, gdzie Jakub
opłakiwał zaginionego syna Józefa. Jest to jedna z najwspanialszych świątyń
Palestyny, rówieśniczka Św. Barbary, była kościołem bizantyjskim, a później
służyła Samarytanom za synagogę, ośrodek kultu dla miejscowych Izraelitów
nie-Żydów. Powiedzieli mi o tym samarytańscy duchowni. W Ziemi Świętej, miejsce
święte jest szanowane zawsze, i świątynia ta ponownie została przekształcona w
kościół i upiększona przez pobożną kokietkę - królową Melisende, która zbudowała
Grób Święty. Zamieniona została na meczet osiemset lat temu, gdy wznoszone były
katedry w Chartres i Kolonii. Gdy izraelski czołg burzył jego ściany, meczet
świętował swoje tysiąc pięćset lat. Dla pokazania swojej bezstronności,
zbombardowali także kościół anglikański Św. Filipa w Nablus i nałożyli godzinę
policyjną na szpital Św. Łukasza.
Miriam ma rację mówiąc, że oni
niszczą wszystko, co duchowe. Dotyczy to także przyrody, ponieważ przyroda jest
największym źródłem natchnienia. W Jerozolimie było wspaniałe źródło, największe
górskie źródło. Dało ono początek Jerozolimie, dzięki niemu istnieje miasto. Ma
ono mnóstwo nazw: Gihon, Shiloah (w Biblii), Ein Sittna Miriam, za Dziewicą
Maryją, Ein Silwan, za sąsiednią wioską. Z tym życiodajnym źródłem wiąże się
wiele opowieści. Żołnierze króla Dawida wznosili jego cembrowinę, przy jego
sadzawce Jezus uzdrowił ślepca, król Hiskiasz przekuł półkilometrowy tunel
doprowadzający jego wody do wnętrza murów, poza zasięg armii asyryjskiej. Wciąż
jest czczone, przy jego dolnym ujściu stoi stary meczet. Wielokrotnie, w lipcowe
upały, brodziłem po pierś w chłodnym tunelu, pijąc jego słodką wodę i starając
się odgadnąć moment ukazania się figowego drzewa ponad rozbitymi rzymskimi
kolumnami sadzawki.
Wówczas, ponad rok temu, Ehud
Olmert, samozwańczy ‘burmistrz’ Jerozolimy, wielki burzyciel domów
Palestyńczyków, zaaresztował źródło. Zablokował wejście, ustawił rosyjską straż
i kilku żołnierzy, a następnie przekazał wszystko razem osadnikom.
Palestyńczykom nie pozwalano więcej zbliżać się do niego. Obecnie, źródło jest
martwe. Zamiast czystej wody, przez jego wysoki tunel płyną miejskie ścieki.
Cierpi ono los wielu innych źródeł Palestyny. Niektóre ogrodzono, inne
zabetonowano, zlikwidowały je stacje pomp lub zatruły ścieki. Wszystkie
zamordowali Żydzi.
Słyszę głos. „Och nie! Powiedz
syjoniści!” Mógłbym, lecz wydaje mi się to krzywdzące dla narodu żydowskiego
zagranicą. Pracują ciężko; demonstrują poparcie dla Izraela wszędzie, od
Brukseli do San Francisco; zbierają fundusze na żołnierzy izraelskich; oskarżają
każdego, kto popiera Palestynę; z waszych gazet chłoną nowości o spalonych
bizantyjskich kościołach. Czy myślcie, że nie zasługują na to, by uważać ich za
pełnocennych partnerów syjonistycznego przedsięwzięcia?
„Czynią życie tak
przygnębiającym, że Palestyńczycy wyjadą”, napisała wciąż racjonalna Miriam.
Tutaj zamierzam się nie zgodzić. Ostatnio widziałem, zaraz za wioską Aboud, dwa
olbrzymie amerykańskie buldożery Caterpillar, potężne, opancerzone, ruchome
fortece. Górowały nad okolicą, jak mechaniczne monstra Imperium Zła, i wolno
pożerały drzewa oliwne. Oto ich cel. Zniszczyć. Nie tylko kościoły, nie tylko
meczety, lecz wszystko, co świadczy o Duchu, od oliwek od namaszczania, do
uwielbianych źródeł. Tak właśnie służą bezosobowemu burzycielowi i swojemu
przekleństwu.
Albowiem
niszczą nawet te rzeczy, które zamierzają chronić. Cudowna starożytna kopulasta
kapliczka na grobowcu Racheli była jednym z najrozkoszniejszych pomników Ziemi
Świętej. Nie była wyłącznie żydowska, lecz Żydzi zawsze mieli do niej dostęp,
razem z Palestynkami, które przychodziły prosić o wstawiennictwo przed porodem.
Aby uczynić ją wyłącznie swoją własnością, Żydzi otoczyli kapliczkę wysokim
murem i bez żadnego uzasadnienia zniszczyli ją. Wszędzie tam, gdzie się znajdą,
są oni skazani na tworzenie pozbawionych oblicza, bezdusznych gett.
Dziewiętnastowieczny belgijski
pisarz Charles de Coster
kończy
swój opis straszliwych czynów Filipa II, który palił i torturował gorliwych
holenderskich protestantów, następującymi słowami: „Nie znalazł on przyjemności
w torturach”. Taki też jest żydowski los w Ziemi Świętej: zniszczyć ślady Ducha
i nie mieć z tego przyjemności.
P.S. Dla kontrastu, proponuję
moim czytelnikom, by w następujący sposób wyliczyli współczynnik żydowskich
wpływów w swoich gazetach: podzielcie zainteresowanie ścianami synagog
zamalowanymi graffiti (wyrażone w centymetrach kwadratowych druku) przez
zainteresowanie zniszczeniem starożytnego kościoła Św. Barbary (wyrażone w
centymetrach kwadratowych druku). Przypominam, że ułamek z mianownikiem równym
zeru oznacza ‘nieskończoność’.
Spis treści
|